Maryniu Kochana
Jeśli Ci innego niż to nasze duchowe - wsparcia trzeba
to pamiętaj, że masz nas :lol:
Dziękuję bardzo,wiem że mogę na Was liczyć i to dla mnie najważniejsze,na razie daję radę, przyda się jednak wsparcie duchowe bo ono najcenniejsze :lol:
_________________
Mirka [Usunięty]
Wysłany: Sro 28 Wrz, 2011 08:30
Maryniu dasz radę....Goldi też,
ja na poczatku lipca byłam przerazona
diagnozą u mojej Dusi,mija 3 m-c leczenia
przy okazji wyszedł w drugim uchu polip
i dajemy radę,te wszystkie zabiegi weszły do codziennego rytuału
co 10 dni jeżdzimy na wizyty kontrolne i jest coraz lepiej
u Was tez tak będzie dziewczyny(bassetki) z tego rocznika to twarde sztuki
temat wprawdzie stary, ale go odświeżę, ponieważ dzisiaj Majka dostała diagnozę o padaczce...
skopiuję tutaj z naszego tematu co by nigdzie nie uciekło, jak to wyglądało u nas, zastrzegam, że na razie nie mamy badań , jest pod obserwacją..
łatwiej będzie to znaleźć tutaj niż w długim temacie Majki
"dziś ok. 12.30 przyszła do mnie powłócząc nogami, przeszła kawałeczek, z kuchni do pokoju. Pomyślałam sobie, że leniwa taka czy co?
i wcale bym się nią nie obejrzała, gdybym nie usłyszała , że w kojku strasznie się wierci...gdy się odwróciłam, zobaczyłam, ze wywaliła ślepia na wierzch i wydłużyła szyje kołysząc ją na boki. Wiecie, tak jakby jej coś utknęło. Zerwałam się na równe nogi a ona zaczęła mi drżeć i się kurczyć, dosłownie... wszystkie mięśnie napięte, brzuch wciągnięty do środka, ogon odwinięty... cala była napięta i twarda, wygięła się w literkę odwrócone "U"... zęby, szczękę miała tak ściśniętą, że aż wargi sobie zagryzła...Daniel zaraz ją czapnął, do samochodu i do weta...
diagnoza po wykluczeniu ataku serca oraz wylewu to... padaczka.......
według lekarza, albo wcześniej miała poważny wypadek albo była uderzona silnie w głowę. ale jak tak czytam temat o padaczce na forum, to również biorę pod uwagę komplikacje po chorobie lub po wcześniejszych chorobach o których nic nie wiedziałam...
w każdym razie ma mieć teraz spokój, i mamy ją obserwować, w razie częstych ataków mam przyjechać po receptę,
cały atak trwał nie dłużej jak 7-10 minut, po nim natychmiast nastąpiło obfite ślinienie, które ustało po ok. 30 minutach "
Dołączyła: 04 Mar 2005 Posty: 1895 Skąd: Gdansk/Florencja
Wysłany: Sob 17 Maj, 2014 17:07
7-10 minut to bardzo dlugo, ciezki atak. Oprocz wykluczenia serca i wylewu powinnas zrobi rezonans glowy, moze byl jakis uraz , moze byc guz. Plus badania krwi, zreszta jak masz dobrego lekarza to bedzie wiedzial, polecam znalesc neurologa.
Jesli ona za toba chodzi to wg mnie jest caly czas w fazie ataku, w III fazie , ktora moze minac nawet po paru dniach, pozatym ona na pewno cos pamieta z tego i poprostu boi sie zostac sama.
Witaj,
miałam psa i kota z padaczką. Foster też miał objawy neurologiczne. Moje zwierzaki były leczone u neurologa dr Lenarcika. Padaczka nie jest chorobą tylko objawem lub skutkiem choroby. Przyczyny mogą być różne np: zaburzenia hormonalne, zatrucie, tasiemiec uzbrojony (to miał mój kot), demencja starcza, zaburzenia gospodarki elektrolitowej, uraz, choroba neurologiczna (nie pamiętam nazwy ale podejrzewano ją u Fostera - a przyczyną u niego była alergia pokarmowa umiejscowiona w uchu która doprowadziła do zapalenia błędnika i wystąpienia zespołu obwodowego przedsionkowego), braki mikroelementów i wiele innych przyczyn.
Nasz neurolog zawsze prosi o nagranie ataku i nie zaleca wykonania rezonansu lub tomografii bez chociaż wstępnego ustalenia przyczyny ataków, ponieważ samo badanie też nie jest obojętne dla zdrowia pacjenta neurologicznego. Sama musiałam robić wlewy doodbytnicze i podawać leki dożylnie.
Ale głowa do góry teraz jest dużo leków nowej generacji, które są bardzo skuteczne u psów. Najważniejsze jest aby nie doszło do tzw. stanu padaczkowego.
Dołączyła: 04 Mar 2005 Posty: 1895 Skąd: Gdansk/Florencja
Wysłany: Sob 17 Maj, 2014 20:25
FOSTER napisał/a:
Witaj,
miałam psa i kota z padaczką. Foster też miał objawy neurologiczne. Moje zwierzaki były leczone u neurologa dr Lenarcika. Padaczka nie jest chorobą tylko objawem lub skutkiem choroby. Przyczyny mogą być różne np: zaburzenia hormonalne, zatrucie, tasiemiec uzbrojony (to miał mój kot), demencja starcza, zaburzenia gospodarki elektrolitowej, uraz, choroba neurologiczna (nie pamiętam nazwy ale podejrzewano ją u Fostera - a przyczyną u niego była alergia pokarmowa umiejscowiona w uchu która doprowadziła do zapalenia błędnika i wystąpienia zespołu obwodowego przedsionkowego), braki mikroelementów i wiele innych przyczyn.
Nasz neurolog zawsze prosi o nagranie ataku i nie zaleca wykonania rezonansu lub tomografii bez chociaż wstępnego ustalenia przyczyny ataków, ponieważ samo badanie też nie jest obojętne dla zdrowia pacjenta neurologicznego. Sama musiałam robić wlewy doodbytnicze i podawać leki dożylnie.
Ale głowa do góry teraz jest dużo leków nowej generacji, które są bardzo skuteczne u psów. Najważniejsze jest aby nie doszło do tzw. stanu padaczkowego.
Zgadzam sie w 100 procentach. Musisz probowac znalesc przyczyne ataku padaczkowego, bez badan sie nie obejdzie a przyczyn tak jak pisze Foster moze byc wiele. Podstawa to badania i dobry neurolog. Gdzies tu na forum wymienialam kiedys psich neurologow w calej Polsce, postaram sie to odszukac.
macie rację, trzeba robic te badania, przecież przyczyna musi gdzieś tkwić, prawda?
jestem dobrej myśli, dzisiaj idziemy na lekki spacerek, Majka zachowuje się juz normalnie, sama idzie na podwórko i wygrzewa się na słoneczku, buziole :serce:
To wspaniale.
Może to był jednorazowy incydent np. mojej znajomej York polizał ropuchę i miał drgawki przez 15 minut.
Może być, ja myślę że tak pewnie jest, chociaż 100% pewności nie będę miała, ponieważ nie wiem co się z nią działo przede mną... w każdym razie zaczynamy od sprawdzenia ucha i badania krwi, potem po kolei cała reszta.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum