Nasze Bassety Strona Główna


Poprzedni temat «» Następny temat
Corgi nasza maleńka Gusia
Autor Wiadomość
Joy 



Dołączyła: 13 Wrz 2009
Posty: 980
Skąd: Rumia
Wysłany: Nie 06 Cze, 2010 14:27   

bardzo przykro :( taki młody pies.. :(
_________________

    Rocher ♥ (weird together since 2013) & Maniek ♥ (15.07.07 - 30.12.12)
 
 
Mirka
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Cze, 2010 18:59   

o mateńko
jak przykro :cry: :cry:
 
 
Asia i Basia 
Figa & Co.


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 17 Kwi 2007
Posty: 5612
Skąd: Hamburg/Torun
Wysłany: Nie 06 Cze, 2010 19:49   

bardzo smutna wiadomosc, trzymajcie sie :cry:
_________________
Baśka polykacz jablek i klockow Lego
 
 
Nadia 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 183
Skąd: Szteklin
Wysłany: Sro 09 Cze, 2010 17:46   

bardzo smutna wiadomość:(:(:( współczujemy
_________________

 
 
 
Agataw
[Usunięty]

Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 17:22   

Nasza Gusieńka zamieszkała z nami na początku stycznia 2010r.



Po śmierci Adusia byliśmy bardzo przybici, najpierw były straszne wyrzuty sumienia, ciągłe pytania – dlaczego?, potem żal do całego świata i pretensje do siebie nawzajem. Jeszcze ciut i zwariowalibyśmy. Jednak w tym czasie nie dopuszczaliśmy myśli o innym psie w naszym domu. Nie zdobyłabym się na to, żeby pojechać do hodowli i kupić psiaka, wydawało się to potworną zdradą.
W styczniowy piątek natknęłam się na ogłoszenie "cardiganka szuka domu". Poczułam, że ta psinka musi być nasza. Po ustaleniu formalności, w sobotę pojechaliśmy do Poznania. Był najzimniejszy dzień tej zimy, cała Polska była skuta lodem.
Gusia okazła się naszym słoneczkiem, mówiliśmy, że psi anioł nam ją zesłał. Pokochaliśmy ją a ona oddała nam całą siebie. Nie było człowieka, którego nie ujęłaby ta osóbka, tak wdzięczna, grzeczniutka i dobra. Popatrzyła na ciebie swoimi mądrymi, brązowymi oczętami i juz cię miała. Dzięki niej ludzie, dla których pies miał swoje miejsce przy budzie teraz mają w domu, na kanapie swoją cardigankę, siostrę Gusi, i nie wyobrażają sobie życia bez niej.
Tak więc Gusia była naszą ogromną radością.




Ciągle nas zaskakiwała. Nasz sąsiad – były trener stanowczo twierdził, że prowadzi piłkę lepiej, niż jego najlepszy piłkarz. Po namowie hodowczyni z Wrocławia pojechaliśmy na wystawę do Katowic. Z nastawieniem na zabawę – a ona wygrała wszystko, co było do wzięcia w rasie. Byliśmy tacy dumni...
Zaczęło się sporadycznymi wymiotami, potem były notoryczne. Kroplówki, badania: to rengen, to gastroskopia. Gusia była potwornie głodna ale nie mogła jeść. Nie przyjmowała pokarmu. Dodatkowo poiliśmy ją strzykawką – po centymetrze. Wielu lekarzy szukało przyczyny, najpierw wykluczono ciążę urojoną, potem anginę i obecność ciała obcego w przewodzie pokarmowym. Gusia nie gorączkowała, nosek miała mokry i zimny. Kiedy wiedzieliśmy już, że to przerost przełyku, mieliśmy wybór – zabieg operacyjny korygujący ropzszerzenie lub dożywotnie karmienie sondą bezpośrednio do żołądka przez otwór w jamie brzusznej. Zdecydowaliśmy się na operację. Wiem, że psy nie płaczą ale tam, w klinice, przed zabiegiem z Gusinych oczek płynęły łzy. Nie przyjęłam do wiadomości, że to może być pożegnanie. Modliłam się.
Nie wybudziła siędo końca. Tak dzielnie, bez skargi walczyła o życie, a na mecie, kiedy mogło już być tylko lepiej, zabrakło jej sił. Zasnęła cichutko przy nas o 22.20 w Dniu Dziecka.
Pan Michał – weterynarz z Poznania kupił Corgusię w hodowli w Cieszynie w połowie listopada. Po 1,5 miesiąca zaczął szukać dla niej nowych właścicieli. Na kartce z informacjami o karmieniu i zwyczajach suczki dołaczonej do umowy darowizny napisał "pies je powoli". Ja, głupia myślałam, że to z czułości, że ją kochał i nie mógł jej zatrzymać, że chciał zadbać, żebym za wcześnie nie zabierała jej miski. O tych słowach przypomniałam sobie dopiero kilka dni przed śmiercią Gusieńki. Huczą mi w głowie do dziś. I słowa weterynarza, któremu je powtórzyłam: "Co to znaczy, że pies je powoli. I to napisał weterynarz?!!!" Potem wielu innych było tego samego zdania. Takie schorzenie nie pojawia się nagle.
Tak wię najprawdopodobniej Pan Michał wiedział, że Gusia jest chora. Wiedział i oddał ją nie mówiąc ani słowa. Oddał ją przez pośredniczkę – Panią Kasię. I, jeżeli wiedział, oddał ja na straszną głodową śmierć. My poświęciliśmy wszystko, co było możliwe, ratowaliśmy, nie licząc się z kosztami. Co byłoby, gdyby trafiła do ludzi, których nie stać na kilutysięczny wydatek. Żaden lekarz nie uśpi psa, jeśli nie jest pewien...
Zadał nam ból trudny do opisania. A wytarczyłoby powiedzieć, że podejrzewa chorobę (już grudniu mailował do hodowcy, że psu brzydko pachnie z pyska), Gusia zoperowana w pełni sił żyłaby i miała się dobrze przez lata.
A Pan Michał kupił sobie nową corgi, przez podstawinych nabywców, ponieważ podobno hodowczyni nie zgodziła się mu sprzedać psa.
Jestem wściekła na ludzi krzywdzących zwierzęta, gdzieś w środku wiem, że piekło, które zgotowali innym, przyjmie ich w odpowiednim czasie.

Gusieńka była z nami kilka miesięcy, była kochana, przytulana, całowana. Była naszym słoneczkiem.

Nasze słoneczko zgasło.

 
 
Tymek
[Usunięty]

Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 17:39   

złość,bezsilność; serce pęka,łzy...szkoda słów. Trzymajcie się dzielnie.
 
 
Asia i Basia 
Figa & Co.


Pomogła: 9 razy
Dołączyła: 17 Kwi 2007
Posty: 5612
Skąd: Hamburg/Torun
Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 17:52   

Lzy same leca.
_________________
Baśka polykacz jablek i klockow Lego
 
 
gocha
[Usunięty]

Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 18:20   

Łzy mi lecą ciurkiem, z żalu i z wściekłości na ludzką bezduszność :cry:
 
 
Mirka
[Usunięty]

Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 18:21   

:cry: :cry: :cry:
 
 
zojka 


Pomogła: 3 razy
Dołączyła: 07 Lip 2008
Posty: 3761
Skąd: Mazury
Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 18:21   

Bezsilność ....
_________________
...człowiek autentycznie czuje, że ma najwięcej, kiedy daje innym ...ks.J. Twardowski
 
 
Dorti
[Usunięty]

Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 18:55   

Już nie wiem co pisać :cry:
 
 
Joasika 



Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 10 Paź 2009
Posty: 5043
Skąd: Syrynia
Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 19:34   

Popłakałam się...

Nie wiem nawet, co napisać....

Może to, że moja mama odeszła tego samego dnia, więc pomodlę się do niej żeby zaopiekowała się Gusią,
bo wierzę, że psy też idą do Nieba.

Bo jakie to byłoby szczęście tam, na górze, gdyby nie było naszych Przyjaciół...??

Zachowania "weterynarza" nie będę komentować, bo wywaliliby mnie z forum. :evil:

Zresztą Gusi już to życia nie powróci... :cry:
_________________
Joasika i jej baby kolorowe
 
 
 
besta 



Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 29 Cze 2008
Posty: 3051
Skąd: 3City
Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 19:50   

O matko,właściwie nie wiem co napisać,poryczałam sie po prostu.
_________________
...na zawsze stajesz się odpowiedzialny za to,co oswoiłeś....
 
 
Miła od Gucia 
Admin merytoryczny



Pomogła: 11 razy
Dołączyła: 03 Mar 2005
Posty: 21616
Skąd: Gorzów
Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 20:58   

Tak mi smutno i przykro.
_________________
694 409 059
nasze.bassety@onet.pl
 
 
 
Nadia 


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 183
Skąd: Szteklin
Wysłany: Czw 24 Cze, 2010 21:01   

straszne, nie mam słów,poryczałam się:(
_________________

 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
FGRP Theme created by Gilu
 
Strona wygenerowana w 0,35 sekundy. Zapytań do SQL: 9