Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

Ambulatorium - Babeszjoza !!!

Agata - Sob 12 Maj, 2007 01:22
Temat postu: Babeszjoza !!!
Taki dziś smutny i nerwowy dzień, bo Gumka chora, ma babeszjozę.
Przeżyłam godziny grozy, ale już jest lepiej, lekarz powiedział, że przeżyje, więc kamień z serca mi spadł, ale był taki moment...
Wszystkie moje psy przeciw kleszczom zabezpieczone, suczki pryskane były w drugiej połowie ciąży, teraz nie, bo maluchy malutkie były i stało się, jakaś łajza zakaziła Gumeczkę.
Właśnie odłączyłam jej kolejną kroplówkę, jutro powinna jako tako na nogi stanąć. Teraz się słania, ale do kliniki wnieśliśmy ją na rękach, a Gumka leżąc na stole, nawet główki nie podnosiła.
Lekarz powiedział, że natychmiast zauważyłam, że coś się z nią dzieje, więc raczej będzie dobrze. Wczoraj czuła się idealnie a dziś rano zaczęło się, w południe tragedia, tak to błyskawicznie postępuje. Widok straszny, patrzeć na psa, z którego życie z godziny na godzinę ulatuje, na psa, którego tak bardzo się kocha...

Uważajcie na te cholerne kleszcze, zabezpieczajcie swoje psiaki !!!
Reagujcie natychmiast, gdy coś zacznie z psiną się dziać !!!


Kilka miesięcy temu, w internecie ukazał się taki artykuł -

Plaga kleszczy w Warszawie zabija psy
Do warszawskich lecznic masowo trafiają wycieńczone psy. - Jeśli twoje zwierzę nagle słabnie, natychmiast przywieź je do nas - alarmują weterynarze

Właściciele psów są przerażeni i zdezorientowani. - Wczoraj Frodo był zdrów jak ryba, dziś rano jest całkowicie otępiały. Gdy zaczął się słaniać, natychmiast zawiozłam go do lekarza -Anna Jasińska z ul. Powstańców Śląskich na Bemowie prawie płacze. W lecznicy dowiedziała się, że pies ma babeszjozę. To groźna choroba, którą wywołują kleszcze. - Mojego udało się uratować, ale na moich oczach zdechły dwa małe kundelki - opowiada nasza czytelniczka.

Weterynarze nie mają wątpliwości: ciepły grudzień sprawił, że kleszcze, zamiast zimować, ciągle są obecne w mieście. - Wystarczy pójść do parku lub na działkę, żeby zwierzę od razu złapało pasożyta. Jeśli tylko nasz pupil zacznie się dziwnie zachowywać, trzeba natychmiast pójść z nim na badania - przypomina Elżbieta Lejbrandt z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. - Już pierwsze objawy babeszjozy powinny zaniepokoić. Pies jest najpierw osowiały, bledną mu dziąsła, może wymiotować. Potem dochodzi do strasznej anemii i 40-stopniowej gorączki - wylicza Anita Wróblewska z kliniki dla zwierząt Bemowo.

Chorobę wywołuje przenoszony przez kleszcze pierwotniak babesia canis. Dostając się do krwiobiegu psa, błyskawicznie niszczy czerwone krwinki. Jeśli pies nie dostanie na czas zastrzyków i kroplówki, dochodzi do niewydolności serca i nerek. Zwierzę umiera w męczarniach.

- Nie wystarczy obejrzeć psa po spacerze, bo kleszcze są bardzo małe i łatwo je przeoczyć. Trzeba profilaktycznie wcierać psom w kark specjalne krople, a na szyję założyć obrożę przeciw kleszczom - radzi Ireneusz Równy z lecznicy dla zwierząt przy Książęcej. To dużo tańsze niż wyleczenie psa z już rozwiniętej babeszjozy. - Kuracja trwa nawet trzy tygodnie, podczas których trzeba codziennie przychodzić z psem do kliniki. Za każdym razem wizyta kosztuje nawet 100 zł - mówi Anita Wróblewska, weterynarz. Dodaje, że nie każdy właściciel psa decyduje się na kosztowne leczenie, część każe uśpić zwierzęta. Te, które uda się wyleczyć, i tak często nie odzyskują pełnej sprawności. Najczęściej do końca życia cierpią na niewydolność serca.

Źródło: Gazeta.pl

I Gumkę też dopadło :?

Miła od Gucia - Sob 12 Maj, 2007 09:44

Jak dobrze Agatko, że napisałaś o tym, właśnie te pierwsze objawy jakie występują - tego nie wiedziałam.
Biedna Gumeczka. Trzymamy za nią kciuki.
U nas w regionie miesiąc temu ukazał się artykuł w gazecie ostrzegający o kleszczach. Natychmiast kupiłam krople i zakropiłam Gucia.
Straszne choróbsko te kleszcze przenoszą.

Aleksander - Sob 12 Maj, 2007 18:34

To chyba jakiś trefny weekend. Myśmy walczyli o Morfiego od piątku. Co prawda to nie kleszcze ale jakiś wirus , który u nas panuje, ale stracha sie najedliśmy. Już teraz jest lepiej ale to dlatego , ze nic nie je. Cały czas wymiotował, miał rozwolnienie i mnóstwa krwi w kale. Reakcja nasza natychmiastowa i dziś nawet wstał na chwile. Dlatego wiem ile strachu sie najadłaś, bo my nadal jesteśmy bardzo zaniepokojeni.
Agata - Sob 12 Maj, 2007 21:35

U nas niestety Gumka nadal walczy o życie. Nawadniana kroplówkami z antybiotykiem. Może jakiś cud...
Mirka - Sob 12 Maj, 2007 21:52

straszne :!: :!: :!: Gumeczko trzymaj się :( :( :( czekamy tylko na dobre wieści
Bacha - Sob 12 Maj, 2007 22:54

Trzymamy mocno kciuki.
Asia i Basia - Nie 13 Maj, 2007 00:59

Agatka, trzymaj sie, na pewno bedzie dobrze, trzeba byc dobrej mysli, jestesmy myslami z Wami, Gumcia nie daj sie zarazie, zdrowiej malenka
Miła od Gucia - Nie 13 Maj, 2007 10:21

Aleksander napisał/a:
Cały czas wymiotował, miał rozwolnienie i mnóstwa krwi w kale.

To samo pół roku temu przerabiałam z Guciem. Lekarz na szczęście zareagował natychmiast, zastrzyki, zastrzyki. I nie wiem jak mogło do tego dojść. Chodzi tylko na smyczy. Po kuracji miał taki apetyt, jak nigdy dotąd.
W tej chwili wszystko jest dobrze.
Agatko trzeba być dobrej myśli, trzeba wierzyć. Jesteśmy z Tobą i Gumeczką.

Kinga&Kefir - Nie 13 Maj, 2007 12:59

Trzymaj się, Gumka. Trzymaj się, Agata. I pisz, co słychać.
Jesteśmy z Wami.

joania - Nie 13 Maj, 2007 20:50

usiadłam daisiaj do kompa i co czytam - zgroza :shock: :shock: Gumeczko trzymaj się trzymamy wszyscy kciuki.Agata pisz na gorąco co się dzieje :!:
Marzanna - Pon 14 Maj, 2007 11:14

Ja też dopiero dziś po półtoratygodniowej przerwie zajrzałam do komputera- GUMCIA trzymaj się.!!!!! Wracaj do zdrowia...proszę...
Agata napisz co z Nią dalej? Co za horror....



Moje psiaki skoro praktycznie mieszkają w lesie były spryskiwane i FIPREX'em i potem FRONTLINE'm raz w tygodniu, ale często przynosiły kleszcze, a gdy któregoś dnia wybraliśmy się z nimi w bardziej trawiasty teren to był horror. Problem skończył się dopiero, gdy zostały poubierane w obroże przecowpchelne i przeciwkleszczowe BAYER'a. Kosztują dużo(u mojego Veta 50zł sztuka), ale warto. I widać, że kleszcze teraz omijają moje psy. A znajomi nasi o siedzących kleszczach w trawach na osiedlowych trawniczkach w Warszawie opowiadają jakieś straszne historie.

Ewa z Matyldą i Bobem - Pon 14 Maj, 2007 12:11

Trzymajcie się Gumeczka i Morfi - dużo zdrówka!!

My też kupujemy Fiprex oraz mamy w aerozolu coś, czego nazwy w tej chwili nie pamiętam (jutro uzupełnię).

Moi znajomi natomiast kupują na sezon letni dla swojego psa karmę firmy Koebers. Oprócz tego podają preparat z czosnkiem tejże firmy.
http://www.koebers.pl/dodatki.html

Odporność na kleszcze daje podobno dopiero po dwóch tygodniach. Od psa zapach jest ledwo wyczuwalny. Oni stosują ją już od jakiegoś czasu - teraz będzie trzeci sezon. I działa.

Jeszcze raz dużo zdrówka :)

gocha - Pon 14 Maj, 2007 22:43

Też dopiero usiadłam do komputera. Gumeczko trzymaj się, Agata walcz o nią i powodzenia, musi być dobrze.
Agata - Wto 15 Maj, 2007 11:21

Dzięki serdeczne.
Gumka stanęła na nogi i zaczęła jeść. Teraz walczymy ze skutkami ubocznymi. Dla mnie najważniejsze, że przeżyła.
Skutki uboczne w naszym przypadku to matrwica kawałka cycocha.
Kleszcz wkręcił się właśnie w cycocha, tam zwymiotował zakażając krew, ale i całe mleko. Cycek spuchł, nabrał gigantycznych rozmiarów a potem pękł na pół. Ze środka wylały się koszmarne ilości krwi, ropy, mleka. Potem wypadły wnętrzności - ból i widok straszny. Nastąpiła martwica częściowa, kawałek wczoraj został usunięty, ale jeszcze nie można szyć, więc chodzi cała poowijana opatrunkami. Musi przestać sączyć się zupełnie ropa, potem znów lekarz kawałek amputuje i dopiero zszyje. Oczywiscie laktacja została już przerwana, więc mleko się nie zbiera.
Jak już będzie po wszystkim to co tydzień będe badała jej krew a potem tak co parę miesiecy. Na szcęście maluchy są na Royalu od jakiegoś czasu, są wielkie, silne, zdrowe i....grube, bardzo gruuuube 8) Niedługo będą grubsze niż dłuższe :lol: Muszę kontrolować to, bo ile by się im nałożyło to zjedzą 8) Wczoraj jedno małe po jedzeniu przewróciło się na plecy i...wiecie jak zachowuje się biedronka, gdy się ją tak położy 8) Tu było dokładnie tak samo :lol:
Gumka miała bardzo dużo mleka, pomagała karmić maleństwa Agaty. Teraz tamtym podaję starter Royala, więc jakoś sobie radzimy.
Było strasznie, jest lepiej, ale jeszcze nieciekawie. Na szczęście jesteśmy otoczeni najlepszymi lekarzami pod słońcem a i Gumka jest młoda i silny ma organizm.

Kinga&Kefir - Wto 15 Maj, 2007 16:23

UFFFFFFFFF.... Nie masz pojęcia, jak się cieszę. Masz szczęście, że masz dobrych lekarzy - oj, dużo bym dała za taki skarb, ale jakoś trafić nie mogę....
Zdrowiej, Gumeczko, szybko, bo się nie zdążysz nacieszyć macierzyństwem :)

Bacha - Wto 15 Maj, 2007 21:41

Oj, aż się bałam zajrzeć na forum. Całusy dla Gumki.
Agata - Sro 16 Maj, 2007 00:23

Kinga&Kefir napisał/a:

Zdrowiej, Gumeczko, szybko, bo się nie zdążysz nacieszyć macierzyństwem :)


I niestety nie zdąży, od maluchów musiała być oddzielona, bo to wampiry, a męczyć Gumusia teraz nie można.
Leczenie jeszcze bardzo długo potrwa. Sił mi już brakuje a tyle jeszcze przed nami. Dziś Gumka miała usunięty jeszcze kawałeczek cucocha i została w końcu zszyta. Jutro kolejna wizyta i taka jazda jeszcze przez długi czas. Dopiero za ok 10 dni zostaną zdjęte szwy, ale tak co drugi. Lekarze powiedzieli, że tak grzecznego i cierpliwego pacjenta to ze świecą szukać.
Musiałam Gumkę do klatki kenelowej wsadzić by nikt jej nie szturchał, ale ona tam grzecznie i cichutko leży, czasem tylko podnosi główkę gdy maluchy swoje usłyszy. No taka biedna jest teraz moja mała dziewczynka, że jak na nią spoglądam to tak smutno, tyle przeszła przez ostatnie kilka dni, wszystko przez jednego cholernego kleszcza.


Miła od Gucia - Sro 16 Maj, 2007 07:58

Uściski dla Gumeczki.
Uszesa - Sro 16 Maj, 2007 11:31

Witam wszystkich, w pierwszej kolejności uściski dla Gumki i Morfiego i powrotu do zdrowia.
Co do kleszczy, to to jest po prostu jakaś masakra!!! Podobno prawie każdy kleszcz w Warszawie jest zarazony!!! Ja żyje już w takiej panice, że szok. Przeglądamy Wilhelma jak opętani non stop, ale co robić, jak ciąglę, ale to bez przerwy sie słyszy, że ten pies miał babeszjozę, kolejny walczy z tym cholerstwem. Koszmar!!! Ostatnio kumpel Wila z Parku owczarek niemiecki Jambo ledwo co się wykaraskał. Co gorsza, wczoraj rano znalazłam na Wilhelmie kleszcza, napitego troszkę, ale niewbitego. Teraz, co to może znaczyć? że to paskudctwo się wbiło, poczuło frontline i wyszło szybko (czyli się nie zrzygało), a tym samym nie zaraziło psa? od wczoraj Wilhelm w porządku, nie zaobserwowałam zmian, ale boję się. Po jakim czasie od zakażenia wystepują objawy (jakie wiem, codziennie tego słucham od właścicieli psów brrrrrrrrrrrr)?pozdrawiam wszystkich
ps. Wilhelm oprócz frontline dostał jeszcze obrożę przeciwkleszczową

Agata - Sro 16 Maj, 2007 14:59

Uszesa napisał/a:
Ja żyje już w takiej panice, że szok.


To wyobraź sobie w jakiej panice ja teraz jestem. Zawsze było, że straszne, okropne, ale mnie to nie dotyczy.
To co przeżywała Gumka, to co ja przeżyłam - koszmar !!!
A jeszcze ta gnida musiała właśnie w cycoch z mlekiem się wkręcić. To już niefart totalny. Na początku była walka o jej życie, które z godziny na godzinę ulatywało. Potem jak po kilku dniach szło ku lepszemu, zaczęły się skutki kolejne. Mam zrobione zdjęcia, jak to wyglądało. Wrzucę mniej "drastyczne". Najpierw jest jak cycoch spuchł, potem jak zrobiła się przetoka, a ja do 3 w nocy razem z Pysią walczyłyśmy by się tego jak nawięcej pozbyć. Nad ranem cycoch pękł na pół, nastąpiła martwica i wyszły wnętrzności.










Uszesa napisał/a:
Po jakim czasie od zakażenia wystepują objawy


Objawy występują po kilku tygodniach, 3, 4 tygodniach. Mówię Ci Uszesa, koszmar, cała krew zakażona, pod mikroskopem widać jak na dłoni.

Kinga&Kefir - Sro 16 Maj, 2007 16:20

Cytat:
Objawy występują po kilku tygodniach, 3, 4 tygodniach.

No to mnie przeraziłaś, bo mi powiedziano, że jak Kefir miał kleszcza 2 tygodnie temu, to już teraz jest bezpiecznie...ZAMORDUJĘ tego weterynarza :evil: :evil: :evil:
Słuchajcie, czy ktoś wie, czy można podjąć jakieś działania prewencyjne między ugryzieniem przez kleszcza a (odpukać odpukać odpukać) objawami??? Bo ja samych konowałów spotykam, a nie wetów, i już żadnego nie znam, któremu bym mogła zaufać.

Agata - Sro 16 Maj, 2007 16:35

Kinga, można oczywiście - badanie morfologii i rozmaz, właśnie z ucha. Wtedy pod mikroskop i wszystko jak na dłoni.
Buba - Sro 16 Maj, 2007 21:46

o MATKO! rzadko ostatnio zaglądam na forum, ale normalnie ciarki mnie przeszły...
Uściski dla Gumki od braciszka! idę się mu lepiej przyjrzeć bo od wczoraj jakiś taki niewyraźny..ale je, pije i nos zimny, frontline na karku już od początku kwietnia dajemy... więc może panikuję

Uszesa - Sro 16 Maj, 2007 22:06

Matko, zdjęcia Gumki są masakryczne. Biedna psina, normalnie taki niefart, własnie wtedy musiała ją to spokac, jak ma maluchy. Trzymam za nią kciuki cały czas i nie można dac sie zbywać, nawet po wyleczeniu choroby, bo to ponoc jest zwalczenie objawów, a niedoleczona babeszjoza lub silny szczep jakis może się odezwac. To zależy od weta, ale trzeba rządać powórzenie wyników po wyleczeniu też. Kurcze, co do Wilusia to obserwujemy go i tyle nic na nie pozostaje, jutro idę do naszego weta w sumie w innej sprawie, ale chyba poproszę go, żeby zrobił badanie krwi....
może panikuję, nie wiem już sama...
pozdrawiam Gumeczkę, niech wraca do zdrowia!!!!!

Ewa z Matyldą i Bobem - Czw 17 Maj, 2007 15:47

Strasznie to wygląda.
Ale najważniejsze, że sytuacja już opanowana i że Gumeczka ma dobrą opiekę weterynaryjną.
Zdrówka raz jeszcze (a tak a propos - Agata mówiłaś Gumeczce, że pół Polski się o nią zamartwia? tak, jak kiedyś o jej bliźniaka - połykacza kamieni) :)
Będzie dobrze, bo musi być, prawda?

Kinga&Kefir - Czw 17 Maj, 2007 17:07

Ja już wszystko wiem i mam ogłoszenie dla osób mieszkających na zachód od Wisły (ale trochę dalej, niż w Konstancinie) : nie musimy się bać, bo u nas nie występuje ten rodzaj kleszcza, który przenosi babeszjozę :!: :!:
We Wrocławiu w tym roku był JEDEN przypadek tej choroby, a psiak zaraził się na Mazurach...
Ale borelioza nadal nam grozi, więc frontline w dłoń i walczmy!!!

A wszystkim zagrożonym życzymy, żeby się nie dali.....

Asia i Basia - Sro 23 Maj, 2007 16:36

Co tam u Mamci Gumci? Jak sie bidulka czuje? Cycuch zaleczony? Ucaluj ja Agatka od nas.
Agata - Sro 23 Maj, 2007 22:58

Ewa z Matyldą i Bobem napisał/a:
(a tak a propos - Agata mówiłaś Gumeczce, że pół Polski się o nią zamartwia? tak, jak kiedyś o jej bliźniaka - połykacza kamieni) :)


Mówiłam jak taka bida leżała i nawet główki nie podnosiła. I ja tak bardzo, bardzo dziękuję za wszystko, za telefony, meile i posty.
Te dni gdy Gumol był taki chory to były jakby z życia dla mnie wyrwane. Ani jeść, ani spać, ani skoncentrować na niczym się nie mogłam.
A cycoch Asiu ma 12 szwów, które co drugi w piątek będą zdejmowane. Troszkę żałuję, że nie amputowaliśmy go całkiem, myślę, że to by dla niej było najlepsze, bo teraz ciąża urojona, którą Gumka jak i wszystkie moje suczki mają po każdej cieczce, to zbieranie się mleka...itd. Zobaczymy za 3 miesiące jak cieczka będzie, bo w razie co, to położę ją na stół znów i wtedy usuniemy cycoch całkiem.
Dla mnie najważniejsze, że przeżyła.
A teraz oczywiście utrzymać jej nie można. Z tymi dwunastoma szwami skacze, biega, szaleje, no ręce opadają, ale to nie jest możliwe by ją zatrzymać.

Po tym jak tak z Gumką się stało, mimo, że "przed terminem", to wypsikałam wszystkie moje zwierzęta, nawet Lolkowi - śwince wietnamskiej się dostało, nie wspomnę już o kotach i.....dwa dni po wypsikaniu u Cebulki znalazłam wielkiego napompowanego już kleszcza.

Uszesa - Sro 30 Maj, 2007 11:34

Jak się czuje dziś Gumka? Wszyszła już do końca z tej strasznej przygody? mam nadzieję, że już wszystko w 100% porządku.
pozdrowionka od Uszesów :!:

Agata - Sro 13 Cze, 2007 21:49

Uszesa napisał/a:
pozdrowionka od Uszesów :!:


Bardzo dziękujemy :D

Uszesa wszystko ok., w przyszłym tygodniu pójdziemy przebadać krew.
A Gumol biega, skacze, szaleje i nadrabia wagowo, bo taka chuda była, że tragedia. U Gumki zawsze z jedzeniem była katastrofa, więc by to nadrobić muszę włożyć dużo pracy.
A wczoraj wyciągnęłam 2 kleszcze, jeden z Gumki, drugi z Cebulki, a psikam bardzo dokładnie wszystkie psy teraz już co 3,4 tygodnie.

Kamila - Pią 15 Cze, 2007 21:30

Agata, spróbuj z obrożą. Ja pryskałam Dużego Frontline'm i łapał, co popadnie. Kleszcze też, ale głównie pchły; jakiś taki podatny. Podobne efekty były z kroplami Frontline. Ani na Dużego, ani na Elkę, nie działał też Advantix w kroplach. Na Elce w tydzień po zakropleniu znalazłam napitego konkretnie kleszcza. Założyłam towarzystwu obroże jakiś miesiąc temu i tfu tfu spokój. Elka ma Kiltixa, Duży Preventica. Z chęcią Dużemu też założyłabym Kiltixa, ale troche się bałam, bo miał tę obroże 2 lata temu i była super skuteczna, jednak drapał się straszliwie w okolicach szyi i skóra tam była zaczerwieniona. Hłabia piełdzielony. Po zdjęciu obroży uczulenie minęło. Teraz przy Preventicu nic się nie dzieje i oby tak dalej. A Elka spoko, zaprawiona w bojach rumuńska dziewczynka, jej nic nie ruszy, nawet Kiltix. Wiadomo, skąd ją wzięłam, z centralnej Polski 8)
Agata - Pią 15 Cze, 2007 21:59

:lol: no ale w tej centralnej Polsce 8) jest dużo chaszczy i moje szalejące stado może się pozaczepiać...
Renia - Sob 10 Maj, 2008 16:26
Temat postu: Beti chora!!!! [ Babeszjoza ]
Jestem załamana :sad: :cry: :sad: :cry:
Beti chora :cry:
Od rana u weterynarza :cry:
Diagnoza jedna z najgorszych - "babesia canis"

od rana zastrzyki, kroplówki, wymioty, rozwolnienie!

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:




Zmiana tematu wątku( mod Batus).

gocha - Sob 10 Maj, 2008 16:48

Renia trzymaj się , wiele psów wychodzi z tego bez szwanku.
Trzymamy kciuki za powodzenie leczenia.

Renia - Sob 10 Maj, 2008 16:55

Dzięki dziewczyny.

Czy tu ktos sie zna na wynikach??

Mirka - Sob 10 Maj, 2008 17:22

my też mocno mocno ściskamy kciuki
będzie dobrze musi byc dobrze

Miła od Gucia - Sob 10 Maj, 2008 17:28

Co to za choróbsko, napiszcie coś więcej. Renia i co z Beti ? pisz, bo i ja się denerwuję. Trzymam mocno kciuki.
gocha - Sob 10 Maj, 2008 17:44

Bogusiu, tu znajdziesz bardzo przystępnie opisaną babeszjozę.
http://www.babeszjoza.com/opis_choroby.html

Leniusia - Sob 10 Maj, 2008 18:21

Rok temu ratlerek mojej sąsiadki też zachorował, wyszedł z tego bez szwanku. Trzymamy kciuki i mocno wierzymy, że wszystko dobrze się skończy. Pozdrawiają Fredzia, Bazyli i kierowniczka Leniusia.
Leniusia - Sob 10 Maj, 2008 18:29

A propos kleszczy to szlak mnie trafia jak wydaje się pieniądze na preparaty typu: Frontline, Adwentix, a psy i tak łapią kleszcze. Moja sunia miała już w tym sezonie jednego kleszcze ale jak na razie wszystko jest ok. Moje kilkuletnie doświadczenia z tymi preparatami wskazują, że nie zabezpieczają psa przed kleszczami. Teraz wtarłam mojej Leni nowy środek firmy Novartis, podobno składnik tego preparatu nie jest jeszcze znany naszym kleszczom.
Renia - Sob 10 Maj, 2008 18:52

Beti zaczeła machac ogonkiem, i podnosić głowę bo tak to leżała i sie nie ruszała i nie cieszyła.
Nawet poczuła zapach świerzego schabu i sie skusiła na kawałek...
Teraz sobie leży w łazience ( poszła sobie tam bo pewnie chłodno więc jej nie wypędzamy tylko siedzimy z nią w łazence albo w przedpokoju)
Artur jej gotuje rosołek.

Po lekarstwach pewnie czuje sie lepiej ale jutro kolejna wizyta u weta.

Nie wiem jak to sie mogło stać!! Myślę i myślę, i dlaczego akurat moja Beti, która i tak lekko nie miała :cry:

Miła od Gucia - Sob 10 Maj, 2008 23:39

Renia, będzie dobrze, Beti (jak piszesz) tyle przeszła to i teraz się nie da. Pogłaszcz ją od nas.

A co do tych płynów przeciw kleszczom, to ja gdzieś czytałam, że do zakropionego psa kleszcze też lgną tyle, że jest to już bezpieczniejsze dla psa. Gdyż nawet jeżeli się już wessa to kleszczysko, to nie zrobi nic złego, właśnie dlatego, że pies ma już w sobie te kropelki.
Ja w tamtym roku po zakropieniu Gucia, w domu znalazłam opitego kleszcza (niedużego). Weterynarz mi powiedział, że dobrze że Gucio był zakropiony, w takiej sytuacji kleszcz sam odpada - widać nie smakuje mu ta przeciw kleszczowa kuracja.
A w tym roku po pobycie na majówce, w uchu się przysssało kleszczysko. Wstrętna zaraza, że też nie ma na to skutecznego sposobu.

Dorti - Nie 11 Maj, 2008 11:11

Reniu, trzymam kciuki za małą.
Ja wypróbowałam już wszystkie preparaty jakie były w zasięgu. Ani jeden nie działa w 100%.
Kleszcze i tak wskakują na psiaki.
W tym roku jak narazie znalazłam 3 szt. ale w zeszłym roku to był szał. Kleszcze były absolutnie wszędzie. Codziennie czyściłam psy z tego paskudztwa. Na szczęście nie były zarażone.
Dużo zdrówka dla niuni. Będzie dobrze. :wink:

Renia - Nie 11 Maj, 2008 11:12

Beti dzis wstała, poszła na siusiu ( kolor normalny), zrobiła kupke ( tez w miarę niormalną) , zjadła sniadanie ( Artur ja musiał nakarmić dodam że widelcem bo jeść z miski sama nie chciała :roll: ) i grzecznie sobie leży.
Leniusia - Nie 11 Maj, 2008 11:14

O tych preparatach słyszałam już różne głupotki od weterynarzy. Pierwsza wersja- kleszcze mają na psa nie wchodzić, kolejna jak już nawet wejdą to się nie wpiją, następna jak już się wpiją to uschną i nic złego psu nie zrobią.... i tak dalej i dalej...
A prawda jest taka, że na psy wchodzą i się wpijają, moja Leni miała już jednego i to wpił się jej na górnej powiece oka... weterynarz się zaśmiał, że tam preparat nie dotarł. Nasza Fredzia miała dwa lata temu kleszcza na głowie (po wcześniejszym zabezpieczeniu kropelkami), kleszcz był dobrze wyciągnięty ale miejsce to nie goiło się, ropiało, zrobiła się torbiel i musiała mieć to miejsce operowane.

ewan - Nie 11 Maj, 2008 12:13

Reniu cieszę się, że z małą już lepiej :) ah już widzę jak się rozwydrzy przez te parę dni i będziecie musieli ją zawsze widelcem karmić ;)

a preparaty rzeczywiście nie działają tak jakby sobie każdy właściciel psa wymarzył, ale mówcie co chcecie jednak w dużym stopniu zabezpieczają przed kleszczami
pewnie, że w okresie wylęgania kleszczy (ok 3 tygodnie na wiosnę i na jesień) jakiś się przypałęta, ale to i tak nie jest źle :)

zresztą bardzo często my jesteśmy winni bo zapominamy, że spot on'y działają ok. 3 tygodni a obroże koło 5 miesięcy

madzialinka - Nie 11 Maj, 2008 18:05

Trzymam mocno kciuki za Beti - dobrze, że zdrówko jej wraca.
CZy mogłabyś napisać jakie były pierwsze objawy choroby? Dobrze jest z wyprzedzeniem wiedzieć, żeby w razie czego szybko reagować.

Co do skuteczności preparatów:
W zeszłym roku kupiłam frontline w kropelkach - w czerwcu codziennie wyciągałam psom kleszcze, więc u mnie się nie sprawdził. W tym roku wykosztowałam się już w marcu na obrożę kiltix, ale nie żałuję

Barik nosi ją cały czas i nie złapał jeszcze kleszcza. Eni natomiast swoją obrożę zgubiła i prawie od razu musiałam jej wyciągać kleszcza z ucha. Głęboko siedział i musiałam się nieźle nagimnastykować, żeby go wyjąć.
Uszysko po tym spuchło, ale smarowałam fenistilem i na szczęście przeszło. Mam nadzieję, że nie będę już miała więcej takich niespodzianek. I właśnie dlatego wolę wiedzieć wcześniej, jakby coś się działo...

Moim zdaniem, żeby specyfiki były skuteczne trzeba zastosować je odpowiednio wcześniej. Minus obroży jest taki, że moje psy mają po niej specyficzny zapach.

Mirka - Nie 11 Maj, 2008 18:09

my też jesteśmy ciekawi jak sie ma Beti
czekamy na tylko dobre wieści :neutral:

Leniusia - Nie 11 Maj, 2008 18:24

Krople zaczynają działać po dwóch/ trzech dniach od momentu zaaplikowania. U mojego psa także sprawdziła sie obroża firmy Bayer, jest ona na 6 miesięcy ale zmieniałam na kolejną po czterech miesiącach. Co do zapachu, można się do niego przyzwyczaić i po kilku dniach już się jego nie czuje.
Renia - Nie 11 Maj, 2008 20:53

Beti miała zakraplane krople. Kleszcz znaleziony u Beti był juz zdechły ale swoje zrobił :evil: . Teraz ma obroże kiltix ponoć jest skuteczna.

Beti nie bardzo chciała jeść i taka smutna chodziła. Bez energii no i z kupa miała problem. Kilka razy próbowała zrobić ale nie bardzo jej to wychodziło. Eeee znaczy sie mało bardzo i raczej kupa płynna ciemno bordowa. Ja przepraszam, że tak opisuje dokładnie . Myśleliśmy, że może brzuch ją boli szczególnie że w nocy "dusiła się" o czym pisałam w innym poście. A na dodatek znalazłam kleszcza i pojechaliśmy do lekarza ze względu na niego bo ja to boje sie sama wykręcać a pozatym z tym brzuchem no i dopytac się jak to u suczek jest z ciazą urojoną.
Lekarz wykręcił kleszcza i kazał obserwować kupę suni. ( akurat nie było naszego weta tylko inna Pani ale teraz doszłam do wniosku że ona to chyba głównie sie zajmuje kotami bo jak kleszcza wykręciła to już nie poszukała czy drugi może jest i nie zaproponiowała badań krwi a ja :twisted: sama głupia nie zwróciłam na to uwagi) (I jeszcze wykryłam mleko w cyculach!! No cholera wszystko naraz)No ale na następny dzień rano Beti dalej z kupa problem no i osowiała jeśc nie chciała nawet ulubionych rzeczy i taka strasznie słaba jak poszłam na spacer nie ciagneła na psy nie reagowała!! Ja akurat byłam umówiona na przymierzanie sukni ale Arturowi powiedziałam że ona coś nie bardzo i trzeba koniecznie po pomoc lecieć. On odrazu z nią do weterynarza. naszczeście był nasz doktor i odrazu pobrał krew, zamówilismy kuriera i do laboratorium. Dostała kroplówke i zastrzyk ale lekarz powiedział, że bez wyników nie chce jej dawać lekarstwa na to cholerstwo bo to toksyczne. Jak ja wróciłam to juz były wyniki i oczywiscie straszna diagnoza. Zastrzyki kroplówki no i juz dalej wiecie wymioty, rozwolnienie....

Dziś u weta byliśmy kolejne zastrzyki, kroplówa - antybiotyki. Ale dzis cały dzień juz żywsza :mrgreen: chodziła sobie po mieszkaniu nawet, zaczeła ciągnać na spacerach i na dodatek chciała zjeść jakaś jamniczkę :mrgreen: :mrgreen:
O jedzenie sama sie już upominała.
teraz śpi bo mimo wszystko męczy sie jeszcze szybciutko.

ooo a teraz puściła baka i musze uciekać :mrgreen:

Miła od Gucia - Nie 11 Maj, 2008 22:11

ooo a teraz puściła baka i musze uciekać :mrgreen:

Reniu to już dobre wiadomości. Niech se tam puszcza, niech jej na zdrowie.
Z zapartym tchem czytałam co napisałaś, dobrze, że tak szczegółowo, to cenne informacje przynajmniej dla mnie.
Beti zdrowiej, zdrowiej.

gocha - Nie 11 Maj, 2008 22:20

Jak to dobrze Reniu , że z Beti już lepiej. Trzymamy nadal kciuki, żeby wszystko szybciutko wróciło do normy.
Leniusia - Nie 11 Maj, 2008 22:56

Z własnych doświadczeń wiem ( a z moją sunią przeszłam już przez wiele poważnych chorób, praktycznie co kilka miesięcy piesek zaskakuje nas czymś nowym), że jak psu wraca apetyt, i ochota na spacerki to wszystko idzie w dobrym kierunku. Sunia jest pewnie osłabiona, ale z tego co wyczytałam swoje już przeszła, wiec tak jak i moja Leni choć chorowita pewnie bardzo silna i poradzi sobie ....:):)
Renia - Nie 11 Maj, 2008 22:59

Własnie lekarz tez powiedział, że z jego doswiadczenia wie, że jak piesek tak już sie zachowuje to będzie Ok.
Nawet nie wiecie jak mi ulżyło :mrgreen: bo pierwszy dzień to tylko ryczałam.


Jak sie dowiedzieliśmy w przeciagu 2 tygodni w klinice były 4 przypadki zachorowań! W Warszawie ponoć jakoś najbardziej atakują te cholerstwa.

Leniusia - Nie 11 Maj, 2008 23:06

Bardzo dobrze wiem co czujesz, miałam już kilka takich dni, nocy, w których myślałam, że stracę moją najwspanialszą przyjaciółkę Leni. Walczę o zdrowie tego psa już cztery lata, jestem już na maxa wyczulona na jej punkcie. Wiem, że znajomy weterynarz czasami się już ze mnie śmieje, ale wolę się pomylić niż coś przegapić. Co do Twojej suni to najważniejsze, że postawiona jest diagnoza i wiedzą jak ją leczyć. Skoro piesek czuje się lepiej to wszystko będzie dobrze.
Leniusia - Nie 11 Maj, 2008 23:07

W Akademii Rolniczej w Lublinie, w tym roku pierwsze pieski z babeszjozą były już w Lutym!!
Mirka - Pon 12 Maj, 2008 13:14

Renia co u Beti :?: :?:
z całą pewnościa duzo lepiej
tylko dlaczego nic nie piszesz :cool: :cool:

Renia - Pon 12 Maj, 2008 13:38

:) ja w pracy jestem :cry: :cry:
ale Artur siedzi dzis z nią i z tego co mówi to wogóle nie widac po niej że była chora, zrobiła normalną kupę, apetyt ma :) ciągnie na spacerach, chce zjeść pudla sąsiada.

;/ wet ja szybko na nogi postawił.

jeszcze ma dostac prochy i niestety za tydzień kolejna dawke tego toksycznego leku.

Dorti - Pon 12 Maj, 2008 19:08

Dzielna dziewczynka.
Tak trzymaj maleńka.

Renia - Pon 12 Maj, 2008 21:15

chyba z nią dobrze bo nasikała na łóżko ;/
Mirka - Pon 12 Maj, 2008 21:19

Renia rozwaliłas mnie tą wiadomością :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
gocha - Pon 12 Maj, 2008 21:24

Czyli wszystko wraca do normy :~ , Renia , ale po takim stresie to pewnie nawet kupę byś jej wybaczyła :grin:
Renia - Pon 12 Maj, 2008 22:28

Zapytałam co zrobiła ale jak to ona spuściła łepetynę i udawała, że nie słyszy. Zakomunikowałam jej że wiem, że jest chora i w dupe nie dostanie ale za kare przez godzine zakaz miziania.
Leniusia - Wto 13 Maj, 2008 10:32

Z tego co wyczytałam to Sunia wraca do normy. Wspaniale, podejrzewam, że nie wytrzymaliście godzinkę bez miziania :lol: :lol: :lol:
Renia - Wto 13 Maj, 2008 17:01

AAA dałam radę :roll: Beti jest dominatorką i muszę byc konsekwentna bo by mi tu lała i lała gdzie popadnie.
Godzinka mineła szybko przy praniu i można było miziać się :mrgreen:

Leniusia - Wto 13 Maj, 2008 18:16

Dobrze jest mi znany problem z sikaniem przez basseta w domu. Nasz półtoraroczny Bazyli też czasami gdzieś nasika. A Fredzia sikała do drugiego roku życia. Nawet ostatnio wskoczyła na łózko w sypialni, szczekając zawołała do pokoju Bazyla i w tym momencie nasikała na łózko, pokazała małemu kto rządzi w domu i sypialni.
Najważniejsze, że Twoja sunia czuje się już lepiej, te psiaki są tak kochane, że czasami warto przymknąć oko na ich wady.

Renia - Wto 13 Maj, 2008 22:51

A moja beti jakoś w sierpinu skończy 4 lata :) co prawda mieszała wcześniej na łańcuchu i na dodatek teraz po roku z nami chce nad nami dominować.
Oj mozna mozna przymknac oko na wady :)

jeszcze czeka ja jeden toksyczny zastrzyk i sie troche martwie ale teraz już prawie nie widać że była chora tylko taka jeszcze osłabiona jest .

Aśka - Sro 28 Wrz, 2016 16:37
Temat postu: Babeszjoza - co potem?
Nie znalazłam nic na ten temat wiec mam pytanie - jak karmić, co podawać, jakie suplementy diety itd po przebytej babeszjozie? Może ktoś ma juz doświadczenie w tym temacie. Bo wiadomo, ze choróbsko obciąża a często uszkadza nerki, wątrobę, serce i wydaje mi sie ze karmienie po chorobie jest bardzo ważne ale ciężko znaleźć coś na ten temat.

Pytam, bo o tyle temat mi w tej chwili bliski, że 6 miesięczny leonberger sąsiada (sympatia Rozi tak na marginesie) właśnie dochodzi do siebie po tej cholernej chorobie :(

Neit - Sro 28 Wrz, 2016 17:14

Znalazłam o karmieniu w takim przypadku ale to na barfie więc nie wiem czy Cię interesuje.
Aśka - Sro 28 Wrz, 2016 17:44

Pies jest na suchej karmie...
zojka - Sro 28 Wrz, 2016 18:01

Mój Rufus łapał kleszcze z zaciętością, która zadziwiała wetów.
Mimo podwójnego zabezpieczenia łapał bebeszjozę często.
Kiedyś na tę okoliczność miał przetaczaną krew, bo nie mogliśmy się pozbyć tego paskudztwa.

Za każdym razem weterynarz kazał nam przez tydzień karmić go mięsem i ryżem.
Ja babeszjozę u Rufusa rozpoznawałam bardzo wcześnie. Taką wież mieliśmy, że WIEDZIAŁAM, że coś mu dolega mimo tego, że nie znajdowałam u niego wbitych kleszczy. A ponieważ rozpoznanie było bardzo szybkie, to wątroba i inne organy nie były mocno uszkodzone.

Miła od Gucia - Sro 28 Wrz, 2016 21:56

Asiu, bardzo proszę,
tematy scaliłam, jeśli coś się przyda poczytaj wyżej.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group