W Koninie 31 st. C., ale ja po przyjeździe z Pojezierza Drawskiego wyciągam zimowe płaszcze, grube wełniane skarpety, zimowe poduchy dla bassetów. Radzę wam zrobić to samo. Jest powód, aby to robić – tak mówi przyroda. W Sypniewie jest ok. 30 bocianich gniazd i już 05.09. nie było tam ani jednego bociana. W zeszłym roku jechałem przez Sypniewo pod koniec września i jeszcze były bociany, gdy wracałem po tygodniu ( początek października ) już ich nie było.
Tyle zimowo – letnich refleksji i wracam do zasadniczego tematu, bo Administrator czuwa.
Często w e- mailach zadają mi pytania – jakie są zasadnicze różnice pomiędzy wystawami ( oznaczę je w dalszej części postu przez W ), a Próbami i Konkursami ( P+K ) ?
1) W - mają na celu propagowania psa rasowego i selekcje materiału hodowlanego.
P+ K – maja na celu popularyzacja kynologii łowieckiej.
2) W - są międzynarodowe, krajowe i klubowe.
P + K – konkursy są międzynarodowe, krajowe, wojewódzkie i regionalne.
3) W – organizują Zarządy Oddziałów ZK i Kluby Ras.
P+ K – organizują ZG PZŁ, Zarządy Wojewódzkie PZŁ ,Zarządy Okręgowe PZŁ, Koła Łowieckie.
4 ) W – na wystawach międzynarodowych pod patronatem FCI przyznawane są wnioski CACIB ( w rasie po jednym dla suki i psa )
P + K – na międzynarodowych konkursach pod patronatem FCI przyznawany jest jeden CACIT ( wniosek na międzynarodowego championa pracy ) dla wszystkich ras myśliwskich startujących w danym typie konkursu ( pies lub suka musi zdobyć dyplom I st. ).
5) W – przyznawane są wnioski CWC dla psów i suk w każdej z klas, bez względu na ilość startujących psów.
P + K – przyznawany jest tylko jeden wniosek CPC ( wniosek na championa pracy ). Wniosek można przyznać kiedy w konkursie uczestniczy minimum 10 suk i psów.
W przypadku, gdy lokatę pierwszą zdobędzie Champion Pracy wniosek CPC przechodzi na
kolejnego psa, który uzyskał dyplom I st.
W następnym poście napiszę co jest wspólnego dla wystaw i konkursów.
Jeżeli Użytkownicy maja jakieś pytania, do tego co przedstawiłem, to z przyjemnością odpowiem.
Wojtek [Usunięty]
Wysłany: Pon 12 Wrz, 2005 18:07
Oglądałem wczoraj wspaniałe widowisko. Scenerią był las, a aktorami posokowce i ich przewodnicy. Miałem wspaniałe estetyczne wrażenia, oceniając walkę z niewidocznymi cząsteczkami zapachowymi, które wydzielały się ze znikomej ilości śladu położonego 24 godziny przed rozpoczęciem pracy. Do Linnego przyjechały najlepsze posokowce, bo tu odbyła się ostateczna klasyfikacja i wybór posokowca, który będzie reprezentował Polskę na Międzynarodowym Konkursie Pracy Posokowców w Austrii. Imprezę organizuje ISHV i jest ona oparta na dosyć ciekawym regulaminie. Jest to PRÓBA GŁÓWNA, czyli tropienie w łowisku naturalnego postrzałka, a nie start na sztucznie sfarbowanym tropie.
Organizuje się ją w sezonie łowieckim i o Konkursie wiedzą wszyscy myśliwi polujący w tym dniu w Austrii. Uczestnicy czekają na miejscu zbiórki ( mają wylosowane kolejne numery ) i gdy z łowiska przychodzi wiadomość, że jest postrzałek, wszyscy wsiadają do samochodów i jadą na miejsce zestrzału. To miejsce jest oddalone czasami 200 – 300 km. od miejsca zbiórki. W tym podobnym do polskiego weselnego orszaku kondukcie, jedzie pies, jego przewodnik, skład sędziowski i oczywiście 100 – 200 osobowa Korona ( już wspominałem, to publiczność imprez kynologiczno – łowieckich ). Mój kolega Wojtek z Raciborza, który w zeszłym roku reprezentował Polskę na Próbach Głównej opowiadał mi o swojej pracy. Dojechali na miejsce zestrzału, które było oddalone od miejsca zbiórki o 130 km. Pies, który podjął trop szedł pierwszy, za nim na 10 metrowym otoku przewodnik, w odległości 30 metrów Sędziowie, a w odległości 50 m Korona ( ok. 80 osób ). Teren był bardzo górzysty i ciężki. Wszyscy byli cali w błocie i czym się da. Po dwóch kilometrach pies doprowadził po tropie do młodnika, gdzie ukrył się ranny ponad 120 kg odyniec. I się zaczęło, odyniec zrobił szarżę na Koronę !!!!!! Panie w tyrolskich kapelusikach zgrabnie wspinały się na drzewa, panowie osiągali życiowe rekordy w sprintach, a rannego odyńca nie można było dostrzelić, bo strzały mogłyby ranić uciekającą we wszystkich kierunkach Koronę. Zimną krew zachował pies, który wypchnął na otwartą przestrzeń odyńca, gdzie go dostrzelono.
W ostatnim swoim poście wspominałem, jakie są różnice miedzy wystawami, a konkursami.
Czy obecnie zauważyliście, jakie są subtelne różnice pomiędzy Próbą Główną a Wystawami ??? Ja oprócz tych subtelnych różnic, widzę wiele wspólnego – obydwie są imprezami kynologicznymi. CDN.
Wojtek [Usunięty]
Wysłany: Wto 13 Wrz, 2005 21:28
Gdzie w Polsce można potropić w łowisku na naturalnych postrzałkach. Nie ma problemu, jak należymy do Koła PZŁ. W Polsce jest obowiązek, aby zbiorowe polowania zabezpieczał ułożony tropowiec, lub posokowiec. Zapisujemy psa jako zabezpieczenie polowania do szukania postrzałka i czekamy spokojnie w domu. My nie uczestniczymy bezpośrednio w polowaniu, czekamy na telefon. Myśliwi strzelają, a ponieważ nie doskonalą swych umiejętności strzeleckich na strzelnicy ( droga amunicja ), często są postrzałki. W praktyce odbywa się to tak, że najpierw sami usiłują znaleźć postrzałka. Chodzą, zadeptują miejsce zestrzału, roznosza
na swoich butach po całej okolicy farbę ( krew dzikich zwierzat ), puszczają swoje niewyszkolone psy. Jak do nocy nie znajdą, to wtedy przypominają sobie o dyżurującym tropowcu.
Co robi w tym czasie klasyczny tropowiec – leży sobie na kanapie, przeciąga się, ziewa, od czasu do czasu pan wywraca go na plecy, drapie po brzuszku, lub u nasady ogona. Czyli, PEŁNA MOBILIZACJA.
W następnym poście opisze wam, co robi przewodnik i tropowiec na miejscu „ zbrodni ”.
Wojtku-to czysta żywa prawda-to co napisałeś!!!!!
Fantastyczna jest reakcja basseta-kiedy dojdzie postrzałka i stwierdzi,że zwierz jest tylko jego.
My tak mieliśmy z Bałamutem(był takim "dyżurnym").Na polowaniu na mazurach.
Po prostu zawłaszczał sobie zdobycz -warcząc i pokazując kły-kino domowe!!
_________________
bassety ponad wszystko od wielu lat!!!!!!!
Wojtek [Usunięty]
Wysłany: Wto 13 Wrz, 2005 22:27
To co opisałeś Darku z pilnowaniem znalezionej ( wytropionej ) zwierzyny, jest wielką zaletą psa myśliwskiego. Nawet gdy pies podczas konkursu ( zachowanie się przy martwej zwierzynie ) ugryzie, nie trzymającego odpowiedniego dystansu sędziego czy asystenta, uważane jest za duży plus. Gorsza jest sprawa, gdy pies nie dopuszcza swojego przewodnika, gdy jest grabarzem lub narzynaczem ( dyskwalifikacja ).
To nie jest Darku „ kino domowe ”, lecz wielka zaleta basset hounda.
Dołączyła: 31 Maj 2005 Posty: 135 Skąd: Regensburg
Wysłany: Wto 13 Wrz, 2005 22:29
To te nasze bassety wcale nie sa takimi glupolami jak co niektorzy ludzie o nich mysla. Ja to bym chciala zeby ten moj szatan chociaz lape podawal...
_________________ Coco
Wojtek [Usunięty]
Wysłany: Czw 15 Wrz, 2005 06:48
Właśnie mi o to chodzi Marto, aby zmieniać ten negatywny wizerunek, który niestety bardzo często stworzyli właściciele bassetów. Basseta nic nie potrafiącego, niemrawego, głupiego, leniwego. W miejscu, gdzie ja mieszkam, wszyscy wiedzą, że to doskonale wyszkolone psy. W wolne dni idziemy do dużego sklepu, a po zakupach w pola.
Rano przychodzi tam bardzo dużo ludzi z psami. Widzę jak owczarki, goldeny, mądre kundelki są wiązane do specjalnych barierek, a moje dziewczyny zostają luzem w pozycji waruj na trawie. Ja kupuje sobie colę i chałwę, a dziewczyny dostają herbatniki i W POLA.
Marto, co do podawania łapy, to ja takich rzeczy bassetów nie uczę. Napiszę moje prywatne zdanie. Basset Hound, to szlachetna rasa i nie zasługuje na to, aby uczyć go cyrkowych sztuczek. Ja uczę tylko tych elementów, które potrzebne są dla jego bezpieczeństwa i pracy jako psa myśliwskiego. Nie uczę bassetów też aportu, bo to pies gończy, a do aportowania są aportery. Nie uczę pracy w wodzie ( nie pisze tu o dobrowolnych ich kąpielach ).
Zauważyłem, że basset od którego się cały czas coś wymaga uczy się innych elementów błyskawicznie. W Czechach na konkursie gończych wymagane jest chodzenie pomiędzy drzewami w lesie. Wygląda to tak, że pies musi iść przy lewej nodze przewodnika i omijać pnie drzewa w odległości 15 – 25 cm. Pies musi zawsze ominąć drzewo od strony przewodnika. Robi się ostre zwroty w prawo, w lewo i o 180 st.. Ja zacząłem ćwiczyć ( miesiąc temu ) ten trudniejszy wariant ( pies robi to bez smyczy, idąc luzem przy lewej nodze menera ) i muszę wam powiedzieć, że po 2 – 3 razach idzie nam całkiem dobrze. Spróbujcie tego, a nie podawania łapy, które do niczego nie służy.
Wierzcie mi, basset honda można nauczyć wszystkiego, tylko trochę chęci i czasu.
Dołączyła: 04 Mar 2005 Posty: 348 Skąd: Słabomierz
Wysłany: Sob 24 Wrz, 2005 10:27
Wojtku,
co tak cicho w tym temacie? Przyznam się, że chciałam z Twoich wypowiedzi stworzyć coś w rodzaju "przewodnika".
Agata [Usunięty]
Wysłany: Sob 24 Wrz, 2005 19:58
A ja z niego chciałam skozystać, bo wiem, że Buba wszystko to drukowała i spinała, więc............
Już jesień się zaczęła a moje plany co do Groszka i tej pory roku są .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum