Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

Ambulatorium - Nagła ostra niewydolność nerek :(

mariola - Czw 15 Lis, 2007 13:03
Temat postu: Nagła ostra niewydolność nerek :(
Uuuffff..............
Wreszcie mogę coś wydusić z siebie, coś napisać...Od niedzieli przeżywaliśmy wszyscy jedne z najgorszych chwil w naszym życiu.....
W sobotę euforia, a w niedzielę nasza KOKA dostała nagłej, bardzo ostrej niewydolności nerek, zaczęło się prawdopodobnie w sobotę. KOKA polegiwała ale myslałam że tęskni za Małgonią bo cały dzień się nie widziały, ale w niedzielę wiedziałam już że coś jest nie tak, KOKA wstała tylko raz, na krótko, słaniała się na nogach.
Potem to już jak mroczny sen, temperatura 35'!, nie piła, nie sikała, resztę robiła pod siebie, wymiotowała....Godziny spędzone w klinice, kroplówki, leki, wypłukiwanie mocznika, non stop badanie krwi, my przy niej nieprzytomni z nerwów czy przeżyje.....a życie ulatywało z niej z minuty na minutę, to wszystko było jak amok,........i pierwsze wyczekiwane siku, radość nieziemska, po godzinach wyniki już lepsze, chociaż nie wiadomo było jeszcze czy KOKA poradzi sobie....
Po 12- stu godzinach spędzonych w klinice, dzieki uprzejmości Panów doktorów, wróciliśmy do domu, z kroplówkami,...i godzina 00:30 i pierwszy kryzys, temperatura zaczęła spadać, KOKA sztywniała, czuwaliśmy, masowaliśmy, rozgrzewaliśmy, płakaliśmy, przebieralismy pampersy i błagaliśmy żeby nie odchodziła...........
Po 3-ch godz. poprawa, podniosła się temperatura, KOKA wstała i przeszła kawałek, napiła się wody.......słów brak, nawet pisać dalej nie mogę, taka radość...........
I tak z dnia na dzień lepiej, wczoraj wypiła troszkę chudego rosołku z marchewką, dziś też troszkę zjadła, wstaje na krótki spacer aby się załatwić, prowadzi obserwacje Małgoni, nie wymiotuje.
Jeździmy codziennie na badania, na zastrzyki, po kroplówki.
I w końcu dziś przespane pierwsze kilka godzin, uffff........
Udało nam się JĄ uratować, kochaną nad życie sunię, promyka dnia codziennego, nic tak nie cieszy jak to wolne od bólu spojrzenie, jak zamerdanie ogonkiem, jak wesołe strzyżenie uszolami........


Niestety, mimo badań i poszukiwań nadal nie wiemy co było przyczyną, wciąż szukamy... :( :(

Trzymajcie za nas kciuki :oops:

Krysia i Donat - Czw 15 Lis, 2007 13:57

Mariolka
Nawet się dziwiliśmy,że po tej szczęśliwej sobocie nie odzywacie się, a teraz wiadomo jaka była przyczyna.
Biedna Koka, tyle musiała wycierpieć, ale dobrze,że się udało.
Teraz już będzie tylko lepiej.
Trzymamy kciuki
Krysia

Asia i Basia - Czw 15 Lis, 2007 14:18

Matko Boska, Mariolka, trzymajcie sie dzielnie, myslami jestesmy z Wami, pazurki i kciuki za mala duza sciskamy, Koka, zdrowiej szybko, informujcie co u Was
joi - Czw 15 Lis, 2007 21:04

Trzymamy kciuki, mocno, wszystkimi łapami.
Agata - Pią 16 Lis, 2007 13:59

Oj Mariolka, straszne to co piszesz.
Co lekarz mówi, nie będzie konsekwencji ?

mariola - Pią 16 Lis, 2007 16:26

Mam chwilę więc piszę,
właśnie wróciłam z kliniki, wyniki KOKI co raz lepsze, kreatynina w normie, jeszcze mocznik jest trochę wysoki ale od wczoraj wieczora poprawa niesamowita. KOKA od 2 dni nie wymiotuje już wcale, wczoraj zjadła pożądny posiłek (każdy trochę większy), ryż gotowany z mięsem, marchewką, siemie lniane i preparat wspomagający nerki do tego. Dziś rano już na widok miski wstała merdając ogonkiem, czyli ma apetyt co wiąże się z faktem spadku mocznika we krwi. Leży sobie w piwnicy w legowisku pod kocykiem, wychodzimy na siku co 2 godzinki. Próbuje nawet biegać trochę. Generalnie poprawa jest niesamowita, dziś już mogłam sama pojechać z nią do lekarza. Ale rąk nie czuję, nogi w siniakach, w końcu to 75 kg psa........ale co tam, byle dobrzała.

Dziś Małgonia przeniosła się ze swojego legowiska do KOKI i teraz śpią razem, chyba i ona czuje, że z KOKĄ lepiej bo prędzej tylko ją wąchała i odchodziła do siebie.
Dziś i weterynarzom humor się poprawił jak ją zobaczyli w dobrej formie.
Przyczyny dalej szukamy, bo KOKA nie zachorowała chorobą przewlekłą tylko nagłą i musiało zaistnieć coś, co musimy znależć.
Agato co do późniejszych konsekwencji tej choroby to na razie za wcześnie o tym mówić, KOKA dostaje najlepsze leki, antybiotyki, jesteśmy dobrej myśli, robimy co możemy, widać pozytywne skutki, trafiła na czas do weterynarzy, wierzę że będzie dobrze..... :|

Agata - Pią 16 Lis, 2007 16:38

Mariolka, jak Cię poznałam to zobaczyłam, że jest na świecie ktoś, kto w końcu mnie rozumie, moja wyobraźnia, moje zbyt silnie emocjonalne podejście do zwierząt. Pod tym względem jesteśmy takie same, więc wiem doskonale co tam musiało się dziać...
mariola - Pią 16 Lis, 2007 23:05

Oj Agatko, ciężko było...........bardzo ciężko :cry:
mariola - Sob 17 Lis, 2007 20:58

Dziś u nas dzień taki jak wczoraj, bez zmian, leki, kroplówki, no może spacer dłuższy. Jutro robimy badania i będziemy wiedzieć jak spada mocznik.
Agata - Pon 19 Lis, 2007 09:42

napisz od razu.
mariola - Pon 19 Lis, 2007 23:19

No, psiaki "oporządzone", dzieci śpią, mąż obok smacznie chrapie :sen
Co u nas:
wszystko wydaje się być na dobrej drodze z naszą biedną KOKĄ, ważne że już choroba ustępuje, fizycznie Koka jest już bardzo dobrze, dużo spaceruje, mniej śpi, zrobiła się znowu ciekawska i za chwilę ciężko będzie ją utrzymać przy kroplówce (siedzimy teraz 3 godziny i pilnujemy na zmianę). Mocznik we krwi spada bardzo powoli ale dzięki bogu cały czas spada.
Największy problem mam teraz z jej apetytem, bo raz go ma a dwa razy nie. Zjada małe porcyjki, najchętniej tylko mięso, także muszę ją karmić czasami żeby mi nie słabła. Dzisiaj dostała nowy zastrzyk z lekiem osłonowym na żołądek i to ma zdaniem panów doktorów pomóc w apetycie. Ten zastrzyk już raz dostała i po nim następnego dnia ładnie jadła.
Codziennie jeździmy na wizyty do lekarzy (uff..już czasem sił braknie), no ale widać że jest lepiej.

Trzymajcie nadal za nas kciuki, byśmy mieli coraz mniej chwil zwątpienia........

Pozdrawiam wszystkich :thx
mariola

mariola - Sro 21 Lis, 2007 22:03

JESTEM PRZESZCZĘŚLIWA - KOKA pięknie je, wcina coraz więcej :thx
Daje jej mniej a często żeby nie dostała skręt7.
Dzisiaj odjęto jej jeden lek i zmniejszono kroplówkę do jednej dziennie (no to mamy tylko godzinkę siedzenia 8) ). Trochę się boję żeby się nie zaziębiła bo stale chce siedzieć na dworze albo spacerować :?

Niania, która do niej przychodzi w czasie kiedy ja jestem w pracy mówi, że KOKA normalnie zaczyna wariować z Małgochą, bawią się, prób7ją biegać :P

Wciąż jednak martwię się ewent7alnymi szkodami w jej organizmie...ale staram się być optymistką...................

p.s. czy ktoś może wie jak przełączyć tego cholernego kompa żeby nie pisał "7" tylko prawidłowe literki... :lol: :roll:

Agata - Sro 21 Lis, 2007 23:00

Mariolka, wyłącz komputer i włącz go ponownie, powinno pomóc :wink:

A powiedz mi, ile jeszcze potrwa kuracja ?

mariola - Czw 22 Lis, 2007 10:52

Włączanie i wyłączanie nic nie daje, cos przestawiło się na klawiaturze.

Co do kuracji to na razie nie wiadomo, wpierw muszą wyniki być dobre, wszystkie w normie, potem jeszcze leki regenerujące, wzmacniające organizm, ...no a potem dieta odpowiednia.........i tak do końca

mariola - Pon 03 Gru, 2007 21:35

Gdyby miłość potrafiła wskrzeszać żyłabyś moja Kochana KOKO wiecznie....... :cry: :cry: :cry:
Kasia :) - Wto 04 Gru, 2007 08:48

Mariola... nie ma takich słów, które mogłyby ukoić ból po stracie przyjaciela... jedyną pociechą jest fakt, że czas naprawde leczy rany...


Przepraszam, że wchodzę w Twój temat, ale od jakiegoś czasu przeżywam dokładnie to samo... od ponad 2 tygodni ratuję jednego z moich psów, jak na razie wygrywam...

a zaczęło się tak samo: brak apetytu, brak wypróżnień, ogólna apatia, ciągłe wymioty, z czasem wymioty bez wstawania... tak... pod siebie...

wizyta u lekarza, druga, kolejna, badania krwi, usg, seria rtg, kroplówki, zastrzyki - na które zero reakcji ze strony psiaka... :(
i tak przez 4 dni...
byłam pewna że ją stracę, zwłaszcza że nie było żadnej poprawy a lekarze nie bardzo wiedzieli co jest grane? kolejne diagnozy upadały - aż w końcu usłyszałam: OSTRA, PRZEWLEKŁA NIEWYDOLNOŚĆ WĄTROBY, a do tego uszkodzona trzustka i 6 mm guz na śledzionie...jest to pies padaczkowy od kilku lat na lekach przeciw drgawkowych - psychotropach, które najprawdopodobniej spowodowały właśnie to uszkodzenie wątroby...

na razie jest lepiej, ale... żeby leczyć wątrobe musimy odstawić leki przeciwpadaczkowe a to może wywołać ataki... więc żeby nie było ataków nadal musi przyjmować te leki a to nie pozostyanie bez wpływu na wątrobe i w efekcie może doprowadzić do marskości...

i co ja mam teraz zrobić???

póki co, cieszę się z tego że nastąpiła poprawa (być może chwilowa - jak u KOKI) i Ona nadal jest ze mną.

mariola - Wto 04 Gru, 2007 12:29

Moja KOKA juz prawie wyszła z chorych nerek, zabił ją skrzep, który spowodował zator, umarła nagle, we śnie...................

Boże , współczuję Ci, bo dla mnie te trzy tygodnie są jak ze złego snu, chciałabym je zapomnieć..................

mariola - Czw 13 Gru, 2007 09:04

Kasiu, napisz jak Twoja Psinka, bo myślę o niej bardzo często...daj znać co Uwas??
Kasia :) - Czw 13 Gru, 2007 10:40

Mariola dziękuję, na razie odpukać lepiej!
Jednak cały czas stan jej zdrowia jest monitorowany, w najbliższym czasie będzie miała zmienione leki "przeciwpadaczkowe" na mniej uciążliwe dla organizmu, na razie (pod kontrolą) zmniejszamy jej dawkę tych dotychczasowych.
Na wątrobę dostaje osłonowe, do tego dochodzi zmiana karmy na tzw. "dla wątrobowców" i ... czekamy.
Cały czas czekamy na... na co - nie wiem? na efekty leczenia? na kolejny atak wątroby? na ataki padaczki?
- jeśli nastąpi atak padaczki będzie to oznaczało, że należy przestać zmniejszać dawke leku, albo że nowy lek nie działa tak jak powinien;
- jeśli nastąpi atak wątroby - będzie to oznaczało że jednak wątroba nie wyrabia, wszak jest uszkodzona, a że i trzustka i śledziona również nie są w najlepszej kondycji - cały układ nawala - możemy się tego spodziewać, pytanie tylko - jak szybko?
- efekty leczenia... nie można tu mówić o wyleczeniu bo padaczka jest nieuleczalna a uszkodzona wątroba raczej sie nie zregeneruje... możemy jedynie zaleczać i czekać, czekać...

mariola - Czw 13 Gru, 2007 11:21

To dobrze, że nastapiła poprawa, trzeba mieć nadzieję, że będzie dobrze!
Trzymam za Was kciuki, życzę dużo, dużo zdrowia, niech będzie tylko lepiej :)
Trzymajcie się.... :)

Agata - Czw 13 Gru, 2007 12:45

I ja trzymam za małą kciuki. Bałam się pytać szczerze powiem ...
gocha - Czw 13 Gru, 2007 14:25

My też trzymamy kciuki, zdrowiej maleńka!!!
Kasia :) - Czw 13 Gru, 2007 15:01

Dzięki dziewczyny! za wsparcie. Naprawdę. Nie spodziewałam się.
zwłaszcza że "wlazłam" ze swoją historią w temat Mariolki.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group