|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Wychowanie - Basset wszystko - gryzący...:)
Jaagga - Wto 16 Sty, 2007 12:30 Temat postu: Basset wszystko - gryzący...:) Witam wszystkich Od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką ślicznego bassecika o imieniu Kufel. Kufel jest 8-tygodniowym słodkim pieskiem, wyjątkowo radosnym, jest tylko jeden problem a mianowicie wszystko gryzie...:) Ma strasznie ostre zęby (wypróbowane nie raz na moim ręku w zabawie), ząbki napewno rosną, jego to swędzi i zapewne dlatego gryzie ale boję się, że jak zacznie zostawać sam w domu to stan mebli może być opłakany... Może znacie jakiś sposób aby poradzić sobie z tym problemem? W którymś z postów czytałam, że pieskowi założono kaganiec z materiału, czy takiemu małemu pieskowi też można? Mogłabym spróbować. Dajcie znać, jeśli ktoś znalazł jakiś sposób na gryzienie Tymczasem pozdrawiamy wszystkich, Agnieszka i Kufel z Gdańska
Agata - Wto 16 Sty, 2007 13:01
Witaj Agnieszko
Kup Kuflowi dużo "bezpiecznych" zabawek. Kup teraz, niech nauczy się do czego służą. Zawsze, gdy będziecie iść spać chowaj je. Rozrzucaj natomiast wtedy, gdy on dostanie "głupawki zabawowej", lub w momencie gdy opuszczasz mieszkanie a on ma zostać sam. Im więcej zabawek w czasie nieobecności właścicieli, tym lepiej. Sposób sprawdzony. A kaganiec - przepraszam dla mnie to totalna bzdura, aby psa zostawiać samego w domu na kilka godzin w kagańcu.
patyk - Wto 16 Sty, 2007 13:04
Witaj,
każde szczenię, zwlaszcza 8 tygodniowe poznaje świat, uczy się boźdźców, glównie za pomocą ząbków (bolesnie kaleczących igielek).
Zakładanie psu, tak małemu kagańca, to zbrodnia. U starszego psa, który nie jest w stanie oduczyć się gryzienia, może to być traktowane jako ostateczność. U dorosłego psa permanentne niszczenie wszystkiego może być oznaką zaniedbania emocjonalnego...
Decydując się na małego, slodkiego szczeniaczka trzeba przejść przez jego dojrzewanie.
Bardzo ważne, żeby od początku nie popelnić błędów wychowawczych, psiak w tym wielku chłonie już cenne nauki i rozpoznaje swoje miejsce w stadzie.
Trzeba poświęcać szczeniakowi bardzo dużo uwagi, czasu na zabawę, taki malec przeważnie bawi się, je i śpi (nie zapominając o zalatwianiu potrzeb oczywiście). Bawiąc poznaje świat, dom, otoczenie, domowników - uczy się i socjalizuje.
Powinien mieć zapewnione swoje zabawki, gryzaki, kostki itp. Niektorzy dają psiakom pluszaki, są ok, tylko trzeba uważać, co kryją w środku, niekiedy szczeniak połyka wnętrze zabawki - watę, sznurki, oczy, noski, co może być dla niego niebezpieczne.
Trzeba uważać na wszelkiego rodzaju kable pod napięciem, pochować cenne rzeczy, ktroe leżą na wysokości psiego noska...
Z czasem psiak nauczy się, że ma swoje zabawki, będzie mieć także swoje ulubione. (Lepiej psu dawać jedną zabawkę, do czasu kiedy się nią znudzi, a nudzą się dość szybko, jak to dzieci, niż wysypać stos zabawek na podlogę...) Wychowanie począłączone z troską i miłością da wspaniałe efekty - życzę Wam tego!!! Usciski dla maluszka!!!
Agata - Wto 16 Sty, 2007 13:17
patyk napisał/a: | (Lepiej psu dawać jedną zabawkę, do czasu kiedy się nią znudzi, a nudzą się dość szybko, jak to dzieci, niż wysypać stos zabawek na podlogę...) |
Tak z tą ilością zabawek Patrycja ma rację.
Balbina miała swoje "stałe" 2 zabawki, ale gdy wychodziłam z domu, to rozrzucałam jej górę zabawek. Potem po powrocie zbierałam wszystkie zostawiając te dwie. Ona nigdy nic mi nie zniszczyła w domu. Nawet kosz wiklinowy na warzywa, który stał na podłodze w kuchni, nie był nadgryziony, a wszyscy wiemy jak nasze pupilki, szczególnie w okresie dziecięcym lubią takie wiklinowe koszyczki
Wiem, że się bawiła nimi, bo po powrocie, zbierałam je po całym mieszkaniu :lol:
Balbinka nigdy nie była grzeczną i łatwą w wychowaniu dziewczynką :wink: , ale takim sposobem nic mi nie niszczyła w domu.
patyk - Wto 16 Sty, 2007 14:32
Wiklinowe koszyczki - mniam, mniam :thx
Co prawda nigdy nie mialam basseta, wiec co ja tam wiem o życiu :lol:, żartuję oczywiście. Psiaki i szczeniaki w moim domu też nie należały do aniołków. Był np. nadpobudliwy kundelek, ktory musiał być raz dziennie przywiązywany (czasowe unieruchomienie) do kaloryfera, żeby mu serduszko nie wyskoczyło od szaleństw i nie bylo miejsca gdzie (w wieku szczenięcym) by nie nasiusiał. Dogi to też bomba zegarowa.
Do dzisiaj kuchnia jest zamykana przed nimi gdy nie ma nas w domu, mają swój pokój, gdzie stoi wiadro z ich zabawkami..., zostawiamy im kości, uszy do gryzienia. One bardzo dobrze wiedzą kiedy idziemy w słuzbowych sprawach (np. do pracy), a kiedy się "wypuszczamy" (np. do knajpki). Pomimo ich grzeczności i słusznego już wieku nie ufam im na tyle, żeby zostawić obie na dlużej na całej przestrzeni mieszkaniowej..., zawsze znajdzie się coś ciekawego do poglumania...
Nie ma przepisu na grzecznego psa, nawet wybiegany i najedzony potrafi zaskoczyć "złym zachowaniem". Ale na pewno potwierdzona zasadza głosi - szczęśliwy pies, to pies, który może położyć się w nogach "pana", bo dla nich najważniejsza jest nasza obecność...
Crazy-Kasia - Wto 16 Sty, 2007 14:34
Wedłóg mnie psiakowi to przejdzie... Z moim Tobim też tak było:):) Wystarczy zostawić mu*( tak jak reszta posiadaczy bassetków) wyrzucić mu parę zabawek..absolutnie nie możne założyć psowi kaganća gdy jest sam w domu...To jest...dziwne i przykre....Dlatego popieram w 100% Agatę :D
Jaagga - Wto 16 Sty, 2007 16:56 Temat postu: odp. Bardzo dziękuję za podpowiedź, jutro kupię Kuflowi całą torbę zabawek do gryzienia Wiem, że z wiekiem to przejdzie ale ja już niedługo będę musiała iść do pracy więc trzeba się tym zająć od razu. A teraz właśnie Kufel wyje wniebogłosy, ma właśnie drugą lekcję zostawania samemu w domu Narazie oczywiście zostaje tylko w sypialni ale trzeba chłopaka przyzwyczajać małymi kroczkami Więc nie dość, że zostawanie samemu to jeszcze zabawki na gryzienie, dużo nauki nas czeka Trzymajcie za nas kciuki
PS. pewnie wszyscy z Was słyszeli jak bassety ujadają za drzwiami... ja mam właśnie koncert...
patyk - Wto 16 Sty, 2007 19:55
Życzymy powodzenia!!!
(nie tylko bassety ujadają, wierz mi )
Jaagga - Wto 16 Sty, 2007 21:46
Myślę, że powodem tego jest to, że Kufel to szczeniak Taki maluch więc nic dziwnego, że gryzie i boi się zostać samemu Jest maksymalnie absorbujący i wyje tak, że aż się serce kraje... No ale trzeba być twardym, dla jego i naszego dobra Trzymaj za nas kciuki
Jaagga - Czw 18 Sty, 2007 13:13
Witam wszystkich I od razu spieszę z podziękowaniami Dziś Kufel pierwszy raz został sam w domu, zgodnie z zaleceniami zabawki porozrzucałam po podłodze. Wracam do domu a tu wszystko w porządku!!! Po pierwsze Kufel zajął się nimi tak bardzo, że nie wył a biorąc pod uwagę fakt, że został sam pierwszy raz to naprawdę ogromny sukces Po drugie nic nie zostało pogryzione!!! Jedną zabawkę Kufel zaniósł do swojego legowiska więc faktycznie zajął się zabawkami a nie lamentowaniem i gryzieniem Jestem ogromnie wdzięczna za pomoc Mam nadzieję, że będę mogła również w czymś pomóc Pozdrawiamy serdecznie
patyk - Czw 18 Sty, 2007 16:18
GRATULUJEMY sukcesu!!! Oby tak dalej - trzymamy kciuki!!! :thx
Miła od Gucia - Pią 19 Sty, 2007 08:15
Pamiętaj, że jak wrócisz do domu i wszystko jest ok, powitaj go czule, pochwal. On zapamięta twoj poowrót z milym wydarzeniem. Super, że ci się udało. I jemu lżej i Tobie. Ja pluszaki kupuję, ale od razu usuwam oczy, nosy, wszystkie części plastikowe. Po domu fruwają tylko waty i to co w środku. Ale Gustaw jest już duży i nie zjada tych poszarpanych miśków. Ale zabawę ma przednią.
Jaagga - Pią 19 Sty, 2007 11:40
Kufel zawsze jak wracam do domu a on czeka na mnie sam jest przeze mnie czule witany i dostaje jakiś smakołyk Ogólnie tak robię zawsze jak chcę, żeby np poczekał na mnie za drzwiami kiedy ja jestem w innym pomieszczeniu. Przeczytałam o tym w książce Johna Fishera "Okiem psa", wiele innych cennych wskazówek można tam znaleźć Wszystkim gorąco polecam Dopiero teraz widzę jakie błędy popełniałam przy moich poprzednich pieskach i mam nadzieję, że z Kuflem będzie inaczej
Agata - Pią 19 Sty, 2007 17:26
Bogumiła od Gustawa napisał/a: | Pamiętaj, że jak wrócisz do domu i wszystko jest ok, powitaj go czule, pochwal. |
No z tym powitaniem, to zupełnie odwrotnie powinno być :wink:
Nigdy czule i wylewnie natychmiast po przyjściu, dopiero po jakimś czasie, po dłuższej chwili, ale nigdy od razu tak jak pisze Bogusia, nigdy !!! Po wejściu do domu wprost trzeba go zignorować i spokojnie np. zdjąć buty, dopiero po tym można się przywitać :wink:
robert.n - Pią 19 Sty, 2007 18:30
No właśnie, na początku gdy wchodziliśmy do mieszkania i szaleńczo witaliśmy się z piesiami to od razu trzeba było sprzątać podłogę, bo sunie z radości posikiwały.
Teraz wchodząc staramy się ignorować ich radosne skoki a po chwili gdy się wszystko uspokaja jest czas na czułości i wtedy nie ma problemu z mokrymi kaflami w przedpokoju ))
Śmieszne jest to, że gdy przytrafi się im jakaś mała wpadka w czasie gdy nikogo nie ma w domu w postaci kałuży lub jakiegoś "klocka" to wówczas nie ma mowy o wylewnym powitaniu z ich strony a jedynie takie niewinne spojrzenia z legowiska ))
patyk - Pią 19 Sty, 2007 21:30
robert.n napisał/a: | Śmieszne jest to, że gdy przytrafi się im jakaś mała wpadka w czasie gdy nikogo nie ma w domu w postaci kałuży lub jakiegoś "klocka" to wówczas nie ma mowy o wylewnym powitaniu z ich strony a jedynie takie niewinne spojrzenia z legowiska )) |
U nas, na szczęście baaaaaaaaaaaaaaaaaardzo rzadko, ale właśnie jak się zdarzy "na rzadko" w domu, kiedy nas nie ma, to po porwocie - w drzwiach stoimy my, po środku wielka dymiąca kupa, a hen, hen, po drugiej stronie suki z wyrazem mord pt: no, do roboty!!!, sprzątać!!!, bo przejść nie można... :lol:
Crazy-Kasia - Pią 19 Sty, 2007 22:58
Heh u mnie nie raz tak było, a gdy brałam za wsiarz i prowadziłam go na miejsce zbrodni to cham nawet sie ruszyc nie chciał bo wiedział co sie święci:):)...ale zauważyłam kilka błędów w wychowaniu MOJEGO psiaka...
Na początek zawsze bardzo czule sie witamy...Od razu...to juz trzeba zmienic...i co jeszcze..hmmm...wchodzi do łóżka iii strasznie mocno gryzie DLA ZABAWY
robert.n - Sob 20 Sty, 2007 00:16
Alma z Bertą też wchodzą do sypialni i ładują sie do łóżka, ale na szczęście gdy przychodzi pora naszego snu to maszerują spać do siebie. NAwet nie trzeba ich zbytnio zachęcać, same wiedzą, że w nocy to nie miejsce dla nich
patyk - Sob 20 Sty, 2007 01:05
Crazy-Kasia napisał/a: | Heh u mnie nie raz tak było, a gdy brałam za wsiarz i prowadziłam go na miejsce zbrodni to cham nawet sie ruszyc nie chciał bo wiedział co sie święci:):) |
JAK TO??!!, a co się "święciło"????????????? :shock:
Jaagga - Sob 20 Sty, 2007 11:16
U nas z tym powitaniem po przyjściu jest tak, że zawsze najpierw zdejmujemy ciuchy, dopiero później witamy się z Kuflem ale jest to wymuszone tym, że nie wpuszczamy Kufla do przedpokoju (to jedyny pokój w chwili obecnej z dywanem a Kufel jeszcze nie wychodzi na dwór ). Więc faktycznie pies musi na nas poczekać za zamkniętymi drzwiami. Wogóle mam wrażenie, że ten system nagradzania w odpowiednim momencie przynosi efekty. Kiedy zaczęliśmy nagradzać Kufla smakołykiem kiedy spokojnie czekał na nas kiedy my np jesteśmy w łazience bardzo szybko okazało się, że pies potrafi cierpliwie poczekać bez piszczenia i lamentowania. Na początku było wycie i piszczenie, teraz po prostu czeka Chyba dlatego, że wie, że zaraz dostanie coś dobrego na ząb Takie małe przekupstwo ale w imię dobrej sprawy
robert.n - Sob 20 Sty, 2007 11:24
Takim przekupstwem jak mówisz osiaga się sukces Dzieki temu piesek nauczy się załatwiać na trawce - nagródka za załatwienie się na dworzu, chodzenie przy nodze itp. U mnie obie suczki jak tylko wyjda na trawkę się załatwić to gdy jest "po" same biegną bo wiedzą, że będzie smakołyk
Crazy-Kasia - Sob 20 Sty, 2007 18:16
Gdy uczyliśmy BArłke siusiać na podwórku robiliśmy tak:
Najpierw nauczyliśmy go sikać na gazetę...(cała łazienka wyściełana gazetami)..potem zbacznie zmniejszaliśmy ilść gazet...potem nosiliśmy gazetę na podwórko...na koniec gdy już na podwórku Tobi zrobił siusiu jak na lezy zawsze dostawał smakołyka:)
Jaagga - Sob 20 Sty, 2007 21:12
No to my z Kuflem mamy o tyle dobrze, że on wie do czego służy trawka, mimo że narazie nie wychodzi na dwór Kiedy tydzień temu odebraliśmy go od matki (o matko dziś mija tydzień od kiedy Kufel jest z nami! ) okazało się, że kiedy wysadzamy go na trawkę piesek robi siusiu, kupkę i spowrotem wchodzi do koszyka Okazało się, że wychowywał się w kojcu na dworzu i trawka właśnie z tym się kojarzy. Teraz trzeba będzie go tylko nauczyć, że załatwiamy się tylko i wyłącznie na dworzu Ale faktycznie wszystkiego uczymy go przez system nagród. I to rzeczywiście działa Do tej pory miałam znikome sukcesy w wychowaniu psa, teraz po tygodniu jest lepiej niż czasami po roku Więc warto nagradzać za to co piesek robi dobrze a nie tylko karać za to co zrobił źle
patyk - Nie 21 Sty, 2007 00:13
Jaagga, Basset nie jest Twoim pierwszym psem?..
Jaagga - Nie 21 Sty, 2007 13:57
Basset to mój drugi pies biorąc pod uwagę dorosłe życie (nie nawiązuję do dawnych lat). Miałam kiedyś psa jamnika i niestety poległam w kwestii wychowania psa. Po 3 latach jego życia z nami (dostałam go jak maluch miał 8 tygodni) trzeba było go uśpić. Piesek był strasznie agresywny, gryzł nas na każdym kroku, ogólnie w domu rządził pies a nie właściciel. Dopiero teraz jak przeczytałam książkę "Okiem psa" okazało się, że to ja najpierw ustawiłam psa na pozycji Alfa (po prostu strasznie go rozpieściłam) a później wymagałam aby był uległym psem... No i gdybym wtedy trafiła na takiego psiego psychologa to mój jamniczek pewnie ciągle by żył ale weterynarz postawił diagnozę: trzeba uśpić bo na podawanie środków uspokajających jest już za stary...". Więc po tamtych smutnych doświadczeniach teraz podchodzę do naszego Kufla zgodnie z tym czego nauczyła mnie książka i weterynarz. Piesek od początku jest uczony jakie miejsce zajmuje a wychować się go staramy również poprzez nagradzanie a nie tylko poprzez karanie... Dlatego jestem pełna wiary, że teraz będzie nam razem bardzo dobrze Uff ale się rozpisałam...
robert.n - Nie 21 Sty, 2007 14:43
dla mnie wazne jest bysmy i ja i pies w naszych reacjach czuli sie dobrze. ja oki, musze dominowac, bo ktos musi ta sfore utrzymac, pies jest nizej w hierarchi, ale to nie oznacza ze on jest gorszy. czesto znajomi ktorzy maja psy marginalizuja bardzo ich obecnosc w ich zyciu obecnosc psa. pies jest bardziej maskota, rzecza ktora nalezy wyprowadzić by nie skichal sie w domu. Doświadczam bardzo czesto ze pies uczy sie siadac, warowac, podawac lape gdy jestem tam ja. I smieja sie, ze jestem psiaz nawiedzony. Ale w gruncie rzeczy , teraz gdy miezkamy z psami naprawde w domu( mieszkamy w bloku) dociera do nas jak wazne jest zrozumienie drugiej istoty. Nie jest latwo zrozumieć psa, gdy chce sie równoprawnie z nim żyć. Te wszystkie książki sa bardzo pomocne, ale prawda tez jest taka że tak samo jak my jestesmy rozni tak i nasze pieski sa indywidualne.
Dla mnie to forum i kontakt z innymi basseciarzami to dopiero wlasciwa szkoła.
W moim rodzinnym domu chodowało sie owczarki niemiecki, basset to inna szkoła jazdy. To indywiduum pelna geba.
Fanfan z rodziną - Nie 21 Sty, 2007 15:13
Po 3 latach jego życia z nami (dostałam go jak maluch miał 8 tygodni) trzeba było go uśpić....???
patyk - Nie 21 Sty, 2007 16:20
Jaagga napisał/a: | Basset to mój drugi pies biorąc pod uwagę dorosłe życie (nie nawiązuję do dawnych lat). Miałam kiedyś psa jamnika i niestety poległam w kwestii wychowania psa. Po 3 latach jego życia z nami (dostałam go jak maluch miał 8 tygodni) trzeba było go uśpić. Piesek był strasznie agresywny, gryzł nas na każdym kroku, ogólnie w domu rządził pies a nie właściciel. Dopiero teraz jak przeczytałam książkę "Okiem psa" okazało się, że to ja najpierw ustawiłam psa na pozycji Alfa (po prostu strasznie go rozpieściłam) a później wymagałam aby był uległym psem... No i gdybym wtedy trafiła na takiego psiego psychologa to mój jamniczek pewnie ciągle by żył ale weterynarz postawił diagnozę: trzeba uśpić bo na podawanie środków uspokajających jest już za stary...". Więc po tamtych smutnych doświadczeniach teraz podchodzę do naszego Kufla zgodnie z tym czego nauczyła mnie książka i weterynarz. Piesek od początku jest uczony jakie miejsce zajmuje a wychować się go staramy również poprzez nagradzanie a nie tylko poprzez karanie... Dlatego jestem pełna wiary, że teraz będzie nam razem bardzo dobrze Uff ale się rozpisałam... |
Dzięki za odpowiedż. To smutna historia... Jest wiele psów, ktore padają ofiarą tzw. błędów wychowawczych, a szkoda... Ja też jestem pełna wiary, że Wam się uda - MUSI!!! Aczkolwiek moim zdaniem postawiłaś sobie wysoko poprzeczkę, wzięłaś się za trudną rasę.
Ciekawych lektur o psiej psychologi jest znacznie więcej, nie poprzestawaj na Fisher'ze...
Mam też nadzieję, że weterynarz, ktory uśpil Twojego psa, to nie ten sam, ktory teraz doradza Ci w kwestii wychowania Kufla... :shock:
patyk - Nie 21 Sty, 2007 16:36
robert.n napisał/a: | Nie jest latwo zrozumieć psa, gdy chce sie równoprawnie z nim żyć. Te wszystkie książki sa bardzo pomocne, ale prawda tez jest taka że tak samo jak my jestesmy rozni tak i nasze pieski sa indywidualne. |
Zgadzam sie z Tobą w 100%!!!
Pies nie jest zabawką, trzeba sie go uczyć i starać zrozumieć. Książki są pomocne, ale do każdego psa trzeba podejść indywidualnie...
Jaagga - Nie 21 Sty, 2007 19:07
Nie, nie, absolutnie Kufel ma innego weterynarza!!! Teraz nie pozwoliłabym już na takie drastyczne rozwiązanie! Poza tym już przy pierwszej wizycie weterynarz zaproponował spotkanie z takim psim psychologiem, w razie problemów Chyba dbałość o nasze pupilki poszła już troszkę do przodu A co do wysokiej poprzeczki... Nic nie poradzę na to, że od zawsze chciałam właśnie basseta... No a tej kwestii akurat na tym forum nikomu nie trzeba tłumaczyć... Wprawdzie nie widziałam, że to aż tak trudna rasa ale nawet jeśli to i tak bym nie zrezygnowała
Jaagga - Nie 21 Sty, 2007 19:16
Po 3 latach jego życia z nami (dostałam go jak maluch miał 8 tygodni) trzeba było go uśpić....???
Niestety uśpić... :cry: Bo był agresywny... A był agresywny ponieważ zrobiliśmy z niego przewodnika stada a więc pies walczył o swoje przewodnictwo w stadzie czyli w naszym domu. A przecież można było z tym walczyć, są na to sposoby. Smutne jest tylko to, że takie wyjście zaproponował nam specjalista czyli weterynarz... :cry:
Uszesa - Pon 22 Sty, 2007 13:33
Dziwne to wszystko, co piszesz. uspić psa bo jest zbyt agresywny, tak od razu? Tym bardziej, ze to był jamnik, a nie np. pitbull czy bulterreir. Są chyba jakies posrednie metody, kastracja itd. Poza tym nigdy bym nie zrobila czegos takiego, bo mi weterynarz kazał. Wilhelm jest moim pierwszym psem w zyciu. Mam go dopiero 9 miesięcy, a wiem, że są rózne metody walki z aresją psa-dominanta. A z tego co piszesz jamniczek byl u Ciebie 3 lata!!!!
dziwne, naprawde dziwne :?
patyk - Pon 22 Sty, 2007 14:10
W temacie weterynarzy psycholi:
Moja znajoma poszła ze swoim foxterrierem to weterynarza, na rutynowy zastrzyk. Wywiązala się rozmowa pt. zabijmy czas pogawędzeniem i powiedziala, że ostatnio wchodząc do klatki schodowej, wychodził z niej facet i wywiązalo się "szarpanie drzwiami", ona wchodzi, on wychodzi..., pies warknąl i zlapal faceta za nogawkę. Slysząc to, weterynarz zareagował niekontrolowanym oburzeniem. Krzycząc, że w tej sytuacji, to powinien wezwać policję!, że trzeba tępić agresję!, że to niedopuszczalne! itd. Kobieta nie wiedziała, czy uciekać, czy... Załagodziła sytuację mowiąc, że to nie tak, bo facet..., że pies tylko...
Jest wiele osób, ktore ślepo słuchają swojego "pana doktora", uważam, że wielką sztuką jest znaleźć dobrego i oddanego sprawie, mądrego absolwenta weterynarii..., w koncu czasem od jego kompetencji zależy życie naszego przyjaciela...
Jaagga - Pon 22 Sty, 2007 17:29
To nie było tak, że mój piesek został uśpiony po pierwszym wyskoku... Piesek bardzo szybko zaczął okazywać przywództwo w naszym domu, gryzł wszystkich, warczał na nas. Powodem tego było to, że czuł się panem w naszym stadzie a kiedy próbowaliśmy z tym walczyć (niestety za późno) pies bronił swojej pozycji. To naturalne. Niestety dopiero teraz o tym wiem... Szkoda, że tego wtedy nie wiedział nasz weterynarz... :cry: Teraz wiem, że w takich sytuacjach stosuje się kastrację a przede wszystkim wszystkie metody osłabienia pozycji w stadzie. I to wszystko jest możliwe, pod warunkiem, że trafisz na odpowiednią osobę, która ma wiedzę w tej kwestii. Niestety wtedy na taką osobę nie trafiliśmy. Dodam również, że to nie była diagnoza tylko jednego weterynarza... Myślę, że teraz, kiedy minęło 10 lat, podchodzimy bardziej świadomie do wychowania naszych zwierząt i taka diagnoza już raczej nie pada, choć tak jak przeczytaliśmy powyżej Ci bardziej nerwowi "specjaliści" niestety się zdarzają...
A tak nawiasem mówiąc pochwalę się - dziś pierwszy raz Kufel został 8 godzin sam w domu... i nic... Zero szkód, zero wycia :thx Mam cudownego pieska!!
joania - Pon 22 Sty, 2007 17:53
ja przez 15 lat miałam pinczerka,maleńką bestię która gryzła wszystko,wszystkich .
MÓJ tata tak się go bał że siedział przy nim z podniesionymi rękami,ale był z nami do swojego końca i mimo jego straszliwego charakteru i kłopotów przez niego , bo nawet była milicja -bo to były czasy milicji,to dożył swoich lat i strasznie po nim płakaliśmy i jak o nim teraz mówimy to z czułością.Zwiedził znami całą Polskę.
Fanfan z rodziną - Pon 22 Sty, 2007 18:25
Ja z kolei miałam będąc nastolatką psa znajdę. Kilkakrotnie wyrywany ze schroniska...zmieniający właścieli średnio co 2 miesiące...skołowany emocjonalnie...prawdziwy dewiant . Moja sytuacja była podobna. Pies zdominował ludzi. Pozwoliliśmy mu na to, z ogromnym wkładem mojej mamy, bo "biedny piesio ze schroniska musi walczyć o swoje" itp. Pies gryzł, nie pozwalał usiąść na kanapie, nie pozwalał wejść ani wyjść z domu czy do domu. A dodam, że to była cudna mieszanka ON-ka z bernardynem, więc ogromne psisko. Kiedyś...po kolejnej próbie gryzienia, czylli w języku domowników, wygryzania sobie miejsca na ziemi przez Teofila, rozryczałam się paskudnie, bo ręce miałam zgryzione do krwi. Byłam zdecydowana oddać psa, a trzeba wziąć pod uwagę, że wtedy kierował mną jeszcze nastoletni zapał i chęć pomagania biednym psiakom :lol: . Mój ojciec palnął wtedy taką pogawędkę umoraliającą, która mimo wtedy moich 13 lat na karku...trafiła prosto tam, gdzie trafić miała...w mózg i w serce. I zamiast pozbyć się niewygodnego w sumie psa, który zamiast pieszczocha i domowego pupila przeradzał się powoli w bestię i terrorystę...zafundował mnie i psu wizytę u weta. Weterynarz ( czasy PRL dodam ) oswiadczył, ze taki "kłopot" można szybko załatwił. Ojciec trzasnął drzwiami i poszukał innych kontaktów. Znalazł weta, który opiekował się swojego czasu psami milicyjnymi. Ten wytłumaczył nam wszystkim, jak należy obchodzić się z psem...bo, niestety jak swtierdził, na pełne wychowanie nieco za późno ( Teo miał wtedy około 12 - 13 lat ). Nauczyliśmy się żyć wspólnie...Oczywiście od czasu do czasu wybuchały konflikty jak to w rodzinie ...ale pies dożył w spokoju prawie 17 lat....co przy jego stanie zdrowia było swoistym rekordem. Mało tego...ja, mimo wielu obrażeń niedawno skończyłam 31 ... zim? Dlatego zwróciłam uwagę na to zdanie...w twoim poście Jagoo. Mam tylko nadzieję, że basset...który jest dość trudnym psem, co czuję na każdym prawie kroku :? dożyje z Wami jeszcze piękniejszego wieku, niż mój poprzedni staruszek, który zapewne przygryza teraz wszystkie psiaki za tęczowym mostem. Powodzenia w wychowaniu basseciora...pozdrawiam - Magda z bandytą :wink:
patyk - Pon 22 Sty, 2007 18:47
Ja nikomu nie zyczę AGRESYWNEGO psa w domu!
http://www.psychpsa.cad.pl/publikacje.htm - polecam, Jaagga, może Tobie też przydadza się informacje zawarte w tych publikacjach...
Jedna z moich suk przejawia symptomy niezrównoważenia... Ciężko powiedzieć, że jest agresywna, czy nadpobudliwa, ponieważ nigdy nawet nie zawarczala na czlowieka, można jej wsadzić glowę do miski (zwlaszcza kiedy robi to kot, jest zabawnie), nie niszczy też nic w domu podczas nieobecności domowników. Ale na dworzu trzeba uważać, potrafi pogonić innego psa bez wyraźnej przyczyny, rzucić sie na niego "na poważnie". Musimy bardzo uważać na nią...
Znam ją od urodzenia, wychowana w moich ramionach, znam matkę, rodzeństwo..., wzorowy szczeniak, bezproblemowy, karny, posluszny - KOCHANY, z wiekiem nasilają się niepokojące symptomy - walczymy z tym... i ona też walczy...
Słyszałam o agresywnych psach, o dogach, o usypianiu ich... Agresywny dog jest takim samym zagrożeniem, co nieodpowiedzialny właściciel...
Jaagga - Sro 24 Sty, 2007 17:36
Bardzo dziękuję za namiar na publikacje, teraz to dla mnie cenne materiały ) I za wsparcie... Mój jamniczek Fred nie trafił niestety na takiego pana, który zajmuje się psami policyjnymi bądź takiego, który postawiłby prawidłową diagnozę... Uwierzcie mi cała ta sytuacja byla dla mnie ogromną traumą, to dramatyczne przeżycie pożegnać na zawsze własnego pieska :cry: Teraz na szczęście wiem już, że jest masę innych sposobów na ujarzmienie ciężkich charakterków psiaków No i od samego początku staram się odpowiednio Kufla wychować. Więc liczę, że słowa otuchy i powodzenia napewno przyniosą skutek
No i tak jak już wcześniej tutaj przeczytałam bardzo drogocenne są Wasze doświadczenia, "starych" basseciarzy Zamierzam z nich korzystać
Pozdrawiamy ja i szalejący Kufel Chłopak cudownie się cieszy kiedy wracamy do domu z pracy
Fanfan z rodziną - Sro 24 Sty, 2007 18:36
My trzymamy kciuki za was :thx ...a pseudoweta czas określić czasem przeszłym nieodwracalnym z domieszką soświadczeń na przyszłość :wink: ...pozdrawiamy Cię serdecznie
Fanfan z rodziną - Sro 24 Sty, 2007 18:37
doświadczeń*...miało być
|
|