|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Ambulatorium - ŻOŁĄDEK - Zatrucie u Nory
mychaNora - Sro 09 Sty, 2013 21:05 Temat postu: ŻOŁĄDEK - Zatrucie u Nory Nie wiem, w jakim dziale powinnam umieścić ten post ale w razie czego proszę o przeniesienie.
Nora zeżarła "coś" na dworze - nie mam pojęcia co. Jak zwykle zrobiła to z gracją i właściwą dla siebie szybkością bo pańcia nic nie zauważyła. Natomiast od trzech dni walczę z mocno naruszonym zdrówkiem mojej królewny.
Wynik tego "pochłonięcia tego czegoś" jest taki, że Nora cały pierwszy dzień po "pochłonięciu" zwracała i miała silną biegunkę. Dostała taninal i smectę i troszkę to pomogło ale........... W nocy z pierwszego na drugi dzień załatwiła się w domu czymś, co przypominało i z wyglądu i z zapachu mieloną wątróbkę z dużą ilością krwi. I choć rano był już z tym spokój to jednak wizyta u veta potwierdziła moje obawy, że Nora miała jakiś krwotok wewnętrzny. Dostała zastrzyki z antybiotyków i leku przeciw krwotokom i po krótkim w miarę czasie zaczęła być głodna co było dobrą oznaką. Dziś jest trzeci dzień, jesteśmy po wizycie kolejnej u veta, po kolejnych zastrzykach i po pierwszym od trzech dni posiłku - rano dostała słownie jeden sucharek namoczony w ciepłej wodzie a wieczorem dwie łyżki gotowanego ryżu z gotowaną marchewką i odrobiną gotowanego kurczaka. To chwilowo cała dieta. Nie była zadowolona ale zjadła a właściwie pożarła prawie z miską całą porcję. Zobaczymy jak zniesie to jej żołądek. Przy okazji zapytałam lekarza o to, czemu Nora trze pysiem o wszystko - dowiedziałam się, że jest zapalenie mieszków włosowych. Ten antybiotyk co dostała na zatrucie działa dość szeroko i częściowo pomoże zwalczyć stan zapalny mieszków. Ale oprócz tego maść i w najbliższym czasie szczepionka uodparniająca. Choć w przypadku basseta to może być walka z wiatrakami.
Uważajcie na swoje pupile - nie życzę nikomu tego, co przeżyłam przez te dni - bardzo, bardzo się niepokoiłam o pannę Norkę i chyba zacznę jej zakładać kaganiec na spacery. Ludzie wyrzucają na trawniki takie straszne g...a że się w głowie nie mieści a potem cierpią przez to nasze kochane maluszki.
Nora (mam nadzieję), że to zatrucie ma już za sobą i wraca do zdrowia.
koluś - Sro 09 Sty, 2013 21:21
zdrówka Norcia i nie pakuj do japy wszystkiego co się nawinie OK?
gkoti - Sro 09 Sty, 2013 21:34
Ojej, wierzę, że przeżyliście horror, te ich nigdy nie najedzone dzioby!!!!!!!!!! mam nadzieje, że teraz juz będzie dobrze, zdrowiej Norciu i nie martw Pańci i nas wszystkich, buziolki duże dla panienki i Panci :wink:
madziaa - Sro 09 Sty, 2013 21:36
o boże dobrze, że wet szybko zadziałał i już lepiej ale pisz co u Was i jak Norka. Oj na prawdę musiałaś się denerwować nie dziwie się kochana, niestety nasze skarby mają tą przypadłość że wciągają wszystko co napotkają. Oby to ostatnie takie zajście trzymajcie się i zdrówka życzę
koluś - Sro 09 Sty, 2013 21:38
niemniej jednak uważam, jeśli widzieliśmy, że pies zjada coś "podejrzanego", a tym bardziej pojawia się biegunka, wymioty, twardy wzdęty brzuch, nie należy zwlekać z wizytą u weta, bo skutki mogą być tragiczne, a środki "domowe" mogą być niewystarczające... dobrze że u Norki tak się to skończyło i trzymam kciuki, żeby nie było powikłań!
Joasika - Sro 09 Sty, 2013 22:15
Norcia, Norcia...Ty to potrafisz poziom adrenaliny podnieść :!:
Weź już takich świństw nie wciągaj, bo Pańcia zawału dostanie :!:
mychaNora - Sro 09 Sty, 2013 22:42
W przypadku Nory jej powolność na co dzień, spanie non stop i lenistwo w każdym momencie jest mocno zdradliwe - kiedy widzi to "coś" to jest szybsza od przeciągu. Ostatnio stoczyłam z nią walki o:
- kość z kurczaka na klatce schodowej bloku mojej mamy - wygrałam
- "coś" co przypominało rozmemłaną kość (?) - wygrałam
- trawę, którą ona wcina w dowolnych ilościach jak koza ale u mnie na wsi to trawę pryskają jakimś g... i ona jest "chemiczna" tak jak i ziemia z której wyrasta - nie zawsze wygrywam
- kilka innych rzeczy które niczego już nie przypominały - wygrane
Chodzę z nią prawie z nosem przy jej pysiu a i tak nie daję rady jej dopilnować.
A z ciekawostek to Nora nie chciała za żadne skarby wyjść od weta. Wyciągała łeb z obroży i wracała do gabinetu a właściwie do poczekalni bo tam był gwarek (ptaszek taki) który gadał i który zafascynował Norę. Poza tym na dworze padał deszcz............. a ona tego bardzo nie lubi.
Dziękujemy za ciepłe słowa otuchy - może jak jej to przeczytam to posłucha i nie będzie "wciągać" wszystkiego jak leci
koluś - Sro 09 Sty, 2013 22:50
tu nie chodzi o to, wszyscy wiemy, że psy to odkurzacze i niestety nie zawsze da się gada upilnować, ale obowiązkiem właściciela jest jak najszybsza reakcja na to co pupil wyczynia - zwłaszcza jeśli są takie silne objawy zatrucia... jak już pisałam cieszę się że u Norki tak się to skończyło i nie będzie powikłań... (nie jest to krytyka z mojej strony, lecz zwykłe stwierdzenie faktu)
mychaNora - Sro 09 Sty, 2013 22:53
Nie odebrałam tego jako krytyki - Nora miała farta i się cieszę, że jest ok. Pozdrawiam cieplutko
koluś - Sro 09 Sty, 2013 22:54
również pozdrawiam
jabluszko520 - Sro 09 Sty, 2013 23:28
Oj Norka, coś ty narobiła, cieszę się, że jest już lepiej. Trzymajcie się :smile:
Marynia - Czw 10 Sty, 2013 08:29
Norcia ty jesteś jak Goldie, ona też wszystko wciąga a potem przeważnie lądujemy u weta,na spacerach nawet okulary nie pomogą,też się zastanawiam nad kagańcem,ale basset w kagańcu toż to cyrk istny,zdrowiej malutka i bądź grzeczna :lol:
gkoti - Czw 10 Sty, 2013 14:18
Norcia, mam nadzieję, że już ci lepiej i nie straszysz Pańci!!!
zojka - Czw 10 Sty, 2013 18:34
Tak sobie myślę, że prócz głuchoty wybiórczej - to pożeranie wszystkiego w atomowym tempie - jest największą zmorą właścicieli bassetów.
Bo jak tu je upilnować?
Można oczywiście trzymać je na krótkiej smyczy - ale co to za spacer?
Moja Tosia to flegma nad flegmami.
P o w o l u t k u wszystko robi. Porusza się, przechodzi, kładzie spać i podnosi ....
Ale niech tylko zwietrzy smakołyk!!! :shock: :shock:
Ona jest taka grubiutka i mało kształtna, że gdy nabiera prędkości to kuli się na kształt naboju (pocisku pancernego jaki Gustlik wkładał do lufy czołgu) .. spina się w sobie i juuuuuż jej nie ma.
I bardzo często nie mogę jej dogonić.
Czesto nadbiegam a ona połyka to COŚ.
A im szybciej się zbliżam, tym szybciej połyka
Dobrze, że Norcia już zdrowieje.
I psince i Pańci zdrówka życzymy :lol:
mychaNora - Czw 10 Sty, 2013 20:07
Dziękujemy wszystkim za wsparcie - zdecydowanie pomaga :!:
Księżniczka Norcia czuje się coraz lepiej, apetyt dopisuje - wygłodzona po tylu dniach zjada błyskawicznie gotowany ryż z kurczakiem i dużą ilością tartej, gotowanej marchewki mimo, że zwykle marchewka to wróg.
Chyba pierwszą oznaką zdrowienia u Norki są wieeeeelkieeee oczy, jakie robi na widok jakiegokolwiek jedzenia i z powolnego basseta robi się lux-torpeda. Po chwili te oczy robią się takie smutne :sad: jak widzi, że jedzonko nie dla niej i następuje totalne spowolnienie a na samym końcu jest wieeeeeelki FOCH
Ale przyda się jej taka dieta bo przy okazji choróbska dokonane zostało ważenie ........ - na wiosnę chudniemy od nowa.
Lepiej chudnąć innymi metodami.
Na jutro mamy planowaną kolejną wizytę u Veta - antybiotyk i szczepionka uodparniająca, żeby nie było więcej zapalenia mieszków włosowych.
Pozdrowionka od "walczących z wiatrakami".
zuza i gabi - Czw 10 Sty, 2013 21:08
Dobrze,że z Norką już wszystko w porządku,ściskam Was i Norkę mocno :wink:
Miła od Gucia - Czw 10 Sty, 2013 21:22
Gosiu, teraz już będzie tylko lepiej
madziaa - Czw 10 Sty, 2013 21:46
Najważniejsze, że z Norą już dobrze, oby tak dalej trzymaj się kochana
|
|