|
Nasze Bassety Klub Miłośników Basset Hound i podobnych. |
 |
Mój basset - BONIA juz w domu!!!!!!
agaitosiek - Wto 10 Paź, 2006 17:56 Temat postu: BONIA juz w domu!!!!!! Witam serdecznie
Chciałabym Państwu opisać smutną historię mojej ukochanej Boni Suczki rasy Basset Hound, pieska, który na zawsze pozostanie w moim sercu jako największy przyjaciel i wyjątkowe zwierzę. Bonia trafiła do naszego domu ósmego stycznia 2006r jako małe szczenię. Był to prezent od mojego mężą dla mnie i dla naszych córeczek ( Ośmioletniej Poli i Trzy letniej Oleńki ) Bonia jak każde zapewne zwierzę wprowadziła do naszego domu mnóstwo radości, dziewczynki całymi dniami biegały z nią po dworze, ja chodziłam z nią na długie spacery, a mój mąż codziennie wieczorem wciągał ją do naszego łóżka i zasypiał wtulony w Bonię. Bonia była cudownym pieskiem, biegała za naszymi kotami wchodziła do łóżka dziewczynek.. jednak na tamtą chwilę miała jedną wadę. Nie sposób było nauczyć ją załatwiania się na ogrodzie, załatwiała się gdzie popadło choć najczęściej robiła siusiu na naszej kanapie w salonie. Nie zostawialiśmy jej samej w domu, gdy jechaliśmy na zakupy - Bonia jechała z nami. Jednak mój mąż coraz bardziej się denerwował gdy wracając z zakupami najpierw musieliśmy posprzątać całe auto, które za każdym razem Bonia usmarowała swoimi odchodami. Szczerze mówiąc nie znaliśmy się na wychowywaniu psa a tym bardziej basseta i nie rozumieliśmy dlaczego Bonia za kazdym razem gdy zostaje sama w aucie wyprawia takie numery.Choć wszyscy ją kochaliśmy coraz częściej w rozmowach z mężem przewijał się temat, by ją oddać. Argumentów znalazło sie nagle sporo, a to wakacje i problem zabrania psa ze sobą, a to brudne i śmierdzące dywany, pościel ( Bonia nauczyła się wchodzić już sama na łóżko)zniszczone meble i pogryzione buty.Dziś już wiem że w tamtym czasie uznaliśmy że psa kocha się za to że nie sprawia problemów, że jest czysty, pachnący siedzi w kącie gdy nie mamy ochoty na zabawę z nim. Co by nie było myślę że przeraziliśmy się konsekwencjami i odpowiedzialnością wynikającą z posiadania psa.Choć nie do konca byłam przekonana zgodziłam się z moim mężem ( był duużo starszy ode mnie i uznałam że wie lepiej ) i oddaliśmu Bonię. Zamieścilismy ogłoszenie na allegro i znalezlismy dla Boni dobry dom, kochącego bassety pana i zawiezliśmy tam naszą Bonię. Całą drogę powrotną w mojej głowie walczyły ze sobą dwie sprzeczne myśli. Z jednej strony czułam że straciłam coś niezwykle wyjątkowego, mojego jedynego psa jakiego posiadałam, z drugiej strony pamiętałam o argumentach męża i przyznawałam mu rację. Gdy wróciliśmy do domu zapadła grobowa cisza, widok pustego kosza po Boni, sprawiał mi wielki ból. Rano budząc sie biegłam robić jej jedzenie w drodze do kucni zdawałam sobie sprawę, że jej już nie ma. Gdy mąż wychodził do pracy, córka do szkoły nagle zostawałm samiutka w domu, czułam w środku olbrzymią pustkę. Wiem że miłośnicy bassetów kochają je tak bardzo, iż wiedzą jak bardzo można cierpieć po stracie takiego cudownego psa. Ja cierpiałam bardzo i tęskniłam.. Za tym figlarnym spojrzeniem, za bieganiem z zabawką po całym mieszkaniu, za radością mojej Boni, którą każdego dnia mnie zarażała. Za ciekawością z jaką przyglądała się gdy pielęgnowałam kwiaty na moim ogrodzie i za bieganiem za nią po podwórku gdy kradła mi rękawiczki badz inne akcesoria ogrodowe. Wiem że brzmi to głupio, ale brakowało mi jej kazdej minuty, kazdego dnia rozstania z nią. Czułam się okropnie gdyż wiedziałam że jesli tylko zaprotestuję to mój mąż jej nie odda, a mimo to nie protestowałam, chciałam ją odzyskać ale zdawałam sobie sprawe jakie to nieodpowiedzialne, i że zrobiłabym "wariata" z nowego właściciela i z mojego psa. Po trzech dniach nieprzespanych nocy i udawania razem z mężem ze nic się nie stało, postanowiłam jakoś działac. Sama bałam się poprosić mężą by ją odzyskał , prosiłam wiec naszych znajomych o interwencję i by przekonali mojego męża że zle zrobilismy oddając Bonię. Nikt nie chciał jednak narzucac swojego zdania mojemu mężowi i nikt tez tematu nie podejmował widząc że i z moim mężem coś się dzieje. Nie rozmawialismy ze sobą o Boni, na siłe udawalismy że wszystko jest w porządku,ale nie było już tak samo. Ja przemykałam się po domu, potrzebowałam samotności, dzieci płakały a mój mąż samotnie popijając kawę na tarasie przeżywał to na swój sposób. Po pięciu dniach od oddania Boni, mąż oświadczył iż widzi co się ze mną dzieje i zdecydował ze nazajutrz jedziemy po naszą Bońkę. Byłam mu wdzieczna że podjął taką decyzję że spełni moje marzenie odzyskania Bońki a jednoczesnie pełna obaw co powiemy nowemu właścicielowi. Było mi głupio przed samą sobą przed mężem i przed tym panem. Długo w nocy rozmawialiśmy jak z tego wybrnąć jak tę sprawę załatwić by nie urazić nowego właściciela, czyliśmy się okropnie ale chęc odzyskania naszego członka rodziny była silniejsza. Ktoś powie " Jacy okrutni, bawią się uczuciami psa" i pewnie będzie miał rację. Cóż mam powiedzieć, my dorośli ludzie dopiero po stracie naszego psa zdalismy sobie sprawę z tego czym jest pies dla człowieka, jak bardzo go kochamy i jak bardzo potrzebujemy go. Jaką wartością jest dla naszej rodziny, niektórzy rodzą sie z taką wiedzą nas tego dopiero Bonia nauczyła. Duż oby opowiadać jak cieszylismy się razem z Bonią wracając do domu. Dzieci piszczały ze szczęscia dziękowały, my z mężem siedzielismy i patrzylismy ze łzami w oczach na naszą kompletną rodzinę. Wieczorem były kłotnie kto ma spać z Bonią wieć spalismy wszyscy razem we czwórkę plus pies. I tu mogłaby się skonczyć moja historia, trochę wstydliwa ale mówiąca o wielkiej miłości człowieka do psa, bo Bonia nauczyła nas tej miłości. Jezdzilismy na wspólne wycieczki, spiewalismy w aucie a Bonka szczesliwa biegała po aucie ( mielismy 7 osobowego chryslera wiec miejsca sporo ) Nagle przestało nam przeszkadzać brudne łóżko, dywany itp. Zdalismy sobie sprawę z tego ze to jedynie niewielki minusik posiadania psa, za to szczęscie i radość nieskonczone. Bonię zabieralismy wszędzie na kazde wyjazdy czy rodzinne spotkania, pozwalalismy jej na wszystko i nie wstydzilismy się przyznac ze w naszym domu rządzi nasz pies. Bonia jedziła więc na budowę z moim mężem, chodziła na zakupy ze mną i do szkoły gdy córka konczyła lekcje. Wszyscy znali naszą Bonkę i kazdy wiedział ze jesli chce nas zaprosić musi wziąć pod uwagę naszego psa. No cóż można powiedziec że byliśmy taką książkową rodziną. Ukochany i cudowny mąż i ojciec zdrowe dzieci, koty rybki, i ..pies. Ja zajmowałam się ogrodem chodziłam z psem na długie spacery, dzieci tarzały się w błocie z Bonką a my z mężem popijając kawę w ogrodzie czulismy ze to własnie jest nasz mały idealny swiat, i niczego więcej nam nie trzeba było..
5 czerwca obudził mnie przerazliwy krzyk wrzask mojej córci .....
W łazience leżał mój mąż - nie żył od 4 godzin!!!
Nie bardzo wiem co było dalej, jakieś telefony na pogotowie, do rodziny krzyk moich dzieci, wycie psa, pełno ludzi w naszym domu, mnóstwo niezapamiętanych pytań. Ktoś zabrał dzieci na siłe ktoś inny podał jakieś leki zabrał psa na spacer i CISZA!!!! Przerazliwa cisza w domu. Pies u sąsiadki dzieci spią po lekach a ja siedzę przy moim mężu i czekam na pracowników zakładu pogrzebowego.Nie pamiętam nastepnego miesiąca, dociera do mnie ze zostałam zupełnie sama, bez mojego opiekuna patrona miłości mojego życia. Potem rodzinna szarpanina, zabrano mi dom firmę cenne pamiątki. Ktoś z męża rodziny zaproponował ze wezmie Bonię na 2 tygodnie, bo przeprowadzka, bo wizyty w ZUS-ie bo szukanie pracy ( mąż niezle zarabiał a ja opiekowałam się domem) nawet nie protestowałam, bo nie miałam siły na spacery a przede wszystkim chęci. Nagle cały mój świat runął w gruzach, a ja nie miałam siły się podnieśc PO trzech tygodniach od śmierci męża znalazłam pracę ( nawet nie pamiętam szczegółów) Pytałam o Bonię ale zapewniano mnie że jeszcze nie czas ze mam tyle problemów ze jeszcze tydzien, a ja sie godziłam bezwiednie wychodzac z założenia ze nie jestem w stanie sama logicznie podejmowac decyzji wiec zdam sie na rodzinę męza.Dlaczego o tym piszę ?Bo mam nadzieję że może tu na tym forum znajdę pomoc opisując całą tę historię. Pod koniec lipca gdy miałam za sobą przeprowadzkę zgłosiłam się trzymając moje dzieci za raczki , po mojego psa. Ale ślad po nim zaginął. Rózne historie od tego czasu słyszałam, że go oddano, nie wiadomo gdzie, ze jest u dalszej rodziny itp. Prosiłam , błagałam, moje dzieci klęczały i płakały i nic. Prawda jest taka ze po smierci mojego mężą rodzina przestała się ze mną liczyc, odwrócono się ode mnie nie zwazając nawet na dzieci. Ośmioletnia córcia nie poradziła sobie z szokiem jaki wywołał widok zmarłego taty z zakrwawioną buzią. Jest leczona psychiatrycznie i nie funkcjonuje jeszcze normalnie. Wie ze tato juz nie wróci ale czeka na Bonię. Dla młodszej zmian tez było za dużo - brak taty nowe miejsce zamieszkania też daą sie jej we znaki.Ja ciągle jestem słaba, za słaba by walczyć z rodziną, ale od początku sierpnia walczę o swoją Bonię na miarę swoich możliwości. Razem z przyjaciółką obkleiłysmy cały Wrocław ogłoszeniami o Boni, dawałam ogłoszenia do Wyborczej prosząc o pomoc i nic.. W koncu wpadłam na pomysł wynajęcia detektywa. Wiem , wiem ktoś powie - Baba zwariowała, ale tak nie jest . Bonia to jedyna "rzecz" jaka nam została po moim mężu, jedyny element szczesliwych wspomnien, który nam pozostał. Wspomnienie pieknych chwil . Okazało się ze nie stac mnie na detektywa, no cóż nastały inne dla mnie czasy. Prawnik poradził mi bym zgłosiła sprawę na policję o przywłaszczenie mienia - zgłosiłam ale sprawa ciągnęłaby się miesiącami a ja nie mam czasu i siły na chodzenie po sądach. Zresztą ja chcę tylko odzyskac mojego psa, a czas leci. Moje dziewczynki co wieczór płaczą za Tatą , za Bonią a mnie serce pęka. Taty im nie zwróce, ale jesli Bonia ma sprawić ze ponownie zaczną się uśmiechać to zrobię wszystko by ją odnalesc. Nie oddałam jej, nie sprzedałam, powierzyłam pod opiekę w chwili kiedy nie mogłam się nią zając. Mięły cztery miesiące od śmierci mojego męża, zostałam zupełnie sama z moimi dziecmi, nie ma przy nas nikogo z rodziny, z kazdym problemem borykamy się same ale wierzymy ze obecność naszej Boni pomoże nam to przetrwać dlatego ciągle o niąwalczę i myslę co jeszcze zrobić by ją odzyskać , by dowiedziec się gdzie teraz jest.
Proszę więc Panstwa o pomoc moze ktoś zna losy mojej Boni, może ktoś może mi, nam pomóc będę wdzięczna serdecznie
Agnieszka Wiśniewska
Buba - Wto 10 Paź, 2006 18:40
Bardzo smutna opowieść..bardzo też Ci współczuję..
Aby jednak móc Ci w jakikolwiek sposób pomóć potrzeba więcej informacji o Bonii. Tzn:
- do jakiego miasta/wojewódzwa oddałaś w dobrej wierze Bonię?
- czy Bonia to pies z rodowodem? Czy ma gdzieś tatuaż, jeśli tak podaj gdzie i jaki numer.
- czy masz jakieś zdjęcia Boni? Bassety są różnie umaszczone
- czy masz książeczkę jej zdrowia? może tam są jakieś jeszcze informacje
- czy Bonia ma jakiąś cechę charakterystyczną po której łatwo byłoby ją rozpoznać np. plamkę na uchu czy coś w tym rodzaju
Można też spróbowac popytać w klinikach weterynaryjnych (tylko trzeba ustalić w jakim może być Bonia mieście) czy nie było u nich takiego psa..
A co jeśli odnajdziesz Bonię? Czy możesz "udowodnić" że jesteś jej właścielką? Pytam bo z ludźmi różnie bywa.... :?
Pozdrawiamy
joania - Wto 10 Paź, 2006 19:00
JESTEM W SZOKU PO PRZECZYTANIU TEJ HISTORII, łzy płyneły mi same do oczu , ale wiem że nie chodziło Tobie o współczucie tylko o ludzką pomoc.
Buba ma rację pytajac o te wszystkie sprawy .
Trzeba się spiąć na forum i pytać po znjomych , pisałaś że jesteś z Wrocławia , czy rodzina która Tobie "pomagała" też jest z tego miasta?.
Proponuję aby sprawę Boni zgłosić na dogomani. Agnieszko czy tą informację o poszukiwaniu Boni zgłosiłaś tam , im więcej psomaniaków się o tym dowie tym lepiej .
joania - Wto 10 Paź, 2006 19:05
A przypomniało mi się a w schroniskach pytałaś może "kochana " rodzinka Bonię wstawiła do schronu
Agata - Wto 10 Paź, 2006 19:44
Agnieszko, ja też jestem w szoku.
I mimo tego, że się nie znamy to tak mi przykro, że nawet sobie nie wyobrażasz.
Odpowiedz na post Buby, koniecznie opisz Bonię, pokaż jej zdjęcia.
Oczywiście, że pomożemy :!:
Jeśli wszyscy będziemy szukać Boni, to dużo większe prawdopodobieństwo, że się znajdzie.
Chyba, że życzliwa rodzinka uśpiła suczkę.
trzymaj się Agnieszko
Agata
joania - Wto 10 Paź, 2006 20:07
wiesz Agata o tym samym pomyślałam .Przejżałam wszystkie znane mi fora z ogłoszeniami o psach i narazie nic :!:
A może oni mają Bonie i nie chcą jej oddać ? może trzeba trochę ich pośledzić, ponękać?
agaitosiek - Wto 10 Paź, 2006 20:33
Bardzo Wam dziękuję za miłe słowa, spodziewałam się raczej krytyki itp jak to często bywa. Nasza Boniutka urodziła się 24 listopada 2005r kupilismy ją pod Gostyniem nie ma rodowodu. Mam mnóstwo jej zdjęć ale niestety nie umiem ich na forum wkleić, może ktoś mi pomoże? Bardzo się cieszę , bo teraz po raz pierwszy czuję że nie jestem sama, fajne to uczucie. Wierzcie mi że jestem bardzo zdesperowana, może to przesada ale czuję że bez niej nie dam rady, wiem że jej oczy widziały mojego męża, ze jej serce kochało go równie mocno jak ja, dlatego też jest ona dla mnie tak cenna. Dlatego myśl o niej nie pozwala mi normalnie funkcjonować, obsesyjnie o niej myslę, wieczorami gdy usypiam dziewczynki wyobrażamy sobie jak by to było gdyby nazajutrz ktoś zapukał i wprowadziłby nam Bonię, marzymy sobie tak i jest nam lepiej na sercu, same zresztą czujemy się jak bezpanskie pieski które straciły Pana- mój mąż był prawdziwie wyjątkowym człowiekiem. Moja starsza córka ostatnio po szkole uciekłA i do nocy błąkała się po Wrocławiu . Nie muszę mówić ile mnie to nerwów kosztowało, ale nie umiałam jej potem skarcić, gdy opowiadała mi ze zabładziła ale pytała obcych ludzi pokazując jej zdjęcie. Dobrze ze pamietała swój adres - obcy ludzie przywiezli mi ją zmeczoną brudna i zapłakaną ze nie udało jej sie zrobić niespodzianki. Ja mimo wszystko wierze ze nam się uda, przeciez nie walczymy o majatek, pieniadze tylko o naszego psa, tylko Boni nam trzeba do szczęścia. Nie wiem gdzie ona jest podobno "poszła" do jakiejs kobiety która mieszka pod Wrocławiem ponoc,ale tych wersji było tyle ze sie juz pogubiłam. Wiem ze pisze chaotycznie niespójnie ale mysląc, piszac mówiąc o Boni nie potrafię się skoncentrowac Przepraszam
Agata - Wto 10 Paź, 2006 20:38
Agnieszko, a możesz do mnie na meila przesłać fotki, to za chwilkę na forum je wrzucę - bassety@o2.pl
agaitosiek - Wto 10 Paź, 2006 21:00
Dobrze już wybieram zdjęcia i zaraz je wyslę
agaitosiek - Wto 10 Paź, 2006 21:17
Niestety dopiero jutro przesle zdjęcia, wczoraj zainstalowano mi internet ale nie skonfigurowano poczty, próbowałam sama ale jest juz pozno jutro poproszę sąsiada to mi to skonfiguruje i wyslę
Jeszcze raz bardzo dziękuję
Agnieszka
Agata - Wto 10 Paź, 2006 21:23
Ok. czekamy do jutra.
Na PW wysłałam Ci wiadomość, odpisz jeśli możesz.
Agata - Wto 10 Paź, 2006 22:16
A to Bonia
Ewa z Matyldą i Bobem - Sro 11 Paź, 2006 07:56
Bardzo poruszyła mnie ta historia
Przejrzałam wszystkie notatki dotyczące ogłoszeń o sprzedaży bassetów. W ciągu ostatniego roku we Wrocławiu pojawiali się tylko chłopcy.
Proponuję skontaktować się z Wrocławskim Oddziałem Straży dla Zwierząt soz_wroc@o2.pl i opisać im sytuację. Jeżdżąc na różnego rodzaju interwencje mogą natknąć się na Bonię w najmniej oczekiwanym momencie. Poza tym nie rezygnowałabym z Policji - rodzina przesłuchiwana powinna zeznać prawdę. Nie mieli wobec Was skrupułów, więc i wobec nich nie trzeba mieć.
Wg prawa właściciel ma trzy lata na odebranie swojego psa, jeżeli jest w stanie udowodnić, że jest to jego pies. Na szczęście zdjęcia są traktowane jako dowód. Bonia też napewno była pod opieką weterynarza, jego zdanie się liczy.
Wierzę, że Bonia wróci do Was.
Trzymam za to kciuki mocno!
Bacha - Sro 11 Paź, 2006 08:18
Bardzo to smutna historia, nawet jeśli niewele możemy pomóc to trzymamy mocno kciuki. Nie jesteś sama.
Buba - Sro 11 Paź, 2006 09:16
agaitosiek napisał/a: | . Nie wiem gdzie ona jest podobno "poszła" do jakiejs kobiety która mieszka pod Wrocławiem ponoc,ale tych wersji było tyle ze sie juz pogubiłam. |
Wiemy że Ci ciężko ale opisz nam wszystkie możlwie wersje, które słyszałaś - może po kolej zdołamy coś ustalić.
Ewa ma rację, napisz do wrocławskiej straży i niestety chyba trzeba będzie na "rodzinkę" policję skierować..
Jaga - Sro 11 Paź, 2006 14:22
Bardzo mnie poruszyła Twoja historia.
Myslę, że nie masz innego wyjścia - tylko włączyć w to policję. A może rodzinka przestraszy się, kiedy ich zwyczajnie postraszysz policją jeśli w dalszym ciągu nie będą chcieli oddać Ci psa.
Czy oni przypadkiem nie chcieli zrobić interesu i Bonia nie została sprzedana? Mam nadzieję, że nie, nie chcę być złym prorokiem ale całe postepowanie rodziny wydaje mi sie conajmniej dziwne i prawdę mówiąc podejrzane.
agaitosiek - Sro 11 Paź, 2006 16:10
Dziękuję za te wszystkie rady. Próbowałam załatwić tę sprawę przez Policje wychodzac z załozenia ze to ostatnia deska ratunku. Wysiedzialam sie na komisariacie razem z dziecmi parę godzin. Zgłoszenie przyjeto, policja razem ze mna pojechala do tego domu gdzie zabrano Bonie, tam sasiedzi stwierdzili iz nie widzieli Boni od lipca, a córka mojego mężą stwierdziła iż przekazała psa dalej i nie ma go u niej w domu. Tyle zrobiła policja, poradzono mi że mogę podac sprawe do sądu , ale sami wiecie ile czasu nerwów i siły na to trzeba. Mogłabym tak zrobić ale to mi psa nie zwróci, bo jesli argument policji nie podziałał ( a na to liczyłam ) to juz nic nie pomoże. Moja przyjaciółka ma ina teze. Ona doskonale pamieta kazda sytuacje poprzedzającą rozstanie z Bonią. Moją Bonię przekazałam dorosłej córce mojego mężą na jej prosbę. Choć nikt z rodziny po jego śmierci nie zadzwonił do mnie, nie zapytał jak się czuję to ta córka zasypywała mnie telefonami i smsami w sprawie Boni. tylko w tej sprawie sie ze mna kontaktowała, teraz po czasie mysle ze to nie byl przypadek i chec niesienia mi pomocy, tym bardziej ze gdy przekazałam jej Bonię - kontakt nagle się urwał. Dzwniłam na drugi dzien pytając jak sie sunia czuje, odpowiadano mi lakonicznie i nieprzyjemnie, a potem przestano odbierac moje telefony. Wiem że chłopak tej dziewczyny niewiele wcesniej strracił swojego psa, a Bonia bardzo mu sie podobała. I mysle ze moja niunia jest u niego badz u jego ojca który mieszka pod Wrocławiem.Ale nie wiem nawet jak oni sie nazywają. Tłumaczenie ze pies poszedł do obcej pani napotkanej na ulicy nmie nie przekonuje, wiem ze córka mojego męża tez kochała Bonię ( inaczej a jednak ) nie skrzywdziłaby jej nigdy i nie oddałaby jej w obce ręcę. Gdyby tak było nie upierano by sie teraz i oddanoby mi Bonię. Mysle ze Bonia jest u bliskiej jej osoby ale co mogę wiecej zrobic jak nie znam danych.Na policji powiedziano mi ze jak bede znala adres pod którym przebywa moja Bonia to pojada ze mna po nią.
Ładna mi to pomoc!!!
Ten detektyw o którym wspominałam tez stwierdził ze gdyby znał adres to moze by mi pomógł. Ja obkleiłam cała dzielnice blisko mieszkania gdzie była bonia ogłoszeniami o jej zaginięciu i nic nikt nie zadzwonił. Licze jeszcze ze ktos kiedys zwróci uwage na tym forum na Bonię może skojarzy, tylko ten czas.. Działa na moja i dzieci niekorzysc, ale pomysły juz mi sie wyczerpały, cóz wiecej mogę zrobić.
Ewa z Matyldą i Bobem - Sro 11 Paź, 2006 17:33
agaitosiek napisał/a: | cóz wiecej mogę zrobić. |
Drążyć, drążyć, drążyć!!!
Prokuratura - doniesienie o popełnieniu przestępstwa - przywłaszczeniu sobie psa przez córkę męża. Jej jedyną linią obrony może być zeznanie prawdy - gdzie jest pies.
Prasa lokalna - wrocławska i okołowrocławska. Prasa kynologiczna ogólnopolska "Mój Pies", "Przyjaciel Pies" - najbardziej poczytne popularne pisma (prasę stricte kynologiczną bym na razie pominęła).
Obietnica nagrody za pomoc w odnalezieniu Boni - to działa cuda.
Nie ma siły - pies nie zapadł się pod ziemię. Zwłaszcza przedstawiciel tak mało w Polsce reprezentowanej rasy.
No i nadal polecam Straż dla Zwierząt - nawet wysłanie im mailem kopii pierwszego Twojego posta. Może będąc przejazdem w okolicy domu córki męża zajrzą do niej?
Ja nie odpuściłabym do końca świata. Nie dla siebie, ale dla dzieci.
agaitosiek - Sro 11 Paź, 2006 17:45
Dziekuje za podpowiedzi.
W gazecie Wyborczej ukazywał się apel o Boni ale po tygodniu redakcja odmówiła mi zamieszczania pgłoszenia twierdzac ze pies nie zaginął i ze cała sprawa jest zbyt skomplikowana. Ale podsuneła mi pani mysl , rozwiesze ogłoszenia z nagroda i moze dam je tez na Dworzec Główny i autobusowy tam mnostwo ludzi sie kręci moze pomoze
Dziekuje Bardzo
Buba - Sro 11 Paź, 2006 18:07
Ewa z Matyldą i Bobem napisał/a: | Prokuratura - doniesienie o popełnieniu przestępstwa - przywłaszczeniu sobie psa przez córkę męża. Jej jedyną linią obrony może być zeznanie prawdy - gdzie jest pies. |
Polecam tą drogę! Składasz doniesienie o popełnieniu przestępstwa i policja chce czy nie chce MUSI zająć się tą sprawą a to oznacza że powołuje świadków na przesłuchanie w sprawie (sama niedawno byłam świadkiem;) i teraz po kolei:
- podajesz osoby, ale nie jako oskarżonych ale jako świadków które mogą coś wiedzieć w sprawie. To bardzo ważne bo oskarżony może odmówić składanie zeznań a świadek nie może...A jak zezna nieprawdę to popełni przstępstwo za składanie fałszywych zeznań, a za to może mieć wytoczony normalny proces karny...
- komistariat wysyła zawiadomienie do świadków aby stawili się na przesłuchanie i przepytuje....
A jak świadek się nie stawia na przesłuchania to go Policja może przyprowadzić siłą :wink:
Ty oczywiście też zostaniesz przesłuchana więc ważne jest abyś umiała podać jak najwięcej szczegółów, nawet tych z pozoru mało istotnych..
Buba - Sro 11 Paź, 2006 18:09
agaitosiek napisał/a: | Ten detektyw o którym wspominałam tez stwierdził ze gdyby znał adres to moze by mi pomógł. . |
SKANDAL swoją drogą to my tu k...a płacimy podatki a oni co? NIC ...może masz za niego robotę odwalać. W końcu to jego PSI obowiązek pomagać obywatelom..Wskazać adres...wolne żarty!
Buba - Sro 11 Paź, 2006 19:57
Buba napisał/a: | agaitosiek napisał/a: | Ten detektyw o którym wspominałam tez stwierdził ze gdyby znał adres to moze by mi pomógł. . |
tZN. MAM NA MYSLI POLICJĘ - SKANDAL swoją drogą to my tu k...a płacimy podatki a oni co? NIC ...może masz za niego robotę odwalać. W końcu to jego PSI obowiązek pomagać obywatelom..Wskazać adres...wolne żarty! |
Agata - Sro 11 Paź, 2006 20:01
No właśnie, przepraszam Agnieszko, ale to bardzo dziwne co piszesz o detektywie, bo ta praca polega na odnajdywaniu, wyjaśnianiu, itp.
Zgłaszasz, że szukasz takiej osoby i on znajduje.
Ja akurat bym poszła tą drogą, bo jeśli znów rozkleisz ogłoszenia i ustalisz nagrodę, to oni mogą przeczytać i ukryć jeszcze dokładniej Bonię, jeśli ona jest u tego chłopaka. Ja bym jeszcze raz poszła do detektywa, tylko innego. Niech szuka psa, a Ty możesz mu tylko swoje sugestie podsuwać. A jeśli to by nie pomogło, to wtedy ogłoszenia z nagrodą, bo tak to można tylko spłoszyć i jeszcze bardziej wyczulić tych, co skrzętnie ukrywają Bonię. Przecież można tego chłopaka wyśledzić, w końcu on chyba do domu wróci. Boże, jest tyle sposobów, jeśli się ma jakiś trop, więc dziwię się temu detektywowi.
agaitosiek - Sro 11 Paź, 2006 20:05
Nie , ja pisałam o prywatnym detektywie bo policja nie chciała mi pomóc. Zadzwoniłam wiec do prywatnego detektywa który po pierwsze za podjęcie sprawy zazadał zaliczki 2,5 tys a po drugie kazał mi zdobyc adres tego chłopaka
agaitosiek - Czw 19 Paź, 2006 13:56
No wczoraj obkleiłam razem z przyjaciółką cały dworzec kolejowy i PKS ogłoszeniami o Boni, trochę mnie to kosztowało bo zrobiłam kolorowe ksero ale liczę iż przy takiej ilości osób przewijających się codzienie przez te miejsca znajdzie się ktoś kto rozpozna Bonię. Jeszcze nikt nie dzwonił ale wierzę że się uda, muszę się tylko uzbroić w cierpliwość.
Aga
Michał - Czw 19 Paź, 2006 17:34
Zgadzam się z BUBA odnośnie złożenia zawiadomienia o przestepstwie z art. 284 par. 2 kodeksu karnego tj. przywłaszczenie psa rasy Basset , niestety trzeba tu potraktowac psa jako rzecz , (ale takie mamy prawo ). Złóż oficjalne zawiadomienie !!!, na policji (dowolna jednostka w kraju, ale najlepiej w miejscu popełnienia przestępstwa, czyli Wrocław) i wtedy policjant spisuje protokół przyjęcia zawiadomienia o przestepstwie, który przeczytaj i podpisz, a wtedy sprawa dostaje normalny bieg postępowania przygotowawczego. Z tego co napisałaś odnośnie policji wnioskuję, że policjanci potrraktowali twoje zawiadomienie jako interwencje i pojechali z toba tylko na miejsce, do córki męża.
Dlatego złóż zawiadomienie, a Policja będzie musiała przeprowadzic postępowanie, czyli m.in. przesłuchac świadków których wskażesz. I nie musisz ustalac adresów tych osób, tylko zrobi to Policja na podstawie nawet szczątkowych informacji jakie dostarczysz, ale prosze abyś podała w zawiadomieniu (w przesłuchaniu) wszystkie ustalenia jak najbardziej dokładnie i szczegółowo. Przy złożeniu zawiadomieniu otrzymasz druk tzw. "pouczenie pokrzywdzonego", które przeczytaj i zabierz jeden egzemplarz (podaj mi na PW twoj adres emaila a moge ci taki przesłac). Dowiesz się jakie masz uprawnienia.
Poza tym uważam, że już córka męża, ta kobieta, która wzięla od Ciebie Bonie wypełniła juz swoim zachowaniem znamiona przestepstwa przywłaszczenia, ponieważ oddała go innej osobie wbrew twojej woli, a przywłaszczeniem jest "bezprawne rozporządzenie rzeczą znajdująca sie w posiadaniu sprawcy przez włączenie jej do swego majątku i powiększenie w ten sposób swojego stanu posiadania lub stanu posiadania innej osoby albo wykonywanie w inny sposób w stosunku do rzeczy uprawnień właścicielskich". Innymi slowy przywłaszczenie to postepowanie z rzecza jak ze swoją, a więc juz przestepstwo popełniła ta kobieta!!! A tylko na jej niekorzyśc wpływa to, że nie wie komu oddała psa!!! Tak więc prosze!!! Złóż zawiadomienie!!! lub napisz pismo do Prokuratury Rejonowej, a ona prześle sprawe do prowadzenia Policji.
Pozdrawiam!!!
Buba - Czw 19 Paź, 2006 20:47
Widzę Michale, że wiesz o czym piszesz :wink: Ja niestety nie znam się na prawie na 100%, bo mogę tylko powiedzieć jak rzecz się ma ze świadkiem w procesie cywilnym..a tutaj mamy raczej doczynienia z karnym i tu świadek ma nieco inne prawa (doedukował mnie kolega :wink: ) ale tak czy inaczej wg. mnie, jak wyczerpią się wszystkie pomysły, Agnieszka powinna jedna podjąć drogę prawną. Ale oczywiście decyzja ostateczna należy do niej, ja zaoferowałam pomoc kolegi, gdyby się okazała potrzebna.
agaitosiek - Wto 24 Paź, 2006 19:25
Niestety w sprawie Boni nic się nie ruszyło, za bardzo wierzyłam w cudowną moc internetu - myslałam że to kwestia paru dni i Bonia się odnajdzie. Ja codziennie doklejam ogłoszenia, moi znajomi przez gg rozsyłają apel. Tak tylko piszę prosząc byście o nas nie zapomnieli, wiem że działacie w sprawie bassetów w internecie wiec proszę byście pamietali o nas i Boni przegladając ogłoszenia. Ja też to robię ale liczę ciągle na waszą pomoc. Boję się że sprawa 'przycichnie' a ciągle mam nadzieje...
Pozdrawiam dziękując za pomoc
Agnieszka
patyk - Pią 27 Paź, 2006 11:39
Policja, Straz, Organizacje (schroniska itp.) - co jeszcze? Moze lokalne radio..., gazety, taksowki... Moze sasiedzi tych, ktorych podejrzewasz?? Sasiedzi wiedza wszystko, tylko czasem trzeba znalezc sposob, zeby sklonic ich do podzielenia sie ich "sekretami".
Agnieszko, badz dzielna - MUSISZ!!!
Przeczytalam Twoja historie - jest mi bardzo przykro.
Nie wiem jak moge pomoc..., ale sercem i myslami jestem z WAMI.
agaitosiek - Pią 27 Paź, 2006 12:12
"Bo żaden pies na świecie nie odchodzi całkiem,
gdy z człowiekiem wymienią się duszy kawałkiem..."
Ale to ładne, piękna myśl, nie myślałam że ktoś może myśleć tak samo jak ja, ta sentencja to dokładnie to co nie daje mi spać po nocach, zapiszę sobie, ale się wzruszyłam :cry:
Cieszę się jednak bo myslałam ze to nienormalne kochac tak mocno psa a teraz widzę że to normalne dla kazdego własciciela, i że nie jest to efekt mojego szalenstwa ( a tak podejrzewałam ) tylko efekt "uboczny" posiadania tak cudownego przyjaciela.
Zbieram siły na walkę
Aga
agaitosiek - Pią 27 Paź, 2006 12:51
Jeszcze sobie przypomniałam.
Czy istnieje jakaś lista klinik weterynaryjnych np woj dolnośląskiego?
Pytam bo wpadłam na pomysł wysyłania zdjęcia Boni, a szukanie na internecie stron pod hasłem "weterynarz" zajmuje mi okropnie duzo czasu. Oczywiście jesli nie ma takiej strony z danymi weterynarzy to będe szukac tak jak do tej pory, ale może Wy jako znawcy tematu i psów znacie prostszy sp[osób?
Bo ja nie bardzo się orientuje
Aga
patyk - Pią 27 Paź, 2006 13:01
agaitosiek napisał/a: | "Bo żaden pies na świecie nie odchodzi całkiem,
gdy z człowiekiem wymienią się duszy kawałkiem..."
Ale to ładne, piękna myśl, nie myślałam że ktoś może myśleć tak samo jak ja, ta sentencja to dokładnie to co nie daje mi spać po nocach, zapiszę sobie, ale się wzruszyłam :cry:
Cieszę się jednak bo myslałam ze to nienormalne kochac tak mocno psa a teraz widzę że to normalne dla kazdego własciciela, i że nie jest to efekt mojego szalenstwa ( a tak podejrzewałam ) tylko efekt "uboczny" posiadania tak cudownego przyjaciela.
Zbieram siły na walkę
Aga |
Nienormalnym jest byc niezdolnym do milosci! Wzruszenie to czesc tego, co nazywamy miloscia. Ta sentencja jest bardzo bliska memu sercu - ja tez stracilam psiego przyjaciela - moja historia jest inna i nie czas teraz na nia, ale wiem jakim rozdzierajacym bolem jest bol rozstania - nosze go w sercu i nosic bede zawsze.
Ktos moglby Ci poradzic - kup innego psa, tez Was pokocha i wynagrodzi Wam strate Boni - ja tez bym Ci to poradzila, gdyby to cos zmienilo..., ale rozumiem, czym KIM jest ta suczka dla Ciebie... Walcz, zebys mogla powiedziec Zrobilam Wszystko by ja odzyskac!!! (ja tego powiedziec nie moge...)
Agata - Pią 15 Cze, 2007 10:06
Aga, chyba "znalazłam" Twoją Bonię.
Ze zdjęć to dokładnie ta sama suczka !!!
Jeśli nadal ją chcesz to zadzwoń do mnie - 0506 520 520
Agata
Agata - Pią 15 Cze, 2007 10:46
Agnieszko - czy to Twoja Bonia ?
natkapietruszki - Pią 15 Cze, 2007 10:51 Temat postu: Natalka z Bąbelkiem I co znalazła sie ta Bonia, dopiero dziś przeczytałam całą historie i komentarze, ale przykre, aż mnie cos w serduszku ścisnęło, ludzie potrafią być okrutni
Arleta - Pią 15 Cze, 2007 11:07
:thx wg mnie na 99% to Bonia- ta charakterystyczna plama czarnana boku - identyczna - no i umaszczenie mordki tez to samo!!!!
Agata - Pią 15 Cze, 2007 11:10
No właśnie, wg mnie to Bonia. Ona mieszka teraz w Giżycku i jeśli Agnieszka chce ją nadal, to ją będzie miała !!!
Arleta - Pią 15 Cze, 2007 11:11
:thx wg mnie na 99% to Bonia- ta charakterystyczna plama czarnana boku - identyczna - no i umaszczenie mordki tez to samo!!!!
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 11:12
Agatko to na 100%%%%% jest moa Bonia, nie mam wątpliwości, porównywałam teraz ze znajomymi zdjęcia z mojego archiwum. O Boże!!!!!!! To jest moja Boniutka :cry:
tekila - Pią 15 Cze, 2007 11:14
Agnieszko bardzo mnie poruszyło to co piszesz ,ale mam nadzieje , że wszystko się dobrze skończy znajdziesz sunie a pozostałe problem szybko miną . Wiadomo , że czas swoje robi a Ty masz cudne dziewczynki i na pewno mnóstwo przyjaciół .
Nie wiem jak Ci pomóc w sprawie Boni , ale będę dopytywać znajomych z naszego regionu bo wcale nie jestem przekonana że Twoja sunia będzie w waszym województwie.
Bassety kochają prawie wszystkich więc .....a może jakiś podstęp wobec tej rodzinki i puszczą parę co się stało bo ta staż i reszta ...?
Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam kciuki !
Ewa z Matyldą i Bobem - Pią 15 Cze, 2007 11:19
Agata uchyl rąbka tajemnicy co i jak - skąd wiesz o tym? I jak to się stało, że Bonia wylądowała aż tak daleko?
Ja też już sobie obejrzałam i te zdjęcia i wcześniejsze - podobieństwo jest uderzające
Arleta - Pią 15 Cze, 2007 11:24
płacz płacz Agnieszko - na takie łzy radosci nie ma co oszczedzac oczu!!!
A Agacie to medal sie nalezy ( Rutkowski sie chowa :lol: ) i dyplom detektywa :thx
Naprawde wielkie uznanie Agatko!!!!!!
Agnieszko Tobie i córka wilekiej radości z powrotu Boni i oby teraz łaczyły Was tylko przyjemne i radosne chwile!!
PS nie wytrzymałam i dzowniłaa do Agaty i 1005 Bonia )) wszystkie fakty i gwiazdy na niebie na to wskazuja
tekila - Pią 15 Cze, 2007 11:26
Fajnie , że mamy SUPER DETEKTYWA !
:thx :thx :thx
Mam nadzieje , że już nie będzie problemu z odzyskaniem tej suni
Dziewczyno odsłoń rąbek tajemnicy tej historii jak ją znalazłaś ?
Mirka - Pią 15 Cze, 2007 11:36
Miód na serce sie leje żeby wszystkie smutne historie miały takie szczęśliwe zakończenia,to takie moje małe marzenie :wink: :wink:
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 11:42
Proszę pomóżcie mi, mam taki zamęt w głowie jak bym była pijana. Nie mogę przestać płakać z emocji. To jedyna dobra rzecz jaka się przydarzyła po śmierci mojego męża. Chwilowo mieszkam w kawalerce, jak wiadomo sama wychowuje dzieciaczki. W styczniu rodzina pękła i widząc moją i dzieci rozpacz namówili mnie na kupno basseta - Oscara. Oscar jest z nami, kocham go , dzieci również chodz mimo iż jest to chłopiec mówią do niego Bonia. Gdy dziś Agatka do mnie zadzwoniła.. O boże nie wiem , nawet nie pamietam o czym dokładnie z nią rozmawiałam , coś co stało się dla mnie nieosiągalne jest na wyciągnięcie ręki, ktoś bo w przypadku mojej Boni to ktoś a nie coś , może do mnie wrócić. Proszę czy chociaż jedna osoba może mi powiedzieć że to normalne posiadać 2 psy? Dzwoniłam do mamy , tesciowej, szwagierki , brata - wszyscy mi mówią że postradałam zmysły, ale jak opierać się na zdaniu osób które nie mają zwierząt które potrafią powiedziec jedynie " Weż w cholerę tego psa oddaj" bo ci brudzi w mieszkaniu. Boże ja sie po prostu boję, chcę by mi ktoś powiedział ze mam rację, ze to normalne iż nawet dzis z nogą w gipsie chce jechać do Boni!!!! Chcę zobaczyć usmiech na twarzach moich dzieci na jej widok. Sciany obwieszone jej zdjęciami, mamy tego naszego Oskarka, łobuz straszny wyje gdy sam zostaje w domu, brudzi okropnie ale przeciez z Bonia by sie nie nudził i nie tesknił. Myslę że obecność Boniutki tylko by mi pomogła w wychowywaniu Oskarka. Nie moge go oddac, bo Bonia sie znalazła, kocham go , O Jezu potrzebuje kogoś kto wesprze mnie w mojej decyzji kto powie ze nie jestem szalona
tekila - Pią 15 Cze, 2007 11:51
Myślę , będzie ciężko w kawalerce z dwoma bassetami ,ale sama jej szukałaś więc liczyłaś się z tym ,że jak się znajdzie to ją przyjmiesz chyba ,że ci ludzie gdzie ona obecnie jest chcą ją po prostu zatrzymać a Ty ją będziesz odwiedzać z dziećmi i będą dwie strony zadowolone
Ewa z Matyldą i Bobem - Pią 15 Cze, 2007 11:52
agaitosiek napisał/a: | Proszę czy chociaż jedna osoba może mi powiedzieć że to normalne posiadać 2 psy? |
TO JEST NORMALNE!!!!
I choćby patrzyli na Ciebie jak na wariatkę i pukali się w głowę i mówili, że to brudasy i że koszty - rób to, co podyktuje Ci serce. Ten pies to dla Ciebie nie tylko pies, to dobre wspomnienia...
A ile byś nie miała metrów kwadratowych w domu - czy 10, czy 100 - basset i tak będzie za Twoimi nogami. Będzie siedział, leżał w pobliżu, będzie wzrokiem szukał Twojego wzroku...
Chyba, że faktycznie rozwiązanie z odwiedzinami pasowałoby każdej ze stron? Bo może Bonia się zadomowiła w nowym miejscu? Minęło dużo czasu, a na zdjęciach wygląda na zadbaną i zadowoloną...
Trzeba rozważyć wszystkie "za" i "przeciw". Chociaż, gdybym to ja miała podjąć taką decyzję - spróbowałabym odzyskać Bonię.
Agata - Pią 15 Cze, 2007 11:52
Eeeee tam, najważniejsze, że Bonia się znalazła !!!
A oczywiście popaprałam z miejscowością, bo ona wcale nie jest w Giżycku. Kiedyś miałam mylny ślad co do Giżycka i dlatego tak, ale Bonia przebywa teraz w woj. dolnośląskim, a obecna właścicielka powiedziała mi, że może nawet Ci ją "dostarczyć"
Dziś wieczorem będziemy się zdzwaniać, więc przekazę Wam wzajemnie numery telefonów i w końcu się spotkacie
Pamiętasz Agnieszko jak Ci kiedyś napisałam, że znajdę Twoją Bonię :wink:
Nie ukrywam, że dużo pracy w to jakiś czas temu włożyłam. Nawet ok. 3 tygodnie temu to Giżycko jakoś mi się nawinęło, ale mylny trop. Ja nie zapomniałam o Boni, szukałam jej cały czas i ciągle bez skutku.
I nagle Bonia "spadła z nieba" - napisała do mnie przemiła Ela, że jest w posiadaniu Boni.
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 12:00
Dziękuje Ewo tego mi było trzeba Jednej osoby które powie iż to normalne, nie chce jej odwiedzac, dzieci tego nie przezyja jak ja zobaczą i nie beda mogły jej zabrac. Dam rade, ohh Ja juz dawno straciłam nadziej ze ona sie odnajdzie, ludzie mnie przekonali ze pewnie zostala uspiona przeciez cvzekalam długo i gdybym nie straciła nadziei nie kupowałabym Oscara, jego nie oddam by przyjac Bonie, a z Bonią to i jemu bedzie lepiej bo to takie towarzyskie "bydle"
Agata - Pią 15 Cze, 2007 12:02
Agnieszko, bardzo dobrze, że masz Oskara. Bassety to stadne zwierzęta, dopiero właściciele zauważają to jak mają dwa, że wtedy te psy są szczęśliwe. Będziesz miała mniejszy "kłopot" z wychowywaniem 2 bassetów niż jednego. Po pierwsze przestaną wyć w czasie Twojej nieobecności - bardzo proszę Kamilę tu o wypowiedź !!!
Po drugie szybciej nauczą się załatwiać na dworzu.
Drugi basset to zbawienie, zobaczysz !!!
Jak będzie ona już z Tobą to ją wysterylizujesz i koniec z kłopotem cieczki. Zaprzyjaźnią się na śmierć i życie i będą nierozłączni !!!
Wspomnisz moje słowa za 2,3 miesiące !!!
I nie słuchaj niedoświadczonej rodziny i znajomych, kieruj się sercem i zobaczysz co inni basseciarze Ci napiszą, na pewno to samo.
natkapietruszki - Pią 15 Cze, 2007 13:44 Temat postu: Natalka z Bąbelkiem :) Jejku, dopiero dziś przeczytałam tą smutną historię, a tu teraz patrzę, że znaleźliscie Bonię... Super, brawa dla Naszej pani "detektyw"
Nie zastanawiaj się ani chwili, Bonia na pewno cały czas miała miejsce w Waszych serduszkach, odzyskaj ją, na pewno będą tworzyć z Oskarem zgraną parkę a Ty razem z dziećmi będziesz szczęśliwa jak nigdy dotąd mając taką kochającą rodzinkę... I nawet jeśli to tylko kawalerka to jak już ktoś napisał, Bassety kochają być blisko ludzi, więc nie będzie im to zbytnio przeszkadzać, tylko wtulą sie w wasze nogi Bardzo się cieszę, że wasza dziewczynka się znalazła.
Pozdrawiam, papa...
Bacha - Pią 15 Cze, 2007 14:09
Agata jak Ty to robisz? Chyba wszyscy zapomnieliśmy o Boni a tu taka sensacja! Nie można się nie popłakać.
Agnieszko wielu z nas ma dwa bassety, na pewno będzie Ci trudno nie ma się co oszukiwać ale jak jej nie weźmiesz to drugi raz pęknie Ci serce. Trzymam kciuki, pisz co postanowiłaś, będzie dobrze.
Bacha z Bassem i Finą.
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 16:19
Agatko teraz sie przyjrzałam dokładnie, na 100000% Bonia bo leży na kocyku który jej kupiłam, wiem co mówie bo pamiętam
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 16:46
No więc tak
Rozmawiałam właśnie z miłą panią która w tej chwili jest z Bonią. Bonia tęskni za dziecmi wg relacji tej pani. Musze uzbroic sie w cierpliwość bo Bonia przyjedzie do mnie dopiero za tydzień, ja z nogą w gipsie nie moge jechac ponad 100 km , a pani jest tak uprzejma ze wezmie dzien wolny w pracy i mi ja przywiezie.
Czyli muszę przygotowac baloniki i powitalne serpentyny dla naszej kochanej.
Bardzo ale to bardzooooooooooo dziekuje Agatce dzięki której Boniutka się odnalazła
Agnieszka
Aleksander - Pią 15 Cze, 2007 16:50
To normalne mieć dwa bassety. My tez mamy dwa i właściwie oprócz finansów to sama radość i szczęście. Naprawdę dwa psy chowają się lepiej i nie ma z nimi kłopotu. My już zawsze będziemy mieli dwa sierściuchy. Choć inni uważają nas za wariatów.
Ewa z Matyldą i Bobem - Pią 15 Cze, 2007 17:12
Agata napisał/a: |
Pamiętasz Agnieszko jak Ci kiedyś napisałam, że znajdę Twoją Bonię :wink:
|
Agata - bardzo proszę obiecaj też, że znajdziesz BASIKA z Jastrzębia
Jakby nie było historię Boni można już uznać za zakończoną happy endem, bo Bonia się odnalazła cała i zdrowa. Tylko szczegóły "techniczne" zostały do dogrania.
Byłoby świetnie, gdyby i Bass się odnalazł...
Więc obiecaj - bo jak widać nie są to puste słowa, a może jakąś magiczną moc posiadasz?
Agnieszka - bassety to faktycznie towarzyskie zwierzęta, sama wiesz Wierzę, że wszyscy razem będziecie bardzo, bardzo szczęśliwi
Kinga&Kefir - Pią 15 Cze, 2007 17:44
Agnieszka, nie masz pojęcia, jak ja się cieszę, że Bonia się znalazła. Pamiętam te Twoje ogłoszenia na dworcu PKP, prawie codziennie tamtędy przechodziłam i tak mi smutno było, gdy na nie patrzyłam... Jak dobrze, że wszystko się dobrze kończy!!!
:thx :thx :thx
Trzymaj się teraz... I, jeśli mogę się ofiarować - ja jestem z Wrocławia, gdybyś potrzebowała pomocy albo po prostu odpoczynku od psiaków - ja wiem, w kawalerce może być trudno - to daj znać na PW. Chętnie pomogę.
Kamila - Pią 15 Cze, 2007 17:45
No, Agata - SUPERBABA z Ciebie!!!
Szacuneczek!
Agnieszko, rewelacyjnie, że Bońcia jedzie do domu!
Prawda jest taka, że kiedy się ma jednego basseta, to sprawia się przyjemność wyłącznie sobie - to bardzo egoistyczne podejście. Kiedy się ma natomiast dwa bassety, wtedy absolutnie wszyscy są zadowoleni. A kiedy się ma trzy bassety, to już jest z pewnoscią euforia..... (Jeszcze troszkę ciepliwości.). Na pewno nie będziesz żałowała. Niewykluczone są momenty zwątpienia w okresie cieczki, ale szybko przyszło - szybko poszło Jesteś i tak w komfotowej sytuacji, bo SAMA decydujesz. Ja się musiałam sporo nagimnastykować, aby ulokować u nas Elżbietę. Pamiętaj, szczęścia nigdy za wiele...
Agata - Pią 15 Cze, 2007 17:49
Tak się nad Bassikiem zastanawiałam... wg mnie on został skradziony.
Odnajdzie się, tylko czasu potrzeba niestety.
Ze zdrowiem to mu raczej nic nie będzie, kulawizna wzrostowa to normalka szczególnie w tym wieku.
Basset jak ucieknie to może nie być go i 3 dni, ale powinien wrócić dokładnie w to samo miejsce z którego dał nogę :wink: No taka to rasa.
Aby zacząć szukać psa trzeba znać szczegóły "ucieczki" a przede wszystkim mieć jego zdjęcia !!!
Z Bonią było ciężko, najmniej miłą rozmowę telefoniczną miałam z rodziną Agnieszki, która oddała Bonię. Smutno było mi też gdy rozmawiałam z zapłakanymi dzieciakami. No ale Bonia się odnalazła i to najważniejsze
A Bassika może jak dacie zdjęcia to umieszczę na SOS, że potrzebna pomoc. Wszyscy będziemy szukać i znajdziemy.
Przecież to nie igła w stogu siana
Kinga&Kefir - Pią 15 Cze, 2007 17:49
No właśnie, Agata, bo my tu nie możemy wyjść z podziwu - jak Ty ją tam wyczaiłaś w tym Giżycku? I skąd ona się tam, do cho***y, wzięła...
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 18:26
Ja od siebie mogę dodać jedno - Agata to skarb!!!!!!!!
Mój pies zapadł sie pod ziemię , a ona go znalazła :thx
Już jestem spokojna, już wiem ze spokojnie dam sobie radę a swiadomosc ze tu we Wrocławiu nie jestem jedyna basseciara dodaje mi otuchy
Kinga&Kefir - Pią 15 Cze, 2007 18:42
agaitosiek napisał/a: | swiadomosc ze tu we Wrocławiu nie jestem jedyna basseciara dodaje mi otuchy |
Zawsze do usług :wink: Dodawanie otuchy wychodzi mi nawet nieźle.
Toffi z Finlandii - Pią 15 Cze, 2007 20:02
My tez w Finlandii bardzo sie cieszymy ze znalezienia Bonci. Jak czytalam pare miesiecy temu ta smutna historie to sie az poplakalam, a dzisiaj tez sobie poplakalam ale ze szczescia. :thx My tez mamy dwa POTWORY, gdy przez 9 lat mielismy jednego to bylo normalnie , nie bylo z nim zadnych klopotow, ale gdy 2 lata temu kupilismy nastepnego ,ktory daje nam popalic , jest 100% bassetem ,z baaardzo dlugim przewodem sluchowym,z fruwajaca slina oraz rozbrajajacymi oczetami i teraz dopiero sie zastanawiamy jak my moglismy miec tylko jednego psa. Na jego wybryki przymykamy oko.Ja teraz wraz z corka namawiamy meza na trzeciego dlugouchego ,cala rodzina tez uwaza ze mi odbilo ,ale bassety sa tak kochane , ze chyba jak bym miala 101 bassetow jak Agata to chyba bym wszystkie zatrzymala. :thx :thx
agaitosiek - Pią 15 Cze, 2007 20:15
Ha ha a ja własnie rozwazam mozliwosc wyjazdu do Finlandii na stałe, mam mozliwość zamieszkania i pracy w Turku, no zobaczymy jakby co to tam załozymy polski klub baseciarzy
Toffi z Finlandii - Pią 15 Cze, 2007 20:26
Serdecznie zapraszamy do Finlandii. Tu bassetow jest bardzo malo.Moje potwory nigdy jeszcze nie widzialy innego basseta. My do Turku mamy godzine jazdy
Agata - Pią 15 Cze, 2007 21:25
No jeszcze w Finlandii mój ukochany FILIPEK
Tak bardzo tęsknię za nim...
Ale jeszcze troszkę i ucałuję go w piękny wielki nochal, jeszcze 2, 3 tygodnie.
A mi nie ma za co dziękować, Bonia nagle spadła z nieba i tyle :lol:
W końcu odezwała się osoba u której Bonia jest teraz.
Dla mnie największa radocha to Wasze szczęście, Twoje i dziewczynek Bo nigdy nie zapomnę jak Twoja córeczka kiedyś jak spałaś zadzwoniła do mnie prosząc bym o Was nie zapomniała i bym jej Bonię obiecała. No tak mi to zapadło w sercu i pamięci, że nawet nie wiesz...
Masz super małą, pocałuj ją Agnieszko ode mnie i życz aby aniołki jej się przyśniły.
natkapietruszki - Pią 15 Cze, 2007 21:46 Temat postu: Natalka z Bąbelkiem :) No Agatko, to teraz faktycznie, może uda Ci się znaleźć Basseta z mojego miasta: Jastrzębia, byłoby super.
Tak mówicie o tych parkach Bassetów, samej mi się też już zachciało, ale na razie wystarczy nam jeden taki rozrabiaka
Benka-Bozenka - Pią 15 Cze, 2007 22:23
od razu na poczatku pragne przeprosic za pisownie.... moja klawiatura nie ma polskich znakow...
Agata...nie bede Ci kadzic,pisac slodkich slow....to co zrobilas dla Agnieszki i jej dzieci...to po prostu mistrzostwo swiata.Dzieki Tobie Agnieszka i dzieci znow beda mogly sie cieszyc obecnoscia BONI.
Twoje wielkie serce w malutkim cialku i dobroc wzruszyly pewnie nie jednego z nas tutaj na forum....szkoda tylko ze nie otworzyly oczu pewnej Pani ktora to publicznie zarzucila Ci ,ze pomoc jaka okazujesz bassetom i ich wlascicielom byla robiona dla Twojej slawy,reklamy.
Agata jestes WIELKA...dziekuje Ci ze taka jestes i mimo wielu przykrosci jakie Cie spotkaly od tej Pani nie poddalas sie i walczysz dalej
Jeszcze raz chyle czolo przed Toba
joania - Sob 16 Cze, 2007 07:21
Ja również czytając początek historii o Bonii i Twoją Agnieszko wzruszyłam się dogłębnie. Łzy płyneły mi strumieniami ,ale ja nie jestem tak prężna jak Agata i u mnie niestety skończyło się na łzach , a na całe szczęście Agata działała .
I historia zakończyła się szczęśliwie.
Zyczę Tobie i rodzince aby dalsze Wasze życzie potoczyło się już z górki.
Bo może z odnalezieniem Boni zacznie się nowy szczęśliwszy okres.
A co do Finlandii, oglądałam zdjęcia na forum - z miejsca gdzie mieszka Filipek i mówię do męza -patrz jak tam pięknie lasy ,przestrzeń życiowa no i potrzebują Polaków do pracy , a może my też wybierzemy się tam na stałe ?
A mój mąż mówi zimno,zimo i jeszcze raz zimno.
Przecież ty nienawidzisz zimna
No i koniec z miomi marzeniami o Finlandii , bo ja faktycznie nie nawidzę zimna.
Ale może się mylę ,napewno lato tam też jest-pozdrawiam wszystkich z zimniej Finlandii-ucałujcie ode mnie renifery , są takie piękne i mają takie duuuuże nosy jak nasze przepiękne krowy.
Agnieszko jak wydobrzejesz ,noga się naprawi :wink: to może z dziewczynkami i psami skoczysz na zlot
Toffi z Finlandii - Sob 16 Cze, 2007 08:20
W Filandii jest przepieknie , te laki ,lasy , duzo przestrzeni oraz duuuuuza cisza. Zimy sa baardzo zimne, ale w tym roku byla krotka., ale lata sa gorace i slonce jest caly czas.Wlasnie teraz mamy biale noce , o polnocy mozna czytac gazete w ogrodku
joania - Sob 16 Cze, 2007 09:04
A ile macie teraz stopni , bo ja siedzę i jestem cała mokra zupełnie jakl w tropiku , tylko patrzeć jak tarantule się pojawią,moskity ,kobrry-bry.
W prognozie pogody w telewizorze mówili że w Finladnii była tak mroźna zima, że biedne renifery nie miały co jeść :cry: .
Wiesz czego najbardzie wam w tej finladnii zazdroszcze domu z bali.
Taki dom to porostu mooje największe marzenie.
Powiedz mi czy dobrze dogadujecie się z "tubylcami" jacy to są ludzie zimni jak zimy :wink: czy otwarci?. Bo ja Skandynawie znam z Sagi o Ludziach Lodu-hi,hi
Toffi z Finlandii - Sob 16 Cze, 2007 09:45
Po krotkiej wiosnie przyszlo upalne lato, gdzies 2 tyg. temu. Temperatura w sloncu dochodzi nawet do 40C , zboza wykielkowaly w 2 dni po zasianiu i rosna prawie w oczach.Renifery faktycznie w zimie maja ciezko , ale one zyja w stadach i sa dokarmiane.Domy z bali sa fajne ,ale przewaznie sa to domki letniskowe , ale nie tylko. My mamy dom drewniany , tak jak wiekszosc finow, wokolo lasy i pola. Do pracy mam 2 min. na piechote.Pracuje w malej szkole : 33 dzieci , jako nauczyciel wyrownawczy.Oboje z mezem jestesmy zootechnikami ze Szczecina. maz pracuje na duzej satelitarnej chlewni jest "prawa reka" wlasciciela.Przyjechalismy do Finlandii 17 lat temu na troche i tak sie zasiedzielismy.Finowie sa rzeczywiscie bardzo zimni ,ale jak juz kogos polubia to do rany przyloz. :lol:
joania - Sob 16 Cze, 2007 13:41
A do mikolaja macie daleko? :wink:
A jeszcze chciałam dodać że o Finlandii zdawała nam relacje nasza aktorka ,która była odwiedzić właśnie mikołaja.
To Finlandia przedstawiała się tak-lasy,lasy,lasy,lasy o domek ,lasy,lasy,no i oczywiście zimno,zimno,śnieg,śnieg,lasy,o domek,o mikołaj :wink: .
Nie żartuje oczywiście piękniy kraj ,tylko język trochę trudny,ale skoro jesteście tam aż 17-lat no to musiało Was urzec .
A jak często odwiedzacie kraj bo może zawitacie rodzię odwiedzić no i zlot
Kinga&Kefir - Sob 16 Cze, 2007 18:22
Ja byłam kiedyś w Finlandii i było tam pięknie, przepięknie... Ale język jest morderczy. Choć, jeśli chodzi o mnie, ma on pewne właściwości rozweselające :lol: Na chandrę polecam rozmówki polsko-fińskie.
A wracając do Boni, trzeba chyba zmienić temat ze "smutnej historii" na "smutną historię ze szczęśliwym zakończeniem" . Czekamy na relację z powrotu Boni do domku.
Toffi z Finlandii - Nie 17 Cze, 2007 07:27
Do rodzinki wybieramy sie juz w srode 20.6, bedziemy w Szczecinie az do 1.08.Gdyby bylo jakies spotkanie-zlot gdzies w tych okolicach to z wielka checia przybede. :thx :thx
joania - Nie 17 Cze, 2007 09:56
Szkoda że nie będziecie na tym co się szykuje III zlot.No ale jesteście wytłumaczeni , może następnym razem.
Miłego wypoczynku.
Ale macie długie wakacje :thx
Miła od Gucia - Nie 17 Cze, 2007 10:14
I ja się wzruszyłam historią Boni. Agata Tobie wielkie dzięki.
agaitosiek - Pią 22 Cze, 2007 14:19 Temat postu: BONIA JUŻ W DOMU!!!!!! Kochani !!!!!
Słów mi brak by opisać całą tę sytuację. Pojechałysmy w umówione miejsce, dzieci wyszły z auta, rozglądały się niecierpliwie trzymając stare zdjęcia Boniutki w rękach..
I nagle zza rogu wychodzi..w całej swej okazałosci nasza "krówka".
Och nie wiem jak to opisać, ta niepewność, zdenerwowanie, obawa czy Bonka nas wogóle pozna.
POZNAŁA :thx Ja płakałam, starsza córka również - zdziwiona że ze szczęscia mogą leciec łzy z oczu, a za chwile kłotnia miedzy dziewczynami , kto ma Bonię prowadzic na smyczy. Nie wiem co powiedzieć, chyba emocje zbyt silne by sklecić pare sensownych zdań.
W domu zamęt, Bonka z Oscarem szaleją, demoluja wszystko, zaraz się spakuję i wyjezdzamy na "wieś" - gdzie Bonka dorastała, więcej miejsca, ogród i Bonki rewiry.
Jak tak patrze na to co moje pieski kochane zrobiły z mieszkaniem w przeciągu 10 min to trochę się niepokoję, mam nadzieje iż to tylko takie szampańskie przywitanie
Chciałabym wszystkim serdecznie podziekowac za pomoc i słowa otuchy, fajnie być jednym z członków tak wieeelkiej baseciej rodziny.
Posłałam zdjęcia Agatce na meila , ja niestety nie umiem ich tu wrzucić
Jeszcze raz - DZIĘKUJĘ :thx
Pakaya - Pią 22 Cze, 2007 14:34
Witam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
SUPER SUPER SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo się cieszymy
Pozdrawiam
Pakaya i Whisky
Bacha - Pią 22 Cze, 2007 14:39
Bardzo, bardzo się cieszymy.
Ewa z Matyldą i Bobem - Pią 22 Cze, 2007 14:48
To najwspanialsza wiadomość
Życzymy Wam wielu szczęśliwych wspólnych chwil - no i czekamy na obiecane zdjęcia
Agata - Pią 22 Cze, 2007 14:48
I już wszyscy w komplecie :lol:
Asia i Basia - Pią 22 Cze, 2007 15:15
Moj Boze, niedowiary, ksiazke by mozna o Was napisac! Pieknie wygladacie na tych zdjeciach! Psy sie chyba polubily, na pewno sie z czasem uspokoja, a i corusie beda mialy kazda po swoim basseciku, trzymamy kciuki za Wasza Rodzinke, podziwiamy za wytrwalosc i odwage, i pozdrawiamy goraco
Baska i reszta :thx
Kinga&Kefir - Pią 22 Cze, 2007 17:08
Hurrrrrrrrrraaaaaaa!!!!
Masz przepiękną rodzinkę. Cudnie, na prawdę cudnie. Wielkie, wielkie dzięki i wyrazy uznania... oczywiście dla Bońci, że się uprzejmie zechciała sama napatoczyć niejakiej Pani Agacie L.
To co, my już czekamy na jakiś wspólny spacerek :lol: :lol: :lol:
Fanfan z rodziną - Pią 22 Cze, 2007 18:15
Jacy oni szczęśliwi...i psy...i ludzie . Powodzenia Wam życzę :wink:
Miła od Gucia - Sob 23 Cze, 2007 10:02
A jak Bońca się rozstała z przejściowymi opiekunami ? bo jednak już tam jakiś czas była i sie zadomowiła - prawda ?
Ale to super, że Was poznała, no jakże by mogło być inaczej.
Wyglądacie uroczo, cała rodzina.
Ewa i Tofik - Nie 24 Cze, 2007 20:39
Przepiękny komplecik :thx bardzo się cieszę, że jesteście znowu razem, wspaniałe zakończenie
agaitosiek - Pon 02 Lip, 2007 22:36
No, minął ponad tydzień więc już mogę powiedzieć jak to jest z dwoma bassetami - CUDOWNIE!!!!!!!!!
Słuchajcie nie do poznania jesli chodzi o Oscara. Byłam zdziwiona gdy po powrocie do domu zobaczyłam czyściutką podłogę :shock:
Normalnie to mój Oscarek rozdeptywał swoje kupki i roznosił po całym mieszkaniu, wchodził brudny na łóżko, a ja po powrocie zawsze miałam ręce pełne roboty
Teraz zostaje z Boniutką i już sie nie załatwia w domu - ani razu od jej powrotu. Wychodzę na spacer... a tu znowu szok!!! Oscar nie ciągnie jak szalony tylko spokojnie u boku swojej koleżanki spaceruje. Nie poznaję go. Sąsiedzi też jakby życzliwiej na mnie spoglądają bo Oscar się " nie wydziera" jak zostaje w domu. Agatka miała rację, jeden basset to problem, 2 to ukojenie nerwów i czyste podłogi. SUPER SPRAWA
A Boniutka?
No moja lady , cudo nie pies. Na krok mnie nie odstępuje, chodzi bez smyczy i słucha moich poleceń. Jest taka grzeczniutka i spokojna i uwielbia spac na moich kolanach albo z moją małą córcią która pare razy juz zasnęła na podłodze wtulona w Bonię.
Oba pieski na spacerze wyglądają bosko, jak małe krówki wyprowadzone na łąkę, ojj Oscar bardzo zazdrosny o Bonię.
I obalę jeszcze jeden mit dot. bassetów
Ostatnio na spacerze zaczepił mnie pijany facet, pytał o papierosa i robił się coraz bardziej nachalny , Oscar nawet z krzaków nie wyszedł, ale Bonia widząc że gościu szarpie mnie za rękę rzuciła się na niego z zębami - oj nie żartowała, uwierzcie mi :thx . Moja kochana wierna psina, boi się wszystkich i wszystkiego a mimo to stanęła w moje obronie. Och jak ja ją kocham. Tak więc jest możliwe by Basset mógł byc psem obronnym czego dowodem jest moja Boniutka.
Tak więc wiekszych problemów z nimi nie mam i aż chcę sobie i dzieciom życzyć, przy tej całej historii - " I żyli długo i szczęsliwie"
To już koniec tej zawiłej historii, teraz mając Bonie u boku wstępuję w szeregi "normalnych" basseciarzy
Do zobaczenia na zlocie - ja będę na 100%
Miła od Gucia - Wto 03 Lip, 2007 07:22
Jak miło czytać taki post. Super, cieszę się bardzo. Ewcia też opowiadała, że Mania bardzo się zmieniła pzy Bobciu, np. bała się chodzić do weterynarza. A jak Bobcio szedł na zabieg, to mało za nim na stół operacyny nie weszła. Znikają lęki, a rodzi się przyjaźń. To cudne.
Kinga&Kefir - Wto 03 Lip, 2007 08:17
agaitosiek napisał/a: | aż chcę sobie i dzieciom życzyć, przy tej całej historii - " I żyli długo i szczęsliwie" |
Czego i my Ci życzymy!!! Chyba rację miała Agata, gdy napisała, że mieć dużo bassetów to jej recepta na szczęście. :thx
Zwłaszcza cieszy mnie cudowna przemiana Oskarka. Ucałuj od nas oba uchole i córeczki. I żyjcie długo i szczęśliwie!
baśka - Wto 03 Lip, 2007 10:01 Temat postu: Boncia I OD NAS NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA - TAK BARDZO SIĘ CIESZYMY,ŻE BONCIA SIĘ ZNALAZŁA :thx .JESZCZE RAZ SAMYCH SZCZĘŚLIWYCH CHWIL DLA CAŁEJ RODZINKI. BASIA Z BERTĄ
|
|