Nasze Bassety
Klub Miłośników Basset Hound i podobnych.

Wychowanie - Wycie, szczekanie, pies sam w domu

angela - Nie 01 Mar, 2009 09:30
Temat postu: Wycie, szczekanie, pies sam w domu
Hej!
Bunia ma 3,5 miesiąca i mam z nią problemy :(
1.Podczas jazdy samochodem tragicznie wyje i szczeka co jest bardzo denerwujące i bardzo sie stresuje , bo nie wiem co się jej dzieje ..
2.Wychodzimy z nią 4-5 razy dziennie .. nie mówie ale załatwia się na dworze ale przychodzi z dworu i sikia albo robi kupke (da się jakoś oduczyć?> :) )
3.Na spacerach kładzie się albo zapiera i niechce iść dalej , usłyszy szczekanie psa i odrazu próbuje uciec .. Wiecie dlaczego się kładzie i niechce iść dalej ?? :~
4.Próbowaliśmy zostawić ją samą w domu na 10 minut .... Strasznie wyła i szczekała .. po wejściu do domu nie zwracałam na nią uwagi co ją chyba rozwścieczyło .. zaczeła głośniej i więcej ujadać , ale nie zwracałam na nią uwagi dopiero jak się uspokoiła dałam jej przekąske i pogłaskałam ..
Z góry dziękuje za POMOC :D

Asia i Basia - Nie 01 Mar, 2009 12:26

No to witamy w klubie.
Punkt pierwszy: cwiczyc, probowac, nie dac sie zwariowac. Niestety jedne psy lubia jazde inne nie. Nasza wymiotuje, musi jezdzic na czczo. Jesli wasza ma w samochodzie bezpieczne miejsce, to sie nie denerwujcie, bo wasze nerwy przenosza sie na nia i bedzie jeszcze gorzej. Tylko spokoj! Zabierajcie jej moze na poczatek jej kocyk czy zabawke, zeby sie czula bezpieczniej, bo ona jeszcze malutka jest i potrzebuje poczucia bezpieczenszwa.
Punkt drugi: albo sie da albo nie, wychodzcie czesciej , z takim malym jesli sie ma nauczyc to przynajmniej 10 razy, lepiej czesciej i na krocej, bo takich maluchow bassecich nie nalezy w tym okresie forsowac dlugimi wyprawami.
Punkt trzeci: tez tak mielismy, cala okolica miala ubaw, przeszlo (prawie-czasem sie zdarza, ze lezy plackiem) z wiekiem, cierpliwosci.
Punkt czwarty: tylko konsekwencja, wychodzic po troszku na chwile, najpierw do innego pomieszczenia, pozniej za drzwi, ale regularnie, przyzwyczajac, wydluzac okres nieobecnosci. Basset ma pieronsko donosny glos, jesli tu zawalicie, to wspolczuje sasiadom.

To nasze propozycje, ale co basset to inny! Powodzenia :grin: !

Tymek - Nie 01 Mar, 2009 13:13

No tak - macie prawdziwego basseta :mrgreen:
Tymek uwielbia jazdę samochodem,nigdy nie mieliśmy z nim problemu;właściwie na początku trochę się ekscytuje podróżą ale potem grzecznie śpi.
Co do wychodzenia...Cóż,w tej chwili ma prawie 1,5 roku,wychodzimy z nim 4 razy dziennie,to mu w zupełności wystarcza.Jednak do 7 miesiąca życia sikał w domu po powrocie z każdego spaceru,myśleliśmy,że to się nigdy nie skończy,w końcu jakoś tak z dnia na dzień zakończył się ten etap "lania" w domu.
Natomiast zapierania się,siadanie na środku alejki,kładzenie się pozostało do dzisiaj.Identycznie jak u Was - jak tylko zobaczy innego psa -następuje przebudzenie i ucieczka.Im głośniej go wołam,tym szybciej ucieka.Taka natura.Wiem,że są bassety,z którymi nie ma tego problemu,mój jest taki i już.Przyzwyczaiłam się :mrgreen:
No i ostatni punkt-zostawianie psa samego w domu.Przed zakupem Tymka dużo czytałam o bassetach,że właśnie pozostawione same w domu wyją i szczekają( a wiadomo jakie głosiska mają nasi pupile) no i ponieważ mąż pracuje w domu,Tymek ma ten komfort,że przeważnie ma towarzystwo.Zdarza się nam wyjść na krótko,do tej pory sąsiedzi się nie skarżyli,więc chyba jest spokój :lol:
Macie jeszcze maleństwo,więc dużo może się zmienić,to tylko zależy od waszej konsekwencji w postępowaniu z psem.Życzę powodzenia,cierpliwości i dużo radości z obcowania z waszym psiakiem.Pozdrawiamy - Gosia z Tymkiem

zojka - Nie 01 Mar, 2009 13:46

Ja z moimi psiakami jeździłam samochodem niemal codziennie. I Tosia i Rufus nie mieli wyjścia :grin: Ludzie patrzyli na mnie jak na waryjatkę - pakowałam psy, żeby podjechać do sklepu i z powrotem (w obie strony może jest ze 400 m). Ale tak je przyuczałam do długich wypraw. Na początku siedziałam z każdym szczeniakiem i tuliłam go. Teraz siedzą na "desancie" a Rufus kontroluje jak prowadzimy. Woziłam je też do lasu (odległość podobna) i za każdym razem dostawały coś smacznego w nagrodę. Jak Tosia miała 7 miesięcy a Rufi 4 odbyły swą pierwszą życiową podróż - 1600 km w ciągu trzech dni. Były zmęczone ale bez kłopotu zniosły wszystkie niewygody.

W dalszym ciągu wychodzę tak minimum 8 razy dziennie na podwórko. Jeden spacer dłuuuuugi (przynajmniej 1 godzinka) i półgodzinny spacer o poranku. Pozostałe, jak się nam chce, ale generalnie na siusiu :grin: :grin: Tosi chwatit a Rufiemu nie zawsze. Ma drań 9 miesięcy ale czasem niespodziewanie :shock: zrobi siusiu czy też kupkę. Jeśli wyjdę z nimi tak po 22 to noc Rufi przetrzyma - jeśli nie, to często o czwartej nad ranem wstaje i się załatwia w różnych miejscach.

Na spacerach też kabaret! Rufi gna do przodu - Tosia z dystynkcją wącha każdy milimetr. Trudno to pogodzc. Ja mam naturę zbliżoną do energii Rufiego, więc Tosia działa jak główny hamulcowy. Czasem, gdy próbuję ją namówic, by ruszyła swoje wałeczki nieco szybciej - wychodzi z obroży. Nie pytajcie jak - po prostu to robi :shock: Wylyzie i gapi się na mnie, jakby chciała mnie skarcić - nie ciągnij tak mocno!!

Nie jestem fachowcem, to moje pierwsze parówy ale zgadzam się, że jeno cierpliwość może nas uratować :mrgreen:

angela - Nie 01 Mar, 2009 15:05

Dziękuje Kochani i trzymajcie kciuki :wink: ehhe..
Pozdrawiam Angela :mrgreen: :mrgreen:

Batus - Pon 02 Mar, 2009 14:17

Zapraszam do działu wychowanie-szczekanie ;) Wiem coś o tym, i od razu powiem że trudno naszego wariata tego oduczyć, chociaż czasem się udaje :)
Co do załatwiania się w domu...hmm, nasz trzyma kilka ładnych godzin jak ktoś jest w domu, ale jak zostaje sam to potrafi zaraz nasikać na środku pokoju :/

Wszystko zależy od osobnika i chęci jego domonacji nad właścicielami ;)
pozwodzenia

Joanna - Pon 02 Mar, 2009 16:50

Ja tez zabieralam mojego psa na parominutowe wyprawy ze mna do auta jak byl maly. Teraz nie mamy zadnego problemu z podroza autem. Jak chcemy wyskoczyc na weekend a nie pozwalaja nam psa na nocleg zabrac to zostawiamy go na noc w samochodzie i jest tam jak w domu. Nawet jak pojechalismy do Szkocji to pies siedzial cicho bez potrzeb! przez 6 godzin jazdy.
Maly mam problem z nowym psem bo siusia w samochodzie. Ale robie z nia takie male rundki jak przedtem i potem tez dostaje smakolyka. Mam nadzieje ze pomoze.

co do zalatwiania sie w domu to nasz uparciuch byl nie do zniesienia przez ponad poltorej roku! Myslelismy ze ten pies jest jakis wybrakowany,.. niewychowalny. I co? przestal sam od siebie tak z dnia na dzien! Najwarzniejsze jest zeby nie robic nic typu moczenia nosa itp. I lepiej sie nie denerwowac, wszystkim na dobre wyjdzie. Musicie zalozyc ze bassetom zajmuje to o duzo dluzej niz innym rasom.

Moj pies tez potrafi sam wychodzic ze smyczy! hehe i potem wcale nie ucieka :mrgreen:

Ja przez przypadek natknelam sie na te zaciskowe obroze i wychwalam je w niebiosa. Polecam sprobowac.

Jak nasz pies szczekal to powiedziano nam zebysmy sprobowali ignorowac go przynajmniej przez pol godziny przed wyjsciem, i nie okazuwac mu uwagi jako pierwszej rzeczy po powrocie. Ale to nie byl glowny problem. Zmienilo sie dopiero jak sprowadzilismy go do drugorzednej pozycji w hierarchii w naszym domu. To znaczy ze sciagnelismy z niego odpowiedzialnosc za ochrone calego domu i domownikow. Wiem teraz ze to go stresowalo. Przede wszystkim dostaje jedzenie po tym jak my zjemy! Nie moze juz wchodzic na kanapy(i zamowac najlepsze legowisko). Na spacerze przynajmniej przez 5 minut staram sie zeby szedl za mna na smyczy bez mozliwosci wachania, musi na mnie tylko zwracac uwage. Przez dzwi ja pierwsza. Wiem ze to bedzie ciezkie w przypadku szczeniaka ale dobrze miec jakies swiatlo w tunelu.

Jesli pozwolicie mu na dominujaca pozycje w domu prawdopodobnie bedzie wiecej problemow. Wiem z autopsji

Monka i Miro - Wto 03 Mar, 2009 08:42

Teoria dominacji została obalona przed śmiercią jej głównego piewcy Fishera, więc to też nie tędy droga.
Chester od małego piszczał podczas jazdy, wzięliśmy go ostatnio na objazd po Polsce ;) jak transportowaliśmy ciocię Tinę, myślałam, że pomoże.... nie pomogło :shock: . Co pół godziny przystanek na siku, masakra :razz: . Miał garść swoich gryzaków.... w nosie je miał :shock: . Trzeba zacisnąć zęby i olać aż da sobie siana i się położy :razz: . On jedynie śpi w samochodzie jak wracamy z wyczerpującego spaceru albo czymś się wcześniej innym zmęczy.
Załatwianie... Chester ma 7 miesięcy a dalej uwielbia sikać pod siebie. Z kupą od dawna nie mamy problemu, bo woła, no chyba, że ktoś nie zauważy sygnalizacji albo mylnie zinterpretuje to wtedy w ostateczności zastanie niespodziankę, ale to są pojedyncze przypadki jak jesteśmy w domu, inna sprawa jak zostaje sam, jak jesteśmy w pracy wtedy jest loteria. Na siku jak mu się chce to woła, jak nie to sika tam gdzie stoi, czasem prosto ze spaceru pójdzie i naleje :shock: . Tylko tyle jestem wdzięczna, ze wybrał sobie do tego linoleum a nie dywan czy łóżko :mrgreen: . Ale.... jak go zaczęłam ganiać z linoleum, jak złapałam na laniu to poszedł cholernik i nalał na dywan :shock: i dałam sobie spokój, niech będzie to linoleum ;) . Na każdy spacer musicie brać kieszeń smaczków i za każdą kupkę i siusiu chwalić gadzinę :) wtedy zobaczy, że się bardziej opłaca tam narobić :)
Na spacerach na szczęście się nie zapiera ale strasznie powoli lezie i musi wszystko wyniuchać i ew. pozbierać :evil: , nie lubię chodzić z nim po osiedlu. Wolę przejść za ulice i połazić po lesie. Myślę, że garść smaczków będzie przekonywującym argumentem do trzymania się blisko Państwa i za każde zwolnienie z zaparcia trzeba panienkę pochwalić :) to samo z odwracaniem uwagi od psa. Chester po tej socjalizacji całej zaczyna pomału olewać psy, w każdym bądź razie nie robi nie wiadomo jakich scen ;) . Gorzej mam z ludźmi do których strasznie ciągnie :neutral: .
W kwestii zostawania w domu my zostawialiśmy Chesterowi zaparzoną szyję z indyka i gnata i tak codziennie. Pies był zajęty jedzeniem i miał nas w nosie :) . Teraz jak mu się znudziły te dodatki dostawał przed wyjściem miske z jedzeniem. I zauważyłam dziwną prawidłowość. Jak miał to ugotowane i nawet tego nie zjadł, to w domu był spokój nic nie rozwalił. A jak miał nie ugotowane i nie zostawione (te gnaty i szyjki) to poroznosił zabawki i papierki :shock:. O ile problem z zostawaniem jakoś się unormował to mamy problem z przychodzeniem do domu, bo nas ok 10 min. opiernicza za to, ze nas nie było i cały blok słyszy, ze przyszliśmy do domu, mimo, że wchodzimy do domu tylko w przerwie na szczekanie (powinien zrozumieć, że za ciszę jest nagroda, ale to też ma w nosie :cool: ).

Reasumując moje przynudzanie... trzeba obserwować psa i jakoś sposobem próbować go przechytrzyć, na spokojnie, bez nerwów. Na nich nie emocji trzeba a wytężonej pracy szarych komórek ;) . Musicie próbować różnych sposobów i zobaczyć który działa i to stosować, inna sprawa, że do niektórych rzeczy trzeba się przyzwyczaić i je polubić ;) . To tyle co mogę powiedzieć jako świeży jeszcze zielony posiadacz własnej parówki.

Hubertus - Wto 03 Mar, 2009 09:46

Monka i Miro napisał/a:
trzeba obserwować psa i jakoś sposobem próbować go przechytrzyć, na spokojnie, bez nerwów. Na nich nie emocji trzeba a wytężonej pracy szarych komórek ;)


i cierpliwości godnej mnicha z Shaolin ;)

Błażej - Wto 03 Mar, 2009 11:35

Chyba każdy miał takie problemy jak Wy z Bunią. Ale to dopiero początek... I pomyśl, że na razie to nie problemy. Rozumiesz, jest pewna różnica między kupą 3,5 miesięcznego bobasa :smile: i rocznego już basiora :shock: Bassety niestety uczą się czystości dużo dłużej niż inne rasy, a i tak moim zdaniem pozostają niechlujami. Chyba tylko basset potrafi walnąć kupsko przy swoich miskach, a później się z nich najeść. Niesmaczne, ale prawdziwe.
Co do wychodzenia to ze swojej strony proponuję dużo częstsze wychodzenie. Na pewno trzeba iść kiedy według Was jest na to pora, ale też natychmiast po każdym siknięciu w domu - po jakimś czasie psiak zacznie kojarzyć załatwianie się z wyjściem na dwór. U nas to zadziałało, ale to nie nasz pomysł - polecili nam tę metodę doświadczeni hodowcy, którzy są zaprawieni w takich bojach. Super metoda, ale i tak parkiety są od jakiegoś czasu do remontu...
A na spacer też polecam zaciskowe obroże!!! Niekoniecznie łańcuszek, bo brudzi karczycho, ale nie wybrażam sobie już teraz prowadzić psa na czymś innym. Wyskakiwanie z obroży było u nas nagminne, spróbowaliśmy nawet w akcie desperacji kolczatkę - oczywiście bez jakiegokolwiek rezultatu.
A na samotność podobno najlepszy jest... drugi basset :mrgreen:

Asia i Basia - Wto 03 Mar, 2009 12:00

Blazej, ja obalam te teorie, jesli trafi sie taki sam drugi, to uwierz, beda mieli bassetow dosyc do konca zycia. Strasznie ryzykowna rada :lol:
angela - Wto 03 Mar, 2009 13:04

Dzięki ogromne za Wasze rady :lol: są bardzo cenne dla nas nowicjuszy. A jeśli chodzi o pomysł z towarzystwem dla Buni, to dzięki ale nie jesteśmy zainteresowani :roll: Wystarczy nam nasz słodki cukiereczek :evil: w jednym egzemplarzu :lol: :lol: :lol: Czy stosował ktoś szelki zamiast obroży?
Monka i Miro - Wto 03 Mar, 2009 13:14

Szelek nie powinno się stosować w okresie wzrostu gdy pies jest jeszcze miękki, czyli do ok 2 r.ż


Odnośnie psiego towarzysza, to może jakąś "czystą rasę" od której Bunia by się uczyła?? :twisted:

besta - Wto 03 Mar, 2009 13:37

Besta też gdy jedzie samochdem to sobie marudzi( fakt że pod nosem i cichutko) ,ale nie zwracamy na to uwagi i po pewnym czasie daje sobie spokój.Myślę że nie podoba jej się jazda w bagażniku :cool: .Co do lania to bassety chyba rzeczywiście wymagają wiecej czasu na nauke i duuuuuużo wiecej cierpliwości niż psy innych ras.Bestuni nauka czystości zajęła ok roku.I wyglądało to tak że z dnia na dzień umiała .Tak jakby ktoś włączył jej w mózgu odpowiedni przycisk.Co do zostawania w domu to ja nie mogę się wypowiadać ,bo Besta wyyyyyje do dziś i poprostu nie zostaje sama albo jedzie z nami albo zostaje z moją corką.Też myślę o psim towarzyszu dla Besty ale....jak ten drugi tez bedzie wył :?: I tylko to mnie powstzrymuje :roll: .
Asia i Basia - Wto 03 Mar, 2009 13:49

My mielismy szelki, szkod nam nie wyrzadzily, z obrozy sie wypinala i nie bylo innego wyjscia, na metal jest uczulona, wiec zaciskowe lancuszki tez odpadaly. Szelki musza jednak byc bardzo dobrze dobrane, basset ma inna budowe niz inne psy. Konsultowalam to z lekarzem, bo slyszalam wiele opinii negatywnych o szelkach, ten jednak wrecz polecil, bo ponoc lepiej rozkladaja sile "ciagu" i nie uciskaja krtani. Nie wiem, musicie poczytac, dopytac u lekarza.
Dorti - Wto 03 Mar, 2009 14:29

Moje cuda jak były malutkie, nosiły na szyjach obróżki parciane i nigdy nie było z tym problemów.
Jak podrosły to zaczęły nosić cieniutkie łańcuszki zaciskowe i z nimi również nie było problemów.
Nauka czystości wiąże się nie tylko z rasą ale również z egzemplarzem. To wiem z doświadczenia.
Andi nie zrobi kupy w domu. On jest pańcio i już. Wogóle szybko nauczył się załatwiać na dworzu.
Lussi długo uczyła się czystości ale wszystko było w granicach normy.
Anabela to największa fleja do dziś. Każdy śmieć jest jej bez względu na konsystencję.
Jak już jej się zdarzy załatwić w domu - figura z brązu - to zrobi to w takim miejscu, żeby nie było widać.
Onycha to zupełnie inna bajka.
Moje psy nie wyją, zostają same w domu i śpią. Jak Lussi była jeszcze sama, bez towarzystwa, to również nie wyła. Zostawała sama i nikt z sąsiadów nawet nie wiedział, że w domu jest pies. :wink:
Takie są moje bassety i zapewniam, że rodowodowe :grin: :grin: :grin:

Bea - Wto 03 Mar, 2009 15:28

Prosze o odpowiedz w zwiazku z szelkami czyli dlaczego nie moze ich nosić szczeniak ?.Przyznam ze dla mnie to nowosc nie słyszałam nigdy ze sa przeciwwskazania. Lilo ma ubrane szelki bardzo wygodne z polaru podszycie ,nieco luzne dla mnie idealne do prowadzenia psiaka.
Asia i Basia - Wto 03 Mar, 2009 15:33

Dopisalam w moim poprzednim poscie pare slow o szelkach :)
Z opinii negatywnych to ponoc krzywia lapy.

Błażej - Sro 04 Mar, 2009 10:10

Asia i Marek napisał/a:
Blazej, ja obalam te teorie, jesli trafi sie taki sam drugi, to uwierz, beda mieli bassetow dosyc do konca zycia. Strasznie ryzykowna rada :lol:


To było trochę w formie żartu. Wyobrażam sobie, że dwa takie wyjce i obsiuruny w domu to może być koszmar. Ale ja i tak zamierzam spróbować :razz: Będziemy mieli materiał porównawczy. Obibok jest już podrośnięty i ma opanowaną toaletę podwórkową (hi hi łącznie z perfumowaniem się w krzaczkach jakimś...) więc mam nadzieję że nauczy czegoś młokosa.

I jeszcze słówko o obroży - naprawdę polecam obrożę zaciskową, ale nie łańcuszek tylko materiałową i to dość szeroką. Od kiedy kupiliśmy takie "cudo" to spacery, te na uwięzi, nabrały innej jakości. Działa jak łańcuszek (jak się wyrywamy to aż tchu brakuje), a nie brudzi. Pies się uspokoił, a ja wiem, że mu krzywdy nie robię.

anita__w - Czw 12 Mar, 2009 09:35
Temat postu: Szczekanie, wycie, załatwianie , spacery :(
Moja elba ma zaraz 5 lat i zawsze mieliśmy z nią problemy wychowawcze. Jedyne czego się udało ją nauczyc to dawać łapę i reagowac na swoje imię-choć nie za pierwszym razem. Leżenia na kanapiei spania z nami w łózku oduczyliśmy ją jak kupując nowe meble, nie miały juz jej zapachu. Ale pogorszyło się jak pojawiło się u nas dziecko. Jest okropnie. Małego traktuje super nie ma obawy że coś mu zrobi, ale nie poświecamy jej juz tyle czasu co kiedyś. Znim wyjdziemy z domu okropnie się ślini i ma jakby drgawki,a jak już wyjdziemy z domu, okropnie wyje, robi siku, kupe, potem w to wchodzi i brudzi wszystko. Poradzono mi żeby przenieść jej legowisko do sypialni i poświęcać choćby 15 min. dziennie tylko jej. Zobaczymy czy pomoże
Batus - Czw 12 Mar, 2009 09:45

Cholerka, w jeden dzień możnaby wyrzucić takiego dziada za dzrzwi a na drugi dzień chce się go tylko przytulać, i jak tu z nimi wytrzymać ?

Może faktycznie trochę uwagi tylko dla niej rozwiąże problem.
U nas to jest huśtawka. Raz pies to prawdziwy anioł, nie szczeka, grzecznie zostaje w domku, nie brudzi, ale na drugi dzień awantura, siku na środku pokoju, i spanie na kanapie pod naszą nieobecność (przykrywamy kanapę psim prześcieradłem jak wychodzimy bo i tak wiemy, że panoszy się po domu niczym pan na włościach ;) )

Poświęcamy mu uwagę mimo, że mamy 1,5 miesięczne dziecko w domu, uczestniczy w naszym życiu prawie tak samo jak dotychczas. Nie pozwalamy mu lizać dziecka po rączkach ani twarzy, do reszty ma dostęp :)

U nas wygląda to tak - ja noszę dziecko a za mną krok w krok wciska się między nogi Batus z wielką gumową kością do zabawy. Czasem mu rzucę i pies jest mega szczęśliwy, dziecko szczęśliwe i pańcia szczęśliwa = wielka szczęsliwa sfora...jezu :cool:

Mirka - Czw 12 Mar, 2009 09:48

Luiza tak pieknie to opisałaś :lol: :lol:
najwazniejsze że pies nie czuje sie odsunięty :lol:

Asia i Basia - Czw 12 Mar, 2009 09:48

Cholerka, to niezly meksyk macie. Musisz poszperac po forum, pare osob mialo podobne problemy, jednych psy nagle zaczynaly warczec, inne wlasnie zalatwiac sie w domu.
Sprobujcie z przeniesieniem legowiska, u Frajdy pomoglo (watek w "Zwierzeta W potrzebie"). No i obowiazkowe mizianie, coby nie czula sie zapomniana i odstawiona na bocznice, ja tak jak moglam u mnie zaobserwowac jak tylko naszej Basce samej poswiecalam czas to ona pozniej jeszcze bardziej sie domagala i odpychala dzieci, wciskala sie pomiedzy. Dlatego mysmy ja sama glaskali, wychwalali na dworzu poza domem, a w domu tylko jak bylismy sami dorosli, jesli po poludniu byly juz dzieciaki po przedszkolu to owszem miziane, ale wszyscy razem, zeby uniknac konfliktow i zazdrosci z jej strony. I to funkcjonuje jak na razie. Trzymajcie sie i cierpliwosci, wiem, ze to trudno, ale to jest do wyprostowania.

Błażej - Czw 12 Mar, 2009 10:27

Polecam wspólne mizianie, tak jak pisze Asia i Marek. Na dywanie albo na kocyku (ale na podłodze). Dziecko na rękach, albo na kolanach, basiorek też się może wgramolić, niech sobie stópkę dziecka poliże i takie tam czułości. Obowiązkowe głaskanie i miłe słowa. To trochę taka terapia, ulga dla skołatanych nerwów, bo ona po prostu strasznie przeżywa że nie jest już jedyną i najważniejszą. A Wy musicie jej dać do zrozumienia że jest jedyna (w swoim rodzaju), choć już nie najważniejsza. Takie mam doświadczenia, więc tak mogę radzić. Basseci staż na pewno mam krótszy, ale w sprawach dziecięco-bassecich ścieżkę przetarliśmy.

U nas też najpierw był basior, dziecko troszkę później (Kuba ma prawie 1,5 roku a Obibok prawie dwa). Nie było może aż takich problemów jak u Was, bo Obibok był młody i szybko zaakceptował najmłodszego członka rodziny. Teraz są w najlepszej komitywie. Ale wiem na pewno że, poza wrodzonym niechlujstwem bassetów, to kupa w domu lub siku może się przytrafić ze stresu. Pies próbuje w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. A to wiem nie tylko ze swojego "podwórka" (na pewno nie ja odkryłem Amerykę), ale podobnie opowiada wielu doświadczeni hodowcy i właściciele psów. To jest taki sygnał (szkoda że z reguły nie dają delikatniej do zrozumienia) że "jest mi źle, zróbcie coś".

Próbujcie, walczcie o to, żeby się poukładało. W nas będziecie mieć wsparcie.

Renia - Nie 15 Mar, 2009 23:39

Sprawę kupek i siusiu i wycia , sklamlania , szczekania gdy pies zostaje sam mam nieźle przerobioną :( łącznie z kartkami od sąsiadów na drzwiach
Na moją Beti zadziałało :
-zostawianie jej kości do gryzienia przed wyjściem,
- nigdy nie wychodziliśmy razem z domu z Arturem tylko zawsze pojedyńczo,
- zostawialismy jej włączone radio bądź telewizor ( radio gra zawsze do dziś)
- zawsze miała zostawiana noszoną już koszulkę Artura na której spała
Zawsze jedyną karą jaka działa na moja sunie jest kara ignorowania jej. Za kazdym razem kiedy nasikała ( a sikała z wielu powodów aż mi słabo jak sobie przypomnę obsikane kanapy i łóżka) nie było głaskania i miziania. Bardzo ciężko jest nie głaskać ale moim zdaniem i z moich doświadczeń wynika, iż konsekwencja w wychowaniu basseta to podstawa. Gdzieś na forum jest post o zachowaniu Beti ( a ciężko było z nia bo przez 3 lata mieszkała na łańcuchu) i tam dostałam bardzo dużo rad jak postępować z nią i poradzić sobie z jej wychowaniem.
Jeśli chodzi o dzieci i basseta to to wyzwanie przedemna ale mam nadzieję że damy sobie z tym radę :)
Życzę dużo CIERPLIWOŚCI i konsekwencji :)

besta - Pon 16 Mar, 2009 10:00

Moja Besta już nie sikała do piątku 13 .03. :evil: Zostawała nawet na troche sama bez wycia i takich tam.Ale w piątek musiałam wyjść o nietypowej dla niej porze i panienka została na chwile sama ( może 15 min.)No a po powrocie.......kałuża na dywanie i zlane łóżko :roll: :twisted: .Tak mnie maupa jedna ukarała za to że poszłam sobie :razz:
Monka i Miro - Pon 16 Mar, 2009 10:40

Ja nie wiem skąd one to wiedzą :shock: . Chester w tygodniu zostaje rano i nie protestuje, ale nie daj Boże jak musimy wyjść gdzieś w weekend bez niego... masakra murowana :shock: (tzn walka przy drzwiach tylko na szczęście) i nawet żadne jedzenie nie skutkuje, a ostatnio zauważyłam że pod naszą nieobecność nic nie jadł, dopiero jak przyszliśmy poszedł do miski :shock: :shock: :shock:
Batus - Pon 16 Mar, 2009 11:44

u mnie identycznie. Zależy od sytuacji, albo jest spokój albo awantura i siki, zalezy od rodzaju wyjscia z domu. Co za diably z tych bassiorów. Jedzenia nawet najlepszego nie tknie póki nie wrócimy do domu.
Mirka - Pon 16 Mar, 2009 13:25

po tym co tu czytam..to moge stwierdzic ze
moje psy to anioły :twisted:
np.jedziemy do kina to nie ma nas przynajmniej te 6 godzin
jak wracamy to cała kanapa zajęta i tak spia
ze razem z tym meblem mozna je wynieść :oops:

Renia - Pon 16 Mar, 2009 13:58

No to Mirka faktycznie aniołki :) :)
Bassety doskonale i szybko zapamiętują kiedy co sie dzieje i nadzwyczajnie szybko to wykorzystują.
Kiedy rano ja wychodziłam pierwsza do pracy ( pies sobie w najlepsze spał) .Artur wychodził z psem na spacer i wychodził do pracy to pies ( juz po naukach oczywiście) nawet nie zaszczekał. Kiedy chcieliśmy wyjść popołudniu to juz masakra pomagały właśnie takie sprawy jak surowa kość do gryzienia itp. Teraz kiedy ja nie chodzę do pracy moja sunia już po 1 tygodniu zorientowała się że Pan wychodzi pierwszy do pracy a to ja z nią wychodzę na spacer. W tym momencie kiedy Artur wstaje nawet powieka jej nie drgnie tylko sobie śpi w najlepsze. Ruch w domu zaczyna się kiedy wstaje ja. Zauważyłam że nie można psu wprowadzać tych samych standardów bo strasznie się przyzwyczaja.
Każda minimalna zmiana w domu może spowodować że Beti zasika mi podłogę!! I tak do spania ma swoje posłanie, fotel oraz włazi pod stolik ratanowy koło naszego łóżka. Kiedy stolik ratanowy zniknął pierwszej nocy już było nasikane. Oczywiście wcale się nie zorientowałam o co chodzi na początku po prostu jak zwykle obraziłam się na nią i nie odzywałam cały dzień :roll: 3 dnia mnie oświeciło i stolik wrócił dokładnie w to samo miejsce z którego został zabrany. Sikanie ustało :)

besta - Pon 16 Mar, 2009 14:12

No, właśnie broń Boże żadnych zmian . :cool: Bo się piesek zdenerwuje :wink: :roll:
Asia i Basia - Wto 17 Mar, 2009 14:44

A propos zmian, czy u Elby jakas poprawa Anitko? Napisz, czy podzialalo przeniesienie poslania.
anita__w - Wto 17 Mar, 2009 14:46
Temat postu: Szczekanie, wycie, załatwianie , spacery :(
stosownie do waszych rad poswiecamy jej więcej czasu, ale jak narazie jest po staremu, tyle tylko że teraz domaga się ciągle zabawy,
a jeżeli chodzi o wychodzenie z domu, to ani zabawki ze smakołykami w środku, ani radio czy nawet telewizor albo koszulka - NIE DZIAŁA. musieliśmy zrobić widocznie jakis duuuuuży błąd w jej wychowaniu i dlatego jest tak teraz tak trudno

Asia i Basia - Wto 17 Mar, 2009 14:50

To szkoda, ze nie pomoglo, znalam pudelka, jak ktos podchodzil do jej panci to pies zaczynal klapac pyszczkiem, okazalo sie ze to na tle nerwowym, szkolenia nic nie pomagaly, tak miala i to przyszlo z wiekiem, moze u Waszej to tez juz sprawa wieku. No przykro, moze jakas rade znajdziecie w innych postach, jesli nie to polecam fachowca.
anita__w - Wto 17 Mar, 2009 15:11
Temat postu: Szczekanie, wycie, załatwianie , spacery :(
mysle, że zajmie nam to wiecej czasu niz innym, ale mam nadzieje że sie uda
anita__w - Wto 17 Mar, 2009 15:18
Temat postu: Szczekanie, wycie, załatwianie , spacery :(
mysle, że zajmie nam to wiecej czasu niz innym, ale mam nadzieje że sie uda
Renia - Wto 17 Mar, 2009 15:41

Kurcze musicie byc cierpliwi i konsekwentni a napewno sie uda wychowanie ja musiałam swoja Beti uczyc wszystkiego od nowa nawet siusiana bo mieszkała na łańcuchu a w bloku zamieszkąła juz jako 3 letnia sunia. Może ona chce żądzić w waszym stadzie? Ja żeby Beti nie weszła nam na głowę stosowałam takie metody jak:-
- nigdy nie wchodziła pierwsza do domu , samochodu itd
- chodziła po domu w smyczy
- jak ja zjadłam obiad to ona jadła z mojego talerza po mnie
takie rady dostałam tu na forum :mrgreen:
Posiadam też ksiażkę "Mój pies Basset" Barbary i Wojciecha Larskich, wydawnictwa akcydensowe z 1986 roku Jezeli chcesz jestem w stanie zeskanować Ci książeczke i przesłac e-mailem.

zojka - Wto 17 Mar, 2009 20:11

Ja też bym chciała dostac tę książeczkę ... czy jak się mocno uśmiechnę, to da radę ?
Renia - Wto 17 Mar, 2009 20:32

To na Pw e-maila to postaram się szybko zeskanowac i wysłać.
Bona - Wto 17 Mar, 2009 20:47

Czy ja też moglabym prosić przy okazji tę książeczkę?
PS - mój e-mail : michasia_w@wp.pl

Błażej - Wto 17 Mar, 2009 22:12

Bardzo polecam ten tytuł! Trochę stara książka i się nieco zdezaktualizowała, ale większość porad jest aktualnych. Ja wyszukałem w jakimś antukwariacie w internecie. Bardzo pomogła, szczególnie jeśli chodzi o żywienie (to się w sposób naturalny stało trochę nieaktualne) i wychowanie.

Tak przy okazji, to Państwo Larscy mają ponad 30-letnie doświadczenie hodowlane i weterynaryjne (Pan Wojciech) i są skarbnicą wiedzy na temat naszych kochanych basiorów. Spróbujcie mi, proszę, pomóc namówić ich na wydanie nowej książki! Sam nie mam takiej siły sprawczej. Myślę, że zapytania mail'em od forumowiczów, np. kiedy nowe wydanie, mogłyby zadziałać. Chyba najlepiej byłoby na ponlar@pnet.pl.

Może zorganizuję jakąś kampanię? Zobaczymy jak zareagujecie na ten pomysł. Moim zdaniem strasznie brakuje książki na temat bassetów, a trudno odnaleźć mi lepszych autorów niż Państwo Larscy..

besta - Wto 17 Mar, 2009 22:18

Fakt książek o bassetach jak na lekarstwo. :sad:
sfistak - Sob 17 Paź, 2009 16:56

Witam!
Mam baseta suczke 3,5msc o imieniu Milly generalnie milly jest slodka jak to na kazdego szceniaka baseta przystalo pewnie:)w temacie basetow jestem swierzakiem-nigdy wczesniej nie mialam basseta mialam collie przez prawie 8lat ale z basetami doswiadczenia nie mam -tzn dopieor nabieram:)tak czytam forum i wychodzi na to ze bassety sa bardzo uparte i bywaja ciezkei do ulozenia.widze to nawet po naszej milly -dlatego tez prosze o rady.czy w tym wieku w jakim jest nasza suczka to zawczesnie zeby uczyc ja zalatwiania sie na zewnatrz?staramy sie ja brac jak najczesciej i jesli akurat jest na dlugiim spacerze to nie ma sprawy zrobi co ma zrobic na zewnatrz ale jesli wyjdzie tylko na chwile to potrafi szybko zwiac do domu i jakby zlosliwie narobic w domu-czasem mamy wrazenie ze sika specjalnie zeby zobaczyc jak uzywamy mopa bo mysli ze to zabawa.poza tym milly uwielbia grysc geenralnie tylko otworzy oczy co kolwiek ma pod nosem juz gryzie potrai wspiac sie na kanpe usiasc na kolanach i grysc rekaw itd i tak czasam non stop az sie zmeczy swoim "atakiem zabawy" i zasnie-generalnie nic na nia wtedy nie pomaga poza moze jakims smakolykiem.pisze o tym zeby dowiedziec sie czy mieliscie podobne doswiadczenia i czy w zasadzie jest to normalne szczeniece zachowanie ?z siusaniem staramy sie ja uczyc metoda nagrody ze jak zrobi na zewnatrz dostaje nagrode.mamy tez problem z zostawianiem jej w domu ale staram sie wprowadzac metody o jakich pisaliscie juz wczesniej na forum i zobaczymy czy dziala.oczywiscie rozumiem ze ona jest szczeniakiem i sikanie gryzenie i niechec do bycia samej jest w pewnych granicahc normalna :)poprostu niechce zeby nabrala od malego zlych nawykow.narazie probowalismy ja zostawiac na doslownie 5min -wyla jak opetana;/

Monia - Nie 18 Paź, 2009 13:07

Czy ja też moglabym prosić przy okazji tę książeczkę?
mój e-mail : fraise@poczta.onet.pl

lacinka - Wto 20 Paź, 2009 19:39

...i ja także nieśmiało poprosiłabym o przesłanie skanów książeczki... Dziękuję z góry!

Mój mail l.ania83@vp.pl

Alfior - Sro 21 Paź, 2009 07:49

Ja bym yakże bardzo szeroko się uśmiechnęła o przesłanie mi tej książeczki na maila

mogor@gazeta.pl

Dziękuję!

Madzik - Czw 22 Paź, 2009 21:02

i ja się przyłączę do próśb o książeczkę:

magdalenaolejniczak@o2.pl

ogromniaste dzięki.

Agata2 - Wto 15 Gru, 2009 13:42

Renia napisał/a:
Kurcze musicie byc cierpliwi i konsekwentni a napewno sie uda wychowanie ja musiałam swoja Beti uczyc wszystkiego od nowa nawet siusiana bo mieszkała na łańcuchu a w bloku zamieszkąła juz jako 3 letnia sunia. Może ona chce żądzić w waszym stadzie? Ja żeby Beti nie weszła nam na głowę stosowałam takie metody jak:-
- nigdy nie wchodziła pierwsza do domu , samochodu itd
- chodziła po domu w smyczy
- jak ja zjadłam obiad to ona jadła z mojego talerza po mnie
takie rady dostałam tu na forum :mrgreen:
Posiadam też ksiażkę "Mój pies Basset" Barbary i Wojciecha Larskich, wydawnictwa akcydensowe z 1986 roku Jezeli chcesz jestem w stanie zeskanować Ci książeczke i przesłac e-mailem.


Renia- wiem, ze post jest już stary,ale gdyby udało Ci się wysłać mi również skan tej ksiązki to byłabym ogromnie wdzięczna:) mo mail:akorecka@wp.pl

Renia - Wto 15 Gru, 2009 15:05

Jak tylko ją zeskanuję to prześlę :)
Postaram się jutro :)

Karolina - Sro 16 Gru, 2009 19:59

Ja też bardzo bym prosiła o scan książki.
Mój adres:connect.system@op.pl
Z góry bardzo dziękuję.

Renia - Sro 16 Gru, 2009 20:38

Dziewczyni przepraszam dziś nic nie zrobiłam ale moja mała ma katar i strasznie marudziła a i Beti się rozchorowała ma rozwolnienie i wymiotuje cały czas musze z nią latac na dwór a małą tak ubieram i rozbieram na te spacery no masakra jakaś. :cry:
Ale jutro postaram się do tego przysiąść.
Obiecuję, że książkę napewno Wam prześlę.

madzialinka - Pią 18 Gru, 2009 10:50

Reniu, ja również poproszę: madzialinka@poczta.fm
Renia - Pią 18 Gru, 2009 13:27

Ok, przesłane :)
Monia - Czw 24 Gru, 2009 16:42

Renia ja też proszę
fraise@poczta.onet.pl

Renia - Czw 24 Gru, 2009 21:52

Przesłane :)
Madzik - Wto 19 Sty, 2010 18:32

Reniu, czy i ja mogę ponowić prośbę o przesłanie książeczki?

Na: magdalenaolejniczak@o2.pl

Renia - Wto 19 Sty, 2010 23:09

Wysłane :)
Madzik - Sro 20 Sty, 2010 02:40

Bardzo dziękuję. :grin:
Miła od Gucia - Pią 12 Lis, 2010 21:38

dombras:

Witam,

Kiedyś pisałem o problemie jaki mamy z Behemotem, a mianowicie Behemot wył przez 8 godzin naszej nieobecności w domu... i napisałem że kiedyś wspomnę szerzej o tym... no to teraz jest to kiedyś :)
Być może to co napiszę, komuś się przyda, ktoś spróbuje ...

Po przeprowadzce do nowego mieszkania nasz Behemot zaczął wyć, wiecie jak bassety wyją... :) nasz dobry sąsiad powiedział kiedyś - "wyje jak zarzynany bawół) i miał rację…
Stwierdzono tzw lęk separacyjny – jego stado kupiło mieszkanie, jego stado wie, że to nowe mieszkanie a Behemot nie… Zostawiają go, samego i nie wiadomo czy wrócą – dlatego wył, bo nawoływał stado…
Po powrocie do domu zastawaliśmy psa trzęsącego się ze strachu, oslinionego, upłakanego , pełno zgubionej sierści, micha wody wypita – obraz naprawdę straszny ! serce się kroiło… doszło do tego że wynosiliśmy krzesła z kuchni do innego pokoju, bo Behemot podsuwał sobie krzesło i właził na parapet i wył…
Wiedzieliśmy że jest to problem, dla niego samego i dla sąsiadów. Ja osobiście też nie chciał bym za ścianą psa, który 8 godzin wyje… Oczywiście byliśmy w pełni świadomi, że musimy coś z tym zrobić.
W dodatku jeden z sąsiadów wyskoczył na klatkę z pretensjami – że mamy się pozbyć, że on prawa użyje itd… Ja mu wtedy powiedziałem, że jeśli chce to niech użyje prawa a pozbyć to ja się mogę prędzej jego niż Behemota… Później sąsiadka go przyłapała jak kopał i walił pięściami w nasze drzwi – skutek był odwrotny. (wspomniałem mu,… w sposób „delikatny” że nie życzymy sobie żeby kopał nasze drzwi…)
Jeszcze przed opisem naszych działań wspomnę o tych prawach pana sąsiada… Moja żona obdzwoniła straż miejską, towarzystwo opieki… i policję i okazuje się, że tak naprawdę nie da się nic zrobić z wyjącym psem… nie ma prawa aby ukarać właściciela – oczywiście jeżeli pies wyje w godzinach od 6 – 22. Pan ze straży miejskiej powiedział, że oni nawet nie podejmują interwencji, a tak w ogóle to dostali fax z wyrokiem sądowym że jakaś pani była oskarżona przez sąsiadki że jej pies wyje i zakłóca spokój i jest uciążliwy. Sąd drugiej instancji orzekł, że pies jest żywym stworzeniem i ma prawo w godzinach 6-22 wyć, szczekać, chodzić po panelach, zeskakiwać z kanapy itd…
Wracając do działań…
Oczywiście pies rano był wyspacerowany godzinnym spacerem – ale nie jadł rano nic, już wpadał w panikę jak widział że się szykujemy do pracy…
- Zaczęliśmy od szeroko opisywanych sposobów zostawiania psa najpierw samego w innym pokoju na coraz dłużej, potem wychodzenie za drzwi na klatkę schodową na coraz dłuższe spacery, chodzenie po mieszkaniu w butach (żona w torebką ) jak do wyjścia… to w skrócie ale kto zna to wie, że ten proces jest długi, męczący i bardziej skomplikowany.., - nic nie dało – wyła dalej. Za jakiś czas żona dzwoniła do takiego pana (treser), który ma hotel psi w Kluczborku i sam miał basseta – powiedział że na takie techniki trzy letni Behemot jest już za stary –że taka technika jest dobra… ale na szczeniaki. Powiedział, że basset jest tak mądrym, cwanym i czujnym psem, że go po prostu nie oszukamy – on wie kiedy „udajemy” a kiedy naprawdę jedziemy do pracy. Jedynie… powiedział, że można spróbować takiego sposobu, żeby zostawiać samochody daleko od domu a i w dodatku wychodzić tak jak np. ze śmieciami a przepierać się w samochodzie i dopiero jechać do pracy – sama uciążliwość nas zniechęciła do wypróbowania.
Co jeszcze
– weterynarz dał nam środki uspokajające – pies zaczął walczyć z tym co mu te środki robiły i było jeszcze gorzej w konsekwencji… wył nadal…
- kupiliśmy polecane przez weterynarza psie endorfiny szczęścia- takie do kontaktu – podobne jak rajd na komary – nic nie dało – wyła nadal.
- puszczaliśmy mu przez 8 godzin Chopina, nagraliśmy nasze głosy – potoczną rozmowę i też puszczaliśmy CD na okrągło – nic nie dało – wył nadal…
- kupiłem na allegro obrożę emitującą ultradźwięki podczas wycia – nic nie dało – wył nadal…
Notabene miał tą obroże parę razy, bo jak zobaczyłem raz, przy zakładaniu że Behemotowi lecą łzy to pieprznąłem tą obrożą w kont… wstyd mi że łapaliśmy się tego sposobu , ale naprawdę próbowaliśmy wszystkiego co dostępne.
I dalej:
- kiedyś wpadła nam w jakimś spamie mejlowym reklama książki „zaklinacz psów” Cesara Millana (nie jest to reklama). Za namową żony kupiłem… podchodziłem sceptyczne do tej książki, bo twierdziłem że jest to nic innego jak kioskowe wydania - jak zostać dobrym szefem w tydzień, lub jak zarobić pierwszy milion w miesiąc itd…
Żona przeczytała i zmieniła podejście do Behemota. Wg tej książki najważniejszą rzeczą w relacjach człowieka i psa to przepływ energii po przez węch, po przez uświadomienie sobie czego chcemy od psa i podania mu ręki do obwąchania, przy jednoczesnym intensywnym myśleniu o tym czego chcemy od psa… Zaczęliśmy stosować – rano, zaczęliśmy kucać przy posłaniu Behemota i intensywnie myśląc, powtarzając w myślach jak mantrę (nikt cię nie zostawi, pamiętaj że my zawsze wrócimy do ciebie, nie wyj, śpij i grzecznie czekaj na nas) dawaliśmy mu rękę do wąchania a drugą na jego głowie. Pies się uspokajał, zaczynał usypiać.
Autor pisze również, że przed wyjściem pies musi być maksymalnie wyciszony, uspokojony, w stanie spoczynku… Zaczęło działać. Sąsiadka (ta dobra) mówiła że pies tylko troszkę wyje i to chwilę po 8 rano i chwilę przed naszym przyjściem. Woda nie wypita, pies przestał być trzęsącym się znerwicowanym psem, sierści zrzuconej na podłodze nie bywało, nie był uśliniony. Po naszym przyjściu Behemot szczekał ze szczęścia, po prostu zaczął reagować jak normalny pies, zjadał ze smakiem poranną michę… Dodatkowo, kiedyś, przez nieuwagę znalazł się w naszej sypialni, spał na pościeli i !... to był pierwszy dzień, kiedy nie wył wcale…
Teraz pies czasem…, bardzo rzadko puści sobie małą serenadę przed 15tą i to wszystko – stosujemy nadal wyciszanie/przepływ energii (wg książki), ale, i nie domykamy drzwi od sypialni. Behemot wie że sypialnia jest dla niego owocem zakazanym (jak my jesteśmy to ma zakaz wjazdu) i ma wiedzieć że zakrada się tam pod naszą nieobecność nielegalnie. Wiemy już dziś, że zamykając drzwi, Behemot natychmiast biegnie do sypialni… ;)
To taki skrót naszej cztero miesięcznej „walki” z wyciem… My jesteśmy spokojniejsi, on zachowuje się normalnie, wiele zrozumieliśmy, myślę, że on też i tylko pozostało złe wrażenie jakie wytworzył w nas sąsiad z dołu… jak by inaczej zagadał, jak by inaczej zaczepił mnie – spokojniej, zapytał dlaczego, co z tym robimy, być może co on mógł by zrobić, było by inaczej… dodam, że wtedy, kiedy wyskoczył na mnie na klatce z pretensjami nie mieszkał jeszcze – dopiero wszystko urządzał… No cóż, nie ubolewam nad tym że mam jednego sąsiada mniej – ważne że inni rozumieli, wspierali i mamy z nimi bardzo dobre relacje… a najważniejsze, że Behemot pozbył się lęku separacyjnego… to tyle.

Napiszcie o Waszych podobnych doświadczeniach, skomentujcie to co napisałem… co o tym myślicie…

Batus - Sob 13 Lis, 2010 00:35

Nasz Batus też szczekał kilka godzin. Ale jak szczekał, głośno, bez przerwy, tak że było go słychać przy śmietniku. 90% tego co napisałeś dotvczyło i nas, ten sam cyrk przed wyjściem, te same sposoby, wychodzenie pojedyńczo - właściwie wymykanie się z domu i oszukiwanie psa przed wyjściem, przestawianie kanapy, zamykanie odpowiednich drzwi, wychodzenie przed klatkę, obroża dźwiękowa, puszczanie muzyki, chodzenie w butach i inne rzeczy.
Ten sam opluty zadyszany, zapłakany pies, siki i kupy i generalnie histeria w oczach. Nie mam pojęcia czemu. Był młody, miał bezpieczny kochający dom - nadal ma, ograniczone przywileje, a jednak tak bardzo się bał zostawać sam w domu. On zawsze musiał iść z nami, inaczej tragedia. Doszło do tego, że woziliśmy go ze sobą w samochodzie.
I co? Nie wiem dokładnie co sie stało. Najpierw za kolejną radą zaczeliśmy go olewać przy powrotach do domu - to było łatwe bo wstyd przed sąsiadami i kolejne odchody na podłodze nie pozwalały nam na radosne powitania. Przeszło jak ręką odjął, on od razu się wyciszył. Potem zamknęcie bramką dziecięcą dużego pokoju i pozostawienie psa na przedpokoju - kolejny sukces, pozbyliśmy się odchodów w domu :shock:
Pies dorósł, teraz bez żadnego problemu wychodzimy, ale...
nigdy razem, nigdy grupowo, nigdy w nocy.Zawsze musi być zachowany ten sam rytuał przy wyjściu i wtedy jest spokój, uff :)

Jagooda - Sob 13 Lis, 2010 08:35

Agata2 napisał/a:
Renia napisał/a:
Kurcze musicie byc cierpliwi i konsekwentni a napewno sie uda wychowanie ja musiałam swoja Beti uczyc wszystkiego od nowa nawet siusiana bo mieszkała na łańcuchu a w bloku zamieszkąła juz jako 3 letnia sunia. Może ona chce żądzić w waszym stadzie? Ja żeby Beti nie weszła nam na głowę stosowałam takie metody jak:-
- nigdy nie wchodziła pierwsza do domu , samochodu itd
- chodziła po domu w smyczy
- jak ja zjadłam obiad to ona jadła z mojego talerza po mnie
takie rady dostałam tu na forum :mrgreen:
Posiadam też ksiażkę "Mój pies Basset" Barbary i Wojciecha Larskich, wydawnictwa akcydensowe z 1986 roku Jezeli chcesz jestem w stanie zeskanować Ci książeczke i przesłac e-mailem.


Renia- wiem, ze post jest już stary,ale gdyby udało Ci się wysłać mi również skan tej ksiązki to byłabym ogromnie wdzięczna:) mo mail:akorecka@wp.pl




czy ja mogę "odświeżyć prośbę" i baaaardzo prosić o przesłanie książki na maila : tatiana.szymczyk@wp.pl

z góry wielgachne dzięki :) :) :)

Kala - Sob 13 Lis, 2010 11:53

ja również byłabym bardzo zainteresowana książeczką, jeśli jest to możliwe byłabym wdzięczna za skan, mój mail: karolina.stratynska@op.pl
lora - Sob 13 Lis, 2010 11:57

Ja też w kolejce po ksiązeczkę :grin:
fridula@interia.eu

Marti - Nie 14 Lis, 2010 23:53

"Jak byc najlepszym przyjacielem psa?" autorsta Mnichow z New Skete wydawnictwa Galaktyka. Rewelacyjna pozycja, która opisuje szkolenie, rozwijanie wraliwości, poblemy i :razz: klucz do rozwiązywania ich w zyciu codziennym!!!! nawet jak dla basseta!! mi pomogła zwłaszcza jesli chodzi o sikanie w domu. Mój ma prawie rok i dopiero ogarnia temat...mimo najepszych intencij z naszej strony :razz:
Miła od Gucia - Wto 13 Wrz, 2011 13:35

Mycha Nora
tu pisz w tym temacie o Fredzie, i poczytaj też

Miła od Gucia - Wto 13 Wrz, 2011 13:40

mychaNora napisał/a:
Fred - psiak, którego na DT wziął Krzysiek, nie umie zostać sam w domu. Jest z tym duży problem, gdyż Fred bardzo szczeka jak wychodzi się z domu bez niego. Nie chcę, żeby to było problemem bo psiak jest przecudowny. Pomóżcie i poradźcie co robić???????????

tu przeniosłam

mychaNora - Wto 13 Wrz, 2011 13:42

Oki Miła!! Dzięki!!
Czekam na porady - sprawa pilna. Dziękuję z góry!!
Post przeczytałam, może ktoś jeszcze ma jakieś rady - z chęcią pochłonę wiedzę.

Miła od Gucia - Sro 14 Wrz, 2011 09:05

trzeba coś zaradzić, bo faktycznie, jeśli będzie szczekał pod nieobecność domowników, to się moze źle skonczyć.
Może mu jakąś wielką kość zostawiać ?
Inni twierdzą z kolei, że pies powinien widzieć, że się wychodzi, że nie wolno psa zająć czymś i uciekać z domu, bo on zje przysmak i będzie nas szukał.

Może niech Krzysiu wychodzi, mówi zostać, zaraz wrócę, i faktycznie po 5 minutach niech wróci, potem wydłużać czas.

Sama nie wiem, ale coś trzeba radzić.

tatar - Sro 14 Wrz, 2011 09:56

Dokładnie - zostawiamy najpierw na chwilkę dosłownie i wracamy, i tak w kółko stopniowo czas wydłużając.
Dorti - Sro 14 Wrz, 2011 10:46

Można spróbować uczyć go tak jak szczeniaczka.
Postępować tak jak pisze tatar :wink:
Niech widzi, że sie wychodzi i na początek dosłownie wyjść i zaraz wejść. Wejść w momencie jak jest chwilowa cisza i dać mu nagrodę.
Postępować tak kilka razy dziennie i starać się ten czas wydłużać.
To działa tylko trzeba systematyczności :grin:

watla - Sro 14 Wrz, 2011 19:31

I za kazdym razem zostawic mu np kule wypelniona karma jak bedzie ja rozpracowywal nie bedzie mial czasu na szczekanie
mychaNora - Sro 14 Wrz, 2011 20:38

Poleciłam ten wątek Krzysiowi żeby go poczytał - dziękuję bardzo za porady - spróbujemy je zastosować - oby pomogły!!!!!!
eufrazyna - Sob 17 Wrz, 2011 10:50

Tola zwariowała chyba, od jakiegoś czasu nie ma spokoju po nocach, bo Tola chodzi i mędzie. Staje pod naszą sypialnią i jęczy. Nie poddaje się, może tak jęczeć i ponad godzinę. Wystarczy jednak, że przytulę ją na jej posłanku, a Tola już myk- śpi. Poza tym zaczęła szczekać, jak wchodzę do domu-leci sie witać i jednocześnie drze się tak, że tylko głuchy nie usłyszy.
Pomocy, bo chcę się wyspać!

tatar - Nie 18 Wrz, 2011 13:14

http://www.nokaut.pl/szukaj/stopery-do-uszu.html :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
eufrazyna - Nie 18 Wrz, 2011 13:56

No dzięki Tatar :mrgreen:
Rogasowa - Nie 18 Wrz, 2011 21:48

hahahaha :D od razu pakiecik 200sztuk. Na wypadek gości:lol: :lol:
Mufka Dynka Miecio - Sro 05 Paź, 2011 13:32

eufrazyna napisał/a:
Tola zwariowała chyba, od jakiegoś czasu nie ma spokoju po nocach, bo Tola chodzi i mędzie. Staje pod naszą sypialnią i jęczy. Nie poddaje się, może tak jęczeć i ponad godzinę. Wystarczy jednak, że przytulę ją na jej posłanku, a Tola już myk- śpi. Poza tym zaczęła szczekać, jak wchodzę do domu-leci sie witać i jednocześnie drze się tak, że tylko głuchy nie usłyszy.
Pomocy, bo chcę się wyspać!


haha
albo Tola na stałe do sypialni albo Pańcia na posłanko Toli! :wink:
jak wychodzimy do pracy to na Mufkę działają komendy: "zostań", "pilnuj", a jak wracamy to same pochwały jaka to ona nie jest kochana, grzeczna i mega mizianie, zresztą zawsze ma mega wołową kość, która starcza na około miesiąc, po miesiącu jest zmaltretowana, że wymieniam ją na nową
ale nie daje się oszukać jak jadę np. na zakupy, wtedy jest koncert!

Miła od Gucia - Sro 05 Paź, 2011 18:21

skąd pies wie, że teraz idziemy do pracy
a kiedy indziej na zakupy ???
ale wie, to jest pewne

keter23 - Pon 10 Paź, 2011 20:43

Moj maz ostatnio nauczyl zorka wyc i bardzo jest z tego dumny . Nie ma z czego . Ale naszczescie nie ma skarg od sasiadow wiec nie wyje jak wychodzimy do pracy. Wyje tylko do piszczacych maskotek.
ryszard - Czw 29 Lis, 2012 15:17

Od kilku miesięcy przewalam internet i różnego rodzaju fora internetowe w poszukiwaniu metody na lęk separacyjny. Mój pies ma 10 miesięcy i mam z nim ogromny problem jeśli chodzi o zostawanie w domu. Żadne kości, konga nie pomagają. Po konsultacji z weterynarzem i behawiorystą doszliśmy do wniosku że trzeba wprowadzić leki uspokajające. Niestety mija już prawie miesiąc i zero reakcji (no w sumie zmieniło się to że teraz sika na moje łóżko zamiast na podłogę). Uzgodniliśmy z lekarzem że trzeba mu zmienić leki bo widocznie te na niego nie działają (teraz przyjmuje aminotryptyline 100mg/dobe). Nie jest dla mnie problemem żeby sikał w domu ale sąsiedzi którzy zaczynają na mnie dziwnie patrzeć (nie dziwie się im bo sam bym reagował w ten sposób). Ćwiczymy z nim zostawanie wg zaleceń behawiorystki ale skutki są mizerne. Zaczynaliśmy od kilku sekund zostawania samemu. Po miesiącu jest 4 minuty i to bardzo rzadko.

Macie jakieś inne pomysły? Próbowałem już chyba wszystkiego co tylko udało mi się znaleźć (oprócz feromonów). Pies jest cholernie inteligentny i nie wiem jak przeskoczyć tą barierę. Zostaje sam i nic nie niszczy, nie gryzie. Po prostu drze się na całe osiedle że sąsiedzie dwie klatki dalej go słyszą. Póki co jego przewagą jest to że go wszyscy lubią na osiedlu (bo jak go można nie lubić) jedna obawiam się że ta sympatia może się kiedyś skończyć.

madziaa - Czw 29 Lis, 2012 17:25

hmm trudna sprawa :cry: a nie myśleliście może o towarzystwie dla Niego nie mówię o piesku ale może kotka może to by pomogło. Nie wiem tak strzelam nie moja Emi jak zabiorę np. Jaffcie do weterynarza i bassetka ma zostać sama też strasznie lamentuje ale jak są we dwie wtedy mam spokojną głowę bo siedzą kobietki cicho
jabluszko520 - Czw 29 Lis, 2012 18:12

Ja nie pomogę, na szczęście u mnie nikt się nie użala na wycie / szczekanie mojej, ale i tak muszę ją zamykać w osobnym pomieszczeniu jak wyjeżdżam, nie da się inaczej...
besta - Czw 29 Lis, 2012 18:34

Miałam ten problem z Bestą(nawet gdzieś na forum o tym pisałam)..Było tak żle ,że musiałam ją zabierać do pracy(też miałam szczęście ,że mój szef ją lubił).
U mnie pomogło pojawienie sie Gajki(to taki mój na wieki tymczas).Besta ma towarzystwo i nie wyje.Ale nawet teraz są wyjątki od tej reguły.Np jak wyjdziemy niezgodnie z rytuałem,o nietypowej porze to darcie mordy mamy jak w banku.Zaczyna (oczywiście )Besta a pozostała dwójka jej wtóruje :evil: .Na szczęscie trwa to kilka minut,ale uwierzcie wrażenia są bezcenne :cool: .Dzięki Bogu mam wyrozumiałych sąsiadów a te ataki wycia nie są częste.

ryszard - Czw 29 Lis, 2012 18:44

Rozmawialismy na temat drugiego psa z behawiorystka jednak mija sie to z celem gdzyz drugi psiak musialby byc starszy zeby nie szczekal hak wychodzimy bo wtedy jestvszansa ze sie nauczy od niego. jednak to tez koteria. poza tym ciezko o drugiego pas w mieszkaniu. zobaczymy jak zmienimy mu leki na nocniejsze. pozostaje mi chyba tylko " naćpać" mojego psa tak zeby spal przez caly dzien. Czytalem o sterylizacji jednak to tez wielka niewiadoma. behawiorystka mowi ze mu przejdzie. lekarz tpowiedzial ze trzeba wychodzenie z domu powtorzyc 1000 razy zeby pies sie nauczyl. tak literatura podaje
julkarem - Czw 29 Lis, 2012 18:51

Wydaje mi się że on po prostu tęskni, smutno mu samemu siedzieć w domu.
Więcej nie powiem bo ja nie mam takich problemów, bo moje mieszkaja na dworze :mrgreen:

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 19:55

ryszard napisał/a:
Rozmawialismy na temat drugiego psa z behawiorystka jednak mija sie to z celem gdzyz drugi psiak musialby byc starszy zeby nie szczekal hak wychodzimy bo wtedy jestvszansa ze sie nauczy od niego. jednak to tez koteria. poza tym ciezko o drugiego pas w mieszkaniu. zobaczymy jak zmienimy mu leki na nocniejsze. pozostaje mi chyba tylko " naćpać" mojego psa tak zeby spal przez caly dzien. Czytalem o sterylizacji jednak to tez wielka niewiadoma. behawiorystka mowi ze mu przejdzie. lekarz tpowiedzial ze trzeba wychodzenie z domu powtorzyc 1000 razy zeby pies sie nauczyl. tak literatura podaje


behawiorystka mowi ze sterylizacja pomaga na lek separacyjny???

zuza i gabi - Czw 29 Lis, 2012 20:01

Miałam ten sam problem z Gabi i wiem co przechodzisz,u mnie było tak źle,że sąsiedzi grozli mi policją,czeka Cię bardzo ciężka praca.Moja Gabi też była na środkach uspokajających przez jakiś okres,ale moja wetka była przeciwna takiej metodzie,bo one i tak nic nie pomagały,no i nie można cały czas psa faszerować lekami,więc przeszłam na feromony i krople Bacha,z relacji sąsiadki ciut lepiej,to znaczy Gabi nie wyła już cały czas tylko z 15 min przerwami :mrgreen: Z behawiorystom też rozmawiałam,ale najlepsze instrukcje dała mi wtedy moja pani weterynarz,widziałam znaczną poprawę,ale najlepsze efekty pojawiły się u mnie,jak przywiozłam do domu jej siostrę Zuzę,moje psiaki mają już 5 lat,a ja do tej pory w dni wolne od pracy wychodzę sama na około godz,z domu,bo mimo tego,że Gabi ma towarzyszki w domu,potrafi jeszcze popłakać w poniedziałki,gdy trzeba iść znów do pracy :grin:
Gdybyś chciał coś więcej wiedzieć,proszę o kontakt na PW

ryszard - Czw 29 Lis, 2012 21:08

Behawiorystka nic nie mówiła o sterylizacji. sam gdzieś czytałem o tym i zdania są bardzo podzielone więc temat odpuściłem (poza tym uważam że psa nie można pozbawić męskości)

Niestety nie mam możliwości żeby ktoś z nim siedział w domu. Krople nic nie pomagały dlatego przeszliśmy na farmakoterapię.

Szczerze to nie spodziewałem się takiego problemu ze strony psa. Teraz mieszkamy w 4 osoby więc jakoś udaje się że ktoś z nim zostaje jednak niedługo przeprowadzamy sie do nowego mieszkania i 9 godzin musi zostać sam.

Grożenie policją i strażą miejską to nie problem bo nic nie mogą w tym temacie zrobić. Cisza nocna jest od 22-6 rano. Jednak nie chce dopuścić do takich sytuacji bo sam wiem jakbym reagował na takiego psa. Póki co nadrabia urokiem osobistym jednak cierpliwość kiedyś się kończy.

Niestety nigdzie nie mogę znaleźć informacji jakie leki można stosować u psa w takich sytuacjach. Pracuje w szpitalu i wiem jakie leki można podawać człowiekowi jednak nie wszystkie można stosować u psów. Hydroxyzynę też kiedyś mu dawałem w syropie ale zero reakcji. Szkoda mi go faszerować lekami bo chłopak całe dzieciństwo będzie chodził naćpany.

Radą behawiorystki mamy ćwiczyć zostawanie na chwilkę zanim zacznie piszczeć. Po miesiącu wytrzymuje 2 min. Zresztą wszyscy specjaliści z którymi rozmawiamy mówią to samo.

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 21:16

ryszard napisał/a:
Behawiorystka nic nie mówiła o sterylizacji. sam gdzieś czytałem o tym i zdania są bardzo podzielone więc temat odpuściłem (poza tym uważam że psa nie można pozbawić męskości)


juz Cie lubie! :)
serio, bez ironii hehe

a co do tematu, niestety sa psy ktore naprawde maja lek separacyjny, to jest czesto genetyczne, i wtedy bardzo trudno cos z tym zrobic, a wrecz jest to prawie niemozliwe
jezeli robiliscie wszystko ksiazkowo, czyli zaczeliscie od wyjscia za drzwi na sekunde, dwie, 4, i zwiekszaliscie czas w takim tempie na jaki pozwalal pies, to mozliwe ze wasz pies ma wlasnie taki prawdziwy lek separacyjny
i wtedy faktycznie albo jakies srodki, albo zostawianie psa u kogos lub ktos przychodzacy do psa, albo psa ze soba, czesto psy ktore maja lek separacyjny spokojnie spia w samochodzie, to mogloby byc rozwiazanie przynajmniej wtedy kiedy nie jest za zimno\za goraco
a przypomnialam sobie jeszcze - na niektore psy dziala tez zostawianie ich na mniejszej powierzchni, ja osobiscie nie zostawilabym psa w klatce, ale mozecie sprobowac np z zamknieciem go w jednym pokoju, albo zeby mial do dyspozycji kuchnie, albo korytarz, sprobowac rozne miejsca, czasem takie rozwiazanie dziala

besta - Czw 29 Lis, 2012 21:26

Ooo właśnie przypomniało mi się ....tak jak napisała Ania,że na psy dobrze działa zamknięcie w mniejszej przestrzeni.Moją Bestę wycisza zamknięcie w jednym pokoju i zaciągnięcie rolet tak zeby było ciemnawo i żeby nie mogła wyglądać przez okno.I to faktycznie pomagało
I też podoba mi się twoje podejście do kastracji. :grin:
Ja też uważa,że traktowanie kastracji jako leku na całe "zło" jest głupotą i lenistwem właścicieli.

zuza i gabi - Czw 29 Lis, 2012 21:38

Piszesz,że są 4 osoby i zawsze ktoś przy nim jest,to wielki błąd,jak On ma się nauczyć zostawania sam,wszyscy domownicy muszą ćwiczyć razem,nie zwracacie uwagi na psa wychodzicie wszyscy razem za drzwi na 2min,masz smaczka w ręce wracasz w tym momencie gdy pies choć na chwilę jest cicho,mogą to być sekundy,dajesz smaczka i chwalisz,i znów wychodzisz i tak na okrągło,przez jakieś 30 min,na drugi dzień czas wydłużasz do 3lub 4 min,moja Gabi miała 4 miesiące,Wasz psiak ma już 10miesięcy o ile się nie mylę,więc jest dużo trudniej.Ja mieszkam na parterze,więc wychodziłam oknem a wracałam drzwiami,sąsiedzi patrzyli na mnie jak na wariatkę,ale trudno,pies był dla mnie ważniejszy niż opinie sąsiadów,Gabi nie wiedziała co ja robię,znikałam jej oknem a wracałam drzwiami,kompletnie zgupiała,po domu chodziłam w butach i kurtce,ubierałam się i siadałam,za chwilę się rozbierałam,i znów ubierałam,cały czas dzwoniłam kluczami,rzucałam je na stół,i za chwilę znów dzwoniłam,tak by się do ich dzwięku przyzwyczaiła,Ona nie wiedziała czy wychodzę czy zostaję

A mniejsza powierzchnia odnosi jeszcze gorszy skutek,klatki też przerabiałam.

Problem był w tym,że jak Gabi do Nas przyjechała ja byłam z nią miesiąc w domu,potem poszłam do pracy i horror się zaczął.

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 21:42

zuza i gabi napisał/a:
Piszesz,że są 4 osoby i zawsze ktoś przy nim jest,to wielki błąd,jak On ma się nauczyć zostawania sam,wszyscy domownicy muszą ćwiczyć razem,nie zwracacie uwagi na psa wychodzicie wszyscy razem za drzwi na 2min,masz smaczka w ręce wracasz w tym momencie gdy pies choć na chwilę jest cicho,mogą to być sekundy,dajesz smaczka i chwalisz,i znów wychodzisz i tak na okrągło,przez jakieś 30 min,na drugi dzień czas wydłużasz do 3lub 4 min,moja Gabi miała 4 miesiące,Wasz psiak ma już 10miesięcy o ile się nie mylę,więc jest dużo trudniej.Ja mieszkam na parterze,więc wychodziłam oknem a wracałam drzwiami,sąsiedzi patrzyli na mnie jak na wariatkę,ale trudno,pies był dla mnie ważniejszy niż opinie sąsiadów,Gabi nie wiedziała co ja robię,znikałam jej oknem a wracałam drzwiami,kompletnie zgupiała,po domu chodziłam w butach i kurtce,ubierałam się i siadałam,za chwilę się rozbierałam,i znów ubierałam,cały czas dzwoniłam kluczami,rzucałam je na stół,i za chwilę znów dzwoniłam,tak by się do ich dzwięku przyzwyczaiła,Ona nie wiedziała czy wychodzę czy zostaję

A mniejsza powierzchnia odnosi jeszcze gorszy skutek,klatki też przerabiałam.

Problem był w tym,że jak Gabi do Nas przyjechała ja byłam z nią miesiąc w domu,potem poszłam do pracy i horror się zaczął.


przepraszam ale dawanie 'smaczkow' w takiej sytuacji to naprawde nie jest dobra rada
celem treningu jest tak naprawde to by pies przestal reagowac na to ze wychodzimy, dlatego tez radzi sie ludziom ktorych psy maja problemy z zostawaniem w domu aby nie witali sie wylewnie z nimi po powrocie, bo takie sytuacje buduja w psu tylko jeszcze wieksze napiecie i oczekiwanie na nasz powrot
dlatego kluczem przy treningu takim jest nie zwracanie uwagi na psa zupelne, ani przy wychodzeniu z domu ani przy powrocie do domu

'a mniejsza powierzchnia odnosi jeszcze gorzy skutek' - to Twoje zdanie, i moze u was tak bylo, dlatego napisalam ze cos takiego MOZE pomoc, bo niektorym psom pomaga
wlasciciele Leona pisza ze probowali juz praktycznie wszystkiego, wiec jezeli jest jakies rozwiazanie ktore czasem pomaga psom a ktorego oni jeszcze nie wyprobowali, to moze warto dac szanse?


zuza i gabi napisał/a:
Problem był w tym,że jak Gabi do Nas przyjechała ja byłam z nią miesiąc w domu,potem poszłam do pracy i horror się zaczął.


czyli to byl Twoj nieumiejetny\nieodpowiedni trening, wlasciciele Leona robili wszystko ksiazkowo a pies nadal reaguje tak jak reaguje, to znaczy ze moze miec prawdziwy lek separacyjny a to ma zwiazek z psychika psa i jest czesto genetyczne, wiec prawdziwy lek separacyjny traktuje sie inaczej niz psa ktory nie lubi zostawac sam w domu bo sie go nie nauczylo odpowiednio

ryszard - Czw 29 Lis, 2012 22:23

Wiem że 4 osoby to dla psa złe rozwiazanie jednak dzięki temu ktoś jest w domu. Z tego co specjaliści mówili podczas terapii pies nie może zostawać sam w domu. Dzięki tym 4 osobom ktoś ciągle jest i z nim ćwiczy. Pies nie dostaje żadnych przysmaków po powrocie ani przed (kiedyś rozsypałem całą michę z żarciem przed drzwiami i nie pomogło, jak wszedłem to wciągnął wszystko w sekunde). Jak wychodzimy na tą chwilkę to słyszy tylko "wychodze do pracy". Bez żadnego kontaktu wzrokowego. Po powrocie odwracamy się plecami bo skacze z radości. Totalny brak zainteresowania z naszej strony.


Naszym największym błędem było rozpieszczenie psa. Behawiorystka powiedziała to po 10min wizyty. Dała jednak nadzieję że to ostatni czas żeby z nim zacząć terapię. Później w przypadku bassetów nie ma praktycznie szans na zmianę. Podała przykład jak kiedyś była u pewnej rodziny która nie mogła do toalety wyjść. Pies był już dorosły i ustawił sobie w domu wszystkich do tego stopnia że gryzł dość mocno jeśli coś było nie po jego myśli.

Z racji tego że nie znam się kompletnie na takich rzeczach to konsultuje się z kilkoma osobami jednocześnie. Weterynarz od razu powiedział że trzeba leki zmienić na mocniejsze skoro te nie działają. Zwiększyliśmy jeszcze dawkę na tydzień żeby zobaczyć jak zareaguje. Pozostaje jeszcze kwestia wysycenia organizmu ponieważ są to leki psychotropowe które działają dopiero po pewnym czasie od momentu rozpoczęcia kuracji.

ryszard - Czw 29 Lis, 2012 22:57

Najbardziej boję się że te wszystkie działania nie przyniosą skutku i będę musiał go oddać do adopcji bo będzie się męczył z nami :cry:
Miła od Gucia - Czw 29 Lis, 2012 23:00

każde działanie przynosi skutek
a co chcesz żeby inni się męczyli
on Was już pokochał
zobacz na te psy adopcyjne, poczytaj oTofiku, wiesz co te psy przeżywają
nie poddawaj się

jabluszko520 - Czw 29 Lis, 2012 23:00

Ryszard, proszę zajrzyj do tematu Toffika , mam do Ciebie prośbę...


http://forum.bassety.net/...p=126224#126224

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 23:02

milka, jabluszko, co ma piernik do wiatraka?
zuza i gabi - Czw 29 Lis, 2012 23:02

Właśnie o tym samym przed chwilą sobie pomyślałam :sad: w najgorszy przypadku trafi do schroniska :sad:

Przykro czytać o tych lekach które serwujesz swojemu psu,a co będzie jak się na nie z czasem uodporni :?:

jabluszko520 - Czw 29 Lis, 2012 23:05

ania123 napisał/a:
milka, jabluszko, co ma piernik do wiatraka?


ania, tak jak napisałam do Ryszarda nie do ciebie

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 23:08

jabluszko520 napisał/a:
ania123 napisał/a:
milka, jabluszko, co ma piernik do wiatraka?


ania, tak jak napisałam do Ryszarda nie do ciebie


jabluszko jak pisze sie publicznie na publicznym forum to zazwyczaj mozna zalozyc ze przeczyta to wiecej osob niz konkretna osoba do ktorej jest cos adresowane

ryszard - Czw 29 Lis, 2012 23:12

W celu wyjaśnienia. To jest najbardziej czarny i najgorszy scenariusz jaki zakładam w totalnej ostateczności. Schronisko odpada całkowicie. Miałem na myśl raczej osoby które miałyby możliwość pozwolenia sobie na drugiego psa. Osoby którym właśnie posiadanie dwóch pozwoli na spokój.

Ale nie o tym mowa w tym temacie. Nie jest on o adopcji tylko o możliwościach aby rozwiązać największy problem każdego z psów (wg statystyk dotyka on 90% psów).

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 23:12

Miła od Gucia napisał/a:
każde działanie przynosi skutek
a co chcesz żeby inni się męczyli
on Was już pokochał
zobacz na te psy adopcyjne, poczytaj oTofiku, wiesz co te psy przeżywają
nie poddawaj się


nie zawsze wszystkie dzialania przynosza skutek niestety

jezeli pies ma autentycznie lek separacyjny, byl odpowiednio uczony zostawania samemu w domu a mimo wszystko raguje w taki sposob, i nie pomagaja nawet srodki farmakologiczne, to mozna zalozyc ze ten lek siedzi tak gleboko ze nie jest to cos co ot tak mozna naprawic

w niektorych wpadkach oddanie psa komus kto moze mu dac lepsze zycie (w tym wypadku nie zostawiac psa samego w domu) jest najlepszym rozwiazaniem

na pewno ryszard nie oddalby psa mowiac ze nie ma zadnych problemow, tylko znalazl kogos kto nie pracuje, albo pracuje z domu, albo jest na emeryturze, i ktory bedzie z psem w domu caly czas

to zupelnie inna sytuacje niz oddanie agresywnego psa zatajajac to wiec jest to zupelnie nieporownywalne z sytuacja tofika

oczywiscie mam nadzieje ze ryszardowi uda sie cos na to poradzic i psu sie polepszy i ze znajda w koncu cos co podziala, ale itak nie mozna porownywac tego do tofika i pisac o schronisku itd

Miła od Gucia - Czw 29 Lis, 2012 23:19

nikt nie porównuje sytuacji Tofika do sytuacji psa Ryszarda.
Chodziło tylko o kontakt z behawiorystą dla Tofika, z pomocy którego korzysta Ryszard.

Jest o tym wyraźnie napisane w temacie Tofika.

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 23:22

Miła od Gucia napisał/a:

a co chcesz żeby inni się męczyli
on Was już pokochał
zobacz na te psy adopcyjne, poczytaj oTofiku, wiesz co te psy przeżywają
nie poddawaj się


nie rozumiem jak ten post sie ma do tego ze chodzilo o kontakt z behaviorysta ktorego uzywa ryszard

ale ok ja czesto nie rozumiem co sie dzieje na tym forum :)

Miła od Gucia - Czw 29 Lis, 2012 23:24

a tu wypowiedziałam swoje zdanie, swoją opinię

natomiast powyżej odpowiedziałam Ci na
ania123 napisał/a:
milka, jabluszko, co ma piernik do wiatraka?

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 23:25

Miła od Gucia napisał/a:
a tu wypowiedziałam swoje zdanie, swoją opinię

natomiast powyżej odpowiedziałam Ci na
ania123 napisał/a:
milka, jabluszko, co ma piernik do wiatraka?


oki juz rozumiem :)

Miła od Gucia - Czw 29 Lis, 2012 23:27

o, jak miło :lol:
ryszard - Czw 29 Lis, 2012 23:30

Tutaj nie chodzi o męczenie się kogokolwiek z psem. Chodzi tylko o warunki w jakich pies będzie szczęśliwie żył. Wiem że to temat bardzo kontrowersyjny ponieważ moja druga połówka reaguje w podobny sposób. Nie ma sensu tutaj rozgrzebywać tego tematu tylko lepiej skupić swoje umysły na wymyśleniu sposobu aby pomóc psu zaadoptować się do takiego stanu rzeczy.

Bassety są uparte jednak ja też jestem i to baaaaardzo. On dobrze o tym wie bo widać że reaguje tylko na mnie i mnie się boi. Teraz tylko muszę to jakoś wykorzystać.

ania123 - Czw 29 Lis, 2012 23:32

Miła od Gucia napisał/a:
o, jak miło :lol:



ryszard - Wto 04 Gru, 2012 12:25

Witam,

Wczoraj spotkaliśmy się z jednym z lepszych szkoleniowców w Warszawie. Przedstawiliśmy całą sytuację i zostały 2 rozwiązania:

1. Pomoże zmiana leków
2. Pomoże drugi pies.


Z racji tego że niestety drugi pies niestety nie wchodzi w grę jedynym rozwiązaniem są leki. Bardzo dosadnie powiedział że lepiej znaleźć mu dom gdzie nie będzie się męczył (hodowca lub ktoś kto ma podobny problem i może sobie pozwolić na drugiego psa lub ktoś kto siedzi w domu cały dzień). Był zdziwiony naszym podejściem i tym że chcemy jednak coś z tym zrobić. Jednak ostudził nasze zapały stwierdzeniem że bardzo rzadko udaje się wyprowadzić psa z takiego stanu i właściciele najczęściej usypiają psy lub oddają do schroniska ponieważ kończy im się cierpliwość. Niektórzy zostawiają psy z tym problemem i "niech się dzieje". Nie myślcie że nas olał tym stwierdzeniem. Rozmawialiśmy dość długo. Słuchał i obserwował psa. Patrzył co zrobiliśmy już do tej pory (zdziwił sie jak zobaczył notatki z każdego wyjscia z domu z czasami jakie zostaje sam).

Dzisiaj wprowadziliśmy relanium i promolan w małych dawkach. Zobaczymy co się będzie działo i jak będzie reagował na leki i ćwiczenia. Oby się udało...

jabluszko520 - Wto 04 Gru, 2012 12:32

o boże, przerażają mnie te leki, pierwszy raz spotykam się z tym, aby pies był na uspokajających i to takich silnych cały czas... :~

nie mam pomysłu jak wam pomóc, dziwne, że żaden behawiorysta nie był w stanie pomóc, znam gorsze przypadki i serio, te psy były naprowadzone na "dobrą drogę"...

wymiziaj psiaczka ode mnie i szepnij mu na uszko, aby był grzeczny

nie przekreślajcie go, może potrzebuje więcej czasu?

ania123 - Wto 04 Gru, 2012 12:52

ryszard napisał/a:
Witam,

Wczoraj spotkaliśmy się z jednym z lepszych szkoleniowców w Warszawie. Przedstawiliśmy całą sytuację i zostały 2 rozwiązania:

1. Pomoże zmiana leków
2. Pomoże drugi pies.


Z racji tego że niestety drugi pies niestety nie wchodzi w grę jedynym rozwiązaniem są leki. Bardzo dosadnie powiedział że lepiej znaleźć mu dom gdzie nie będzie się męczył (hodowca lub ktoś kto ma podobny problem i może sobie pozwolić na drugiego psa lub ktoś kto siedzi w domu cały dzień). Był zdziwiony naszym podejściem i tym że chcemy jednak coś z tym zrobić. Jednak ostudził nasze zapały stwierdzeniem że bardzo rzadko udaje się wyprowadzić psa z takiego stanu i właściciele najczęściej usypiają psy lub oddają do schroniska ponieważ kończy im się cierpliwość. Niektórzy zostawiają psy z tym problemem i "niech się dzieje". Nie myślcie że nas olał tym stwierdzeniem. Rozmawialiśmy dość długo. Słuchał i obserwował psa. Patrzył co zrobiliśmy już do tej pory (zdziwił sie jak zobaczył notatki z każdego wyjscia z domu z czasami jakie zostaje sam).

Dzisiaj wprowadziliśmy relanium i promolan w małych dawkach. Zobaczymy co się będzie działo i jak będzie reagował na leki i ćwiczenia. Oby się udało...


to tak jak myslalam, ze niestety maly to jeden z tych przypadkow gdzie to pewnie siedzi za gleboko w genach, i to nie jest wtedy kwestia wytrenowania psa po prostu

nie miejcie wyrzutow sumienia ze nie mozecie wziac drugiego psa, bo drugi pies tez nie zawsze pomaga. moze drugi pies pomoc, ale nie koniecznie. czesto u takich psow to jest po prostu strach przed zostaniem w domu bez czlowieka, wiec nawet gdybyscie mieli w domu zoo to mogloby nie pomoc.

wiem ze nikt mnie nie pytal o zdanie, ale powiem co ja bym zrobila

wrzucilabym na net ogloszenie o tym ze pies jest do oddania, dokladnie wyjasniajac sytuacje, i dokladnie opisujac dlaczego pies jest do oddania

i niech sobie to ogloszenie wisi, nikt przeciez nie powiedzial ze musicie oddac psa pierwszej lepszej osobie, absolutnie nie, ale a noz odezwie sie ktos kto jest w domu (pracuje z domu, jest na emeryturze, albo dom w ktorym zawsze ktos jest), wtedy mozecie o tym pomyslec

w miedzyczasie probowac z lekami, sprobowac z zamknieciem go na mniejszej przestrzeni, ale wrzucenie takiego ogloszenia nie zaszkodzi

to bardzo trudna i smutna sytuacja, ale moje osobiste zdanie jest takie ze taki porazny lek separacyjny to jeden z niewielu powodow gdzie mozna rozwazac oddanie psa, bo to jest dla dobra psa

wiele rzeczy da sie wytrenowac, powaznego leku seperacyjnego nie da sie naprawic treningiem bo to siedzi za gleboko

probujcie z lekami, probujcie inne rzeczy, ale wrzucenie ogloszenia nic nie zaszkodzi, a moze odezwie sie ktos kto bedzie mogl psu dac lepsze zycie

i nie miejcie zadnychh wyrzutow sumienia! jest to trudna i przykra sytuacja ale z tego co piszecie to naprawde zrobiliscie wszystko zeby psu pomoc

trzymam kciuki caly czas!

ryszard - Wto 04 Gru, 2012 14:40

Jest progres :shock:

Wyszedłem do pracy a pies grzecznie położył się na kanapie i zasnął. Nie reagował w ogóle jak ktoś chodził po domu. Siedział sam i zmieniał tylko pozycję spania. Kurde może się uda :mrgreen: :lol:

ania123 - Wto 04 Gru, 2012 14:52

najs!!
przez nowe tabletki?

Magda i Rudolf - Wto 04 Gru, 2012 16:16

Silnymi lekami mozna psa tak oglupic ze nie bedzie w stanie glowy podniesc, wlasnie lekami uspokajajacymi i psychotropami. Wiem bo moj 3 lata dostawal takie leki , po takich lekach pies jest obojetny i oglupialy. Zmienia mu sie psychika, te leki poprostu degeneruja mozg, zmieniaja psychike psa. Pies jest poprostu nacpany.
Nigdy nie zdecydowalabym sie na takie leczenie lęku u psa, te leki niszcza watrobe i uklad nerwowy psa. Moim zdaniem to nie jest rozwiazanie sytuacji :roll:

Asia i Basia - Wto 04 Gru, 2012 16:28

Przykro mi, ale zgadzam sie z Madzia, relanium nie jest rozwiazaniem. Lepiej poszukac mu domku. Przeciez to nie zycie na prochach, to wegetacja, ani wy nic z niego nie macie, ani on nic. Skutki uboczne psychotropow sa koszmarne.
ryszard - Wto 04 Gru, 2012 16:59

Znam działanie leków i wiem jaki wpływ mają na organizm bo podaje je ludziom na co dzień :wink: Dawka jest tak mała że jej skutki nie są aż takie straszne jakby mogło się wydawać.

Ja nie zakładam że on do końca życia będzie je dostawał bo to mija się z celem. Traktuje je jako środek pomocniczy mający na celu wspieranie psa w terapii. Dawka jest najmniejsza z możliwych. Leki nie rozwiązują problemu. Leki wspomagają jego osiągnięcie. Pokazują że to co robimy nie jest złe i nie ma się czym denerwować. Robimy dalej dokładnie to samo. Wychodzenie z domu kilkanaście lub kilkadziesiąt razy dziennie. Różnica polega na tym że wcześniej pies się ekscytował tym faktem (biegał, skakał, piszczał) a teraz patrzy i nie reaguje. Widzi tą samą sytuację i koduje w głowie jednak bez ekscytacji że to złe i że zostanie sam i nikt po niego nie wróci: "wyszli i weszli, nie ma się co ciśnieniować idę spać dalej".

Kombinuje jak mogę bo nie chce psa oddawać nikomu. Jeśli znacie jakieś rozwiązania to powiedzcie bo 90% tego co jest w internecie i rozwiązań proponowanych przez różnych specjalistów zrobiliśmy. Tak jak napisałem wcześniej zostały dwa wyjscia. Jeśli leki nie pomogą to pozostaje adopcja.

Magda i Rudolf - Wto 04 Gru, 2012 17:23

Nie ma cisnienia bo leki dzialaja, nie wiem jaki jest czas nasycenia organizmu tymi lekami , ale relanium dziala u psa max godzine , jego organizm wydala diazepam bardzo szybko i jest to tylko lek dorazny u psa, wiadomo u ludzi inaczej.
Ja niestety nie znam sposobow, nie mialam takich problemow, ale tak jak piszesz , jesli pies mialby byc dlugo na lekach to to sie mija z celem. Wspolczuje ci bo walczycie o psa, ja wiem niestety ile to wymaga wysilku :~

Magda i Rudolf - Sro 05 Gru, 2012 11:15

Znalazlam fajny artykul
http://gorskafantazja.hom...dy/problem.html
Pisza o srodkach farmakologicznych ale tez homeopatycznych
Wiem ze duzo osob stosuje krople dr Bacha , ja tez je stosowalam u mojego Rudolfa

ryszard - Sro 05 Gru, 2012 14:14

Dzięki. Krople Bacha nie podziałały. Zastanawiam się nad klatką tylko nie wiem gdzie ją postawić bo coraz więcej pozytywnych rzeczy o niej słyszę jako azyl dla psa
jabluszko520 - Sro 05 Gru, 2012 14:16

Z tego co czytałam, to klatka nie może być blisko ciebie, jak znajdę art to prześlę.
cytat:
W skrajnych przypadkach, gdy zwykłe metody nie skutkują, powinniśmy zasięgnąć porady behawiorysty lub udać się wraz z psem na szkolenie. Behawiorysta może doradzić terapię za pomocą klatki kennelowej. Klatka taka ma spełnić funkcję bezpiecznego azylu dla naszego pupila i w żadnym wypadku nie wolno nam zacząć od zamknięcia w niej pieska! Celem terapii jest nauczenie psa, że klatka jest jego azylem, do którego udaje się, gdy czuje stres (czyli w naszym przypadku: lęk przed separacją). Nauka korzystania z kennel klatki musi oczywiście potrwać. Zaczynamy od oswojenia psiaka z samą klatką, dopiero gdy się z nią oswoi, możemy zacząć uczyć go wchodzenia do środka na komendę i zamykania zwierzaka wewnątrz. Jednak najpierw zasięgnijmy porady specjalisty, aby prawidłowo przeprowadzić terapię. Błędy mogą spowodować, że odniesiemy skutek wręcz odwrotny i zestresujemy naszego psa jeszcze bardziej.
http://www.vetopedia.pl/a...stawac_sam.html

cytat
Kolejną pomocną rzeczą jest kennel klatka. Odpowiednio wprowadzona staje się dla psa bezpiecznym schronieniem, gdzie w spokoju może oczekiwać na powrót właściciela. Podobnie może działać ukochane posłanie czworonoga, jednak klatka ma tą zaletę, że ogranicza przestrzeń życiową zwierzęcia, a te ma tendencję do biegania w sytuacji stresowej. Uniemożliwienie tego może spowodować wyciszenie. Z kolei ruch wpływa pobudzająco na psa, co może doprowadzić do dewastowania mieszkania.
http://www.zuzik.pl/?strona=artykuly&art=44

poszukaj na necie, jest tego sporo

madziaa - Sro 05 Gru, 2012 15:11

hmm i co myślisz, żeby Go zamykać jak będziecie wychodzić ?? Myślisz, że takie rozwiązanie mogło by pomóc?? hmm
jabluszko520 - Sro 05 Gru, 2012 15:22

madziaa napisał/a:
hmm i co myślisz, żeby Go zamykać jak będziecie wychodzić ?? Myślisz, że takie rozwiązanie mogło by pomóc?? hmm

Madzia, stawiając na szali leki jakie przyjmuje a stwierdzenie: "Celem terapii jest nauczenie psa, że klatka jest jego azylem, do którego udaje się, gdy czuje stres", no to może warto to rozważyć.

ryszard - Sro 05 Gru, 2012 15:50

Dokładnie tak. Zauważyłem że on bardzo często kładzie się pod krzesłem lub jakimś stolikiem. Musi mieć jakiś daszek nad głową. Może to tylko moje jakieś złudzenie ale przyjrzę się temu. Ostatnio właśnie rozmawialiśmy na temat klatki i jej działania uspokajającego na psa. Tylko klatka musi być czymś przykryta żeby sprawiała wrażenie zamkniętej przestrzeni
zuza i gabi - Sro 05 Gru, 2012 16:14

Ja mam na klatkach rozłożone koce tak aby boki też były zakryte,wtedy pies czuje się bezpiecznie,ale w przypadku mojej Gabi klatka się nie sprawdziła,behawiorysta kazał mi ją zamknąć i iść na 8 godz.do pracy,pomyślałam wtedy facet chyba jakiś nienormalny,nie posłuchałam go wyszłam tylko na godz.aby sprawdzić co się będzie działo wracając słyszałam ją jak wyła dwa domy dalej,z tego stresu obsikała i obsr :mrgreen: całą klatkę,więc to wszystko zależy od psa.teraz w ciągu dnia mają klatki cały czas otwarte,kiedy chcą to sobie tam odpoczywają.
ania123 - Sro 05 Gru, 2012 16:23

ja jestem absolutnie przeciwko zamykaniu w klatce, moge poszukac pozniej artykulow ale
po pierwsze psy sie latwo uzalezniaja od klatki, wiec to wcale nie jest idealne rozwiazanie, bo najlepiej trenowac tak zeby pies mogl sie zrelaksowac wszedzie a nie byl zalezny od klatki
po drugie czytalam badania robione na psach ktore z powodu leku separacyjnego byly zamykane w klatce, mierzono tym psom cisnienie i rytm serca chyba, i badania stwierdzily ze w klatce psy sa spacyfikowane, czyli nie wyja, ale ich rytm serca jest czesto znacznie wyzszy niz gdy sa poza klatka i wyja, czyli w klatce pies nie pokazuje tego po sobie ale w srodku jest jeszcze bardziej zestresowany
na pewno nie na wszystkie psy tak dziala klatka, moze czasem moze pomoc (chociaz ja nigdy nie uzylabym klatki jak miejsca w ktorym pies ma przebywac iles godzin), ale warto miec tez na uwadze ze czasem nawet jak psy tego nie pokazuja to w klatce sa jeszcze bardziej zestresowane

Magda i Rudolf - Sro 05 Gru, 2012 17:00

Juz lepsza klatka niz te leki, przyspieszony rytm serca to nic w porownaniu do tych lekow, te leki dla zdrowego psa to jakas masakra.
zuza i gabi - Sro 05 Gru, 2012 17:17

Magda i Rudolf napisał/a:
Juz lepsza klatka niz te leki, przyspieszony rytm serca to nic w porownaniu do tych lekow, te leki dla zdrowego psa to jakas masakra.


Zgadzam się z Tobą Magda w 100%

ania123 - Sro 05 Gru, 2012 17:38

Magda i Rudolf napisał/a:
Juz lepsza klatka niz te leki, przyspieszony rytm serca to nic w porownaniu do tych lekow, te leki dla zdrowego psa to jakas masakra.


moim zdaniem ani to ani to nie jest dobre, nie wiem czy klatka juz lepsza
leki moga miec uboczne skutki jezeli chodzi o zdrowie, organy psa itd, tak jak wspomnialas wczesniej
natomiast jezeli pies jest w klatce i faktycznie jest caly czas zestresowany tak ze ma przyspieszony rytm serca to znaczy ze mimo ze pies tego nie okazuje to jest w ciaglym stresie wiele godzin
nie wydaje mi sie zeby to bylo lepszym rozwiazaniem, jezeli bierzemy pod uwage jakosc zycia psa

jabluszko520 - Sro 05 Gru, 2012 17:59

kochani, my tylko radzimy, Ryszard sam zdecyduje, pewnie razem ze specjalistą, jak dalej postępować z pieskiem, także nie ma co się unosić
ania123 - Sro 05 Gru, 2012 18:08

jabluszko520 napisał/a:
kochani, my tylko radzimy, Ryszard sam zdecyduje, pewnie razem ze specjalistą, jak dalej postępować z pieskiem, także nie ma co się unosić


napisalabym ze sie nie unosimy ale nie lubie pisac za kogos wiec lepiej jak Magda sama odpowie, powiem tylko za siebie ze ja sie wcale nie unosze i z mojej strony to jest po prostu rozmowa, ludzie maja rozne doswiadczenia i rozne punkty widzenia ktorymi mozna sie wymieniac na forum :)

Magda i Rudolf - Sro 05 Gru, 2012 18:52

No pewnie, przeciez to tylko dyskusja, wymieniamy sie pogladami
Temat zostal podjety to piszemy co tam kto wie, przeczytal, przezyl.
Oczywiscie ze Ryszard z lekarzem zdecyduje, my mozemy tylko dzielic sie doswiadczeniem, ale to on musi zdecydowac co bedzie najlepsze dla jego psa.

ryszard - Sro 05 Gru, 2012 21:43

Chyba nie myśleliście że kupie jutro klatkę a pojutrze wrzuce go tam na 8 czy 10 godzin? :roll:

Przecież proces adaptacji psa do bycia w klatce trwa dość długo. To nie jest działanie zero-jedynkowe. Mam kolegę który 3letniego posokowca wrzucił tak do klatki bo przeczytał w internecie ze to pomaga na zostawanie samemu w domu. Tak zrobił. Po powrocie do domu wszystkie, dosłownie wszystkie ściany były w "kupie" każdy pokój był zasikany. Klatka razem z psem przewineła się przez wszystkie pokoje uszkadzając po drodze wszystko od czego się odbiła. Tak samo powiedział że klatka jest zła.

Z tego co czytałem to adaptacja do klatki trwa kilka tygodni i nie jest to łatwy proces. Jednak obserwując Leona który całymi dniami siedzi pod stolikiem z IKEI (takim małym) lub pod krzesłem można wywnioskować że coś takiego się sprawdzi.

Zobaczymy :wink:

ryszard - Sro 05 Gru, 2012 21:47

W lęku separacyjnym problemem jest to że pies się boi. Trzeba mu zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Jeśli pies się nauczy że to jego domek i tam jest bezpiecznie to sukces gwarantowany. Można ją zabrać w każde miejsce i pies będzie wiedział że tam ma zostawać i nic mu się nie stanie
jabluszko520 - Sro 05 Gru, 2012 22:06

I o to chodzi. :)
Magda i Rudolf - Czw 06 Gru, 2012 13:31

Daj znac koniecznie jak sie sprawy maja :grin:
Batus - Czw 06 Gru, 2012 22:37

Ja swój przypadek na forum opisywałam już kilka razy. Batus też miał lęk separacyjny, potrafił szczekać non stop nawet 6 godzin - sąsiedzi nam mówili, poza tym było widać po nim, przekrwione oczy, zaśliniony pysk, pies rozdygotany. to był koszmar...my nie mogliśmy wyjść z domu, do pracy, do znajomych, to były długie przygotowania. Doszło do tego, że specjalnie ścieliliśmy kanapę, zamykaliśmy poszczególne drzwi, a inne otwieraliśmy, staliśmy pod klatką nasłuchując co się dzieje, podjeżdżaliśmy samochodem po czasie słuchać co sie dzieje w naszym domu, sasiedzi mieli telefon na wypadek kiedy już szczekanie będzie nie do wytrzymania, wtedy jedno z nas wracało z pracy, sąsiad podchodził słuchać pod okno czy szczeka nadal czy nie, Batus rzucał się na mnie kiedy widział że wychodzę, zaczynał się stresować kiedy tylko widział ruch w domu. Zaczęliśmy wychodzić osobno, żeby nie widział, że idziemy z domu w grupie, jak sobie teraz o tym pomyślę, to było bardzo trudne. Dziecko w drodze, a problemy z Batim dawały nam w kość. Leki oczywiście też przebrnęliśmy, ale to żadne rozwiązanie. Była zaspany, ogłupiały i dosłownie się rozjeżdżał w oczach, nie bardzo mogłam na to patrzeć i tak jak najszybciej wracałam do domu. Pomogło tylko jedno i to przez głupi przypadek - ograniczenie przestrzeni w domu. Zamontowaliśmy bramkę dla dziecka na duży pokój, został sam przedpokój do dyspozycji, dość mały. Kładłam w nim kojec, mówiłam mu że wychodzę i ma iść spać, zamykałam wszystkie pokoje i łazienkę i na tej ciasnej przetrzeni on faktycznie zawijał się w kulkę i zasypiał, kiedy wracałam otwierał oczy i się przeciągał, sąsiedzi przestali narzekać i to było jedyne co nam wtedy pomogło. Zamiast klatki, ciaśniejsza przestrzeń dała mu poczucie bezpieczeństwa...powodzenia!
ryszard - Pią 07 Gru, 2012 12:55

Ciekawe rozwiązanie. Ja próbuje zamykać psa w pokoju jednak to reakcja jest podobna. Zaczynają się piszczenie i szczekanie. Zastanawiam się czy nie kupić mu właśnie bramki żeby widział co się dzieje ale nie mógł wyjść. Zamykanie drzwi niestety nie przynosi żadnego efektu ale może bramka coś da
jabluszko520 - Pią 07 Gru, 2012 13:07

Próbujcie, coś musi przynieść efekt, może się uda, trzymamy kciuki :)
ryszard - Pią 07 Gru, 2012 13:12

Wczoraj zauważyłem kolejny problem. Otóż Leon nie przenosi zachowań na drugą osobę. Jedna potrafi wyjść na 4min i Leon nie będzie piszczał a ja jak wczoraj ćwiczyłem to od razu było piszczenie pod drzwiami.

Mina sąsiadów jak wychodziłem i wchodziłem 60 razy bezcenna :cool:

Batus - Pią 07 Gru, 2012 13:58

Nie zamykaj mu drzwi przed nosem, tak żeby nic nie widział. Wyobrażam sobie jak wtedy Batus by się dopiero zdenerwował. W przedpokoju miał "oko" na wszystko i chyba to było lepsze...
ryszard - Pią 07 Gru, 2012 14:19

A jaką masz? Chodzi mi o wytrzymałość bo mój to pewnie zaraz się rzuci na nią i spróbuje staranować
Batus - Pią 07 Gru, 2012 15:21

Miałam zwykłą bramkę kupioną w Obi. Oczywiście, że Batus na niej wisiał non stop, ale bramka wytrzymała bez problemu, długie kołki kup ;)
ryszard - Sob 08 Gru, 2012 20:58

Dzisiaj jeszcze rozważam opcję "wypożyczenia" psa od sąsiadki.

Otóż Leon ma kolegę z sąsiedniej klatki z którym uwielbia się bawić. Wydaje mi się że właśnie dzięki niemu przestał sikać w domu tylko piszczy i siedzi pod drzwiami dając znać że to już pora. Nie ma problemu żeby siedział w domu (bez stresu) przez 8-9h bez popuszczenia na dywan bo już sprawdzaliśmy.
Patrząc na to jak psy uczą się zachowań od innych psów wydaje się to możliwe.

Ostatnio koleżanki pies nauczył się od drugiego jak łapać za tylną cżęść przedniej łapy żeby powalić drugiego psa :shock: szczęki nam opadły jak to zobaczyliśmy a psy bawiły się przez godzinę

jabluszko520 - Sob 08 Gru, 2012 21:53

Jeśli sąsiadka nie będzie miała nic przeciw temu, to czemu nie? Ja bym tak zrobiła.
:)
pozdrawiamy

ryszard - Nie 09 Gru, 2012 11:13

No niestety ma :sad: Wczoraj rozmawialiśmy i powiedziała że boi się żeby nie nauczył się szczekania od leona
ania123 - Nie 09 Gru, 2012 13:54

ryszard PW :)
ryszard - Nie 16 Gru, 2012 18:12

Tak więc walka dalej trwa. Póki co odstawiamy Promolan. Powoduje on straszną agresję u psa. Zabawa z innymi psami stała się walką. Kilka razy odczuliśmy to na sobie dość dotkliwie. Pies wpadał w straszny szał gdy coś mu się zakazywało. Teraz jest dużo lepiej. Zamiast atakować wykonuje polecenia. Siedzę od dwóch dni w domu i stosuję metodę zamykania drzwi i próbuje go oszukać. Dobrze że mamy przedpokój zamykany to jak chcę wyjść to nie robię całej szopki jak wcześniej z ubieraniem tylko po cichu wychodzę. Wracam ubrany więc widzi i czuje że mnie nie było w domu. Wcześniej zakazywaliśmy mu wchodzenia na kanapę. Teraz pokazujemy że może jak nas nie ma i póki co widać jakieś minimalne efekty. Siedzi cały dzień sam w pokoju a ja obok co jakiś czas zaglądając.

Jest minimalny, maluteńki, tyci tyci progres :mrgreen:

jabluszko520 - Nie 16 Gru, 2012 18:23

Gratuluję :grin: Małymi kroczkami do przodu :grin:
madziaa - Nie 16 Gru, 2012 21:48

dokładnie po malutku wszystko się ułoży
ryszard - Nie 16 Gru, 2012 22:09

no mam nadzieję tylko czasu coraz mniej. szkoda że nie mam osobiście czasu żeby go uczyć. w stosunku do mnie czuje respekt a do reszty to tak średnio. każdy się stara ale sami wiecie jak ta rasa jest uparta.
Mufka Dynka Miecio - Pon 04 Lut, 2013 14:40

ryszard napisał/a:
Dzisiaj jeszcze rozważam opcję "wypożyczenia" psa od sąsiadki.

Otóż Leon ma kolegę z sąsiedniej klatki z którym uwielbia się bawić. Wydaje mi się że właśnie dzięki niemu przestał sikać w domu tylko piszczy i siedzi pod drzwiami dając znać że to już pora. Nie ma problemu żeby siedział w domu (bez stresu) przez 8-9h bez popuszczenia na dywan bo już sprawdzaliśmy.
Patrząc na to jak psy uczą się zachowań od innych psów wydaje się to możliwe.

Ostatnio koleżanki pies nauczył się od drugiego jak łapać za tylną cżęść przedniej łapy żeby powalić drugiego psa :shock: szczęki nam opadły jak to zobaczyliśmy a psy bawiły się przez godzinę


no właśnie chciałam zaproponować towarzystwo, ale takie na stałe, a nie na chwilkę od sąsiada.
Mufa jak była sama to dość głośno i żałośnie płakała za nami jak wychodziliśmy do pracy, takie mam przynajmniej doniesienia od świadków. Odkąd dołączyła do niej Dynka, to jedynym sygnałem, że dwa psy są same w domu jest obszczekany, wypatrzony przez okno listonosz :lol:
o zapasach, podgryzaniu się i korzyści w utrzymaniu dobrej formy fizycznej jaką dają wspólne zabawy czworonogów nie wspomnę...
schroniska pełne są kochanych wyciorków, mniejszych lub większych, zawsze można gabaryty dopasować do warunków mieszkania, bałagan i obowiązek ten sam co przy jednym kudłaczu, polecam adpocję

madziaa - Sro 06 Mar, 2013 11:24

Ryszard co tam u Was ? jak sobie radzicie ? Jak Leon i jego piękny głos :)
klaudia1722 - Pon 15 Kwi, 2013 22:43

Witam, jestem nowa na forum wiec bardzo proszę o wyrozumialosc bo troche mi zajmie ograniecie tego forum :mrgreen: Otóż moj Marley ma również lęk separacyjny. Ile razy wychodzimy (nawet jezeli dalej ktos zostaje w domu) to szczeka i piszczy. Ma 9 miesiecy. Szczekanie trwa z pol godziny, ale sadziedzi sa bardzo niewyrozumiali i nasyłaja na nas policje, jak i PODOBNO wyslali petycje do praw ochrony zwierzat, ze go zostwiamy.... Od rana czytam o róznych radach, bo niestety, nasz weterynarz doradzil Stress Out- ktory absolutnie nie pomaga.. pies i tak jak tylko slyszy glos otweranych drzwi to jest juz miedzy naszymi nogami i sie przepycha aby go przypadkiem nie zostawic.. Behawiorysta natomiast kazal nam go nauczyc szczekania na komende (?) i ze to ma pomoc, ogolnie to mam wrazenie ze ucieka od tego tematu :sad: konga owszem-dzialaly na pierwsze dwa wyjscia. Podobno psy mysliwskie wcale nie musza dostawac jedzenia w misce, wiec tak robilismy, jak wychodizlismy np. o 11 rano to zamiast o 7 dostac jedzenie, przyglodzony dostawal cala porcje w kongu i wowczas sie zajmowal, gdyz glod byl wazniejszy.. (je dwa razy dziennie). Uczymy go powoli spania w przedpokoju a nie u nas w sypialni bo lubial wskakiwac do lozka. Czyli tez uczymy go tzw SAMODZIELNOSCI, czyli tego zamykania w pokoju i owszem sa efekty, ale jak tylko podchodizmy do drzwi to panika-skakanie, piszczenie, pogryzanie. Od 4 miesiaca jego zycia probujemy z tym walczyc. Zabralismy go z pseudo hodowli jak mial 2 miesiace, i wtedy siedzial ze mna tylko tydzien bez opuszczania go na krok. Od pazdziernika studia i wtedy sie zaczelo. Na pocztaku jadal tyle ile razy wychodizlam wiec przy kazdym wychodzeniu dostawal jedzenie i nie zwracal uwagi nawet ze wychodzimy. Z czasem jak tylko dostawal jedzenie to byl juz pod drzwiami. Dodam ze dopiero jak mial 5 miesiecy do zaczal wychodzic z domu, bo chorowal i jego szczepieia byly przesuniete. Baardzo bym chciala cieszyc sie z tego ze mam psa, a nie bac sie wychodzenia z domu. Przed naszym wyjsciem pies ma dlugie spacery, wychodzi z 8 razy dziennie bo dalej mamy problemy z sikaniem w domu.. ale to najmneijszy problem bo wole juz zbierac kupy i siki niz sluchac sasiadow ktorzy non stop nas obrazaja, grożą i daja anonimy. Pies zostaje sam najdluzej na 5 godzin, tak to srednio nie ma nas 3. Bede probowala zostawiania go zmneijszajac przstrzen tylko nie wiem czy moge po porstu zamknac drzwi czy musze dawac te bramki. Tak go kocham, ze nigdy sie nie poddam aby go szkolic tylko niech ktos mi powie czy sa jakiekolwiek szanse? Z gory przepraszam za chaotyczna wypowiedz i bardzo prosze o rady..
jabluszko520 - Wto 16 Kwi, 2013 08:06

Klaudia, pewnie że są szanse, najpierw popytaj o innego behawiorystę, może ktoś ci tutaj poleci? :razz:

Nie poddawajcie się - ja trzymam kciuki, bo moja maupa ma tak samo, nawet z mężem ma opory zostawać, tylko ja.. ech.
Z sikaniem to nagradzaj za każde siku na dworku ale nie karć go , jeśli narobi w domu. Możesz być dla niego "za karę " obojętna ;)
http://forum.bassety.net/viewforum.php?f=13 przejrzyj, poczytaj ten dział, jest tam parę ciekawych tematów i o sikaniu i innych "wadach" psiaków, zapraszam cię do działu "Mój basset", przedstaw nam Marleya (piękne imię, oglądałaś 'Marley i ja' ? :lol: )

Ania i Piotr - Wto 16 Kwi, 2013 15:35

jabluszko520 napisał/a:
przedstaw nam Marleya (piękne imię, oglądałaś 'Marley i ja' ? :lol: )


Hihi, no tak to imię zobowiązuje :mrgreen: pies demolka :twisted:

A co do sikania to cierpliwości, nasz psiak też dłuuuugo robił w domu, upodobał sobie gabinet Pańcia :razz:

klaudia1722--> trzymam kciuki żeby udało się Wam opanować tego potworka. W naszym przypadku on nie ma problemów z zostawaniem w domu. Raz "na ruski rok" trochę sobie popłacze jeśli w weekend wychodzimy do sklepu, ale na szczęście mamy niezłych sąsiadów, którzy jak twierdzą wręcz uwielbiają go słuchać.

klaudia1722 - Czw 18 Kwi, 2013 14:44

Dziękuje za podesłanie linkow :wink: Co do imienia to wybraliśmy je zanim ogladnelismy film "Marley i ja".. Niestety :mrgreen: jedynie rasa sie rózni, nawet nauka posluszenstwa wygladala tak samo! hihihi
Co do sikania to juz wole aby sikal niz zeby tak niefajnie reagowal jak wychodzimy. Bylabym w siódmym niebie gdyby udało mi sie go tego nauczyc ...

klaudia1722 - Pią 19 Kwi, 2013 11:51

A, jeszcze mam pytanie.. Czy ktos stosował kennel klatkę i jakie byly tego efekty? czy radzicie mi w nia zainwestowac?
julkarem - Pią 19 Kwi, 2013 12:27

klaudia1722 napisał/a:
A, jeszcze mam pytanie.. Czy ktos stosował kennel klatkę i jakie byly tego efekty? czy radzicie mi w nia zainwestowac?


zuza i gabi ona ma klatki i je stosuje, wiec najlepiej jej pytac

katarzyna1234 - Pią 17 Kwi, 2015 10:20
Temat postu: Wyjący piesek :(
Co zrobić jak basset,ktory ma rok i 2mc wyje jak jestem w pracy?? :mur: Pomóżcie.:/ Proszę o radę i to od niedawna.
katarzyna1234 - Pią 17 Kwi, 2015 10:24

Mój piesek rok i 2 mce wyje od kilku dni jak wychodzę do pracy.Wczesniej tak nie było.Pomocy ratunku co zrobic,zeby sąsiedzi nie narzekali :(
katarzyna1234 - Pią 17 Kwi, 2015 11:15
Temat postu: Wyjący piesek :(
I chciałam jeszcze się zapytac czy mają prawo mnie sąsiedzi wyrzucic z mieszkania lub dostanę jakis mandat ?? Ja zawsze o 21.30 jestem juz w domu z pracy.PO 22giej nie wyje
RicoSB - Pią 17 Kwi, 2015 18:15

Nasz pies też przestał z dnia na dzień zostawać w mieszkaniu. Jak się potem okazało, było to związane z cieczką sąsiadki. Teraz zostanie w domku na kilkanaście minut a czasami nawet na chwilę nie chce. Na szczęście mam możliwość pracy w domu, ale wychodzić gdziekolwiek to tragedia, bo wszędzie psa trzeba zabrać. I siedzi tak psina w aucie spokojnie i śpi:) (nie wiem co teraz jak będą upały)
Kot nie pomaga jako towarzysz. Przekąski też już nie pomagają, zabawki i długie spacery przed. Wszystko to marne zbytki :)
Ps. nam behawiorystka powiedziała, że mamy ćwiczyć tak. Powiedzieć psu że wychodzimy, zamknąć drzwi i czekać na klatce. Jak zacznie szczekać to wchodzimy i mówimy stanowcze nie!!! i zamykamy drzwi. Jak siedzi dłuższa chwilę ciszej to wchodzimy i się witamy, ale nie wylewnie :)
Nam się udało dojść do godziny - siedziałem z książką i czytałem piętro niżej. Tylko popełniłem jeden błąd - nie zamykałem zamka.
Dzięki tym ćwiczeniom możemy wyjść na kilkanaście minut :)

BasiaiHenry - Nie 26 Kwi, 2015 16:20

Nasz Henry za dnia zostaje w domu,natomiast problem zaczyna się po zmroku...Doszliśmy do wniosku,że pewnie boi się ciemności więc zostawiamy mu włączone światło i telewizor.No i daje tak radę kilka godzin,ale zazwyczaj około północy daje koncert :evil: :evil: i to taki,że sąsiedzi dzwonią i piszą i straszą policją..... :klotn: Więc biegniemy do domu jak ten Kopciuszek.Basset idzie spać a my z nosami na kwintę możemy tylko zazdrościć tym,którzy na imprezie pozostali...Próbowaliśmy zabierać go na grillowe imprezy,ale ten żarłok nie chce potem do domu wracać,bo tyle jedzenia wokół pozostawione bez nadzoru a do tego jeszcze ktoś grilla musi doglądać jak się towarzystwo bawi...no i jedni popijają a inni w tym czasie zagryzają..kiełbasę... :zly: i co tu zrobić jak sezon w pełni i majówka się zbliża...???? :tanczy:
jabluszko520 - Nie 26 Kwi, 2015 17:30

znaleźć nianię? :lol:
marzanna67999 - Sob 02 Maj, 2015 11:10

ja jednak uważam, że kennel klatka jest dobra, tylko trzeba poćwiczyć z psem wchodzenie dp niej, to zajmie trochę czasu. U mnie się sprawdziła. Jacek przestał załatwiać się domku :)
RicoSB - Czw 11 Cze, 2015 21:33

niestety niektóre bassety się boją wchodzić do takich klatek. Może jakbym kupił taką z tworzywa to by działało. My małymi kroczkami zostawiamy Furiata na coraz dłużej :)
owadomorek - Wto 16 Cze, 2015 19:38

ech, to i ja mam problem wycia ostatnio, chociaż u nie-basseta.

Też główne zalecenie behawiorysty to ignorowanie i odprowadzanie na legowisko jak za nami łazi. Ciężkie to bardzo, bo on chodzi, cieszy się, wpatruje się maślanymi oczami i merda ogonem na prawo i lewo... ale najważniejszą rzeczą jest konsekwencja. Dopiero pierwszy dzień... Jutro zostawię psa na chwilę, potem znów, niech wie, że wracam i nie trzeba zaraz całemu światu oznajmiać, że pieseczek sam w domu został i olaboga, zaraz zginie.

Psa mam do siebie wołać sama i wtedy go głaskać, a potem mówić, że wystarczy i znów ignorowanie. Cholercia, żeby tak dało im się wytłumaczyć po psiemu, bez tego całego ciężkiego dla obu stron cyrku :D

Klatka kennelowa nie wchodzi tutaj w grę, bo pies przez ostatnie kilka(naście) lat żył na metrowym łańcuchu przy budzie i nie będę go ja jeszcze ograniczać.

Kiedyś miałam jamnika, który wył 11 lat prawie codziennie, wtedy jeszcze nikt u nas nie słyszał o behawiorystach... I owszem, mieliśmy wizytę straży miejskiej, mogą oni nałożyć mandat, bo takie wycie (a jamnik wyje może nie tak spektakularnie jak basset, ale jednak) jest uciążliwe.

Miła od Gucia - Wto 16 Cze, 2015 21:24

Madziu, trudna droga przed Wami
ale wierzę, że się uda
zebyś słyszała Majkę jak szlochała, płakała, wyła, szczekała
to trwało, wychodziłam, wracałam
to że wzięłam urlop dwa tygodnie, to był dobry pomysł
od 3 minut do 8 godzin zwiększałam czas
z tym, że jak wracałam, wbrew zaleceniom witałam ją, i miałam w kieszeni smaczka.

Trwało to dwa, trzy tygodnie

dziś Maja ma mnie w nosie jak wychodzę :D
a sąsiedzi pytają gdzie ją wywożę, bo taka cisza

a, zapomniałam, zostawiam jej na swoim łóżku swoją koszulkę nocną, śpi na niej

jabluszko520 - Czw 18 Cze, 2015 10:10

owadomorek napisał/a:


Klatka kennelowa nie wchodzi tutaj w grę, bo pies przez ostatnie kilka(naście) lat żył na metrowym łańcuchu przy budzie i nie będę go ja jeszcze ograniczać.


Klatka nie ma za zadanie ograniczać psa tylko dawać mu schronienie, odpoczynek i spokój. Warto na ten temat pogłębić wiedzę. ;) Są różne rodzaje klatek, nie muszą być z metalu. Zresztą buda (nie mam tu już na myśli łańcucha tylko samą budę) pełni taką samą funkcję. Żeby nie było - mam na myśli otwartą klatkę i właściciela czworonoga, który rozumie jej znaczenie. Oczywiście porządny'(sprawdzony) behawiorysta powinien nadzorować terapię psa.

owadomorek - Czw 18 Cze, 2015 16:34

jabluszko520 napisał/a:

Klatka nie ma za zadanie ograniczać psa tylko dawać mu schronienie, odpoczynek i spokój. Warto na ten temat pogłębić wiedzę. ;)


Matko, przecież masz rację :D Musiało mnie zaćmić zupełnie, kiedy to pisałam :D Nikt jej nie każe zamykać przecież... Taak, to akurat napisałam bez sensu zupełnie :P

jabluszko520 - Pią 19 Cze, 2015 19:27

A poza tym, piszesz, że masz psa, który mieszkał w budzie, tak? Może więc on po prostu nie może się odnaleźć teraz w mieszkaniu? W budzie miał ograniczoną przestrzeń, światło i dźwięki otoczenia w pewnym sensie też. Przyzwyczajony jest do niej. Może warto dać mu podobne schronienie gdzieś w rogu pokoju.
ivbrzostek2 - Pią 06 Sty, 2017 01:36

Miła od Gucia napisał/a:
dombras:

Witam,

Kiedyś pisałem o problemie jaki mamy z Behemotem, a mianowicie Behemot wył przez 8 godzin naszej nieobecności w domu... i napisałem że kiedyś wspomnę szerzej o tym... no to teraz jest to kiedyś :)
Być może to co napiszę, komuś się przyda, ktoś spróbuje ...

Po przeprowadzce do nowego mieszkania nasz Behemot zaczął wyć, wiecie jak bassety wyją... :) nasz dobry sąsiad powiedział kiedyś - "wyje jak zarzynany bawół) i miał rację…
Stwierdzono tzw lęk separacyjny – jego stado kupiło mieszkanie, jego stado wie, że to nowe mieszkanie a Behemot nie… Zostawiają go, samego i nie wiadomo czy wrócą – dlatego wył, bo nawoływał stado…
Po powrocie do domu zastawaliśmy psa trzęsącego się ze strachu, oslinionego, upłakanego , pełno zgubionej sierści, micha wody wypita – obraz naprawdę straszny ! serce się kroiło… doszło do tego że wynosiliśmy krzesła z kuchni do innego pokoju, bo Behemot podsuwał sobie krzesło i właził na parapet i wył…
Wiedzieliśmy że jest to problem, dla niego samego i dla sąsiadów. Ja osobiście też nie chciał bym za ścianą psa, który 8 godzin wyje… Oczywiście byliśmy w pełni świadomi, że musimy coś z tym zrobić.
W dodatku jeden z sąsiadów wyskoczył na klatkę z pretensjami – że mamy się pozbyć, że on prawa użyje itd… Ja mu wtedy powiedziałem, że jeśli chce to niech użyje prawa a pozbyć to ja się mogę prędzej jego niż Behemota… Później sąsiadka go przyłapała jak kopał i walił pięściami w nasze drzwi – skutek był odwrotny. (wspomniałem mu,… w sposób „delikatny” że nie życzymy sobie żeby kopał nasze drzwi…)
Jeszcze przed opisem naszych działań wspomnę o tych prawach pana sąsiada… Moja żona obdzwoniła straż miejską, towarzystwo opieki… i policję i okazuje się, że tak naprawdę nie da się nic zrobić z wyjącym psem… nie ma prawa aby ukarać właściciela – oczywiście jeżeli pies wyje w godzinach od 6 – 22. Pan ze straży miejskiej powiedział, że oni nawet nie podejmują interwencji, a tak w ogóle to dostali fax z wyrokiem sądowym że jakaś pani była oskarżona przez sąsiadki że jej pies wyje i zakłóca spokój i jest uciążliwy. Sąd drugiej instancji orzekł, że pies jest żywym stworzeniem i ma prawo w godzinach 6-22 wyć, szczekać, chodzić po panelach, zeskakiwać z kanapy itd…
Wracając do działań…
Oczywiście pies rano był wyspacerowany godzinnym spacerem – ale nie jadł rano nic, już wpadał w panikę jak widział że się szykujemy do pracy…
- Zaczęliśmy od szeroko opisywanych sposobów zostawiania psa najpierw samego w innym pokoju na coraz dłużej, potem wychodzenie za drzwi na klatkę schodową na coraz dłuższe spacery, chodzenie po mieszkaniu w butach (żona w torebką ) jak do wyjścia… to w skrócie ale kto zna to wie, że ten proces jest długi, męczący i bardziej skomplikowany.., - nic nie dało – wyła dalej. Za jakiś czas żona dzwoniła do takiego pana (treser), który ma hotel psi w Kluczborku i sam miał basseta – powiedział że na takie techniki trzy letni Behemot jest już za stary –że taka technika jest dobra… ale na szczeniaki. Powiedział, że basset jest tak mądrym, cwanym i czujnym psem, że go po prostu nie oszukamy – on wie kiedy „udajemy” a kiedy naprawdę jedziemy do pracy. Jedynie… powiedział, że można spróbować takiego sposobu, żeby zostawiać samochody daleko od domu a i w dodatku wychodzić tak jak np. ze śmieciami a przepierać się w samochodzie i dopiero jechać do pracy – sama uciążliwość nas zniechęciła do wypróbowania.
Co jeszcze
– weterynarz dał nam środki uspokajające – pies zaczął walczyć z tym co mu te środki robiły i było jeszcze gorzej w konsekwencji… wył nadal…
- kupiliśmy polecane przez weterynarza psie endorfiny szczęścia- takie do kontaktu – podobne jak rajd na komary – nic nie dało – wyła nadal.
- puszczaliśmy mu przez 8 godzin Chopina, nagraliśmy nasze głosy – potoczną rozmowę i też puszczaliśmy CD na okrągło – nic nie dało – wył nadal…
- kupiłem na allegro obrożę emitującą ultradźwięki podczas wycia – nic nie dało – wył nadal…
Notabene miał tą obroże parę razy, bo jak zobaczyłem raz, przy zakładaniu że Behemotowi lecą łzy to pieprznąłem tą obrożą w kont… wstyd mi że łapaliśmy się tego sposobu , ale naprawdę próbowaliśmy wszystkiego co dostępne.
I dalej:
- kiedyś wpadła nam w jakimś spamie mejlowym reklama książki „zaklinacz psów” Cesara Millana (nie jest to reklama). Za namową żony kupiłem… podchodziłem sceptyczne do tej książki, bo twierdziłem że jest to nic innego jak kioskowe wydania - jak zostać dobrym szefem w tydzień, lub jak zarobić pierwszy milion w miesiąc itd…
Żona przeczytała i zmieniła podejście do Behemota. Wg tej książki najważniejszą rzeczą w relacjach człowieka i psa to przepływ energii po przez węch, po przez uświadomienie sobie czego chcemy od psa i podania mu ręki do obwąchania, przy jednoczesnym intensywnym myśleniu o tym czego chcemy od psa… Zaczęliśmy stosować – rano, zaczęliśmy kucać przy posłaniu Behemota i intensywnie myśląc, powtarzając w myślach jak mantrę (nikt cię nie zostawi, pamiętaj że my zawsze wrócimy do ciebie, nie wyj, śpij i grzecznie czekaj na nas) dawaliśmy mu rękę do wąchania a drugą na jego głowie. Pies się uspokajał, zaczynał usypiać.
Autor pisze również, że przed wyjściem pies musi być maksymalnie wyciszony, uspokojony, w stanie spoczynku… Zaczęło działać. Sąsiadka (ta dobra) mówiła że pies tylko troszkę wyje i to chwilę po 8 rano i chwilę przed naszym przyjściem. Woda nie wypita, pies przestał być trzęsącym się znerwicowanym psem, sierści zrzuconej na podłodze nie bywało, nie był uśliniony. Po naszym przyjściu Behemot szczekał ze szczęścia, po prostu zaczął reagować jak normalny pies, zjadał ze smakiem poranną michę… Dodatkowo, kiedyś, przez nieuwagę znalazł się w naszej sypialni, spał na pościeli i !... to był pierwszy dzień, kiedy nie wył wcale…
Teraz pies czasem…, bardzo rzadko puści sobie małą serenadę przed 15tą i to wszystko – stosujemy nadal wyciszanie/przepływ energii (wg książki), ale, i nie domykamy drzwi od sypialni. Behemot wie że sypialnia jest dla niego owocem zakazanym (jak my jesteśmy to ma zakaz wjazdu) i ma wiedzieć że zakrada się tam pod naszą nieobecność nielegalnie. Wiemy już dziś, że zamykając drzwi, Behemot natychmiast biegnie do sypialni… ;)
To taki skrót naszej cztero miesięcznej „walki” z wyciem… My jesteśmy spokojniejsi, on zachowuje się normalnie, wiele zrozumieliśmy, myślę, że on też i tylko pozostało złe wrażenie jakie wytworzył w nas sąsiad z dołu… jak by inaczej zagadał, jak by inaczej zaczepił mnie – spokojniej, zapytał dlaczego, co z tym robimy, być może co on mógł by zrobić, było by inaczej… dodam, że wtedy, kiedy wyskoczył na mnie na klatce z pretensjami nie mieszkał jeszcze – dopiero wszystko urządzał… No cóż, nie ubolewam nad tym że mam jednego sąsiada mniej – ważne że inni rozumieli, wspierali i mamy z nimi bardzo dobre relacje… a najważniejsze, że Behemot pozbył się lęku separacyjnego… to tyle.

Napiszcie o Waszych podobnych doświadczeniach, skomentujcie to co napisałem… co o tym myślicie…







Ja z mężem długo przygotowaliśmy się do zakupu basseta, dwa trzy lata aż w końcu nadeszła ta cudowna chwila maj 2016 mój pierwszy pies, basset, Olo😍 Dużo czytaliśmy, oglądaliśmy filmy....I to prawda, że długo trzeba czekać na rezultaty.....Ale u nas udało się 😘

Mieszkamy w domku....Olo pół dnia przeleżał na podwórku a po powrocie do domu swoje potrzeby załatwiał w pokoju, holu gdzie się dało...masakra....Minęło siedem, osiem miesięcy a on stoi przy balkonie, piszczy, prosi o wyjście, rano śpi do 10 albo dłużej, gdy szykuję się do wyjścia on kładzie się do swojego kojca a ja go całuję i mówię, że jadę na zakupy albo do pracy itp.... I spokojnie czeka do powrotu...Kocham, kocham kocham......I nawet już myślę o drugim hehe😍😍😍


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group