Kochani!!!
Wszyscy się rozmarzyliśmy!!! Widać, ze kurort na Polanie Klapouchego będzie miał wielu zwolenników .
Ale nie odbiegając od tematu za bardzo to, czy Wasze psy zostają same w domu, czy tylko mu jesteśmy takimi paskudnym państwem dla swojego basseecika?
Przepraszam, że tak marudzę, ale mam takie poczucie winy
patyk [Usunięty]
Wysłany: Pią 09 Lut, 2007 09:55
joania napisał/a:
(...) i przez cały czas szukam swego miejsca na ziemi po za miastem.
I wtedy moja Gapcia będzie miała całe stado do wychowania i będę miała swoje przedszkole :wink: .
Ale jak narazie to wszystko palcem po wodzie pisane, ale się rozmarzyłam hi,hi
Życzę Ci tego z całego serca!!! :thx :thx :thx
patyk [Usunięty]
Wysłany: Pią 09 Lut, 2007 09:58
Uszesa napisał/a:
Kochani!!!
Wszyscy się rozmarzyliśmy!!! Widać, ze kurort na Polanie Klapouchego będzie miał wielu zwolenników .
Ale nie odbiegając od tematu za bardzo to, czy Wasze psy zostają same w domu, czy tylko mu jesteśmy takimi paskudnym państwem dla swojego basseecika?
Przepraszam, że tak marudzę, ale mam takie poczucie winy
Zapewniam Cię, że nie jesteś osamotniona!
I nie masz powodów, żeby czuć się z tym aż tak źle... A już na pewno nie jesteście "paskudnym Państwem" :wink:
Ja mam nadzieję, że każdy pies woli spędzić tych kilka godzin sam w domu, do którego zawsze ktoś wróci i nie zamienił by się z takim, który tego domu nie ma. Wiem, że to przykre, ja z takim poczuciem winy borykam się od 12 lat. Nasz Bass przez te wszystkie lata zostawał sam w domu. Przez pierwsze 4 lata jego życia mieszkaliśmy w małym mieście na południu Polski i wtedy nasza nieobecność w domu była dużo krótsza (wiadomo wszędzie blisko). Ale jak nas los (praca) rzucił do W-wy to bidulek przez ponad 9 godzin był sam w domu. Od roku ma towarzystwo Finki i mam nadzieję, że jest mu raźniej (mimo że nie darzą się wielką sympatią). Ale mimo to dożył już 13 lat i mam nadzieję, że jeszcze trochę pożyje (trzyma się nieźle - odpukać). Więc jak widzisz ten problem dotyczy większości właścicieli psów.
Dziekuję Wam za odpwoedzi, nie skroci to czasu, ktory Wilhelm spedza sam, ale przynajmniej ja jakos łatwiej to zniose (ciągle myślę, co on tam porabia sam, a tu dopiero 14 np.) Może rzeczywiście trochę demonizuję i najważniejsze dla psa jest to, że ma domek w ogóle.
Mojemu Bąbelkowi też by się przydało takie przedszkole, bo jak ma zostac w domku sam to tragedia, na szczęscie mama nie pracuje, więc ma towarzystwo A wam w W-wie zazdrościmy takiego przedszkola dla piesiów... Ciekawe czy w takim przedszkolu jest leżakowanie, bassety w końcu kochaja spać :lol:
Pozdrawiamy, papa
patyk [Usunięty]
Wysłany: Pią 09 Lut, 2007 15:57 Re: Natalka :)
natkapietruszki napisał/a:
Mojemu Bąbelkowi też by się przydało takie przedszkole, bo jak ma zostac w domku sam to tragedia, na szczęscie mama nie pracuje, więc ma towarzystwo A wam w W-wie zazdrościmy takiego przedszkola dla piesiów... Ciekawe czy w takim przedszkolu jest leżakowanie, bassety w końcu kochaja spać :lol:
Pozdrawiamy, papa
natkapietruszki - no, ja myślę, że leżakowanie to postawa!!! :thx
Jestem pewna, ża Agata juz zatroszczy się o maksimum atrakcji dla psiaków!
Agata [Usunięty]
Wysłany: Pią 09 Lut, 2007 23:04
Uszesa napisał/a:
najważniejsze dla psa jest to, że ma domek w ogóle.
No własnie. Pamiętaj, że kazdy pracuje, każdy ma swoje życie. Pies jest przyjacielem, domownikiem, partnerem, ale to nie oznacza, że musimy być z nim 24h/dobę. Kilka godzin w domu, w samotności mu nie zaszkodzi. A moze kiedyś Twoja sytuacja pozwoli na posiadanie drugiego psa
Wtedy nie będą się nudzić :lol: .
Ja mieszkałam w bloku z psami. Prowadziłam firmę, którą z resztą prowadzę od dziesięciu lat do dziś. Tylko kiedyś było inaczej, mimo, że miałam swoich pracowników, to bardzo często spędzałam czas w biurze. O tyle miałam ten komfort, że biuro wynajęłam obok miejsca zamieszkania i samochodem dojeżdżałam chyba 10 minut. Mogłam więc do domu podjechać w kazdej chwili by "przeprowadzić kontrolę"
Czasem zabierałam psy do biura, na kilka godzin, w końcu ja byłam szefem :wink: ale tylko czasem, bo lepiej im było w domu. W biurze co chwilę któryś kierowca wpadał, handlowcy z pokoju do pokoju się kręcili, psy się budziły.... nie to nie miejsce dla zwierząt. W domku co innego, mimo, że same, to bezpieczne i spokojne
W pewnym momencie przestało to mi odpowiadać, stwierdziłam, że muszę wprowadzić zmiany :lol: ... i wprowadziłam :lol:
Nadal robię to co robiłam, niestety tego nie cierpię bo praca bardzo absorbująca, wymagająca ciągłej uwagi, praca, która na kilka godzin dziennie totalnie uwiązuje mnie przy telefonie i komputerze, ale pracować trzeba, jedyne co, to w biurze, które jest od niedawna w centrum W-wy, czyli jakieś 30 min. ode mnie, pojawiam się bardzo rzadko, te jazdy zrzuciłam na kogoś innego :wink: . Ja akurat miałam taką możliwość, mi na szczęście się udało zrealizować swoje plany. Ale każdy pracuje, bo z czegoś trzeba żyć. To normalne Uszesa, więc nie miej wyrzutów sumienia.
Ja teraz mam dużo zwierzaków - 12 psów, 3 koty i Lolka, świnkę wietnamską. Ja nigdy, nawet na 5 minut, nie zostawiam zwierząt samych. Zawsze się z kimś wymieniam. Już to w krew weszło, przyzwyczaiłam się do tego. Czasem jest to utrudnieniem, ale tylko czasem. To kwestia przyzwyczajenia. Tylko, że ja nie marzę już o zmianach, bo te zmiany jakie chciałam mam. Miałam szczęście i tyle.
Czasem ktoś mówi, że jestem uwiązana, bo tak jest, ale ja tego chciałam, chciałam być z chmarą zwierzaków, chciałam chmarą zwierzaków się opiekować a to duża odpowiedzialność, ja nigdy bym ich nawet na chwilkę nie zostawiła samych, bała bym się o nie.
I ponieważ jestem tu zawsze, to mogę się "przedszkolakami" zajmować i przedszkole już nie długo ruszy. Teraz też co jakiś czas mam pod opieką kilka zwierzaczków, ale chcę polepszyć warunki. W zeszłoroczne upały psiaki bardzo się męczyły, a Masza dziewczyna Lolka ich nie przetrzymała, więc min. z tego powodu budowany jest domek kenelowy, tylko dla nich, by w samo południe nie wylegiwały się na słońcu przy upale trzydziestu stopni.
A leżakowanie :wink: To ja im tylko robię po jedzeniu, obowiązkowe leżakowanie, swoim i gościom. Mimo, że to nie dogi niemieckie, na które trzeba wyjątkowo uważać, chodzi mi o skręt żołądka, to ja wolę dmuchać na zimne A potem, jak już godzinkę po jedzeniu odpoczną - niech robią co chcą :lol:
A basenu nie będzie :lol: bo wszystkim bym musiała rękawki pozakładać Mam nadzieję, że w tym roku uda się nawodnić oczko, które przez moją nieuwagę wyszło wielkie jak staw :wink: Ale to nie do kąpieli, tam marzą mi się kaczki i kumkające żaby.
Uszesa, ja też mieszkałam w bloku z psami, pracowałam kilka godzin dziennie, psiaki siedziały same jak Wilhelm, bardzo długo nie mogłam zbudować swego wymarzonego domu a teraz... nieoczekiwanie wszystko się odmieniło i idzie jak błyskawica :lol:
daj znac jak beda twoje wszystkie marzenia zrealizowane,to zrezygnujemy z urlopu nad morzem i sie wprosimy na wodne oczko do ciebie z naszymi klapouchami :thx :thx :thx
Ewa
Agata [Usunięty]
Wysłany: Pią 09 Lut, 2007 23:56
Ok. Ale "oczko" dla żabek i kaczuszek tylko :lol: Pamiętaj o tym
Bardzo Ci dziękuję Agato za wszystkie rady. Masz rację nie ma co przesadzać, Wilhelmik jakoś da rade przetrwac te chwile sam, a byc może wszytko się zmieni, ułoży tak jakbym sobie tego życzyła, do czego nieustannie dążę. Teraz leżę w łózku z grypą i widzę, że Wilhelm średnio do 13 nie ma na nic ochoty, poza wylegiwaniem się na wyrku
A jak już przedszkole ruszy na pewno się złosimy! :thx
Pozdrawiamy !
Uszesa vel Agata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum