Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
FRED w domu tymczasowym....
Autor Wiadomość
Gosia B 



Dołączyła: 25 Sty 2012
Posty: 183
Skąd: Szczecin
Wysłany: Pią 27 Sty, 2012 13:45   FRED w domu tymczasowym....

FREDZIK w domu tymczasowym

Fred zjawił się w naszym domu gdy okazało się, że u Krzysia w DT zostać nie może ze względu na jego głośne szczekanie. Ustaliliśmy wtedy z Adamem, żeby do adopcji został przy nas. Psinek był trochę oszołomiony, nie miał apetytu i widać było, że bardzo tęskni za swoją byłą właścicielką. Znałam już wcześniej historię Fredzia z opowiadań Adasia i nie mogłam zrozumieć dlaczego zabrakło miejsca w tamtym domu. Gdy go zobaczyłam pierwszy raz pomyślałam sobie: w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Zawsze chciałam mieć basseta i bardzo prosiłam mamę o takiego pieska. Dopiero w wieku 47 lat los dał mi taką możliwość…:) Potraktowałam zjawienie się Fredka jak wielką niespodziankę. To wyjątkowy pies, cholerny indywidualista, ekscentryk i za to pokochaliśmy Gadzinę.:)
Nasz kot Futerał od razu pokazał wielkiej parówie gdzie jest jego miejsce i ten szybko nauczył się kota obchodzić z daleka. Z czasem ich relacje bardzo się poprawiały i stały się zabawne. Futerał zaczął gładzić ogonem pysk Fredka i kładł się przed nim na plecach i w zamian otrzymywał masażyk brzuszka i pupy wykonany noskiem…:) Fred nie pozwalał kotu na drapanie fotela i ganiał go po całym pokoju. Oczywiście nie przejawiał agresji w żadnym wypadku, tylko pokazywał Draniowi, że takie zachowanie jest nie mile widziane nie tylko przez nas…. Śmiesznie to wyglądało jak ta wielka klucha ruszała z kopyta….
Same miłe i śmieszne chwile przeżyliśmy z Fredkiem. Potrafił nas rozśmieszać i chyba robił to specjalnie, bo to mądry piesek…Na zawołanie śpiewał jednocześnie tańczył i uprawiał jogę ziewając co chwilę i za takie artystyczne występy domagał się wyjątkowych pieszczot. Uwielbiał jak Adam ściska go po brzuchu, a ten udawał, że się złości wijąc jak oszalały wąż warcząc przy tym niemiłosiernie i delikatnie chwytał go zębiszczami na rękawy od bluzy. Mogli tak bez końca. Nigdy się sobą nie nudzili. Nie zapomnę też jak Fredzio zsiusiał się leżąc na dywanie i jak udawał zaskoczonego, że to zauważyliśmy. W końcu odwrócił się dając nam do zrozumienia, że go wcale tu niema. No nie mogliśmy się na niego gniewać, ale za to się uśmialiśmy, że taki cwaniaczek z niego. A kochliwy był Drań jeden. Od pierwszego wejrzenia zakochał się w bassetce z Brazylii. Dodać należy, że to odwzajemniona miłość była i jakie dramatyczne rozstanie: powłóczyste spojrzenia w stronę ukochanej, przystawanie co chwilę i spoglądanie. Ubawiliśmy się z właścicielem bassetki setnie, że tak nagle coś się między pieskami wydarzyć może…:) Jeszcze kilka razy spotkaliśmy ukochaną na spacerze, ale to światowa dama była i w końcu wyruszyła w podróż do Australii. Wspomnę też, że ulubionym sposobem siedzenia Freda było siadanie najpierw na jednej Pańci stopie, potem powolne szuranie pupą po podłodze i siadanie szybko już na obu stopach. Kiedy już tak dzielnie usadowił się robił tzw. „fokę” czyli zadzierał głowę do góry patrząc na mnie domagając się głaskania gardziołka. Pupa Fredka też była wyjątkowym urządzeniem. Zawsze znalazła w mieszkaniu plastikową butelkę z napojem do przewrócenia. Śmialiśmy się, że ten gruby już wtedy tyłeczek znajdzie każdą nawet tę dobrze ukrytą butelkę, którą trzeba przewrócić. Kopiąc parę razy w kociej kuwecie pewnie miał nadzieję, że skarb jakiś w niej znajdzie, ale szybko za naszą namową zrezygnował z archeologicznych poszukiwań. Dodam na zakończenie, że z Fredem nigdy nie mieliśmy żadnych problemów no może poza tym, że jak nie chciał wyjść na dwór, to nie chciał i już. Wielogodzinne rozmowy z nim potrafiły wykończyć nawet wyjątkowego oratora, ale on nigdy nie miał dość. Kiedy spał to nie szło go dobudzić, a jak wstawał rano i przychodził do naszego pokoju ciągnąc za sobą łapę za łapą musiał się przy tym nasapać dla dramaturgii sytuacji chyba i padał nagle zmęczony tym kawałeczkiem jaki udało mu się przejść….
Pozdrawiam wszystkich serdecznie….
 
 
 
Asia i Basia 
Figa & Co.


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 17 Kwi 2007
Posty: 5612
Skąd: Hamburg/Torun
Wysłany: Pią 27 Sty, 2012 13:58   

Alez pieknie i cieplo napisalas o "waszym" Fredziu. Cos mi sie zdaje, ze DT u Was to jak wygrana w Toto Lotka. Fajnie, ze chcesz byc z nami :)
_________________
Baśka polykacz jablek i klockow Lego
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21611
Skąd: Gorzów
Wysłany: Pią 27 Sty, 2012 14:15   

Fajny tekst, tak sympatycznie się czyta
tyle w nim ciepła
:lol:
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
gkoti 
www.leniuch.com



Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 31 Sie 2006
Posty: 4793
Skąd: Malbork/Luton
Wysłany: Pią 27 Sty, 2012 15:13   

O rany, ale cudownie to opisałaś :wink: Kochany Fredzik i Pańciostwo, że wytrzymało tego małego Drania, ale jak tu nie wytrzymać takich cudownych chwil :wink:
_________________
www.leniuch.com - to na razie stronka tylko Leniuszka
 
 
 
jabluszko520 



Dołączyła: 28 Lis 2011
Posty: 5520
Skąd: stąd
Wysłany: Pią 27 Sty, 2012 21:02   

Wzruszyłam się, pieknie napisane, och... Fredzik jesteś cudowny :*
_________________
Nie kupuj, adoptuj.
http://forum.bassety.net/viewtopic.php?t=5027
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,93 sekundy. Zapytań do SQL: 13