Stonka1125 - Ania
założyła bardzo - moim zdaniem - potrzebny i dający tym psom szanse - temat
"Psy niewidzialne".
Bardzo mnie poruszył, właśnie nie konkretnej danej psiny, ale rzeszy psów niewidzialnych.
zainteresowanych odsyłam do tematu
Psy niewidzialne...
Są ich dziesiątki w każdym schronisku, ale nikt poza pracownikami i obsługą o nich nie wie. Nawet my, wolontariusze widujemy je rzadko, na spacery wyprowadzamy te, które krzyczą całym swoim jestestwem że są, że chcą wyjść, że chcą być z nami. Te niewidzialne nie chcą, ktoś skrzywdził je tak bardzo że już nie ufają, nie wierzą, nie czekają na zmiany...Schronisko to ich dom, jedyny azyl, wszystko co mają...Nie przekona ich byle gest i parę czułych słów. Zamknięte w swoim świecie nie pragną już niczego więcej, nie zabiegają o względy....
Spoglądają tylko nieśmiało wielkimi oczami....
Ukryte w najdalszym kacie boksu...
Tak jakby ich nie było...
PSY NIEWIDZIALNE
Staramy się je obłaskawiać, jesteśmy cierpliwi.
Większość z nich z boksów jest wynoszona na rękach, nie chcą opuszczać jedynego miejsca w którym czują się bezpieczne, nie chcą opuszczać swojego więzienia.
Poza schroniskiem w panice ciągną z powrotem, do domu jedynego jaki znają.
Ale kiedy zaufają chociaż odrobinkę to rozkwitają,
patrzą w oczy,
tulą się.
Niestety nie wszystkie, ale marzę żeby one tez miały szansę…
Czy jest dla nich nadzieja?
Czy maja szansę na dom?
Czy ktoś, kto szuka psa jest w stanie dojrzeć w tym zgiełku kupkę strachu ukryta za budą?
Proszę o pomoc dla nich.
Pomoc dla psów niewidzialnych.
Niech ktoś poza nami je zobaczy
Pokocha
Da dom
Zakładem ten wątek, bo zawsze szczególnie bliskie były mi takie nieszczęścia. Wszyscy wiemy ze ich szansę na adopcję są bliskie zeru...Mówimy "nieadopcyjne", "słabo adopcyjne", a wszyscy wiemy że nie musi tak być. Wierzę, że maja szansę, że są gdzieś domy, które chcą adoptować takie bidy. Potrzebni są tylko ludzie o wielkich sercach i reklama, reklama, reklama. Ktoś musi je zauważyć. Nie chcę myśleć że muszą umrzeć w schronisku.
Wątek dedykuję jednemu z nich, niewidzialnemu któremu nie zdążyliśmy pomóc.
Był stareńki i chory, przemykał po schronisku i tak sobie powolutku żył. Odszedł kiedy wgrywałam zdjęcia do komputera i zadzwoniłam do opiekunki co u niego, czy jest lepiej, czy jest jeszcze szansa. Dla niego już nie było. Wędruje teraz po łąkach za TM i jest szczęśliwy.
Śpij spokojnie Hektorku [*]
Dziękuję Grzesiu że byłeś przy nim...
Schronisko jest zarządzane przez krotoszyński TOZ, my jesteśmy wolontariuszami jarocińskiego oddz. Fundacji Emir. Jest jeszcze zuzolina, całkiem świeży członek jarocińskiego TOZ-u, obsługuje bazarki i śmiga jak dzika po lesie i polach z krotoszyniakami. Czyli można wspólnie pomagać
Oto one, "moje" psy niewidzialne (informacje o psach będą uzupełniane w trakcie bliższego poznawania się)
Rysio, starutki szorściaczek, podaje łapkę przez kraty, chce się przytulać ale troszkę się boi, na spacer nie chciał z nami wyjść, boks to jego dom. Wychodzi tylko z pracownikiem.
Werka, sunia z interwencji z tego watku:http://www.dogomania.pl/threads/1981...-zwierz%C4%85t!!!!!!!!!!! , cały czas w budzie, brak ząbków, wycofana, niewiele jej pozostało. Kiedy siedziałam z nimi w boksie to nieśmiało spoglądała w moją stroną, strach był jednak silniejszy. Na razie nie ma mowy o spacerach
Szyszka, w boksie z Werką, troszkę nieśmiała ale przytulaśna, nadawałaby się do każdego domu, spokojna kanapowa sunia, myślę że co najmniej 8-9-10 lat
Pysia, ten sam boks, przesłodkie stworzenie, w boksie nieśmiała na spacerku też, ale jak już poczuła trawę pod girkami i zobaczyła że nic jej nie grozi to rozkwitła Brzucho wywalała do głaskania, wpatrywała się w człowieka tak, ze w sercu coś pękało, kochana, bardzo grzeczna i pięknie chodząca na smyczy panienka po przejściach, wiek ok. 7-8-9, może więcej. Może mieszkać z innymi psami, uległa, spokojna i zrównoważona sunia. Więcej zdjęć Pysi: https://picasaweb.google.com/stonka1125/Pysia#
Stonka1125 - Ania
założyła bardzo - moim zdaniem - potrzebny i dający tym psom szanse - temat
"Psy niewidzialne".
Bardzo mnie poruszył, właśnie nie konkretnej danej psiny, ale rzeszy psów niewidomych.zainteresowanych odsyłam do tematu
Psy niewidzialne...
przecież to nie jest o psach niewidomych tylko "niewidzialnych" czyli psach takich, których "nie widać", uważanych za nieadopcyjne
Mirka [Usunięty]
Wysłany: Pią 17 Cze, 2011 11:06
o jak dobrze że sie tu Kasiu zjawiłas
i nam wszystko wytłumaczyłaś,
bo przecież my tu na forum nie potrafimy czytać ze zrozumieniem :shock:
dziękuje bardzo :wink:
Dzięki wielkie ze już się tu pojawiły bidoczki. Część z nich po prostu się boi i wiem ze w końcu uda sie je przekonać do człowieka, najgorsze są te, które nauczyły się żyć bez kontaktu z człowiekiem i nie potrzebują go, nic nie iskrzy, nie jesteśmy dla nich atrakcyjni, zupełnie wycofane, tak naprawdę jest nas za mało i zbyt rzadko bywamy, potrzeba więcej ludzi niestety nie znam nikogo z tamtych okolic. Schronisko jest 30km od nas, staramy się bywać dwa razy w tygodniu ale czasami się nie udaje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum