|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Zakończone adopcje - POSZUKIWANY WŁAŚCICIEL BASSETA [już w nowym domu]
Hubertus - Wto 26 Cze, 2007 10:46 Temat postu: POSZUKIWANY WŁAŚCICIEL BASSETA [już w nowym domu] Ogłoszenie opublikowane na stronce schroniska "Na Paluchu"
Basset Hound oczekuje na Swego Pana !!!
Został znaleziony 20.06.07 w W-wie ,
w pobliżu ul Krakowiaków /Włochy/ W schronisku nadano mu numer ew. 1746/07
Do nas został dostarczony
przez przypadkowego "znalazcę "
- bardzo tęskni
za właścicielem .
Prosimy o kontakt
z Biurem Adopcji
nr. tel. 022-846-02-36
link do oryginalnego ogłoszenia:
http://www.paluch.org.pl/komunikaty.php?pokaz=167
Hubertus - Sob 30 Cze, 2007 14:58
Postanowiliśmy wziąć sprawę w swoje ręce i odwiedziliśmy razem z Kasią schronisko "na paluchu"
i teraz najważniejsze
!!!PIES NIE JEST DO ADOPCJI!!!
Basset jest aktualnie na kwarantannie. To młody samiec - prawdopodobnie nie ma jeszcze roku.
Pani dyrektor schroniska bez najmniejszych oporów pozwoliła nam obejżeć psiaka (z resztą obeszliśmy większość boksów)
Prosiła by zaznaczyć, że pies nie jest przeznaczony do adopcji.
Stwierdzono, że w przeszłości przechodził poważną operację. W związku z tym można zakładać, że pies musiał się zgubić,
gdyż ktoś kto porzuca psa nie dbałby o jego zdrowie w takim stopniu.
tak więc SZUKAMY PRAWOWITEGO WŁAŚCICIELA!!!
Informacje co do rodzaju operacji jaki przechodził ten psiak, czy też ewentualny fakt czy pies ten posiada (lub nie)
jakiekolwiek znaki charakterystyczne (np. tatuaż) pozostawię nieujawnione z obawy ułatwienia sprawy oszustom czy pseudohodowcom.
W miarę możliwości będziemy tą sprawę śledzić i Was informować.
pozdrawiam
BASIK - Sob 30 Cze, 2007 15:03
Może mój Basik też będzie miał takie szczęście,jak ten maluszek?
BASIK - Sob 30 Cze, 2007 15:08
Jak się mocno cieszę,że są takie osoby,jak WY.Ludzie z pasją i przeogromną miłością do zwiertząt.Dziękuję,że są tacy ludzie...Dziękuję Wam.
Hubertus - Sob 30 Cze, 2007 16:28
Nie zrobiliśmy niczego nadzwyczajnego - przejechaliśmy 30 kilometrów i zrobiliśmy kilka fotek - to mógłby zrobić każdy
Znaleźć jego właściciela to byłoby jakieś osiągnięcie
A co do psiaka
Szczęście to on będzie miał jak wróci do prawowitego właściciela.
W innym przypadku - jeśli trafi do dobrego domu.
Na razie siedzi w klatce i czeka na swoją szansę. Oby nie za długo.
A tak przy okazji...
Każdemu, kto nigdy nie miał okazji odwiedzić schroniska dla zwierząt,
każdemu kto myśli, że rozumie te biedne zwierzęta oglądając jedynie
ich zdjęcia w internecie,
Każdemu kto uważa, że warto pomagać tylko rasowym psom,
każdemu kto nie ma jeszcze żadnego zwierzaczka...
każdemu z Was polecam odwiedzić takie miejsce - to otwiera oczy na wiele spraw.
Ewa z Matyldą i Bobem - Pon 02 Lip, 2007 15:22
Oto gotowy plakat do wydruku:
Wystarczy tylko kliknąć prawym klawiszem myszki, skorzystać z opcji "Zapisz obrazek jako" i macie go na swoim komputerze. Potem wydrukujcie, lub załączcie do maila i ślijcie do wszystkich ze swojej książki adresowej
Ci, których adresy są w mojej skrzynce dostaną "gotowca" w postaci maila do przesłania z ogłoszeniami o wszystkich trzech bassetach potrzebujących aktualnie pomocy.
Graficznie plakaty opracował Hubert
Ewa z Matyldą i Bobem - Wto 03 Lip, 2007 13:32
Dogomaniacy to szalenie życzliwa społeczność
Dostałam dziś kolejną fotkę chłopaka z "paluchowej" strony i obiecałam, że ją wkleję. Takiej bocznej nie mamy jeszcze, a wszystko co może pomóc w rozpoznaniu baseta i znalezieniu jego prawowitego właściciela jest ważne.
Oto on:
Dziekuję Lothia
Renia - Sro 11 Lip, 2007 12:34
Witam wszystkich miłośników, bassetów:D
Od dawna jestem ( a właściwie jesteśmy z moim mężem) miłośnikami bassetów:) i od zawsze obydwoje chcemy posiadać psa właśnie tej rasy:) { w chwili obecnej mamy do tego odpowiednie warunki}, Dlatego też od samego początku przybycia basseta na paluch śledzę jego losy- odwiedzam i oczywiście dowiaduje się sie czy znalazł sie juz jego właściciel. W przypadku, kiedy nie odnajdzie sie właściciel bardzo byśmy chcieli go zaadoptować!!
W schronisku dowiedziałam się, sie , że piesek jest przeziębiony i że czeka na zabieg kastracji niestety pracownicy schroniska niezbyt chętnie chcą mówiąc o stanie zdrowia psa i o tym, kiedy ewentualnie piesek trafi do adopcji:(
Mam nadzieje, że jeśli nie zgłosi sie jego prawowity właściciel będziemy mogli go przygarnąć i opiekować się "łobuzem”, bo już go kochamy.
Hubertus - Sro 11 Lip, 2007 13:22
wiadomość z ostatniej chwili:
do dnia dzisiejszego nikt nie zgłosił się po basseta, jednak nadal oczekuje on na swego prawowitego właściciela. Cały czas jest także leczony z przeziębienia.
Renia - Pią 13 Lip, 2007 18:14
Najnowsze wieści
po pieska dziś także nie zgłosił sie właściciel .... i w dalszym ciągu piesek jest leczony ...
Hubertus - Pią 13 Lip, 2007 20:17
Obawiam się, że takiego ładnego psiaka zbyt łatwo się ze schroniska nie da zabrać. Mam tylko nadzieję, że trzymając go tak długo kierują się jego dobrem.
Renia - Sob 14 Lip, 2007 12:07
Dziwię się, że tak długo piesek jest w schronisku i właściciel się nie zgłosił. Trudno uwierzyć, że nie szuka się swojego pupila, bo w sumie sprawa jest widoczna i chyba nie było by problemu, aby właściciel go odnalazł .
Z drugiej strony może ktoś wyjechał na wakacje i zostawił pieska komuś pod opieka i wtedy "łobuz" wymknął się opiekunowi, ale sprawa ciągnie się juz od 20 czerwca i chyba z wakacji właściciel już powinien wrócić.
Dziwna sprawa z tym pieskiem ... w schronisku niechętnie mówią o nim i przy tym nie są szczególnie mili.. Wpierw piesek przechodził okres kwarantanny po tym czasie dowiedziałam się, sie , że musi przebyć zabieg kastracji a na samym końcu, że jest leczony z przeziębienia. Kiedy pieska odwiedziliśmy po raz drugi pracownica powiedziała, że schronisko szuka właściciela, bo pies jest zarejestrowany... a teraz piesek cały czas jest przeziębiony ... są chwile, kiedy mamy wrażenie, że co do rasowego pieska są inne plany
Szkoda, aby basset siedział w klatce na dworze 3 tydzień gdzie pogoda jest, jaka jest:(:(:( Myślałam, że schronisko cieszy się, kiedy piesek zostanie adoptowany przez kochających opiekunów.
Jestem dobrej myśli i mam nadzieje, że jeśli właściciel się nie odnajdzie a nam nie uda się wziąć do siebie pieska to znajdzie kochających opiekunów i będzie kochany i bezpieczny.
baśka - Pon 16 Lip, 2007 12:50 Temat postu: mały basset Dziwna rzecz, właściwie dlaczego kastrują basseta, który nie jest własnością schroniska.
gocha - Pon 16 Lip, 2007 15:16
Taka jest procedura. Sterylizowane są wszystkie suczki, przed adopcją, a w niektórych schroniskach również kastrują psy. Jest to słuszna decyzja, takie pieski nie rozmnożą się i ich dzieci nie będą kolejnymi rezydentami schronisk.
Nie ma się co dziwić, że pracownicy schronisk nie wierzą w zapewnienia przyszłych właścicieli, że psiak się nigdy nie rozmnoży. Ludzie są kompletnie nieodpowiedzialni, czego dowodem pełne schroniska i psy na ulicach lub szczenięta w śmietnikach.
Myślę, że powodem kastracji jest to, że właściciel psiaka się nie zgłasza i prawdopodobnie jednak będzie przeznaczony do adopcji.
Renia - Pon 16 Lip, 2007 17:55
Myślę, że to dobra decyzja to da pewność, że piesek trafi w odpowiedzialne ręce.
Hubertus - Pon 16 Lip, 2007 21:40 Temat postu: Re: mały basset
baśka napisał/a: | Dziwna rzecz, właściwie dlaczego kastrują basseta, który nie jest własnością schroniska. |
To całkiem normalna procedura, a do tego przynajmniej ochroni psiaka przed dostaniem się w ręce handlarzy.
BASIK - Pon 16 Lip, 2007 22:20
Masz rację-ale sama się dziwię-przecież schroniska nie mają pieniędzy na karmę-a na tego psiaczka-czekają potencjalni nabywcy,chciałam napisać właściciele,czy nie szkoda,żeby te pieniądze z kastracji przekazać na inne psiaki ze schroniska,skoro nasz bass miałby opiekunów,którzy z pewnościa o te sprawy zadbają?
baśka - Wto 17 Lip, 2007 06:57 Temat postu: basset Jeśli faktycznie będzie przeznaczony do adopcji to zgadzam się z Wami dziewczyny. Byle jak najszybciej trafił do dobrego domku.
Renia - Wto 17 Lip, 2007 07:10
Suczki, psy rasowe (szczególnie rasy agresywne) oraz pieski nie rasowe agresywne sa kastrowane czy sterelizowane - słusznie . Każdy piesek jest oczipowany co dla mnie jest sprawą super nie ma szans aby sie zgubił czy w razie zagubienia nie odnalazł sie właściciel.
baśka - Wto 17 Lip, 2007 07:15 Temat postu: czip Moja psinka mimio iż ma tatuaż, ma też czipa i uważam,że to super sprawa.
baśka - Wto 17 Lip, 2007 07:16 Temat postu: czip I masz rację Renia, że wtedy znależć właściciela psa to pestka.
Asia i Basia - Wto 17 Lip, 2007 07:53
Czy wolno im wykastrowac psa przed zgloszeniem sie prawowitego wlasciciela? Dopoki pies oficjalnie nie jest podany do adopcji to chyba troche dziwne. Jak to wyglada w Polsce? Tu jesli sie znajdzie psa oddaje sie go na policje, oni czekaja 24 godz. na zgloszenie sie wlasciciela, jesli taki sie nie zglosi pies odwozony jest do schroniska, tam prawnie nie moze byc przez 5 tyg. oddany do adopcji, musi odczekac czy jego prawowici sie zglosza, jesli nie to jako pierwszy moze go przejac ten kto go znalazl, dopiero jesli on zrezygnuje pies moze zostac dany do adopcji. Czasem w zwiazku z brakiem miejsc przyspiesza sie te procedure. Jesli zglosi sie prawowity pan to musi za kazdy dzien w schronisku slono zaplacic (moj dalmatynczyk uciekl mi kiedys do suczki, wpadl pod auto, ludzie powiadomili policje o wypadku, zawiezli go do azylu, tam go zbadali, zaszczepili. Ja latalam z pocztowka po osiedlu, bo nie mowilam jeszcze wtedy po niemiecku. Uciekl wieczorem wiec na policji bylam na drugi dzien, opowiedzieli mi co sie stalo i gdzie jest pies. W schronisku moglam go odebrac za okazaniem paszportu psiego, bo wtedy jeszcze chipow nie bylo. No i wreczono mi rachunek za dobe w schronisku 140 DM . Juz mi nigdy wiecej nie uciekl
Hubertus - Wto 17 Lip, 2007 08:29
chyba zaczynacie sie zbędnie czepiać tematu. Trzeba było widzieć schronisko na paluchu tak jak wyglądało za poprzedniego kierownictwa. Teraz pewnie też by się znalazło wiele do dyskusji, ale zwierzaki i tak mają o niebo lepiej.
Kolejna sprawa, że każdy pies trafiający do schroniska przechodzi 15 dniową kwarantannę. Jeśli do tego czasu nie pojawi się prawowity właściciel psiak idzie do adopcji.
Jeśli schronisko decyduje się na kastrację, to jedynie świadczy o tym, że postanowiono psa oddać do adopcji.
Dzięki kastracji po psiaka zgłosi się prawdziwy pasjonat rasy a nie handlarz, który mógłby wykorzystać go do płodzenia kolejnych bezrodowodowych bassetów. Psiak ma szansę na znalezienie normalnego domu.
Kolejna fakt to to, że psiak to ładny, słodki szczeniak, o którego z pewnością pytało się wielu chętnych. Osobiście miałem ochotę go zabrać pomimo posiadania 2 dużych psów i kota. Nie spodziewam się, że schronisko wyda go pierwszej lepszej chętnej osobie.
gocha - Wto 17 Lip, 2007 10:11
Tak, jak pisze Hubert, nie ma sensu dyskutować, czy wolno, czy nie kastrować psa.
Osobom przeciwnym kastracji polecam wizytę w jakimkolwiek schronisku. Te psy, które się tam męczą w klatkach, to właśnie potomkowie, tych niekastrowanych.W wielu z nich widać szczątki rasowości.
Jeżeli kastracja stanie się faktem, a piesek będzie do adopcji, to może ktoś od nas z forum będzie chciał go zabrac.Dobrze by było, żeby psiak trafił do kogoś, kto zna i kocha tę rasę.
Renia - Wto 17 Lip, 2007 10:15
Zgadza sie schronisko na paluchu w chwili obecnej wygląda o wiele lepiej niż kiedyś.. pieski maja lepsze warunki
Kastrowanie piesków rasowych tez jest dobrą decyzją i zabezpieczeniem pieska.
gocha - Wto 17 Lip, 2007 10:36
Jeżeli chodzi o kastrację, czy sterylizację, to nie tylko rasowych, ale wszystkich. Mnożą się tak samo, tu nie ma różnicy, tym bardziej, że na niby-rasowe jest większy popyt, niż na" brzydule", które wielokrotnie spędzają całe życie za kratami.
Renia - Wto 17 Lip, 2007 11:04
Zgadzam sie .. I każdy piesek (nie koniecznie adoptowany) powinien posiadac czip!
Fanfan z rodziną - Wto 17 Lip, 2007 12:18
...racja...
Kasia :) - Wto 17 Lip, 2007 18:59
Wiadomość z ostatniej chwili:
Prawdopodobnie udało nam się odnaleźć prawowitego właściciela psa!
Sprawa w toku.
Trzymajcie więc mocno kciuki
Pozdrowienia dla Ani [naszego informatora]
baśka - Czw 19 Lip, 2007 07:32 Temat postu: Kinga SUPER MOCNO TRZYMAMY KCIUKI :!:
Asia i Basia - Czw 19 Lip, 2007 12:27
My tez , czekamy na wiesci- miejmy nadzieje dobre.
GrubbaRybba - Pią 20 Lip, 2007 12:23
Czy wiadomo, co u psiaka?
Czy faktycznie znalazł sie właściciel?
Czy w jakiś rozsądny sposób wyjaśnił, jak to możliwe, że pies od miesiąca siedzi w schronisku, a właściciel nie może go znaleźć. A może wcale nie szukał?
Proszę napiszcie, co nowego w tej sprawie.
Hubertus - Pon 23 Lip, 2007 12:26
Dotarliśmy do ludzi, którzy sprzedali tego psiaka jakieś trzy miesiące temu. Niestety nie mają namiarów na nowych właścicieli. Mieli się oni skontaktować ze sprzedawcą, ale słuch o nich zaginął. Sami też nie mogą wziąć psiaka do domu (mieszkają w Łodzi i wyjaśniam, że nie handlują zwierzętami).
Nowi właściciele podobno mieszkają w Warszawie w okolicy Okęcia - Janki.
I tutaj apel do ludzi mieszkających w Warszawie o rozwieszenie plakatów w tej okolicy. Ja niestety jestem w Świnoujściu i nie mam możliwości się tym zająć.
Jeśli ten plan spali na panewce, to podejmiemy próbę wyciągnięcia psiaka na własną rękę.
Uszesa - Pon 23 Lip, 2007 14:09
Sprawa jest trochę dziwna, zawyczaj to zrozpaczony wlasciciel szuka psa, a nie odwrotnie. Ja jestem z Warszawy więc porozwieszam ogłoszenia. Jutro na pewno po lecznicach, może ktoś kojarzy, ze np. sąsiad miał takiego psa, ateraz nie ma. Choć z tego co zrozumiałam, piesek "mieszkał" w Warszawie dopiero 2 miesiące...
a swoja drogą skoro tak długo wlasciciel sie nie znalazł, to może nie szuka psa, a Renia chyba bardzo chce go wziąć.
pzdr
Renia - Pon 23 Lip, 2007 14:20
Bardzo , bardzo, bardzo chce go wziąść.....
Uszesa - Pon 23 Lip, 2007 14:28
No więc właśnie! Rozklejanie ogłoszeń z napisem" Poszukujemy właściciela" konotuje moim zdaniem, ze jest na paluchu pies, dla którego szukamy nowego domu, a nie że szukamy konkretnego pana. To absurd, zaloże się, że 99 na 100 osób tak zrozumie ten plakat i bede telefony w tej sprawie, a nie pt. hallo nazywam się Kowalski to mój pies. Jednakowoz porowieszam plakty gdzie sie da...
swoją drogą co to za procedury; pies za przeproszeniem miesiąc kibluje na zatęchłym paluchu, podczas gdy jest ktoś kto chce go zabrać. Nic nie rozumiem, ale w tym kraju to norma.
pzdr
Agata - Pon 23 Lip, 2007 14:30
Uszesa napisał/a: | a swoja drogą skoro tak długo wlasciciel sie nie znalazł, to może nie szuka psa, a Renia chyba bardzo chce go wziąć.
pzdr |
Uważam, że pies natychmiast powinien iść do adopcji !!!
Ja już "właścicielowi" i tak bym go nie oddała.
Cała Polska szuka właściciela a on nic.
Jeszcze rozumiem gdyby pies był w domu zastępczym, ale Paluch to gigantyczne schronisko, schronisko znane, schronisko, które właśnie w tych okolicach się znajduje co "właściciel", gdyby któremu zależało na znalezieniu psa, to by tam pierwsze kroki swe skierował.
Renata chce go zaadoptować, stworzyć mu dom, nie wiem czemu ten pies jeszcze "gnije" w tym schronisku... zamiast w objęciach Renaty zapominać o przykrych chwilach.
Agata - Pon 23 Lip, 2007 14:31
A czy schronisko nie chce Ci dać tego psa ?
Uszesa - Pon 23 Lip, 2007 14:41
oczywiście, że ktoś komu zgnie pies w Warszawie po pierwsze dzwoni lub jedzie na Paluch, a co dopiero jeśli ten ktoś mieszka w pobliżu!!!!!
Dokladnie to, co Agata napisała. Renia powinnaś ostro zacząc działać!
pzdr
Hubertus - Pon 23 Lip, 2007 14:55
Renia trzyma rękę na pulsie ale pewnych procedur nie przyśpieszy.
Z jakiś powodów pies jest wciąż "leczony" i jeszcze nie wykastrowany - więc i nie przeznaczony do adopcji.
Co do plakatu to mogę zmienić nagłówek na bardziej odpowiedni typu - znaleziono psa.
A co do właściciela - a co jeśli osoba ta wyjechała, a ktoś kto opiekował się psem zwyczajnie go zgubił i się nie interesuje sprawą, a właściciel jest nieświadomy całej sytuacji???
Agata - Pon 23 Lip, 2007 15:08
Hubertus napisał/a: | a co jeśli osoba ta wyjechała, a ktoś kto opiekował się psem zwyczajnie go zgubił i się nie interesuje sprawą, a właściciel jest nieświadomy całej sytuacji??? |
A faktycznie, tak może być. Szkoda mi tylko, że w schronisku siedzi tyle czasu i ma "zablokowaną" drogę do szczęścia.
Uszesa - Pon 23 Lip, 2007 15:29
Nie wydaje mi się, zeby ktoś dwa miesiące wcześniej brał psa, planując ponad miesięczną podróż. Jakoś mało prawdobodone, ale ludzie są różni...
pzdr
Renia - Pon 23 Lip, 2007 16:07
No niestety nie wiemy co Ci "właściciele" sobie myśleli fakt faktem jest że bidula siedzi w klatce w schronisku .... a nie w domu!!
Kasia :) - Pon 23 Lip, 2007 16:15
Uszesa napisał/a: | Nie wydaje mi się, zeby ktoś dwa miesiące wcześniej brał psa, planując ponad miesięczną podróż. Jakoś mało prawdobodone, ale ludzie są różni...
pzdr |
a wydaje Ci się, że ktoś brałby psa, zapłacił ciężkie pieniądze za poważną operację, którą pies przeszedł po czym ot tak psa porzucił?
Jakoś mało prawdobodobne, ale ludzie są różni...
pzdr
ps. a Renia o ile mi wiadomo "ostro działa" (nie wszystko bowiem toczy się na forum pod czujnym okiem forumowiczów), jednak chyba pomysł oplakatowania Janek i okolic Okęcia nie jest głupi nieprawdaż?
a może zwyczajnie właściciel nie ma dostępu do netu?!
a może nie - był osobiście, lecz - dzwonił do schroniska i powiedziano mu że takiego psa nie ma?! (osobiście się z czymś takim spotkałam!!!)
a może... możliwości jest wiele, lecz czy naprawde od razu trzeba krytykować zanim wyczerpie się wszelkie środki?!
ja osobiście jestem jak najbardziej ZA aby to Renia adoptowała tego psa, i o ile tylko uda się nam pewien "plan" pies bardzo szybko do niej trafi, lecz czemu nie spróbować???
Hubertus - Pon 23 Lip, 2007 16:38
Mam prośbę, żeby co niektórzy darowali sobie zbędne komentarze i siedzieli cicho do czasu rozwiązania całej sprawy.
Jak trzeba będzie to zamknę temat i otworzę dopiero po wyjaśnieniu całości.
Prawda jest taka, że swoim nadmiernym gadaniem możecie tylko psu zaszkodzić i wręcz doprowadzić do tego, że cały plan jego wyciągnięcia ze schroniska się nie powiedzie.
Niektóre osoby z tego forum, zaangażowane w ratowanie psów już się przekonały, że czasem lepiej trzymać "język za zębami".
I jeszcze jedno - nie przyszło Wam do głowy co będzie jeśli Renia przygarnie tego psa i po krótkim czasie spotka prawowitego właściciela na ulicy??
Mamy trop i go teraz sprawdzamy, a resztę proszę o wstrzymanie się od zbędnych komentarzy.
Renia - Pon 23 Lip, 2007 21:37
Błagam to nie chodzi o to żeby tu tak wymieniać się zdaniami!! Wiadomo ile ludzi tyle pomysłów i zdań. Walczmy o dobro psa ! I jeśli ktoś może pomóc nie mi ale "łobuzowi" czy to odnaleźć właściciela czy to abym mogła go adoptować i się nim opiekować i kochać ( zresztą juz go kocham ;d) to proszę aby udzielił pomocy. Priorytetem jest w tej chwili piesek!
joania - Wto 24 Lip, 2007 08:22
Renia jak Ci pomóc
gocha - Wto 24 Lip, 2007 08:34
Jedyną pomocą na tą chwilę jest zachowanie umiaru i nierobienie zamieszania.
Kiedy ratowałam Mańkę z poznańskiego schroniska, zamieszanie wokół niej o mało nie przeszkodziło w adopcji. Miejmy na uwadze dobro psa.
Renia nie jest sama ze swoim problemem i na pewno osoby, które mogą pomóc, zrobią to , w odpowiednim momencie.
Renia - Wto 24 Lip, 2007 09:16
Trzynajcie kciuki
Asia i Basia - Wto 24 Lip, 2007 09:24
No trzymamy przeciez kciuki, cala nasza piatka, a i Bacha pazurki zaciska, zeby sie udalo po Waszej mysli pomoc "lobuzowi"
Hubertus - Wto 24 Lip, 2007 11:35
Sorry za Off Topic ale muszę coś wyjaśnić
Hubertus napisał/a: | Mam prośbę, żeby co niektórzy darowali sobie zbędne komentarze i siedzieli cicho do czasu rozwiązania całej sprawy.
Jak trzeba będzie to zamknę temat i otworzę dopiero po wyjaśnieniu całości.
Prawda jest taka, że swoim nadmiernym gadaniem możecie tylko psu zaszkodzić i wręcz doprowadzić do tego, że cały plan jego wyciągnięcia ze schroniska się nie powiedzie.
Niektóre osoby z tego forum, zaangażowane w ratowanie psów już się przekonały, że czasem lepiej trzymać "język za zębami". |
Dostałem PW dotyczący mojej wypowiedzi. Chciałem wyjaśnić, że nikogo nie miałem zamiaru urazić.
Zirytowało mnie zbędne snucie domysłów co do właścicieli. Osobiście uważam, że jeśli wciąż istnieje szansa na ich odnalezienie , to należy ich szukać, a nie "psy na nich wieszać". Dopiero potem starać się o adoptowanie.
Poza tym robienie uwag na temat trafności ogłoszenia, które (wbrew "konotacji") doprowadziło do odnalezienia poprzednich właścicieli jest zbędne i niczego nie wnosi do sprawy.
Nie miałem zamiaru nikogo zniechęcać do pomocy.
Był tu dziś również post od "Uszesa" mówiący o tym, iż forum jest od tego by się wypowiadać i sugerujący moje niewłaściwe podejście do prowadzenia forum.
W pierwszej chwili odpisałem, ale ostatecznie nie opublikowałem swojego posta nie chcąc szerzyć fermentu . Następnie usunąłem post "Uszesa" stwierdzając, iż nie wnosi nic do sprawy. Zamiast go usuwać mogłem oznaczyć go napisem "NIE NA TEMAT", ale operacji usuwania postów jest niestety nieodwracalna.
Co do pozostałej części
Mam prawo zamykać tematy bez względu na opinię niezadowolonych forumowiczów. Kwestię tego co wolno Adminowi (funkcji moderatora już dawno nie pełnię) już przerabialiśmy na tym forum, więc nie mam zamiaru wracać do tematu. Ten temat dotyczy ratowania psa a nie mojej osoby - każdą kolejną wypowiedź na ten temat oznaczę jako "nie na temat". Swoje niezadowolenie proszę dotyczące osób obsługujących to forum opisywać w innych działach.
gocha - Wto 24 Lip, 2007 11:53
Dodam od siebie, że w momencie kiedy starałam się o adopcję Mańki, zamieszanie wokół tematu tylko przeszkadzało.
Owszem, każdy może sobie komentować, jak chce, ale psu to nie pomoże,powoduje tylko niepotrzebne emocje.
Jestem szczerze zdziwiona, że ktoś tu krytykuje Huberta, on ma rację, a nasze forum ma służyć psom, a nie krytykanctwu.
Uszesa - Wto 24 Lip, 2007 13:21
Krótko i po raz ostatni:
Moim zamiarem była tylko i wyłącznie pomoc temu psiakowi, bo pare razy bylam na paluchu i wiem jak to wyglada. Okazuje się jednak, że osoby, które o nią prosiły NA ŁAMACH FORUM, wcale jej nie potrzebują, bo wszystko wiedzą najlepiej.
Hubertus - Wto 24 Lip, 2007 14:04
Wciąż poszukujemy osoby chętnej do oplakatowania okolic Okęcie-Janki.
To ostatni trop, który musimy sprawdzić dla "czystego sumienia".
Jeśli ta akcja zawiedzie, to wprowadzimy plan B
Agata - Czw 26 Lip, 2007 13:07
Dziś od 10-tej rano siedziałam przy telefonie, ucho mnie piecze a telefon do czerwoności rozgrzany. Obdzwoniłam chyba wszystkie kliniki, które takimi operacjami się zajmują, profesorów i lekarzy, którzy takie operacje przeprowadzają i NIC, w tych miejscach, w których szukałam takie coś nie miało miejsca. Wielu lekarzy było bardzo przychylnych i pomocnych, podawali dalsze kontakty, które również sprawdziłam. Tylko w jednej klinice pańcia jakaś niezbyt miła - w klinice na Niepodległości. Na Gagarina super i wspaniały lekarz w Wawrze, który podsunął propozycję by umieścić ogłoszenie w gazecie "Życie Weterynaryjne". Powiedział, że wszyscy weterynarze płacą składki, bo są do tego zobligowani i dostają również tę gazetę. Tam można umieścić ogłoszenie, że szuka się weterynarza, który przeprowadził taką operację.
Jest tylko taki jeden problem - ta gazeta to miesięcznik, a tyle czekać uważam nie można, bo każdy dzień w schronisku działa na niekorzyść dla tego psa, tym bardziej, że jest wśród nas osoba która zapewni mu dom.
Ciekawa jestem tylko, dlaczego jeśli to schronisko szuka właściciela, nie obdzwoniło tych klinik, ciekawa jestem w takim razie jak oni szukają...
Ponieważ w ten sposób się nie udało, to zadzwoniłam do zawsze pomocnego mi Mateusza Jandy ze Straży dla Zwierząt, dostałam od niego kolejny kontakt - Wydział Ochrony Środowiska, a konkretnie do dyrektora, któremu podlega to schronisko. Dzwoniłam, ale dyrektora nie zastałam, więc będę próbować później.
Zadzwoniłam również do Urzędu Miasta, do Pani Doroty Będkowskiej, która również "nad Paluchem jest" . Przedstawiłam jej sprawę, że schronisko kombinuje, by psa nie wydać, że najpierw mówi o kastracji, a potem z niej się wycofuje, bo pies za młody (głupota, bo to idealny wiek na kastrację). Rozmawiałyśmy o przepisach, regulaminie i w psim obowiązku ich, jest dać tego psa do adopcji !!! Regulamin mówi wyraźnie - po 15-stu dniach pies przechodzi na własność schroniska !!! Musi być wykastrowany i do adopcji !!!
Jest to dla mnie skandal co to schronisko wyprawia, to nie pierwszy raz jest problem z adopcją. Pani Dorota będzie do mnie dziś, jutro dzwonić w tej sprawie. Powie o co tam tak na prawdę chodzi.
I powtarzam, dla mnie to skandal, aby pies, na którego są chętne ręce do adopcji, gnił tam w takich warunkach.
A schronisko powtarza -...nam tak ciężko, każdy dzień utrzymania psa to koszty a tych psów tyle, ledwie radę dajemy...
I uważam, że cicho nie należy siedzieć, tylko coś z tym trzeba zrobić.
A zachowujecie się jak za czasów komuny, po cichu, by nie spłoszyć, wyciągnąć go sposobem...
I co zawsze tak już z Palucha będzie wyglądała adopcja psa - sposobem, po cichu. Zawsze trzeba będzie kombinować ?!?
Zróbcie coś a nie plany A, plany B...
A jeśli macie te plany B, które mogą okazać się bardzo dobre, to realizujcie je i to szybko.
Ja w każdym razie tak już tego nie zostawię, chodzi mi o stosunek Palucha do osób które chcą adoptować psy. To jakaś paranoja.
Powiedziałam Pani Będkowskiej, że jest osoba, która psa chce zaadoptować, podałam Renaty imię i nazwisko i że my basseciarze chcemy pomóc, Pani Będkowska będzie dziś na Paluch dzwonić i zapyta dlaczego Reni odmówiono adopcji.
Renia - Czw 26 Lip, 2007 13:18
Pani Agato ,
DZIĘKUJĘ - to chyba za mało ale w tej chwili tylko mogę serdecznie podziekowac
gocha - Czw 26 Lip, 2007 13:20
No to nareszcie jakaś dobra wiadomość. Masz rację Agata, że to świństwo, co robią na Paluchu.
Z tą partyzantką, to po trosze moja wina, jestem z Renią w stałym kontakcie i opowiedziałam jej (zasugerowałam)jak to było wszystko ściśle tajne przy adopcji Mańki.Tyle,że ja miałam w schronisku Monikę, która z całego serca zajęła się sprawą, a Renia jest sama.
Myślę, że jak Ty się za to wzięłaś, to sprawa ruszy(nie takie rzeczy już załatwiałaś), a niezależnie od skutku, może w schronisku nie będą się czuli bezkarni za zaniedbania.
Trzymam kciuki z całej siły.
Kasia :) - Czw 26 Lip, 2007 14:32
Agata napisał/a: | Dziś od 10-tej rano siedziałam przy telefonie, ucho mnie piecze a telefon do czerwoności rozgrzany. Obdzwoniłam chyba wszystkie kliniki, które takimi operacjami się zajmują, profesorów i lekarzy, którzy takie operacje przeprowadzają i NIC, (....) |
Agata, wszystko cacy, a obdzwaniałaś tylko warszawe czy może inne miasta też? pytam, bo ten pies jest z Łodzi... i ta operacja to może tam
Cytat: | A zachowujecie się jak za czasów komuny, po cichu, by nie spłoszyć, wyciągnąć go sposobem...
|
hmmmm..., nie wymawiając, pamiętasz początki sprawy Kanciaka? "ja musze po cichu, żeby go nie spłoszyć"...a to o ile pamiętam nie było za czasów komuny
Pzdr.
Agata - Czw 26 Lip, 2007 14:34
Renatka, właśnie dzwoniła do mnie Pani Dorota Będkowska
Piesek jest do adopcji i zabierzesz go, ale za kilka dni. W piątek, lub w poniedziałek będzie miał zdjęcie "gwoździa", lekarze stwierdzą, czy potrzebna mu rehabilitacja i wszystko Ci przekażą. Poza tym lekarze uważają, że za młody na kastrację, więc Ty podpiszesz zobowiązanie pod rygorem odebrania Ci psa, jeśli go nie wykastrujesz.
Jak go zabierzesz, to dam Ci namiar do mojego "lekarza rodzinnego", który całą moją hodowlą się opiekuje i tam jak przyjdzie czas wykastrujesz go po bardzo niskich kosztach, bo moja Pani doktor mi tego nie odmówi tym bardziej znając tę sytuację :wink:
Tak jak pisałam, mam dzwonić do Pani Dyrektor w przyszłym tygodniu.
Myślę, że wszystko będzie dobrze
Agata - Czw 26 Lip, 2007 14:40
Kasia napisał/a: | hmmmm..., nie wymawiając, pamiętasz początki sprawy Kanciaka? "ja musze po cichu, żeby go nie spłoszyć"...a to o ile pamiętam nie było za czasów komuny
Pzdr. |
Kasieńka, tylko tam były usypiane zwierzęta, zakopywane itd.
i chodziło tylko o to aby tamten nie uśmiercił tych zwierząt. Kilku nie udało się uratować. Jak już był nakaz prokuratora to tylko kilka takich bid zostało. Wtedy tylko o to chodziło o nic innego. Gdyby to wyszło i on by się dowiedział, to pousypiałby pozostałe, lub wywiózł tak jak przypuszczają inni, że tak zrobił w czasie kontroli.
To tylko Kasieńko dlatego, po nic innego wierz mi.
Nawet nie wiesz jak mi była pomoc innych potrzebna, samemu na prawdę ciężko, szczególnie przy tak trudnej sprawie, która z resztą nadal się toczy. Ale gdyby się to wtedy wydało, gdyby doszło to do niego, a sama wiesz, ludzie są różni, to nawet tych 5-ciu psów nie dało by się uratować.
Renia - Czw 26 Lip, 2007 14:45
:thx :thx :thx :thx :thx :thx
pewnie, że podpisze!!!
Nie wiem jak dziękować !!!
Dziś to ja jestem najszczęsliwszym człowiekiem chodzacym po świecie!!!!!
( właściwie to jesteśmy bo Artur też skacze go góry taki zadowolony )
gocha - Czw 26 Lip, 2007 14:46
Cudowna wiadomość, oby nic już Reni nie przeszkodziło w adopcji psinki
Agata!!dokonałaś znów wielkiej sprawy.
A, co do wypowiedzi Kasi:
hmmmm..., nie wymawiając, pamiętasz początki sprawy Kanciaka? "ja musze po cichu, żeby go nie spłoszyć"...a to o ile pamiętam nie było za czasów komuny
Kasiu, tam chodziło o życie psów, gdyby nie było tajemnicy, Kanciak by psy uśpił.
gocha - Czw 26 Lip, 2007 14:49
Oooo, spóżniłam się, Agata już wyjaśniła.
Renia - Czw 26 Lip, 2007 14:58
NO NIE MOGĘ SIE NACIESZYC TAKIMI WIADOMOŚCIAMI!!!
Agata - Czw 26 Lip, 2007 15:01
Gosiu błagam nie pisz tak, bo przysięgam, że ja w takich sytuacjach czuję się niezręcznie, głupio tak. Ja na prawdę nic nie dokonałam. Nie ukrywam, że 3 razy dobijałam POPA po 25,- , poznałam przy tym ludzi - super lekarzy, wiem gdzie osoby są nieprzychylne, nieskore do pomocy. Przypomniałam się Pani Dorocie, która zajmuje bardzo ważne, wysokie stanowisko w W-wie, Pani Dorocie, której autentycznie los zwierząt nie jest obcy i obojętny. Kobieta przemiła, chętna zawsze do pomocy. Kiedyś dzwoniłam do niej by podała mi namiary na osoby potrzebujące pomocy, miała "listę" w głowie. Wtedy chodziło o staruszkę mieszkającą w jakiejś kamienicy mającą pod opieką kilkanaście kotów.
Taki człowiek jak Pani Dorota na takim stanowisku to skarb.
A wychwalać nie ma co, bo u Reni psina jeszcze nie mieszka... Ja w kazdym razie dopiero dzisiaj palec do tego przyłożyłam i mam nadzieję, że na marne się nie napracowałam.
A i do Marzanny dzwoniłam by dała mi jeszcze namiary do "kostnych" lekarzy, bo moje się już wyczerpały.
Jedyne co, to czasu trochę poświęciłam.
A Kasiu wybacz - po całej Polsce dzwonić nie będę :?
GrubbaRybba - Czw 26 Lip, 2007 15:11
Reniu tak się cieszę :thx
Mam nadzieję, że z adopcją psiaka nie będzie już problemów i że w najbliższym czasie będziecie mieć łobuza w domku. Że będziecie go mogli do woli wyprzytulać, wycałować i rozpieszczać potwornie.
gocha - Czw 26 Lip, 2007 16:56
Agata, właśnie, że Ci się należy pochwała za to, że poświęciłaś chwilę czasu i CHCIAŁAŚ to zrobić.
Dla jednych to nic, a dla innych, to bardzo wiele.
Ja dzięki temu, że kiedyś Monika poświęciła mi chwilę czasu, mam już od roku Manię.
Do tej pory to pamiętam.
Myślę, że jak wszystko się skończy, to Renia też podzieli mój pogląd.
Nie musiałaś, a jednak dobrowolnie się zaangażowałaś, to dla mnie bardzo ważne i nic tu nie zmieni mojego zdania.
Pozdrawiam.
Kasia :) - Czw 26 Lip, 2007 18:36
Wspaniałe wieści!
No Renatko, nareszcie Twój upragniony łobuz będzie z Tobą i - co ważniejsze - nie będziesz jednak musiała oszukiwać ani kraść psów :lol:
Ech, jak to w życiu, dopiero uciekanie się do "wyższej instancji" pomogło.
Niemniej Agato, kolejny sukces - gratulacje!
Agata - Czw 26 Lip, 2007 19:10
no nie sukces, bo mały jeszcze u Renaty nie mieszka :?
ale może już w przyszłym tygodniu
Renia - Czw 26 Lip, 2007 20:49
Pani Agato to wielki sukces!!!! Tak wspaniałej wiadomości nie usłyszałam od kilku tygodni!!!
Właściwie to nie umiem ogarnąć w słowach tego, co czuje, bo chodzę dziś 20 cm nad ziemią. Dzięki temu, że tak skutecznie Pani potrafi działać:):)
Ech nie wiem, co napisać
Dziś mój znajomy był w schronisku gdyż zainteresowany jest beaglem, który jest w schronisku ( nawiasem mówiąc usłyszał niewiele pies w kwarantannie a potem kastracja nie wiadomo, za jaki czas, ale juz nie jeden chętny na pieska jest - chyba tam to standard) w każdym razie dostał przykaz dostarczenia ciasteczka dla "łobuza" a On leżał w tej klatce i nawet do niego nie podszedł :cry: ale może juz niedługo będzie weselszy :lol:
Jeszcze jedna sprawa, o której zapomniałam napisać z tego wszystkiego!! Piesek nie miał na klatce żadnego oznaczenia jak byłam ostatnio! Zawsze wisi jakąś kartka - „do adopcji", " nie do adopcji", "leczony", "kwarantanna" a on nie miał NIC! (Po kontakcie z moim znajomym dowiedziałam się, że dziś tez tak było i beagl tez kartki nie ma a powinien mieć "kwarantanna")
Renia - Czw 26 Lip, 2007 20:55
Kasiu,
ciesze sie jak gupia!
Jak tylko bede mogła to go nie ukrwadne ale porwę z szybkościa światła !! :lol:
Dziękuje !
gocha - Czw 26 Lip, 2007 23:17
Reniu czekamy i mocno trzymamy kciuki i pazurki za powodzenie adopcji :lol: :lol:
baśka - Pią 27 Lip, 2007 11:14 Temat postu: Maluch Super,że piesek trafi do Reni, tak bardzo na niego czekała Trzymamy kciuki,żeby to stało się jak najszybciej.
baśka - Pią 27 Lip, 2007 11:17 Temat postu: do Agaty Kasia napisał:
hmmmm..., nie wymawiając, pamiętasz początki sprawy Kanciaka? "ja musze po cichu, żeby go nie spłoszyć"...a to o ile pamiętam nie było za czasów komuny
Agata, a co z tym Kanciakiem- moja Berta jest z jego hodowli?
Hubertus - Pią 27 Lip, 2007 13:36
Agata napisał/a: | A zachowujecie się jak za czasów komuny, po cichu, by nie spłoszyć, wyciągnąć go sposobem...
I co zawsze tak już z Palucha będzie wyglądała adopcja psa - sposobem, po cichu. Zawsze trzeba będzie kombinować ?!?
Zróbcie coś a nie plany A, plany B...
A jeśli macie te plany B, które mogą okazać się bardzo dobre, to realizujcie je i to szybko. |
udało się - GRATULACJE
Twoja krytyka - NIE NA MIEJSCU
Może kiedyś wyjaśnię dlaczego działaliśmy "po cichu". Nie chce zaśmiecać tematu.
Reniu powodzenia.
Hubertus - Pią 03 Sie, 2007 09:58
Agata napisał/a: | Piesek jest do adopcji i zabierzesz go, ale za kilka dni. W piątek, lub w poniedziałek będzie miał zdjęcie "gwoździa", lekarze stwierdzą, czy potrzebna mu rehabilitacja i wszystko Ci przekażą. [...]
Tak jak pisałam, mam dzwonić do Pani Dyrektor w przyszłym tygodniu.
Myślę, że wszystko będzie dobrze |
Ok, to może ja się przypomnę w temacie
Wspomniany "piątek lub poniedziałek" już minęły. Kończy się także "przyszły tydzień" a tu ani widu ani słychu...
Jak tam sprawa Maxa? Dalej gnije w schronisku?
Agata - Pią 03 Sie, 2007 12:02
Max jest już po operacji i lekarz powiedział, że jeszcze kilka dni w schronisku zostać musi. Renia codziennie dzwoni, więc jest na bieżąco.
GrubbaRybba - Pon 13 Sie, 2007 09:31
Co z pieskiem?
Czy jest już w nowym domu u Reni?
Renia - Pon 13 Sie, 2007 12:11
Po operacji... lekarz co 3 dni stwierdza, że piesek jeszcze ortopedycznienie nie do adopcji... czeka na szczepienie przeciw wściekliźnie ( już tydzień) ... codziennie dzwonie sie dowiaduje i pilnuje!!
Agata - Sro 15 Sie, 2007 03:14
Piesek poszedł do adopcji, ale nie do Reni :?
Bardzo się cieszę, że nie gnije już w schronisku, ale szkoda, wielka szkoda, że nie trafił tam, gdzie chcieliśmy.
Renata dziś rano dowiedziała się, że właśnie od dziś można go zabierać, wsiadła w samochód, a jak dojechała to Maxa już ktoś zabierał :?
Dziewczyna od wielu dni codziennie dzwoniła, co kilka dni go odwiedzała, w schronisku znali ją już na pamięć - obsługa, lekarze, biuro adopcji, dyrektor. Mogli zadzwonić, ale widać nie chcieli...
To najbardziej złośliwa adopcja z jaką się spotkałam.
Widać Paluch ma to we krwi, bo pozostałe rasowce jeszcze gniją tam od wielu tygodni.
Hubertus - Sro 15 Sie, 2007 08:29
Jaka złośliwa? Owszem ciągnęła się ta adopcja niemiłosiernie, ale jednak piesek trafił do nowego domku.
Został wyleczony, ponownie zoperowany i teraz już cieszy się "wolnością".
a złośliwa dlatego, że Renia nie dostała tego psa? A czy ktokolwiek z nas jest pracownikiem schroniska by decydować kto dostałby Maxa do adopcji?
Nie można zakładać, że psu będzie źle w nowym domu, a może będzie mu nawet lepiej (nie znam Reni ani nowych właścicieli by to oceniać).
Szczęście psa jest najważniejsze. Jeśli nawet psiak trafił do "znajomych" czy rodziny kogoś ze schroniska, to chyba oni już tam wiedzą komu go dają.
Agata - Sro 15 Sie, 2007 08:42
Nie, nie, broń Boże, ja wcale nie zakładam, że psiakowi będzie źle i na prawdę bardzo się cieszę, że już go tam nie ma, bo przecież wszystkim nam tylko o to chodziło by w końcu opuścił schronisko, tylko wiesz, dziewczyna ścieżki wydeptywała, dniami i nocami o nim myślała, telefonów miliony z pytaniami o jego stan zdrowia wykonała, schronisko wymyślało sobie, że po szczepieniu na wściekliznę musi być kilka dni kwarantanny i dlatego jej go nie dali wcześniej a nagle dowiadujemy się, że pies został zaszczepiony i po godzinie wydany do adopcji.
Renia - Sro 15 Sie, 2007 18:27
Nikt nie twierdzi, że jest mu nie dobrze na pewno ma kochany domek. Każdy "basseciarz" na pewno się cieszy, iż piesek nie jest już zamknięty w śmierdzącej klatce tak jak ja!
Nie mogę powiedzieć, że było by u mnie lepiej!! Bo nie wiem gdzie trafił ( może mi się uda dowiedzieć i zaprosić właściciela do naszego grona)
Jeżeli faktycznie trafił do znajomych ( a prawdopodobne to, bo 10 po dwunastej pies był już adoptowany a adopcje są od 12 i nie trwają 10 min., kto psa adoptował to wie) to jest to nie uczciwe!! A to zasługuje na potępienie i NIGDY nie powinno mieć miejsca. Skoro schronisko miało kilku chętnych i chciało wybrać jak najlepszego właściciela to, jakimi kryteriami się kierowało?? Znajomością?? To chyba nie bardzo moralne i tak jak napisałam wcześniej nieuczciwe.
Takie moje zdanie!!
Jeśli chodzi o mnie to przykro mi strasznie, mimo, że psa ( nie będę go nazywała Maxem, bo na to imię nie reagował) odwiedzałam tylko w schronisku czuję jakby ktoś mi go zabrał:(
Liczę, na to, że ma kochającego właściciela. Dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierali i pomagali choćby myślami .
Szczególnie Agacie ( mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy) oraz Gosi "gocha"( tu mam nadzieję, że się po przeprowadzce spotkamy:))
Tyle w tym temacie z mojej strony.
Temat zakwalifikowałabym jako "udana adopcja"
gocha - Sro 15 Sie, 2007 22:28
Trochę to przykre, bo tak się o psiaka starałaś, też mam nadzieję, że trafił
do domku, w którym kochają zwierzęta.
Bacha - Czw 16 Sie, 2007 21:42
Bardzo przykre, pamiętam co czułam jak ktoś zabrał Finkę z poznańskiego schroniska. Mam nadzieję, że ten psiaczek nie trafił na takich samych ludzi jak Finka, bo ją po tygodniu oddali. Dla mnie to była radość, natychmiast po nią pojechałam no i już niedługo minie dwa lata jak jest członkiem naszej rodziny.
|
|