Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
HODOWCO! CZY WIESZ KOMU SPRZEDAJESZ SWOJE BASSETY???!!!!
Autor Wiadomość
Buba 



Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 348
Skąd: Słabomierz
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 18:59   HODOWCO! CZY WIESZ KOMU SPRZEDAJESZ SWOJE BASSETY???!!!!

Miejsce akcji: Krynica Morska
Czas: ostatnie dni czerwca
Występują: my (ja, pan + Gustaw); dzieci z kolonii, pani "która nabyła psa rasy basset za +- 1500 pln", pośrednio Agata z Polany i prezes Klubu Basseta w Polsce.

Akt I
Przyjechaliśmy do Krynicy w celach wyjęcia pieniędzy z bankomatu, bo sami mieszkamy 13 km dalej. Idziemy...z Gustawem przez miasto.
Pierwsza spotkana para z psem (buldog francuski) mówi:
"Ooo, a przed chwilą taki sam pies jak Wasz by właśnie wpadł pod koła samochodu na głównej ulicy. Ale cudem udało mu się przebiec bo naszego psa zobaczył."
My: "Na pewno to był basset??"
Oni: Tak
My: to dziwne
Kolejna spotkana para tym razem z pudelkiem miniaturką
Oni: "O! Basset? A nie macie drugiego? Bo wiecie tu się jeden zgubił i szukają właścicieli. Znalazły go dzieci, które sa tu na koloniach"
My: "Tragedia. A gdzie on teraz jest:"
Oni: nie wiemy, ale w którymś z tych (skazują palcem) ośrodków.
My: Ok, idziemy zobaczyć.
I myśli nadciągają o biednej zgubie samej w obcym miasteczku :(

Akt II
Idziemy 30 m dalej a tam przez ulicę idzie właśnie ten basset a prowadzi go chłopiec z kolonii. Spotykamy się i wypytujemy.
Chłopiec: "Już od wczoraj się tu plącze ale dopiero dziś go wzieliśmy jak zobaczyliśmy że nikt go nie zabrał. Byliśmy na Policji aby to zgłosić, i powiedzieli że mamy go trzymać dopóki oni nie USTALĄ właścicieli"
PIES PIĘKNY TRICOLOR koło 3 lat...cudo ale wychudzone (żebra wystają), ale humor dopisuje.
Przytomność umysłu podpowiedziała mi: TATUAŻ!!!! ON POWINIEN MIEĆ NUMER NA UCHU ALBO POD PACHWINKĄ.
I miał. Odczytaliśmy. Chłopiec z psem wrócił do ośrodka, podał nam adres.

Akt III
NATYCHMIAST zadzwoniłam do Agaty mówiąc co się dzieje i podałam nr tatuażu (Co prawda niepoprawny bo mój Tomek źle go odczytał). Agata, natychmiast wykonała tel. do prezesa klubu basseta, który akurat siedział w związku kynologicznym. Ale...ponieważ tatuaż był niepoprawny cofneliśmy się znów do psa i tym razem ja własnoręcznie na brudnym uchu odczytałam:
D140
No to jesteśmy w domu pomyślałam....

Akt IV
W oczekiwaniu na wynik śledztwa Agaty, weszliśmy do sklepu SAM spożywczy. Gustaw oczywiście położył się w progu - bo chłodno. A panie sprzedawczynie:
"O taki sam pies jak...= i tu padło imię którego nie pamiętam = który tu biega."
No to weszłam do sklepu! I już wiedziałam wszystko:
ŻE PIES JEST STĄD I BIEGA TAK NIE PIERWSZY ROK SAMOPAS. A JEGO WŁAŚCICIELE PROWADZĄ OBOK KNAJPĘ.

AKT V
No....niedoczekanie ich! Niech ja tam tylko dojdę! (adrenalina na maxa)
Knajpę znalazłam , weszłam (z Guciem) i pytam:
"Dzień dobry. Czy wy macie psa rasy basset?"
Stoją: kelner, kelnerka i chłopak koło 12-13 lat
Kelner z uśmiechem: tak
Ja: taaaak???? to w takim razie gdzie on teraz jest!???
Kelner do chłopaka: gdzie jest pies?
Chłopak z miną półidioty: niewiem.....
Ja (no już mnie poniosło): Gnoju!!!! Nie wiesz gdzie jest Twój pies???? To ja ci powiem...pies od dwóch dni biega sam po mieście, godzinę temu by wpadł pod samochód, znalazły go dzieci z kolonii i się nim opiekują, były na policji...a Ty nie wiesz gdzie jest pies??????!!!!!!!
:twisted: :twisted: :twisted:
Kelner przerażony: no to idź po niego...i chłopak poszedł
Ja dalej: "Gdzie jest właściciel psa?"
Kelnerka: ni ema właścicielki w tej chwili
Ja: super, to nr telefonu do niej poproszę.
Kelnerka: Nie mogę podać
Ja: to ja sobie znajdę ...i
w tym momencie z zaplecza wyłania się PANI WŁĄCICIELKA KNAJPY (bo na pewno nie jest to ktoś kto zasługuje na miano właściciela psa)
Ja: dzień dobry
Ona: dzień dobry
Ja: czy to pani pies błąka się po ulicach?!!!!??? I przed chwilą by wpadł pod samochód i nie wie pani co się z nim dzieje??!!
Ona: Niech się pani zajmie sobą iswoim psem!!!
Ja (o ty ruro, lafiryndo tleniona z wymalowanym okiem na czarno): O nie!!! Ja się będę zajmowała właśnie pani psem kórego pani zaniedbuje. I to ten konkretny pies mnie interesuje
Ona: To niech pani nie interesuje!!! Nie pani sprawa!!!
Ja: własnie że moja i bardzo źle pani trafiła!!!! Bo o tym dowie się związek kynologiczny - niech pani będzie pewna! DO WIDZIENIA !!

I wyszłam...ale co mnie to nerwów kosztowało!
Wiecie, że dgyby nie znalazł się właściciel to byłam gotowa tego basseta do W-wy przywieźć.

KONKLUZJA: Od 17 lat marzyłam o bassecie i jak widzę jak ktoś tak traktuje zwierzę, JAK RZECZ, a w szczególności basseta to mnie krew zalewa! Stąd moje pytanie do hodowców:
CZY WIESZ KOMU SPRZEDAJESZ SWOJE SZCZENIAKI??? Jestem tym zdruzgotana.
  
 
 
Buba 



Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 348
Skąd: Słabomierz
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 19:05   Re: HODOWCO! CZY WIESZ KOMU SPRZEDAJESZ SWOJE BASSETY???!!!!

NNN
  
 
 
Mirka
[Usunięty]

Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 19:06   

Włos sie jezy na glowie :oops: :oops: jak sie czyta Twoja opowieść,ta historia nie powinna miec miejsca i juz :oops: a babsztylowi zabrać psa :!: :!:
 
 
Krzysiek 
Admin


Dołączył: 02 Mar 2005
Posty: 839
Skąd: Dąbrowa Górnicza
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 19:08   

:twisted: :twisted: :twisted: Pięści się same zaciskają jak coś takiego słyszę ( czytam ). Czy naprawdę nie ma "mocnych" w tym kraju na takich "właścicieli" ???
Nie jestem pewny swojej reakcji, ale chyba bym zwinął tego biednego psa ze sobą nie pytając właścicielki o zdanie. W końcu skoro ją nie interesuje co robi i gdzie jest jej pies to może nawet by nie zauważyła jego zniknięcia. Tak - powinno się odbierać psy takim pseudo-właścicielom. Tylko co z nimi dalej robić? I wracamy do punktu wyjścia - czyli rozsądnego rozmnażania :(
Podsumowując - brak słów na naszą polską rzeczywistość w kwestii zwierząt i ich praw :(
Krzysiek.
 
 
Buba 



Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 348
Skąd: Słabomierz
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 19:09   

pytanie: jak jej odebrać psa? może ktoś wie? i do kogo trafi tym razem? To oczywiście pytania bez odpowiedzi bo jeszcze nie mamy w tym kraju takich organizacji jak RSPCA w Anglii (o ile dobrze pamiętam). Tam zgłasza się takie przypadki, pieś trafia do nich a potem do adopcji.
 
 
Kamila 


Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 75
Skąd: Braniewo
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 19:27   

Art. 37. 1. (25) Kto narusza nakazy albo zakazy określone w art. 9, art. 12 ust. 1-6, art. 13 ust. 1, art. 14, art. 15 ust. 1-5, art. 16, art. 17 ust. 1-7, art. 18, art. 22 ust. 1, art. 22a, art. 24 ust. 1-3, art. 25 i art. 27,
podlega karze aresztu albo grzywny.
2. Usiłowanie, podżeganie i pomocnictwo do czynu określonego w ust. 1 jest karalne.
3. W razie ukarania za wykroczenie, o którym mowa w ust. 1, można orzec przepadek narzędzi lub przedmiotów służących do popełnienia wykroczenia oraz przedmiotów z niego pochodzących, jak również można orzec przepadek zwierzęcia.
4. W razie popełnienia wykroczenia, o którym mowa w ust. 1, można orzec nawiązkę w wysokości do 1.000 zł na cel związany z ochroną zwierząt.


Art. 9. 1. Kto utrzymuje zwierzę domowe, ma obowiązek zapewnić mu pomieszczenie chroniące je przed zimnem, upałami i opadami atmosferycznymi, z dostępem do światła dziennego, umożliwiające swobodną zmianę pozycji ciała, odpowiednią karmę i stały dostęp do wody.
2. Uwięź, na której jest trzymane zwierzę, nie może powodować u niego urazów ani cierpień oraz musi mu zapewnić możliwość niezbędnego ruchu.


To wyżej to ustawa o ocronie zwierząt. NIESTETY, nie wydaje mi się, by w kwestii odpwiedzialności prawnej właściciel zwierzaka,można było coś więcej zrobić. Swoją drogą, to panowie w niebieskich mudurkach po raz koleny udowdnili, ze są opatentowanymi ignorantami (zeby nie ująć tego dosadniej).
 
 
Buba 



Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 348
Skąd: Słabomierz
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 19:37   

O panowie niebiescy mają wysoce dobrze zbadany teren :lol: skoro mnie wiedza do kogo należy pies z jadynymi takimi długimi uszami w mieście. Poza tym..lafirynda ma knajpę i są pewnie na TY, to malutka mieścina.
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 21:39   

Miejsce akcji - Warszawa
Czas - ostatnie dni czerwca
Występują - Ja, Dominika, jajecznica na gazie, Buba i jej mąż, oraz Tomek Mroczek.
Najczęściej używany przedmiot - telefon

Ranek, ok. godz 11-stej, ja i Dominika jeszcze w strojach nocnych smazymy jajecznicę. Nagle dzwoni Buba i przedstawia co się stało.
Podaje nr. tatuażu, ja dzwonię do Tomka Mroczka, on szuka i mówi, ze taki nie istnieje. Dzwonię do Buby, ona czyta drugi raz, ja znów do Tomka, on sprawdza i mówi, że taki również nie istnieje. Ja znów do Buby, ona czyta, ja ponownie dzwonię do Tomka i ........ w końcu się udało - Tomek podaje nazwę hodowli i dane właściciela. Suuuuuper mówię, udało się :!:
Dzwonię do biura numerów, podaję dane a tam słyszę, że adresat nie posiada telefonu. W tym czasie jajecznica stygnie, dzieciak siedzi głodny a ja biegam z telefonem, kartką i długopisem.
Dzwonię drugi raz do biura numerów i proszę o jakikolwiek telefon do jakiejś instytucji pod tym samym numerem bloku. Brawo, jest :!: Kancelaria prawna. Dzwonię, przedstawiam sprawę i proszę aby ktoś poszedł do tego mieszkania i podał miejsce znalezienia psa. Pan z kancelarii mówi, że ich prawie nigdy nie ma w domu, ale, że mają knajpę w Krynicy. Dzwonię znów do biura numerów i proszę o telefon podając wskazany przez prawnika adres. Okazuje się, że tam również nasza tleniona pańcia nie ma telefonu :shock:
Wtym czasie dzwoni wściekła Buba i mówi, że miała przyjemność poznać właścicielkę psa panią
Wiolettę Wojtaszczyk zamieszkałą w Elblągu i prowadzącą knajpę o nazwie Tawerna.

Efekt -
baba wściekła, ja wydałam ok. 20-stu PLN na telefony, Dominika zjadła sama i to zimną jajecznicę.
 
 
Dorota


Dołączył: 12 Mar 2005
Posty: 228
Skąd: Szczecin
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 22:45   

W rezultacie z jakiej piesek hodowli pochodził?? Jezeli przeoczyłam to sorrki:)
Ps. Dramatyczne sceny!!!
_________________
Hectorek złodziej ciasta drozdzowego i naleśników :)
 
 
Agata
[Usunięty]

Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 23:08   

Dorotko, z hodowli Nefer. Ja po tej akcji rozmawiałam z panią, która prowadzi tę hodowlę i powiedziała mi, że ok. roku temu dokładnie był taki sam incydent z tą pańcią, i że wtedy też kilka osób jej szukało.
Tleniona pańcia powiedziała hodowczyni, że jej pies tak ma i czasem ucieka, ale zawsze się znajduje :shock: Się znajduje :roll:
Cyba raczej inni go znajdują. Pańcia twierdzi, że on sobie zawsze tak luzem biega, ale zawsze wraca :shock: Nienormalne babsko :!:

Słuchajcie, hodowca nigdy nie wie tak naprawdę komu sprzedaje szczeniaka. Można o wiele rzeczy się wypytać, sprawdzić, ale potem jak kupujący ma akt własności psa to może dopiero wyjść szydło z worka.
Na to nic już się nie poradzi, ale do mnie to nie dociera jak ona mogła jeszcze Agnieszce pyszczyć, nawet nie powiedziała zwykłego - dziękuję.
Ja staram się utrzymywać kontakty ze wszystkimi, którzy zabierają maluchy z Polany, ale nie zawsze się to udaje. Kilka szczeniąt z mojej hodowli kupili obcokrajowcy i zabrali je do swoich nowych domów bardzo, bardzo daleko.

P.S. A sprzedając Gustawa też nie wiedziałam jacy tak na prawdę oni się okazą. I wyszło szydło z worka - są naszymi super kumplami :thx
 
 
Marta 


Dołączyła: 31 Maj 2005
Posty: 135
Skąd: Regensburg
Wysłany: Sob 02 Lip, 2005 23:32   

Przylacze sie do rozmowy i dodam, ze ta tleniona pancia wziela tego psa tylko i wylacznie dlatego ze jej sie wyglad spodobal. Zaloze sie ze nic innego pod uwage nie brala.
_________________
Coco
 
 
Buba 



Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 348
Skąd: Słabomierz
Wysłany: Nie 03 Lip, 2005 08:47   

Właśnie, wczoraj z wrażenia zapomniałam podziękować Agacie za trud i zaangażowanie. :lol:
A powodem kupna basseta u tej tlenionej lali był pewnie fakt, że mieli małe dziecko "a ten piesek ma takie piękne uszy i smutne oczka" to go sobie weźmy (bo przeciez pieniądze są!). A potem traktują go gorzej niż wielorasowca, który jest na budzie przy łańcuchu w wilu małych miasteczkach (ale tamten przynajmniej ma wode i jedzenie w misce).
A kupując od Agaty Gustawa przy pierwszym kontakcie telefonicznym zostałam zarzucona pytaniami: "czy pani wie jaka to rasa i czego wymaga", "czy pani zna ich charakter"? itp. Normalnego człowieka to by już zniechęciło. Bo przecież uparte, nie łatwe w prowadzeniu, wrażliwe na choroby itp.
CHWAŁA DLA AGATY, ŻE PRZED OODANIEM SZCZENIAKA PYTA :thx
 
 
Marta 


Dołączyła: 31 Maj 2005
Posty: 135
Skąd: Regensburg
Wysłany: Nie 03 Lip, 2005 10:38   

A w dodatku uciekajace...wiec lepiej takiego pieska bez smyczy nie puszczac. Zreszta wszystko bardzo fajnie jest opisane na stronie internetowej pani Agaty.


W naszym miescie byla kiedys bassetka, ktora tez biegala samopas i z tego co wiem jakis mieszaniec ja dorwal i sie oszczenila.
Naszego Leosia na minutke spuscic ze smyczy nie mozna bo potem nie idzie go zlapac. Ale nasza poprzednia bassetka wychodzila z nami bez smyczy. Byla wyjatkowa suczka, ale nigdy nam nie uciekala. Zreszta my nigdy nie zostawialismy jej samej na dworze. Jak szla bez smyczy to zawsze z ktoryms z wlascicieli.
Co niektorzy ludzie to kompletni idioci.A ta tleniona barbie to psa pewnie na pokaz wziela.
_________________
Coco
 
 
Marta 


Dołączyła: 31 Maj 2005
Posty: 135
Skąd: Regensburg
Wysłany: Nie 03 Lip, 2005 10:44   

Swoja droga to dziwne , ze nikt jej jeszcze tego psa nie ukradl. Przeciez to byloby bardzo proste. Basset do kazdego podejdzie. I chyba lepiej by bylo, zeby znalazl sie ktos madry i ukradl psisko. Moze by psina doczekala sie jakis porzadnych wlascicieli.
_________________
Coco
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 1,43 sekundy. Zapytań do SQL: 13