|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Wychowanie - Dogtrekking
Monka i Miro - Wto 20 Sty, 2009 11:15 Temat postu: Dogtrekking Witam.
Nie wiem czy w dobrym dziale piszę, ale nie wiedziałam gdzie przyporządkować w razie czego proszę o przeniesienie.
Do rzeczy...
Natknęłam się wczoraj na stronkę o dogtrekking'u dogtrekking, poczytałam i doszłam do wniosku, że to fajna sprawa i tak mi się wydaje, że na nasze możliwości i dużo lepsze dla ciała i ducha niż kwitnięcie przed TV . Wiem, że musimy odczekać jeszcze 1,5 roku aż Chester skończy rosnąć i dzieci podrosną do takich tras i dopiero wtedy możemy się przyłączyć. Pytanie moje do doświadczonych basseciarzy, czy bassety dadzą rade tyle przejść (nie biegiem) i czy taki spacerek będzie na plus czy raczej na minus?? Teraz jak z Chesterem chodzimy (nie tyle) to widać, że chodzenie po lesie sprawia mu radość ale ma czasem taki dzień, że się patrzy wymownie z pytaniem "kiedy wracamy"?? A pytam już teraz, bo przydałoby się trochę przygotować do takich spacerków, nawet pod kątem używania kompasu i nauczyć psa poruszania się w takich szelkach przypiętych do pasa, żebyśmy się nie pozabijali bo on uwielbia wchodzić pod nogi :shock: :twisted: . A może ktoś z Was uczestniczył już w czymś takim??
Czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam
besta - Wto 20 Sty, 2009 15:03
Nie wiem jak inne bassety ale Besta niestety do dogtrekkingu się nie nadaje.Bo ona kontrastowo albo ciągnie bez opamiętania do przodu ,albo do tyłu,albo w bok :twisted:<albo lezie pooooowolii wącha wszystko po drodze.I nie ma na nią mocnych :~ trzeba sie dostosować :cool:
Monka i Miro - Wto 20 Sty, 2009 15:20
Hmmm a w lesie też?? Jeśli byłyby to konkurencje w mieście to bym w ogóle nie brała pod uwagę takiej formy spędzania czasu bo Chester chodzi jak by chciał a nie mógł. Ale jak tylko wejdziemy do lasu lub na błonia to zupełnie inny pies, i tylko dlatego wzięłam to pod uwagę...
besta - Wto 20 Sty, 2009 15:45
Niestety w lesie Besta "głuchnie"całkowicie.I wygląda to tak:nos do ziemii ogon w górę i dawaj w krzaki.Aja za nią..... A i w lesie to ona bardzo starannie omija wszelkie ścieżki No ale to Besta może inne bassety zachowują sie inaczej......
Tymek - Wto 20 Sty, 2009 16:02
Tymek,podobnie jak Besta:) głuchy i uparty jak osioł,nie ma znaczenia czy las,czy park -nos przy ziemi,zawącha się na śmierć:) czasem nie mam siły odciągnąć go w inne miejsce.
W lesie nie można go absolutnie spuścić ze smyczy,bo kto wie co mu strzeli do głowy,pędzi z nosem przy ziemi jak szalony a ja za nim,nie ma dla niego żadnych przeszkód,więc często wracam poobijana i posiniaczona -ale to chyba normalka.Pozdrawiam,Gośka
madzialinka - Wto 20 Sty, 2009 16:14
Enigma od małego chodziła po lesie, więc jest przyzwyczajona. Chodzi zawsze bez smyczy. Też lubi buszować po krzaczorach, ale bardzo się przy tym pilnuje. Co kilka kroków ogląda się za siebie i sprawdza, czy jesteśmy w pobliżu. Czasem zdarza się nam z premedytacją schować za drzewem, wtedy gruba pędem wraca i zaczyna nas szukać. To lepszy sposób na przywołanie niż krzyczenie, bo nasze bassetki często głuchną...
Tylko raz zdarzyło się jej pójść za tropem dzików, ale na szczęście mój mąż trenował kiedyś biegi długodystansowe, więc ją dogonił
besta - Wto 20 Sty, 2009 16:47
Na Bestę chowanie się za drzewa nie dziala Nie powiem gdzie to ma.... :cool: .A moj mąz nie trenował biegów tylko rugby :shock: ...ale mam dwoje dzieci i muszę powiedzieć że jak mają silną motywację to szybkie są :cool: A w krzaczorach mieszczą się lepiej niż ja :razz:
zojka - Wto 20 Sty, 2009 21:36
Czytam Was i się "rozkraczam" :shock:
Bo Tosia jest w podobie Besty a Rufus Enigmy. Wyobrażacie sobie, co mam na spacerach?
A tak poważnie, to mnie się ten pomysł podoba. I myśle, że za rok moje bassety będą gotowe.
Ganiają po polach bez smyczy. RUfi zatacza coraz większe koła ale zawsze wraca jak gwiżdżę (czasem muszę całe serenady wygwizdywać - ale na pustkowiu nikomu to nie przeszkadza). Tosia natomiast łazi tuż przy nodze albo tuz za nogą. Pomijając te momenty, gdy pruje przed siebie jak oszalała.
Całe szczęście, że pola płaskie to widać hen pod horyzont. W lesie parówy mają podobne zasady.
Zauważyłam, że wszystkim poprawia się kondycja :grin: Trasy godzinne pokonujemy już w 40 minut. Jedynie we wsi parówy głupieją. Tak ciągną do innych psów, ludzi, śmieci, zapachów .... że mam ochotę je zatłuc. Bezpańskie psy też!
Hubertus - Sro 21 Sty, 2009 07:10
Fred uwielbia długie spacery i bieganie po lesie. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, żeby pognał za jakimś napotkanym zwierzakiem od tak sobie.
Co innego jak zobaczy innego psa z każdym musi się przywitać i poinformować, że z niego taki fajny kumpel ale nawet wtedy można go zawrócić "stanowczo" wydaną komendą
Co do samego dogtrekkingu to obawiam się, że basset może nie wytrzymać tak długich dystansów. Jakoś nie wyobrażam sobie jego łapek po przebiegnięciu 25km.
Druga sprawa, że dogtrekking polega raczej na wspomaganiu się psem w czasie biegania, czyli np. przy pokonywaniu wzniesień pies biegnie pierwszy "wciągając" nas za sobą.
Być może jest to do zrobienia z bassetem, ale do sprawy trzeba podejść z głową, tak aby nie zrobić krzywdy swojemu pupilowi.
goska - Sro 21 Sty, 2009 11:54
Z tym wciąganiem pod górkę wcale nie musi być źle. Czasami myślę, że bassety (a przynajmniej Czesiu) mają coś z psów pociągowych .
gocha - Sro 21 Sty, 2009 12:33
Mania chodzi po lesie bez smyczy, jak złapie trop trzeba bardzo pilnować, bo pójdzie "w diabły". Natomiast Ignaś chodzi niestety na smyczy zawsze , jest nie do opanowania, jak złapie trop, w lesie , głuchnie i nie ma możliwości go przywołać. Ale ogólnie jak idziemy razem , Mania bez smyczki , Ignaś szybko na smyczy dajemy radę, psy są niezmęczalne, długie i bardzo długie spacery są przyjemnością.
Monka i Miro - Sro 21 Sty, 2009 13:08
Ale w dogtrekking'u psy nie chodzą luzem tylko mają szelki przypinane do pasa. Będziemy się musieli razem pouczyć w tym chodzić żeby mi żołądka nie poprzestawiał ani pod nogi nie właził . Tak jak się zagłębiam w temat to mi się wydaje fajną zabawą takie coś, nawet gdybyśmy mieli nie dojść do mety (nic na siłę, nie jedziemy po medale ). Spacer na orientacje po ciekawym terenie, wg mnie super sprawa, zwłaszcza że uwielbiamy góry a na szlaki z psami to różnie bywa, a jest kategoria rodzinna, więc super opcja dla wszystkich (pod warunkiem, że pogoda dopisze )
madzialinka - Sro 21 Sty, 2009 18:26
Myślę, że warto spróbować. Troszkę pospacerować przedtem po lesie, żeby Chester złapał kondycję... Nie musicie od razu brać udziału w maratonie. To przecież ma być przyjemność. Jeśli psu będzie ciężko, to zawsze można zrezygnować z dalszej trasy.
My z Enigmą mamy dwie trasy po lesie: "małe koło" ok 3km i "duże koło" 7km. Po dłuższej przerwie spacerowej zaczynamy od małego, a po pewnym czasie robimy tą dłuższą trasę. Wydolnościowo Enigma świetnie sobie radzi, jest wręcz niezmordowana i po spacerze jeszcze próbuje zaczepiać Bacę...
gocha - Sro 21 Sty, 2009 23:01
No ja nie bardzo sobie wyobrażam przypięcie moich obu bassiorów do pasa, chyba byn fruwała za tropem, nie mówiąc już o krzaczorach, które moje psy przechodzą bez trudu, gorzej ze mną :~
Mirka - Sro 21 Sty, 2009 23:10
Gocha ale mnie rozbawiłas na dobranoc
ja Cie widzę jak fruwasz po tych krzaczorach,oczywiscie
w wyobrazni :lol: :lol: :lol:
Asia i Basia - Czw 22 Sty, 2009 07:25
Fajna sprawa ten dogtrekking. Sprobowac mozecie. Cwiczcie juz teraz, bez przygotowania to raczej bym nie polecala :grin: Kazda forma wypoczynku (nawet czynnego), na ktora mozna wziac psa ze soba jest uwazam super. Nikt Wam nie karze zdobywac szczytow. Mysle, ze jesli pies od malego bedzie pod tym katem ukladany, i jesli jego budowa ciala na to pozwoli (sa bassety wysokie, zwinne, sa ciezsze) to chyba warto. a pewno mozna gdzies glebiej zasiegnac informacji, jak przygotowywac psa do tego typu "sportu". Nie pamietam, czy to u nas na forum czy w gazecie Moj pies ktos pisal, ze spotkal basseta na Krywaniu. Ja pamietam, planujac urlop w Zakopanem zadzwonilam do Tatrzanskiego Parku Narodowego z pytankiem, czy psy moga wchodzic na szlaki i w gory. Pani: Prawnie nie mozna, ale niektore szlaki sa dostepne, a jakiego ma cie psa? Basseta mowie. No, to tylko smiech i stwierdzenie padlo: Panieneczko, no Rys to Pani nie zdobedzie, a i Krywan za wysoki, proponuje Gubalowke
Bacha w gorach byla, powspinala sie ,wesolo bylo, a to najwazniejsze. Probujcie, i opisuje jak Wam idzie.
Kasia :) - Pią 23 Sty, 2009 08:23
patrzcie państwo, no toż ja z moimi kundlami "miliony" kilometrów przewędrowałam bo niczego tak nie kocham jak dłuuuugie spacery z psem a najlepiej z dala od cywilizacji - a tu sie okazuje że my sportowcy jesteśmy, znaczy się dyscyplinę uprawialiśmy i prawie żeśmy się o podium otarli
a na serio
Fantastyczna sprawa! Zainteresowało mnie, więc trochę poszukałam na ten temat:
"W Polsce zawody w tej, należącej do ekstremalnych, dyscyplinie rozgrywane są na dystansie 50. kilometrów, gdzie zawodnicy pokonują trasę w siedem,do piętnastu godzin. I pomimo, że u nas wszystko dzieje się raczej na płaskim terenie i tak nie wszyscy dochodzą do mety. Trzeba uprzytomnimy sobie, że start może być o północy, a po drodze musimy odnaleźć i zaliczyć kilkanaście punktów, walcząc z sennością i zmęczeniem, a nierzadko i z przeciwnościami natury. Najważniejsze jest jednak zdrowie psa. Cały czas należy go obserwować. W razie jego zmęczenia, czy gorszej dyspozycji ambicje powinno się schować i przerwać rajd."
ale też:
"Samotna wędrówka z psem przez wiele dni bez schodzenia w dół do ” cywilizacji “ [no cuuudnie! - Kasia ], z plecakiem ważącym często ponad 30. kilogramów w którym jest wszystko, bo i dom, sypialnia, kuchnia, spiżarnia, garderoba i każdy przemyślany ale niezbędny przedmiot, a nade wszystko woda. Tu ocieramy się czasami o własne granice. Tu musimy zdawać sobie sprawę, że możemy często liczyć tylko na siebie samych. Trzeba zdawać sobie sprawę, że mogą być takie momenty, w których nie będziemy mogli wezwać pomocy. I przez wzgląd na naszego partnera, który jest całkowicie zależny od nas trzeba panować nad ambicjami. Ciężka praca psa pokonującego trudny teren, ciągnącego człowieka i nierzadko kilkadziesiąt kilogramów na jego plecach musi być bez przerwy kontrolowana, a w razie widocznego zmęczenia przerwana wystarczająco długim odpoczynkiem. Psy chodzące w trudnym terenie skalistym powinny mieć specjalne buty. Kilkugodzinny marsz po piargach, albo ostrych skałach może doprowadzić do pęknięć poduszeczek. Rany w tych miejscach są trudno gojące się i szczególnie uciążliwe dla psa. Przy niższych temperaturach i silnym wietrze psy o krótkim włosiu powinny mieć lekki kombinezon. To nie znaczy, że pies musi w nim pokonywać całą drogę, ale podczas postojów powinna być możliwość zabezpieczenia psa przed wychłodzeniem.
Tak więc dogtrekking uprawiany indywidualnie może także dostarczyć dużo wrażeń. Trzeba jednak zawsze pamiętać o psie. O ile w rajdach dogtrekkingowych nad zdrowiem psów czuwają także sędziowie i w razie oznak zmęczenia wycofują go z konkurencji, o tyle w naszych samotnych wyprawach musimy wykazać maksimum odpowiedzialności i znajomości wszystkich reakcji naszego partnera."
żródło: http://www.dogtrekking.pl/
znajdziesz też kilka tematów dotyczących dogtrekkingu na Dogomanii: http://www.dogomania.pl/forum/f921/
ponadto: http://www.globtroter.pl/...ogtrekking.html
i troche zdjęć: http://www.koszecin.pl/ga...ng/dogtrek.html
a więc: linka, pas, ekwipunek dla psa, WODA (!), dobre buty i w droge
nie wiem tylko czy takie wyprawy z bassetem to najlepszy pomysł - z pewnością nie w wersji "extremalnej" i "wyprawowej", co najwyżej "wybitnie turystyczno-spacerkowej"
ja tylko żałuję, że moje "maleństwo" już nie bardzo się nadaje do takich sportów, z racji wieku (niedługo nam "jedenastka stuknie" a dla sznaucera to dużo :neutral:
Kasia :) - Pią 23 Sty, 2009 09:01
18 kwietnia - zawody z Pawełkach - trasa przez cudny Park Krajobrazowy
16 maja - zawody w Złotym Stoku
a może ... ? heh, z rozsądku wybrałabym trase krótszą - 20 km - pikuś! :wink:
http://www.dogtrekking.co...id=45&Itemid=48
Asia i Basia - Pią 23 Sty, 2009 09:05
Fajna przygoda,wrazenie niesamowite musza byc z takiej wyprawy. Caly dzien tylko Ty i pies, mozna sie sprawdzic nie tylko fizycznie , ale i psychicznie. Pewno, ze basset na ekstreme sie nie nadaje, ale mysle, ze na light na pewno :lol: Na ekstreme to i pan musi miec niezla kondycje :lol: Ja bym odpadla chyba przed Baska z moimi kolankami.
Mamy w Polsce takie piekne lagodne gory, az zal nie sprobowac. Ja czekam na opowiesci ze szlaku
Kasia :) - Pią 23 Sty, 2009 09:25
uwielbiam piesze wędrówki - tylko ja i moje psy,
swego czasu 10-cio, czy nawet 15-to kilometrowy spacerek to było dla naszej "czwórki" nic :cool: , codzienne spacerki szybszym krokiem z domu na Pola Mokotowskie i z powrotem (ok. 10 km), a kiedy jeszcze miałam tylko dużego i jedną miniaturę - rowerem, czy latem - wielokilometrowe wycieczki po "bezkresnych łąkach" w okolicach Pomiechówka nad Narwią, czy plażą... echhh....
i choć odkąd wpadłam w wir dziecko - praca - dom, mam coraz mniej czasu, to zaczęłam się zastanawiać nad tym tematem... bo qrcze... brak mi tego...
Asia i Marek napisał/a: | Ja bym odpadla chyba przed Baska z moimi kolankami. |
hihihi, przed moimi kolankami to już nawet profesorom ręce opadają, a po kolejnych wizytach u chirurgów włos mi dęba staje na głowie, ale jak mi już opadnie to stwierdzam, że mam to w nosie i póki co korzystam, że system jeszcze działa :wink: a pomysł "dogtrekkingu" coraz bardziej mi się podoba!
|
|