Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

O bassetach... - Największy numer mojego Basseta:)

vinylowy_i_vinylowa - Wto 15 Mar, 2005 20:11
Temat postu: Największy numer mojego Basseta:)
Witajcie. Cicielibyśmy, abyście opisali najbardziej extremalny numer jaki wyręcił Wam, Wasz pupil, zaczniemy od siebie:

Po około 4-5 miesiącach kiedy nasz kłapouch z nami mieszkał wypadła ważna sprawa i Vinyl musiał zostać sam na dluzej niż 2-3 godziny, tak jak zostawialismy go co jakis czas, żeby przyzwyczajać go na takową ewentualność. Po ok. 3 godzinach wracamy do domu a tam... :shock: Dzwi do kuchni [takie rozsuwane] rozwalone, na podłodze w kuchni pełno folijek, papierów, tależyk i cośtam jeszcze... bałagan jak po dobrej imprezie :D . Psisko wyglądało jakby zjadło piłke do koszykówki :shock: . Leżał zadowolony i ledwo mógł się ruszać... Zaczelismy szukać źródłą tych wszystkich śmieci i co się okazało... Ze nasz kochany piesek pod naszą nie obecność otworzył sobie lodówkę :shock: powyciągał z folijek, papierów i pochłonął 30dg. żółtego sera, 60dg. różnego rodzaju wędlin, 6 OGÓRKÓW KISZONYCH, sklepowych a więc słonych jak cholera, i swoją racje żywnościową w postaci 8 torebek ugotowanego ryżu i kilograma mięsa mielonego, które w założeniu miały wystarczyć mu na kolejnych 5 posiłków :shock: :lol: :shock: . Do tego zrobił maxymalny burdel w w/w lodówce po czym ją zamknął :!: :?: :shock: i jak gdyby nigdy nic położył się do kojca wypijając przed tem caaaałą miche wody [wiadopo po ogórach go suszyło :D ]. Po tym zajściu miał wizyte u lekarza, dostał jakiś zastrzyk, dietka 1-no dniowa i spoko.

Minął kolejny tydzień...

Identyczna sytuacja z przymusem zostawienia Vinyla, tym razem na niecałe 2 godziny... Wracamy po tym czasie i pierwsze kroki do kuchni i do lodówki, uffff... wszystko jest na miejscu, ale psa nie ma w przedpokoju... idziemy dalej, a tu nasze psisko w sypialni, na naszym łożu, zatopioooony w pościeli, a uśmiech miał od ucha do ucha 8) . Na podłodze tusze mojej Pani powcierane w wykładzine, szminki, podkłady i inne kosmetyki, istna mozajka. Do tego jeden kwiatek obgryziony doszczętnie z liści [została sama łodyga] i z ziemi również "piękne" wzory na JASNEJ wykładzinie. Idąc dalej... wypita buteleczka z solą fizjologiczną [do przemywania soczewek], pogryzione opakowanie od kremów i ogólny bałagan... Przyznamy, że nie wiedzielismy czy go lać, krzyczeć, czy lecieć do lekarza, istny amok :? :?: Jednak czas zweryfikował, gdyż Vinyl z chwili na chwile czuł sie coraz gożej, nie wiedzielismy czemu, aż w końcu znaleźliśmy puste opakowanie po tabletkach na zapalenie mięśni, które wsunął psiak. Biegiem na płukanie bebechów, zastrzyk, dostał jakieś tablety i po kilku dniach był spokój...

Nauczony tymi doświadczeniami poleciałem po zasówki, zamki i inne duperele i teraz, zęby dostać sie do kuchni, sypialni czy każdego z 2 pozostałych pokoi trzeba znać hasło :lol:

ps. sorry za błędy ;)

Dorota - Wto 15 Mar, 2005 20:24

Już się boję...Może na zaś zamontuje kłudke na lodowce:)
Krzysiek - Wto 15 Mar, 2005 20:34

No to macie zdolne psisko :)
A uśmiałem się przy czytaniu :D :D:D że szkoda gadać.
Moja Lady od maleńkości zawsze była i jest pod moją opieką więc żadnego numeru nam nie zrobiła, a sporadycznie zostając na trochę sama to chyba śpi - bo na ogół po powrocie wita nas w domu zaspana. A Oskar jest u nas od niedawna więc trudno wyczuć co z niego za ziółko w tym względzie. W każdym razie jak zostają same ( ale razem ) to jest wszystko w porządku - co najwyżej zdarzają się śpiewy chóralne pod drzwiami - ale to tylko po naszym wyjściu - tak przynajmniej twierdzą sąsiedzi. A jak wracamy to stoją u drzwi bo słychać z daleka "bufania i pufania" przez drzwi. A są takie mądre, ( jak zauważyła ostatnio Marzenka ) że reagują na dźwięk pilota od samochodu - tzn. dźwięk jaki wydaje alarm po zamknięciu drzwi od auta - i po tym dźwięku lecą do drzwi, wiedząc że to ktoś z nas wraca. A początkowo myślałem że to "ósmy zmysł" :D :D:D - a to tylko dobry słuch i inteligente kojarzenie faktów.
Pozdrawiam Krzysiek.

Ewa z Matyldą i Bobem - Sro 16 Mar, 2005 12:20

Hej! Po powrocie do domu chyba ucałuję Matyldę. W porównaniu z Vinylem jest super grzeczna. Zjadła tylko kilka książek, ale za to nie byle jakich, jak na pieska bibliotekarki przystało wybrała m.in. kolekcję laureatów nagrody Nike, "Tryptyk rzymski" Jana Pawła II (z płytą CD!!!!) i zaczęła "Biografie Sławnych Ludzi", ale to dużo tomów więc uznała, że chyba ją to wyczerpie zanim skończy i zaniechała.
Za to pełen odlot jest na spacerach. Pisałam na starym Forum - zasypia mi w połowie spaceru. A ja stoję nad nią jak lampa i czule przemiawiam, żeby się wreszcie ruszyła. Ale ile można udawać, że się czegoś szuka w torbie? Czy, że się podziwia przyrodę (po tylu spacerach znaną już na wylot)?
A ciągać 32 kilo psa na smyczy to nie dla mnie konkurencja.
Pozdrawiam i naprawdę jestem ciekawa co się w tym temacie pojawi? :lol:

Arleta - Sro 16 Mar, 2005 13:38

:D Hej :D
Jesli chodzi o bałaganiarstwo to Korina jest grzeczniutka, ale jak miala 7 miesięcy wytknęła sobie lewa przednia łapke. Po wizycie u weterynarza łapka został pozawijana takimi elastcznymi bandazami + sciskajacy granatowy pas . Obandarzowana była kookoła szyi aby całe ramie i jakby obojczyk były unieruchomiona- biedactwo wyglaądała jak ostatni indwalida. pod wieczór zostawialiśmy ja na godzinke sama - a była osowiała i śpiąca- a kiedy wróciliśmy to jej chora łapka była wyciągnieta z kikuta bandażowego a opatrunek wisiał i przypominal trzecią przednia lapke. Do tej pory nie wiem jak jej sie to udało, jakim sposobem bez naruszenai opatrunku wyciągneęła łapke. I niech mi ktoś powie ze bassety sa niegramotne :D

Dorota - Sro 16 Mar, 2005 13:52

W takim razie w klubie sa dwie bibliotekarki:) Hihihi Zobaczym na co bedzie stać mojego... Mam nadzieje ze moje mieszkanko nie bedzie wygladało jakby przeszedł po nim tajfun:)) a książki poustawiam na wysokościach. Po doświadczeniach ze sznaucerem wiem ze nie wskazane jest zostawiać buty, torebki, swetry i niezabezpieczone śmieci...
czarek - Czw 17 Mar, 2005 19:46

Elllo Muj bellford to jest dopiero ancymon :D pogryz mi okularki za 400 zł., pogryz mojemu bratu telefon kom. za około 1200 zł. pogryz wykładzine nasczesie nie duzo i poniszczył kwiatki, jeszce pogryz wszelkie zabawki (naszcęscie nikt sie nimi już nie bawi, no i chyba tyle.Moja mama juz była tak wkurzona jak belfus to robił ze chciała go oddac ale ja na to nie pozwoliłem powiedziałem że jak on odchodzi to ja ide razem z nim i nie wruce :D . Bellford jest jednak równierz bohaterem pewnej nocy obudził mnie i moich braci jak usłyszał ze nadole cos moja mama majaczy przez sen, zeszlismy i nie moglismy mojej mamy obudzic i po chwili przyjechała karetka i naszcescie wszystko dobrze sie skończyło :D po tym wyczynie moja mama nie wywali belford za nic przecierz uratował jej zycie co by mogło sie zdarzyc jak by nas nie obudził wole nie mysleć i po ty wyczynie belfus został domowym bohaterem :P
Miła od Gucia - Pią 18 Mar, 2005 09:14

Uśmiałam się zdrowo z wycznów Vinyla. Ja podobnie chyba powinnam Gucia ucałować, że takich rzeczy nie wyczynia. Pod tym względem jest grzeczny. Zostaje w domu sam, nawet na 8 godzin. Nie płacze, nie wyje, nic nie niszczy - jak jest sam. Ale jak my jestesmy w domu to daje nam popalić równo, robi rzeczy, których mu nie wolno, i on wie o tym, chce żeby się nim zając. Zbiera wtedy rzeczy do prania, pije wode z brodzika, przynosi buty, i jak to robi to kątem oka zerka czy patrzymy na niego, taki czort. Przy piciu kawy, oczywiście asystuje, jak tylko siądę na kanapie, obok Marek, to on zaraz włazi między nas i się tak śmiesznie przymila, wyciąga, na nogach mam pełno siniaków od tych jego łapek. I co jeszcze, acha to że na dworze ucieka to nie nowość, nie mozna go puścić nawet na łące, wróci raz, drugi a za trzecim tak się powli oddala, patrzy na nas i w dddłłuuugggąą. Ale robi to tak szybko, że na nic gonitwa, potem go najdujemy gdzieś na osiedlu, między blokami. Dlatego też wyjezdzamy do lasu, za każdym razem w inne miejsce (bo jak stwierdzi że już tu był, to też ucieka) nieznane Guciowi, to wtedy sie pilnuje i wybiega do woli. Oj mogłabym o nim pisac godzinami. Ale obojętnie co by nie zrobił, kocham go bardzo. I jak wpadam z pracy to pierwsze co robię, oczywiście papu Guciowi. A potem głodna sama jak "przysłowiowy pies" zasiadam do obiadu. Kończe, bo obawiam sie, ze zajęłabym całą strone opowieściami o Guciu.
Krzysiek - Pią 18 Mar, 2005 12:20

Bogumiła od Gustawa napisał/a:
Kończe, bo obawiam sie, ze zajęłabym całą strone opowieściami o Guciu.


No właśnie :)
W tym jest widzę problem, że zamiast każdy założyć nowy wątek - temat i opisać nam swojego ulubieńca od A do Z żebyśmy sobie mogli dopisać co o tym myslimy - to wszyscy piszą w jednym temacie po kilka zdań :(
Oj nie o to chodzi kochani.
Nie bójcie się napisać całego tematu. To forum jest całe dla nas - nie tylko jeden temat :)
Myślę że wiecie o co chodzi.
A swoją drogą to rzeczywiście z każdej z tych powyższych wypowiedzi można by spokojnie rozwinąć temat na ługie strony i to by było fajne.
Pozdrawiam Krzysiek.

Aleksander - Pią 18 Mar, 2005 19:26
Temat postu: pasta do butów
Właśnie wróciliśmy z zakupów a tu cały dom w małych czarnych kawałkach gombki. Morfeusz zjadł czyścik do butów z czarną pastą. Dość że wyglądał jak czarna ziemia to jeszcze właśnie bardzo mu się odbija . Mam nadzieje że mu nie zaszkodzi. a zapomniałem dodać że otworzył sobie szufladę w komodzie. Nauczeni doświadczeniem nie zostawiamy takich rzeczy na wierzchu (właściwie nie zostawiamy żadnych rzeczy na wierzchu).
Ewa z Matyldą i Bobem - Pon 21 Mar, 2005 13:28

Małe sprostowanie: numery Matyldy, o których pisałam wyżej to nie jedyne jej wyczyny. Moja młodsza córka Patrycja (12 lat) przypomniała mi o jeszcze jednym gościnnym występie! Rzecz miała miejsce u teściowej. Patrycja poszła tam w odwiedziny, bo przyjechał szwagier z dwoma synkami mniej więcej w jej wieku. Teściowa ma pekińczyka Perełkę, który za Matyldą nie przepada. To już wszstkie "osoby dramatu".
No więc wyobraźcie sobie sytuację Matylda wpada do domu, Perełka przy meblach (i nawet pod niektórymi) przed nią ucieka, jazgocząc biega po całym mieszkaniu. Perełka pod stolik z telefonem, Matylda za nią. Za nimi teściowa, Patrycja, szwagier i dwóch jego synów. Perełka pobiegła oczywiście dalej, a Matylda źle oceniła gabaryty stolika i się pod nim zaklinowała - dalej pobiegła już więc ze stolikiem na grzbiecie! Teściowa w ostatniej chwili złapała telefon i stała drąc się w niebogłosy, żeby ktoś złapał Perełkę. Matylda biegła dalej ze stolikiem na pleckach (podejrzewam, że nawet go nie dostrzegła), przed nią i za nią jak wyżej. Do akcji włączyły się dwie teściowej kotki, zaczynając pochód. Mania nadal miała problemy z oceną szerokości miejsc, w które może się zmieścić. W ten sposób poleciały kwiatki ze stojaków. Ktoś jednak wpadł na pomysł, żeby zwabić ją na jedzenie. Nasypali jej do miski suchego i puszkowego kociego żarcia. Przyszła, zdjęli stolik, złapali rozdygotaną Perełkę...
I jeśli myślicie, że to koniec to się bardzo mylicie!!
Największy numer Matylda zrobiła dopiero po chwili, na środku dywanu w dużym pokoju!!
Prawdopodobnie przeczyściło ją po kocim żarciu, które jadła po raz pierwszy w życiu.
PS- Teściowa się na Matyldę i na mnie nie gniewa, sprawa poszła w niepamięć!

Aga - Sro 23 Mar, 2005 12:18

Moja Frodo miała juz ponad 2 lata i zostala sama w samochodzie. Siedziala sobie w bagazniku oddzielona od siedzen taką specjalną siatką dla psów - rozciagającą sie. A ze zostawilam na przednim siedzeniu chleb litewski i 8 skrzydelek z kurczaka, przedarła się przez siatkę i wszystko to zjadła. Jak wróciłam siedziała na tylnym siedzeniu wśród resztek jedzenia i odlatywała. Nigdy tyle wczesniej nie zjadla za jednym razem. Wyglądała jakby połknęła piłkę. Bałam się ze trzeba bedzie jechac do lekarza, ze kości z kurczaka mogły jej coś wewnątrz uszkodzić, ale ona jest bardzo sprawna w trawieniu. Nastepnego dnia wszystko wyszło drugą strona, tzn oprócz kosteczek :D
Buba - Sro 23 Mar, 2005 20:34

Gustaw jest jak anioł! Opędził tylko ostatnio przedłużacz, rozpruł i porozłączał wszystkie kabelki :D Na szczęscie przed wyjściem z domu zawsze odłaczamy prąd w pokoju, w którym zostają razem z foxterierem. Nie wiem do dziś co mu odbiło, bo sterta kabli cały czas jest u nas na podłodze (od komputera, sprzętu Hi-Fi itp). Ale...w temacie upodobań do dziwnych rzeczy: z kolei foxterier mojego teścia zjada (studiuje) z upodobaniem .....prace magisterskie jego studentów. Uczy chłopak :shock: Może to jakaś reinkarnacja sławnego profesora? :P
muchomorek - Sro 06 Lip, 2005 14:40

mój basset połknąl igłe z nitką.
antek - Sro 06 Lip, 2005 15:22

I co ? nie chce Cię straszyć ale mojej koleżanki suka też połknęła igłę z nitką i miała poważną operację,to nie są żarty.Nitka zaczepiła się o jelito ,a igła wbiła w tchawicę.Jak chcesz to mogę Was skontaktować
muchomorek - Sro 06 Lip, 2005 15:26

Moja też miała poważną operację na żołądku i jelicie. Było to 5 lat temu. To jest największy numer mojego basseta. :-)
Lukasz - Sro 27 Lip, 2005 15:33

Okolo roku temu wyjezdzalismy na urlop do Zakopanego. Przez caly miesiac przed wyjazdem wmawialismy Aksiowi ze pojedzie z nami. Na 3 dni przed wyjazdem okazalo sie ze jest mozliwosc zostawienia go z moja tesciowa i tak tez zrobilismy. Nasz Akson nigy niczego nie pogryzl, ani nie zniszczyl no i od 3 miesiaca zycia nie sikal w domu, a jak wrocilismy z urlopu okazalo sie ze zaraz po naszym wyjsciu do auta, piesek podszedl do komputera i z premedytacja na oczach tesciowej podniosl noge i go obsikal. Natepnie zobaczyl sterte gazet do ktorych szybko podlecial (tesciowa nie zdazyla zareagowac) i rozszarpal je na czesci. Dostal nagane ustna i klapa w tylek i sie uspokoil. To byl chyba jedyny raz kiedy Akson tak perfidnie sie zemscil. I niech mi ktos powie ze pieski nie rozumieja co sie dzieje :lol:
Dorota - Sro 27 Lip, 2005 18:05

Zamień sie ze mna;) Szczesciarz jestes!! Nasz Hector ma 12 m-cy, z zemsty sika w domu, gryzie buty, szczeka pod nasza nieobecnosc itd itp
Zazdroszcze:)Pozdrawiam

Ewka - Wto 09 Sie, 2005 20:03

Witajcie jestem tu nowa. Mam bassety od 5 roku życia a to już trochę jest.
Największy numer basset? Hmmm
Kombi senior - mój pierwszy basset - pojechalkiedyś z nami do ciotki na dziełkę. Było miło. Wieczorem ciocia zaproponowała kolację i własnej roboty pasztet. Przyniosła formę, rozwinęła z folii i kilku warstw papieru a tu czyściutka forma. Jak i kiedy Senior pochłonął 3 kilo pasztetu tego nie wiadomo. Wiadomo że był bardzo zadowolony z dnia. Ojciec mój twoerdzoł wówczas że pasztetu nie było :D :thx
Inny numer to Senior upolował kaczkę na mokradłach i mimo usilnych próśb ją tam zostawił. Wrócił do nas cały zachwycony że go tak serdecznie wołamy.

Crazy-Kasia - Sro 01 Lis, 2006 14:54

Haha ale sie naśmiałam z waszych histori...Mój Baryłka został na 5 minut sam w samochodzie....(w bagażniku, jego miejsce)mama scowała przed nami słodycze bo do świąt wszystko by było zjedzone.....to my przychpdzimy a baryła leży do góry brzuchem na SIEDZENIU z tyłu samochodu...obok niego papierki po marcepanach i batonach....fajnie co? mama dostała świra zaczeła na niego psioczyć "To ja tu dzieciom pożałowałam a ta psia menda z premedytacją zjadła co najlepsze"!! :thx :thx :thx
ola_29 - Sob 18 Lis, 2006 13:46

Heh... największy numer Hipa miał miejsce w zeszłą środę. Jak zwykle zostawiliśmy go rano samego, bo musieliśmy wyjść do pracy i szkoły. Do tej pory nigdy niczego nie niszczył ani nie rozrabiał. Tym razem widocznie musiało mu się bardzo nudzić, może nie mógł znaleźć swojej kości, więc postanowił sobie znaleźć inną rozrywkę.

Na ławie w dużym pokoju zostawiliśmy nieopatrznie miskę winogron,a kiedy wróciliśmy cała miska była dokładnie wyczyszczona-zaero owoców. Cwaniak wszedł na kanapę, oparł się o stół i wszysykie wyżarł 8) .

A że oprócz owoców leżały tam jeszcze interesująco wyglądające papiery (znaleźliśmy je poszatkowane na małe kawałeczki) i znienawidzona przez niego łapka na muchy, którą zawsze drażnimy Hipisa i której nigdy nie może dostać, piesiu miał zabawę na pół dnia...my sprzątania na drugie pół 8)

A najgorsze jest to,że na niego po prosu nie można się wkurzać... :wink: Ciekawe co jeszcze przed nami? 8)

=AsMiNn= - Nie 19 Lis, 2006 11:39
Temat postu: O matko...
O matko a ja myślałam, że mój pies to największy rozrabiaka na świecie... Widać bassety problemy mają we krewi :D Mój pies miał wiele dziwnych sytuacji przy jednej z nich naprawde się zdenerwowałam. Byłam z nim w lesie. Chodzimy sobie, a tu nagle patrze Vikinga nie ma... 1.5 h chodziłam i go szukałam. Gdy byłam już u kresy wytrzymałości przyleciał zmachany... Raz gdy tata zostawił szynkę na stole- Viking wdrapał się na krzesło i zjadł ją całą :) Wyglądał jak artystokrata oczekujący na danie główne. (szynka była przystawką). Gryzenie kapci to już u niego chleb powszedni..
Buba - Nie 19 Lis, 2006 17:22

ola_29 napisał/a:

Na ławie w dużym pokoju zostawiliśmy nieopatrznie miskę winogron,a kiedy wróciliśmy cała miska była dokładnie wyczyszczona-zaero owoców.


nie chcę straszyc. ale uwaga na winogrona
http://forum.bassety.net/viewtopic.php?t=597

ola_29 - Sob 25 Lis, 2006 19:29

Tak wiemy, czytaliśmy ten artykuł kiedy jeszcze przygotowywaliśmy się na "przyjęcia" basseta. na szczęście Hipis winogron nie odchorował, ale nauczył nas sprzątania wszystkiego ze stołu 8) ...

Tylko ostatnio nam się pilot od telewizora zaplątał, więc teraz nie ma już sześciu przycisków i jest caly odrapany...piesiu miał zabawę :wink:

Buba - Czw 21 Gru, 2006 22:56

Numer z choinką powalił mnie całkowicie. Czytając się popłakałam ze śmiechu.. Już wiem czemu moja choinka stoi na balkonie :lol:

Basset + chionka = ? BUUUM

Willy - Pią 22 Gru, 2006 17:01
Temat postu: Willy
Mój basset w ciągu swoich prawie 9 lat życia miał różne ciekawe pomysły.
Najciekawsze z nich, to otwieranie szafy w przedpokoju (drzwi suwane) i wyciąganie szmat, a potem ostentacyjne ich darcie w pokoju na oczach wszystkich 8) , "upolowanie" w kuchni rzodkiewki i jej zjedzenie (godzinę się męczył, ale nie zostawił), wyciąganie z kuchni ziemniaków i traktowanie ich jak piłki. To były jego pomysły w młodości, o kapciach, meblach itp nie wspomnę, bo wydaje mi się to oczywiste. Teraz się ustatkował i co najwyżej upoluje coś nieopatrznie zostawionego na stole (wdrapuje się na kanapę, a stamtąd wchodzi cały na stół i buszuje... :lol: )
Najlepszym numerem było zjedzenie czekoladowego jajka zawiniętego w sreberku i cukierków w czekoladzie - papierki pozostały nietknięte. Niby taka duża paszczęka, a jest bardzo sprawna i precyzyjna.

Pozdrowienia dla właścicieli tych wyjątkowych psów.

boni - Pią 22 Gru, 2006 18:47

Dziś ubierałam choinkę u mamy a moja Boni pomagała? jej w kuchni , no tak ciasto chciała wypróbować jeszcze przed upieczeniem cała była w cieście , później musiała spróbować choinki, jak moja mama wróciła z zakupów jak zwylke zaglądała do reklamówek i chciała gwizdnąć polędwicę ale na szczęście nasze nie udało jej się , a apropo cukierków to wyciąga mi z torebki krówki rozwija papierek chowa a cukiereczka konsumuje , mam ją dwa miesiące ale nie było dnia żeby jakiegoś numeru nie wykręciła , teraz przed świętami ludzi na mieście jak mrówek ona uwielbia jak jest dużo ludzi a jeszcze każdy ma reklamówkę jak z nią wychodzę musze trzymać na krótkiej smyczy bo do każdego podbiega i chce zobaczyć co jest w reklamówce :D

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group