|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Ambulatorium - zraniona krtań i przełyk - efekty złodziejstwa basseta
Fanfan z rodziną - Pią 14 Lis, 2008 22:21 Temat postu: zraniona krtań i przełyk - efekty złodziejstwa basseta Piszę tego posta właściwie ku przestrodze. Dzisiaj podczas gotowania zupy wyjęłam z garnka mięso. To były żeberka. Odwróciłam się, żeby sięgnąć po telefon ( Marta dzięki, nie poradziłabym sobie bez Twojego wsparcia ) a w tym czasie Fanowi udało się ściągnąć owe mięso ( a właściwie kości ) z blatu kuchennego. Zanim mu je odebrałam, zdążył zgryźć kość, efektem czego było wbicie kikuta kości w gardło i częściowo podniebienie.
Mnóstwo krwi, śliny, tłuczenie pyskiem i całą głową podczas próby uwolnienia...a kikut wbijał się coraz głębiej. W jakiś sposób udało mi się wyciągnąć część główną, ale zostały drzazgi. Fan miał już bardzo opuchnięte gardło i przełyk i zaczął się dusić. Zawieźliśmy go do weta, gdzie inieruchomionemy lekarz drzazgi powyciągał.
Wklejam zdjęcia tego paskudztwa dla tych, którzy mimo wszystko podają psom do jedzenia kości bardzo miękkie z tendencją do rozdrabniania...nie życzę nikomu, żeby przeżył to, co my dzisiaj. Cały czas mam świadomość, że to ja jako człowiek powinnam myśleć za psa. Niestety nie przewidziałam kunsztu złodziejskiego mojego basseta. I mam z tego powodu straszny do siebie za to żal. Uważajcie ludzie...i myślcie za Wasze psy.
lotta - Pią 14 Lis, 2008 22:29
ojej... aż mnie zastrzykało w d***...
biedny Fanio...
Takie paskudztwo! Fu!
marta_zbyszek - Pią 14 Lis, 2008 22:39
A wiesz Madzia jakie ja mam wyrzuty sumienia - przez mój tel zostały kości bez nadzoru. Gdybym nie zadzwoniła w tym momencie a 10 minut później nic by się nie stało. :cry: Przepraszam
Fanfan z rodziną - Pią 14 Lis, 2008 22:44
Marta...nie nerwuj mnie Mówiłam Ci już, że nie poradziłabym sobie bez Ciebie. Po prostu mamy wszyscy nauczkę na przyszłość. Pies teraz będzie na kleikowej diecie...i pewnie trochę schudnie. W Zakopcu będziesz go podtuczać
marta_zbyszek - Pią 14 Lis, 2008 22:51
chyba w takim razie będzie trzeba dwa barany na palenisko wrzucić :wink:
Lutex - Sob 15 Lis, 2008 22:21
o rany, to mieliscie stresa przez glupia kosc. dobrze, ze udalo sie powyciagac te resztki.
ja czasami Lutorowi daje takie wieksze, ale teraz raczej przestane :~
zojka - Nie 16 Lis, 2008 17:32
Aż mnie żołądek boli. Mam nadzieję, że już wszystko jest dobrze ...
W pobliżu mego domu mieszka kilka rodzin starszych już ludzi. Uważają oni, że resztki z obiadów można (ba! nawet trzeba) dac psom. A ze w pobliżu są tylko moje, to z radościa powinnam przyjąc te hojne dary. Rozmawiałam z każdym z sąsiadów, prosiłam i tłumaczyłam .... efekt jest taki, że nikt się nie przyznaje. JUż przestali wchodzi na moje podwórko i wlewać do miski na wodę resztki zupy . Za to te resztki trafiają "gfdzie bądz" w trawę, krzaczory ... a kości jak jajka niespodzianki czekają wzdłuż drogi na moje psiury. Pwenego poranbka Tosia dorwała czyjeś kosteczki kurczęce i się dusila. DObrze, że była moja koleżanka i jej tio wyciągnęłą. KOś zaklinowała się pomiędzy zębami. Innym razem Rufus najadł się czegoś i przez całą noc wymiotował i miał buiegunkę. KIedy opowiadam moim sąsiadom, że tak się dzieje, że to ból dla tych zzwierząt a dla mnie wydatk.. to słyszę, że po poerwsze _ NIE JA a po drugie TO DLA TYCH PSÓW, CO TO SAMOPAS PO WSI BIEGAJĄ (znaczy nie dla moich).
Ręce opadają.
To jedna strona medalu - druga to taka, że sąsiaedzi są do rany przyłóż. Pilnują chałupy, doradzą, pomogą ..
Miła od Gucia - Nie 16 Lis, 2008 21:22
Madzia, i jak Fanio się czuje ?
Zoja, u mnie pod blokiem jest podobnie, Gustaw nochala z daleka już kieruje w tamtą stronę. Z okien wyrzucają ludziska resztki.
Szkoda słów.
Miła od Gucia - Pon 17 Lis, 2008 09:25
No i wykrakałam.
Dziś rano poszłam z nim na spacer. Słyszę, że coś chrupie pod blokiem (Gustaw ma smycz 8 metrową - więc się oddalił). Zanim dobiegłam było za późno. Idąc dalej na spacer zauważyłam, że trzepie pyskiem, tak nienaturalnie.
Po po powrocie chciałam mu zajrzeć do pyska - od razu przed oczyma miałam zdjęcie Madzi tek kochy nadgryzionej i to wszystko co opisała. Jak tylko otworzyłam pysk, włożyłam rękę zaczął piszczeć. Na chwilę dałam spokój. Po chwili znowu chciałam obejrzeć to pyszczydło, już nie pozwolił, nawet cicho powarkiwał. Może Markowi się uda zajrzeć. Wizyta u weterynarza pewnie nieodwołalna.
Widzisz Madziu, Ty przestrzegasz, a ja go nie upilnowałam, jestem wściekła sama na siebie, :x
Asia i Basia - Pon 17 Lis, 2008 09:33
Trzymam kciuki, zeby nie bylo to nic powaznego. U nas na szczescie, jezeli wyrzucaja cos przez okno, to tylko chleb dla kaczek
Magda i Rudolf - Pon 17 Lis, 2008 12:28
U nas na szczescie nie ma tego problemu, nikt nic nie wyrzuca, ale jak jade do rodzicow do Gdanska to tragedia, non stop musze pilnowac zeby czegos nie zezarl, non stop czegos szuka i udaje w domu ze chce wyjsc ale tak naprawde ciagnie go tylko po to zeby cos capnac. Raz cos zjadl i w nocy wymiotowal. I jak tylko cos uda mu sie capnac to ja pozniej przez 2 dni mam chore filmy ze moze ktos wyrzucil jakas trucizne i non stop go wtedy obserwuje.
Czekamy na informacje o Gustawie czy wszystko w porzadku?
Pozdrawiam
madzialinka - Pon 17 Lis, 2008 13:04
Magda i Rudolf napisał/a: | U nas na szczescie nie ma tego problemu, nikt nic nie wyrzuca, ale jak jade do rodzicow do Gdanska to tragedia, non stop musze pilnowac zeby czegos nie zezarl, non stop czegos szuka i udaje w domu ze chce wyjsc ale tak naprawde ciagnie go tylko po to zeby cos capnac. |
U mnie jest dokładnie to samo jak jadę do mamy...Pewna pani z ośrodka opiekuńczego, który sąsiaduje przez płot z kamienicą, w której mieszka moja mama, na moich oczach przerzuciła stertę kości na nasze podwórko. Wkurzyłam się straszanie i resztki momentanie powędrowały tam, skąd przyszły. Pani nieźle się zdziwiła ale od tej pory już nic nie wyrzucała przez płot.
Niestety okazuje się, że czasem na chamstwo trzeba odpowiadac chamstwem. To przykre, ale prawdziwe
Fanfan z rodziną - Pon 17 Lis, 2008 14:12
Biedny Guciek...
Fan już powoli jest sobą. Krtań i przełyk praktycznie w normie. Wczoraj mu jeszcze wydłubałam jedną drzazgę z okolic dziąseł. Je papkę ( zmiksowane mięso, sos, warzywa na rosole ), ale je widocznie mniej. Dużo pije. Po antybiotyku jest trochę mniej ruchliwy. Ale ta sytuacja nic go nie nauczyła. dzisiaj próbował ściągnąć mięso z obiadu :~
Ewa Lis - Pon 17 Lis, 2008 16:59 Temat postu: Fan trzymaj się Madziu, mieszkamy w tym samym mieście i prawdopodobnie mamy te same problemy. U nas w bloku mieszkaja super ludzie ale nie reformowalni. Rzucają przez okno wszystko co zostaje na stole dla gołbi. Okna mamy zawsze "zaciaprane". Idąc na sparer unikam przejścia pod balkonami.
Życzymy zdrówka dla Fana i nie tylko... Pozdrawiam
zojka - Pon 17 Lis, 2008 17:49
Dobrze, że Fanio już w normie.
Bogusiu, no z Guciem?
Miła od Gucia - Pon 17 Lis, 2008 19:14
Z Guciem wszystko w porządku. Nie ma żadnych ran w dziąśle, ani żadnych kawałków, między zębami też nic nie ma. I pysk chętnie otwiera, bo ja oczywiście dla pewności, mu zaglądam, macam. Ja kiedyś przez niego chopla dostanę.
Bardzo dziękujemy wszystkim za troskę.
Ależ mi ulżyło. Moja mama mówi, że jak tak patrzy na mnie i na Gucia, jak mu się coś złego dzieje, to jak ona sama jest chora, to nawet do mnie nie dzwoni - bo mówi, że ten Gustaw to już mi cały mój świat zawojował. Zazdrosna czy jak ???
To teraz nam Fanio został - zdrowiej Fanio, zdrowiej. Ale masz dobrze, Pańcia stoi przy garach, żeby Ci specjalne żarełko przygotować.
|
|